Edukacja domowa: elastyczna szkoła czy „fabryka papieru”?

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
- Odsunięcie rejonizacji trzy lata temu spowodowało renesans edukacji domowej. To sprawiło, że można było się zapisać do dowolnej szkoły w Polsce – na przykład do naszej, w Warszawie. Brak rejonizacji przyspieszył decyzję osób, które chciały uczyć się poza szkołą – zauważa Anna Bondarzewska ze Szkoły w Chmurze.
- Odsunięcie rejonizacji trzy lata temu spowodowało renesans edukacji domowej. To sprawiło, że można było się zapisać do dowolnej szkoły w Polsce – na przykład do naszej, w Warszawie. Brak rejonizacji przyspieszył decyzję osób, które chciały uczyć się poza szkołą – zauważa Anna Bondarzewska ze Szkoły w Chmurze. Fot. Pixabay/Standsome
W ramach edukacji domowej na ten moment uczy się w Polsce około 30 tysięcy dzieci. 1 grudnia późnym wieczorem Sejm odrzucił weto Senatu w sprawie nowelizacji prawa oświatowego, które dotyczy między innymi zmian w edukacji domowej. Ustawa trafi teraz do podpisu do prezydenta. W środowiskach związanych z edukacją domową panują minorowe nastroje. „Zero wyboru” i „Oby było weto!” – piszą niezadowoleni rodzice zrzeszeni na facebookowych grupach wsparcia. Co stoi za projektem, który spowodował tyle kontrowersji?

Spis treści

  • Co zakłada nowelizacja?
  • Źródła problemów: finansowe bolączki samorządów
  • Edukacja domowa a "mafie oświatowe"
  • Egzamin egzaminowi nierówny
  • Edukacja domowa poza Chmurą
  • Rykoszetem w rodziców
  • Co zrobi Prezydent?

Kiedy do Sejmu trafił poselski projekt nowelizujący prawo oświatowe wprowadzający między innymi zmiany dotyczące tego obszaru, polityczna część polskiego Twittera zatrzęsła się z oburzenia:

„Ten projekt oznacza zniszczenie edukacji domowej w Polsce!”

- grzmiał w obszernym wątku Sławomir Mentzen, prezes partii KORWiN i członek Konfederacji.

„Od paru lat prowadzę edukację domową i nie mam problemów z treściami docierającymi do moich dzieci. Ale wy urzędasy chcecie mi utrudnić nauczanie w domu”

– wtórował mu jeden z oburzonych internautów.

Chociaż taka opcja zdobywania wykształcenia była w polskim prawie dopuszczalna od lat, lawinowy wzrost zainteresowania taką formułą nauki nastąpił w wyniku pandemii – rodzice, skonfrontowani z tym, jak wyglądała edukacja zdalna, zaczęli częściej szukać alternatyw dla możliwości, które oferowała w pandemii polska szkoła. Rynek zareagował błyskawicznie.

Co zakłada nowelizacja?

Z pomocą niezadowolonym rodzicom przyszły placówki, które nazywają się szkołami przyjaznymi edukacji domowej. Jedną z największych i najpopularniejszych jest Szkoła w Chmurze, która powstała trzy lata temu. Funkcjonuje między innymi w oparciu o platformę edukacyjną on-line. Choć zarejestrowana w Warszawie, gromadzi społeczność rozproszoną po całej Polsce.
Projekt nowelizacji prawa oświatowego nakłada na tę formę działalności i jej podobne pewne ograniczenia: zakłada między innymi powrót częściowej rejonizacji, znaczne skrócenie okresu, w którym rodzice dziecka mogą składać wnioski o przystąpienie do edukacji domowej i organizację egzaminów w formie stacjonarnej. Zmiany budzą poważne obawy w środowisku osób zaangażowanych w edukację domową.

Źródło problemów: finansowe bolączki samorządów

Jak wyjaśniają Mariusz i Joanna Dzieciątko, rodzice trójki dzieci wykształconych w systemie edukacji domowej i założyciele Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie, które od ponad 16 lat dialoguje na temat tego sposobu kształcenia z kolejnymi rządami, temat edukacji domowej powraca w legislacji przy każdej kolejnej kadencji każdego rządu. U podstaw problemu jak zwykle leżą finanse i problem budżetowania oświaty.

- W Polsce nie ma przepływu pieniędzy za uczniem

– wskazuje Mariusz Dzieciątko.
To tu upatruje źródła pomysłów takich jak rejonizacja czy skrócenie terminu składania wniosków o edukację domową. Wyjaśnijmy: na ten moment z takim wnioskiem można wystąpić w dowolnym momencie roku. Jeśli w życie weszłyby zmiany proponowane przez posłów, okres ten uległby skróceniu i obejmował czas od 1 lipca do 21 września – po to, by szkoły zdążyły przepisowo do końca września wypełnić deklaracje co do liczby uczonych dzieci w Systemie Informacji Oświatowej. To gwarantuje im pieniądze na działalność w kolejnym roku kalendarzowym.

Ponieważ finansowanie szkół jest zadaniem własnym samorządów, to właśnie one muszą znaleźć pieniądze na pokrycie dotacji dla uczniów uczących się na danym terenie.

- Według słów ministra edukacji z jednego z wywiadów z problemem zgłosiła się do niego pani wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska ze stołecznego Ratusza. Jeśli chodzi o nowe przepisy, to tę inicjatywę zawdzięczamy warszawskiemu Ratuszowi

– mówi Mariusz Dzieciątko.

- Odsunięcie rejonizacji trzy lata temu spowodowało renesans edukacji domowej. To sprawiło, że można było się zapisać do dowolnej szkoły w Polsce – na przykład do naszej, w Warszawie. Brak rejonizacji przyspieszył decyzję osób, które chciały uczyć się poza szkołą

– zauważa Anna Bondarzewska ze Szkoły w Chmurze.

Spośród 30 tysięcy uczniów kształcących się w edukacji domowej, 10 tysięcy to właśnie uczniowie Szkoły w Chmurze.

Edukacja domowa a „mafie oświatowe”

W praktyce oznacza to, że samorząd miasta stołecznego Warszawy styka się z dużym problemem, by zaplanować wydatki na oświatę. Na konkretnego ucznia kształcącego się na terenie danego samorządu przeznaczona jest określona ilość pieniędzy. Duży napływ uczniów w ciągu roku szkolnego zaburza plany budżetowe związane z oświatą na dany rok, a władze lokalne muszą znaleźć dodatkowe środki na sfinansowanie nauki nowych uczniów. Zwrot kosztów poniesionych z tytułu sfinansowania dotacji na ucznia samorząd otrzyma od gminy, z której pochodzi nowy uczeń najwcześniej w przyszłym roku kalendarzowym. Do tego momentu „nowy” będzie obciążeniem dla budżetu samorządowego.

Ministerstwo dostrzegło ten problem, a wraz z nim kolejne, które umożliwiły – według słów szefa Ministerstwa Edukacji i Nauki - działalność „mafii oświatowych”. Chodziło o funkcjonowanie placówek, które pełnią rolę pomocniczą w procesie zdobywania wykształcenia na własną rękę, poza systemem – jak wspomniana Szkoła w Chmurze. Wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski, zapytany o „mafie oświatowe”, mówi że

w jego odczuciu ten jeden podmiot niszczy ideę edukacji domowej. Ocenia, że Szkoła w Chmurze stosuje metody nieuczciwej konkurencji, co wiąże się głównie z kwestiami egzaminacyjnymi.

Projekt zmian prawa w tym zakresie również znalazł się w poselskim projekcie nowelizacji prawa oświatowego, o którym jest tak głośno.

Egzamin egzaminowi nierówny

Zgodnie z planami reformy, egzaminy miałyby się odbywać wyłącznie w budynku szkoły, do której zapisane jest dziecko, a nie online, co było dotychczas możliwe.

- Reklamują się, że „u nas nie ma żadnego egzaminu”, a jeśli już będzie egzamin, to będziemy go robić w formie online, gdy we wszystkich innych szkołach prowadzących naukę w trybie edukacji domowej ten egzamin odbywał się w trybie stacjonarnym. Ta jedna wrzutka medialna spowodowała, że Szkoła w Chmurze ma tak naprawdę jedną trzecią rynku edukacji domowej w Polsce

– takie zarzuty wobec warszawskiej placówki formułuje wiceminister Rzymkowski.
Szkoła w Chmurze broni się, że wielu spośród jej uczniów wyróżnia się na plus. W ubiegłym roku jeden z jej absolwentów dostał się na medycynę, inni planują studia na najlepszych uczelniach zagranicznych. Co więcej, w tym roku Szkoła w Chmurze po raz pierwszy będzie w swojej placówce organizować matury.

Kolejna rzecz, która nie podoba się Ministerstwu Edukacji i Nauki, to wykorzystywanie pewnego rodzaju „nieszczelności” w systemie edukacji przez instytucje przyjazne edukacji domowej.

- Podręczniki, które obowiązują w szkołach, zawierają treści bardzo rozszerzone w stosunku do tego, jakie tak naprawdę są wymagania w prawie oświatowym na danym etapie edukacyjnym. Okazuje się, że to jest naprawdę niewiele w porównaniu z podręcznikiem

– mówi wprost Anna Bondarzewska ze Szkoły w Chmurze. Ponieważ Szkoła w Chmurze posiada status szkoły, uprawniona jest do przeprowadzania egzaminów klasyfikacyjnych przez zatrudnionych w niej nauczycieli, zgodnie z rozporządzeniem. To budzi wątpliwości Ministerstwa Edukacji i Nauki.

- Zasadniczy problem to brak obiektywizmu przy przeprowadzeniu tego egzaminu. Jeśli w całej Polsce organizujemy zawody w bieganiu na 100 metrów i w 99 procentach liczymy czas za pomocą zegarków cyfrowych, a w jednym używamy klepsydry, to nie dziwmy się, że ktoś jest tutaj faworyzowany lub dyskryminowany. Pewnego rodzaju zobiektywizowane mierniki muszą być wszędzie, bo dyplom i świadectwo, które dane dziecko uzyskuje, ma taki sam walor – nieważne, czy kończy szkołę podstawową we Wrocławiu czy w Suwałkach czy Szkołę w Chmurze. System pomiaru wyników musi być taki sam

– tłumaczy wiceminister Tomasz Rzymkowski.

Nowe przepisy postawią Szkołę w Chmurze przed nie lada problemem. Chociaż z puli egzaminacyjnej odpadają takie przedmioty jak WF, plastyka, muzyka czy technika, nadal pozostaje szereg przedmiotów, których zaliczenie będzie wymagało osobistego stawiennictwa w miejscu, gdzie zlokalizowana jest szkoła. Liczba egzaminów waha się w zależności od poziomu nauczania. W klasach 1 – 3 dziecko zdaje jeden egzamin. W czwartej klasie egzaminów jest sześć, w piątej i szóstej – po siedem, w siódmej klasie jest ich 10, a w ósmej – 12. Przy 10 tysiącach uczniów – a taką ich liczbę deklaruje Szkoła w Chmurze - ilość egzaminów do przeprowadzenia w obowiązkowej formule ustnej i pisemnej wymaga ogromnej pracy organizacyjnej i logistycznej.

Edukacja domowa poza Chmurą

Dariusza Jakóbka, dyrektora XXXIV Liceum Ogólnokształcącego im. Krzysztofa Kieślowskiego w Łodzi pytam, jak sobie radzą z egzaminami kwalifikacyjnymi osoby uczące się w procesie edukacji domowej w jego szkole, które przeprowadza powołana zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem komisja?

- Zdawalność wynosi pół na pół. W naszym liceum mieliśmy cztery przypadki takiego nauczania domowego. Jeden z przypadków zakończył się stuprocentowym sukcesem – uczennica ucząca się w tym trybie zdała egzaminy bardzo dobrze, na czwórki i piątki. Inna z uczennic nie zdała egzaminów, nie dała rady z przedmiotami ścisłymi. Jeden chłopiec w momencie, kiedy ukończył 18 lat, odpuścił naukę – zabrał papiery i wyszedł ze szkoły. Miał swój biznes, dosyć dochodowy i swój pomysł na życie. Nie mógł bywać w szkole w godzinach, w których odbywały się zajęcia, a rodzice się nie wtrącali i aprobowali to. Inna z uczennic po dwóch miesiącach wróciła do nauki stacjonarnej

– wylicza Dariusz Jakóbek. Nadmienia również, że zainteresowanie tą formą nauki jest w jego szkole marginalne. Jak podejrzewa, wynika to z niskiej świadomości zarówno rodziców jak i uczniów co do tego, na czym polega kształcenie w tym trybie.

