Wśród poszkodowanych są absolwenci szkół, którzy przekonani, że nie zdali, zrezygnowali z ubiegania się o indeks wyższej uczelni. Jedną z pechowych maturzystek jest Ola Krasuska, uczennica z XLI LO.
- 30 czerwca do szkoły nadeszły wyniki egzaminów - opowiada Ola. - Z angielskiego dostałam 20 procent punktów. Do zaliczenia trzeba 30 procent, więc byłam przekonana, że nie zdałam. Dlatego nie założyłam sobie konta w internetowym systemie rekrutacji Uniwersytetu Łódzkiego. Na tej uczelni chciałam studiować psychologię albo pedagogikę.
Co było dalej, opowiada Joanna Kurantowicz, dyrektor XLI LO: - W ostatni piątek do szkoły dotarła informacja z OKE, że Ola jednak zdała, a winny zamieszania był "błąd systemu".
Wczoraj uczennica otrzymała świadectwo z poprawną liczbą punktów. - Tylko co z tego, że mnie teraz wzywają, skoro zgłosić się na Uniwersytet Łódzki mogłam do 3 lipca? - narzekała Ola przed siedzibą OKE.
Dyrektor Kurantowicz nie chciała zdradzić, o ile procent pomyliła się łódzka komisja. Ale Danuta Zakrzewska, dyrektor OKE w Łodzi, przyznaje, że pomyłki wahały się między kilkunastoma a kilkudziesięcioma procentami uzyskanych punktów. - Jest nam przykro, że pomyłek nie udało się wyłapać przed datą ogłoszenia wyników. Wierzę, że radość z odzyskanych punktów polepszy nastroje pokrzywdzonych maturzystów - mówi Zakrzewska. Według dyrektorki OKE, zdecydowana większość z setki przypadków była odmienna od opowieści Oli. Zwykle pokrzywdzeni dowiadywali się 30 czerwca, że zdali angielski, jednak z mniejszą liczbą punktów, niż okazywało się to później.
Jak doszło do błędnego sprawdzenia prac? Winna jest drukarnia, która źle zszyła kartki jednej z wersji testu. W efekcie skaner, oceniający prace, źle je punktował. Lokalizacja drukarni jest okryta tajemnicą strzeżoną przez Centralną Komisję Egzaminacyjną w Warszawie.
Wczoraj w siedzibie OKE przy ul. Praussa było gorąco nie tylko z powodu pomyłki dotyczącej angielskiego. Do południa do komisji napłynęły zgłoszenia od 340 maturzystów, którzy chcą obejrzeć swoje prace, aby przekonać się, że egzaminatorzy dobrze policzyli punkty w arkuszach.
- Są osoby oglądające prace z więcej niż jednego przedmiotu, więc liczba przeglądanych arkuszy przekroczy 467 - mówi dyrektor Zakrzewska.
Maturzyści przyjeżdżają z całego woj. łódzkiego, ale także z województwa świętokrzyskiego, które podlega łódzkiej OKE .
- Z poziomu rozszerzonego historii dostałem tylko 44 procent, a spodziewałem się co najmniej 70 - emocjonuje się Karol Niezgodzki z Wielunia. Wczoraj z tego miasta do Łodzi wybrało się pięcioro niezadowolonych maturzystów.
- Jutro będą następni - mówi Magda Adamczyk, która poprosiła o wgląd do swojej pracy z geografii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?