To ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, która skontrolowała zajmujące się drogami urzędy na terenie województwa łódzkiego.
Według NIK, w 2007 roku łódzki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nie wykorzystał 96 mln zł na wykup ziemi pod budowę autostrad A1 i A2. Było to aż 55 proc. kwoty zaplanowanej do wydania w tamtym okresie.
- Nie wiem skąd taka suma w raporcie. Nie wykorzystaliśmy 40 mln zł - dziwi się Maciej Zalewski z GDDKiA. Zaraz potem przyznaje jednak: - Pieniądze te nie zostały wydane do dziś. Zabezpieczyliśmy w swoim budżecie odpowiednią sumę na wykup gruntów pod budowę tzw. miejsc obsługi podróżnych. Niestety, w międzyczasie właściciele tych działek stanęli okoniem. Były jakieś rozwody, podziały majątku, koniec końców nie chcieli nam sprzedać ziemi. Ludzi trzeba było wywłaszczyć, sprawy do teraz ciągną się jeszcze w sądach - mówi Zalewski.
Jednym z głównych grzechów "drogowych" urzędników jest - według NIK - brak odpowiedniej reakcji na nieterminowość wykonawców. I tak na przykład Urząd Miasta w Skierniewicach nie wyegzekwował kar umownych za spóźnienia od firm remontujących miejskie ulice. W sumie do kasy ratusza powinno z tego tytułu wpłynąć 4,4 mln zł. Kontrolerzy ustalili, że urząd odzyskał tylko 300 tys. zł. Co do pozostałej kwoty - wezwano po pewnym czasie wykonawcę do zapłaty, ale wobec braku reakcji magistrat nie podjął działań windykacyjnych.
O komentarz poprosiliśmy urząd w Skierniewicach, niestety, nie doczekaliśmy się odpowiedzi.
NIK wytyka też drogowcom korzystanie ze starych, nieaktualnych pomiarów. Tak było chociażby w przypadku remontowanej na przełomie 2006 i 2007 r. drogi wojewódzkiej nr 702 ze Zgierza do Kutna. Projekt nowej konstrukcji szosy przygotowano w oparciu o analizy natężenia ruchu z 2000 r. Ówczesna prognoza zakładała, że do 2012 r. drogą przejeżdżać będą 682 ciężarówki i 30 autobusów na dobę. Tymczasem ten poziom natężenia ruchu został znacznie przekroczony już w roku 2006 (751 ciężarówek i 53 autokary).
- GDDKiA mierzy natężenie co 5 lat - tłumaczy Mirosław Szychowski, szef ZDW. - Pomiary z 2005 r. opublikowano zbyt późno, żeby można z nich było skorzystać planując tę inwestycję. Droga ma się dobrze, uważam że przez następne 10-15 lat nie powinna utracić stabilności.
Do tego remontu NIK ma zresztą więcej zastrzeżeń. Zdaniem inspektorów, to jeden z przykładów braku rozeznania urzędników, co do realiów budowy. Izba zarzuca Zarządowi Dróg Wojewódzkich, że przebudowę wspomnianej trasy na odcinku Konary - Piątek zakontraktowano tylko na 3 miesiące. Po tym czasie okazało się, że robotnicy wykonali zaledwie 50 procent prac. Umowę trzeba było przedłużać o 6 miesięcy. - Dopiero kiedy wykonawca zdjął wierzchnią warstwę drogi, okazało się, co tak naprawdę jest pod spodem. Trzeba było dodatkowo wzmocnić konstrukcję, a ponieważ był grudzień, do prac nie można było przystąpić od razu - tłumaczy Szychowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?