- Rodzicom wydaje się, że to będzie jak na nauce zdalnej. Tyle, że to nie tak – prostuje Jakóbek.

- Edukacja domowa zakłada przede wszystkim to, że ten uczeń sam, samodzielnie będzie się uczył. To też jest dla uczniów nadzwyczaj zmobilizowanych i zdyscyplinowanych. Podziwiam tych uczniów. Sam bym się na pewno na coś takiego nie zdecydował

– przyznaje z rozbrajającą szczerością wiceminister Rzymkowski.

Rykoszetem w rodziców

Na Twitterze oraz w grupach na Facebooku zrzeszających rodziców kształcących swoje dzieci w edukacji domowej projekt nowelizacji spowodował duże niezadowolenie. Zastrzeżenia budzą przede wszystkim przepisy dotyczące tego, by egzamin odbywał się w formie stacjonarnej. Jedna z matek z grupy facebookowej poświęconej samodzielnemu kształceniu dzieci pisze tak: „Nowelizacja ustawy bardzo nam utrudni życie, ponieważ niestety należymy do grupy wykluczonej komunikacyjnie (każdy wyjazd do naszej szkoły to około 80 zł, a tych wyjazdów rocznie się zrobi siedem za chwilę). Musimy jechać ponad godzinę pociągiem i kolejne pół godziny przebijać się przez Warszawę tylko po to, by zdać dokładnie taki sam egzamin, jaki dotychczas zdajemy w domu (będziemy musieli zabrać nasz komputer). To absurd. Dwa lata zdawaliśmy egzaminy stacjonarnie i to było duże utrudnienie, ale wtedy egzaminów było mniej. Od czwartej klasy robi się tego bardzo dużo”.

Joanna Dzieciątko zwraca też uwagę na to, że egzaminy przeprowadzane przez nauczycieli pracujących w szkołach systemowych nie zawsze uwzględniają specyfikę nauczania domowego.

- Nauczyciel systemowy egzaminuje w sposób bardzo encyklopedyczny. Egzaminator z doświadczeniem w edukacji domowej ma wyrobione pewne pedagogiczne podejście do dziecka, które uczy się w domu. Potrafi z nim rozmawiać w taki sposób, żeby sprawdzić czy dziecko opanowało podstawę programową i czy faktycznie uczyło się. To nie jest równoznaczne z tym, że musi znać każdy pojedynczy szczegół czy każdą datę z podręcznika

– zauważa Joanna Dzieciątko.

Zmartwieniem rodziców jest również skrócony termin składania wniosków o przystąpienie do edukacji domowej. To istotne ograniczenie, które nie obowiązuje w przypadku przenosin do innej szkoły w tradycyjnym systemie kształcenia. Nadto rodzice zgłaszają, że niekiedy ich dzieci w szkole po prostu się nie odnajdują. Przepis uderzy również w nich. Anna Bonadrzewska ze Szkoły w Chmurze potwierdza tę obserwację:

- Czuję, że niejednokrotnie byliśmy taką ostatnią deską ratunku dla uczniów po próbach samobójczych ze względu na dręczenie lub przychodzących z innymi poważnymi problemami

– mówi.

Swoją refleksją dzieli się również Mariusz Dzieciątko. - W szkole pojawia się też „przyklejanie łatek” na samym początku. Nasz syn Mateusz w zerówce jeszcze nie był gotowy na czytanie. Szło mu to wtedy gorzej niż jego rówieśnikom. W szkole dostałby odpowiednią etykietkę i pewnie z tą etykietką już by szedł przez cały proces edukacji. A dzięki temu, że był w domu, nie dostał etykietki, to rozwinął się super – wyjaśnia prezes Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie.

Co zrobi Prezydent?

Przypomnijmy: w marcu tego roku prezydent zawetował już nowelizację prawa oświatowego. W odrzuconym projekcie wątpliwości dotyczyły jednak przede wszystkim zapisów związanych przede wszystkim z wpuszczaniem do szkół organizacji pozarządowych z ich działalnością edukacyjną – zgodnie z treścią uzasadnienia, zawetowana nowelizacja nie wzmacniała w sposób wystarczający roli rodziców w procesie decydowania.

Prezydent Rzeczypospolitej podpisuje ustawę w ciągu 21 dni od dnia przedstawienia i zarządza jej ogłoszenie w Dzienniku Ustaw.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl