Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowcy handlują w sieci punktami karnymi

Agnieszka Jasińska
Niewyraźne zdjęcia z fotoradarów przyczyniają się do handlu punktami karnymi
Niewyraźne zdjęcia z fotoradarów przyczyniają się do handlu punktami karnymi fot. Piotr Kamionka
"Sprzedam 12 punktów karnych. Pilne!". "Kupię 10 punktów karnych. Cena do uzgodnienia"... Podobne ogłoszenia można znaleźć na większości internetowych portali motoryzacyjnych. Stawki za jeden punkt wahają się od 100 do 300 zł. Do transakcji dochodzi, gdy kierowca przekroczył prędkość, a zdjęcie z fotoradaru jest niewyraźne i nie widać, kto siedział za kierownicą. Jeśli taki kierowca nie chce "zarobić" kolejnych punktów, to szuka kogoś, kto je przyjmie.

- Mam prawo jazdy, ale nie mam auta. A nawet jakbym za rok kupił, to i tak punkty się przedawniają - tłumaczy na forum marcin_25. - Pieniądze są mi potrzebne na rower. O handlu punktami powiedział mi kolega, który w ten sposób zarobił na odtwarzacz MP3.

Udowodnienie, że kierowca sprzedał punkty karne jest praktycznie niemożliwe. - To tak, jak z łapówką. Jeśli jednej i drugiej stronie zależy na utrzymaniu tajemnicy, to ciężko znaleźć przestępcę - podkreśla podinsp. Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

- Jeśli zdjęcie z fotoradaru jest niewyraźne, to w pierwszej kolejności wzywany jest właściciel pojazdu. To on wskazuje kierującego: siebie lub innego użytkownika auta - dodaje Kącka. - Może skłamać, ale musi pamiętać, że za składanie fałszywych zeznań grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.

O przekazywaniu punktów karnych wie także Zbigniew Skowroński, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi. - Obserwuję kierowców, którzy uczestniczą w kursie redukującym punkty karne. Ci, którzy dużo jeżdżą, np. handlowcy, nie mogą pozwolić sobie na utratę prawa jazdy. Dlatego przypisują swoje punkty innym osobom.

Aby uniknąć takich sytuacji, Skowroński zaapelował do Ministerstwa Infrastruktury, aby punkty karne były przypisywane nie tylko do kierowcy, ale także do auta. - Przepisy łamią zazwyczaj te same osoby i należy zrobić wszystko, aby położyć kres ich nieuczciwym praktykom - dodaje Skowroński.

Według Komendy Głównej Policji, kierowcy, którzy sprzedają punkty, najczęściej padają ofiarą oszustów. Nie znają bowiem przepisów ruchu drogowego. - Właściciel pojazdu ma prawny obowiązek wskazania, kto kierował autem. Jeśli nie pamięta, to zgodnie z przepisami, może się po prostu przyznać, że tego nie wie. Dostanie za to od 20 do 500 zł kary grzywny i żadnych punktów karnych - mówi mł. insp. Marek Kąkolewski z Biura Ruchu Drogowego KGP.

- Ale ile razy można tłumaczyć się przed policjantami, że zapomniałem, kto prowadził auto. Z moją pracą musiałbym co miesiąc chodzić na policję i mówić, że nie pamiętam, komu pożyczyłem auto - dodaje anonimowo łódzki kierowca, przedstawiciel handlowy. - Dlatego lepiej sprzedać punkty i mieć święty spokój.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki