Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ministerstwo Finansów dało kuksańca zaradnej młodzieży

Maciej Stańczyk
Myślałeś, że zarobisz na rozdawaniu ulotek? Błąd. Fiskus zabierze ci aż 18 proc. podatku
Myślałeś, że zarobisz na rozdawaniu ulotek? Błąd. Fiskus zabierze ci aż 18 proc. podatku fot. Mateusz Trzuskowski
Ministerstwo Finansów dało kuksańca pracującej w wakacje młodzieży. Przez zmianę przepisów podatkowych nastolatki rozdające ulotki, zbierające owoce i rozwożące jedzenie, mają mniej pieniędzy. Jakby tego było mało, nie dostaną też zwrotu podatku.

To efekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Zmianie uległy m.in. przepisy dotyczące opodatkowania drobnych umów cywilnych. Nowe prawo obowiązuje już od 1 stycznia 2009 roku, ale dopiero teraz dało się we znaki. I to tym, którzy zarabiają najmniej, czyli nastolatkom wykorzystującym wakacyjną labę do zarobienia pieniędzy.

Na czym polegają zmiany?

Do tej pory każdy nastolatek, który pracował w wakacje na umowę zlecenie lub o dzieło odprowadzić musiał zaliczkę na podatek dochodowy. Jeśli przez dwa miesiące zarobił mniej niż 3091 złotych (to kwota wolna od podatku), to fiskus oddał mu każdą złotówkę przy rozliczeniu podatku, traktując pobierane zaliczki jako jego nadpłatę. Nastolatek wychodził więc na swoje, bo w efekcie okazywało się, że nie płacił żadnego podatku.

Teraz to się zmieniło. Rząd wprowadził bowiem obligatoryjny i zryczałtowany 18-procentowy podatek. To cios w najsłabiej zarabiających, bo podatek musi zapłacić każdy, kto w miesiącu zarobił góra 200 zł u jednego pracodawcy.

- Zmiana przepisów miała uprościć życie i pracodawców, i pracowników. Pierwsi nie muszą już informować nas o wysokości dochodów pracowników, a ci zwolnieni są z obowiązku składania rocznego roliczenia podatkowego - tłumaczy Agnieszka Pawlak, rzeczniczka Izby Skarbowej w Łodzi.

Ale dla sezonowych pracowników takie tłumaczenie to żadna pociecha. Nowela przepisów po prostu uderzyła ich po kieszeni. Odczuły to Basia i Justyna, tegoroczne maturzystki. Dziewczyny w ubiegłym roku pracowały przy składaniu segregatorów. Za tydzień pracy dostawały 200 zł. Pobrane zaliczki na podatek inkasowały przy rozliczaniu PIT-a. W tym roku znów poszły do pracy, do tej samej firmy. Podpisały umowę, przepracowały tydzień i na rękę dostały 164 zł. Dopiero wtedy dowiedziały się o zmianie przepisów.
- Poczułyśmy się oszukane, bo za takie pieniądze, to lepiej siedzieć w domu, niż nawet na kilka godzin przychodzić do pracy. Nie opłaca się - mówią nastolatki, które od razu rzuciły posady.

W podobnej sytuacji jest młodzież rozdająca na ulicach ulotki, zbierająca wiśnie czy rozwożąca rowerem obiady po firmach. Na zmianach prawa stracą podwójnie, bo mogą zapomnieć też o zwrocie podatku na koniec roku.

Jednak środowisko pośredników pracy bagatelizuje problem. Krzysztof Inglot, rzecznik prasowy agencji pracy tymczasowej Work Service, szacuje, że zarabiającej 200 zł miesięcznie młodzieży jest zaledwie 1 proc.

- Nawet przy pracach sezonowych stawki sięgają 1,5-2 tys. zł. Tych osób ta zmiana nie dotyczy. Stracą tylko ci, pracujący sporadycznie, np. w weekendy - mówi nam Krzysztof Inglot.

Rzeczywiście na zmianie stracą tylko najmniej zarabiający. Kto przekroczy próg 200 zł w miesiącu, będzie rozliczał się na starych zasadach. Jeśli jednak zarobi więcej niż 3091 zł to jego rodzice stracą prawo do ulgi rodzinnej.

- Mówimy im o zmianach zasad opodatkowania, ale na razie nikt się nam nie skarżył. Godzą się, bo chcą pracować - mówi Agnieszka Michałowska z łódzkiego OHP.

Z badań OBOP wynika, że w wakacje pracuje już co piąty nastolatek w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki