Zaniepokoiły ich szczątki zwierząt, które znajdowali na polach i fetor, który unosi się wokół hodowli.
Na posesji właściciel w małych klatkach trzyma kilkadziesiąt psów rasy tosa inu, która zaliczana jest do najagresywniejszych ras na świecie. W ramach treningu właściciel szczuje psy na siebie, a te się zagryzają.
O sprawie stało się głośno, kiedy w internecie pojawiło się wstrząsające nagranie, na którym widać jak dwa rozwścieczone psy rozszarpują trzeciego. - Nagrałem to telefonem komórkowym. Wyłączyłem go, gdy psy rozszarpały jednego z nich na drobne kawałki, a wnętrzności rozniosły po podwórku - mówi Zbigniew Kołodziejski. - Dalej nie mogłem nagrywać.
Kołodziejski, mieszkający w sąsiedztwie dzikiej hodowli, mówi, że od czasu, gdy właściciel psów sprowadził się do okolicy, przeżywa gehennę. Agresywne zwierzęta wielokrotnie uwalniały się i terroryzowały jego i żonę. Często w ostatniej chwili udawało im się uniknąć pogryzienia. W sąsiedztwie słychać było przeraźliwy skowyt psów.
Postanowił sam sprawdzić, co dzieje się w hodowli. Podszedł do wysokiej siatki okalającej posesję. Był przekonany, że to właściciel znęca się nad czworonogami. To co zobaczył, przeszło jego oczekiwania.
Pan Zbigniew, aby nagłośnić sprawę nagranie umieścił w internecie. Nie ma wątpliwości, że psy szkolone są do zabijania i walk za pieniądze. - Ten człowiek szkoli je do walki, bo chyba nie na pokaz mody - mówi.
Hodowlą agresywnych psów pod Zelowem zajęła się już bełchatowska policja i prokuratura. - Badamy tę sprawę. Psy są bardzo zaniedbane - mówi Danuta Grzybowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Bełchatowie. - Jeśli udowodnione zostanie, że ten człowiek znęcał się nad zwierzętami, to będzie przygotowany akt oskarżenia - dodaje. Nie wyklucza najbardziej surowej kary. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi do dwóch lat więzienia.
Hodowlę skontrolowała już Grażyna Fałek, prezes Towarzystwa Ochrony nad Zwierzętami w Piotrkowie.
- To co zobaczyłam, było przerażające. To nie hodowla, a zakład produkcji psów, aby na nich zarabiać - mówi Grażyna Fałek. - Stajnia, którą właściciel adaptował na pomieszczenie dla psów, nie spełnia żadnych warunków. Psy mają słomę i to wszystko. Po umieszczeniu informacji o hodowli na naszej stronie internetowej, otrzymałam sygnały, że pod Pabianicami była podobna hodowla. Jej właściciel ją zlikwidował i przeniósł pod Zelów. To może być ta sama osoba.
Z właścicielem hodowli nie udało nam się skontaktować.
Zachodniopomorska policja zlikwidowała w lipcu ub.r. nielegalną hodowlę pitbulli przeznaczonych do walk. Stanisław S. trzymał 23 psy dorosłe i 12 szczeniąt. Zmuszał szczeniaki do walki między sobą o pożywienie, wieszając im mięso na sznurku nad klatką. Psy miały trafić do Niemiec, gdzie walki psów, choć nielegalne, odbywają się regularnie. W Polsce ceny psów wyszkolonych do walk dochodzą do 10 tys. euro, stawki w nielegalnych zakładach dotyczących psich walk do 150 tys. euro, a zawiadomienie o miejscu, gdzie nielegalne walki się odbywają i możliwość obejrzenia walk - kosztuje ok. 5 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?