Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie interesuje mnie luksus. Chcę być zwyczajną kobietą

Katarzyna Zawadzka
- Z tego co mi oferują, biorę tylko to, co mi odpowiada - mówi Paulla Ignasiak
- Z tego co mi oferują, biorę tylko to, co mi odpowiada - mówi Paulla Ignasiak fot. Universal Music Polska
Z wokalistką Paullą Ignasiak rozmawia Katarzyna Zawadzka

Dużo się słyszy o Twoim prywatnym życiu, rozstaniach, powrotach. Lubisz prowokować?

To nie ja, a prasa robi różne prowokacje. Jestem osobą, która tak naprawdę niewiele opowiada o swoim prywatnym życiu. Nie komentuję plotek, spraw związanych z moim dzieckiem. Jedyne, co mówię otwarcie, to że jestem szczęśliwą kobietą, dzielę się z ludźmi swoim szczęściem, wszystkimi pozytywnymi emocjami. Ale gdzie się nie ruszę, kolorowe tabloidy rozpisują się na mój temat i nic na to nie poradzę.

Czyli informacje, że Twój były partner chce porwać wasze dziecko, były wyssane z palca?

Myślę, że tak. Ja zawsze mówiłam, że się nie wypowiadam w takich sprawach, ale niektórzy twierdzili: "Słuchaj, Adam mówi.." Jeśli rzeczywiście mówił, udzielał wypowiedzi do gazet, to jego sprawa. Ale ja w to nie wierzę, bo kolorowe tabloidy mają w zwyczaju pisać: "powiedział nam partner lub znajomi", a często to wierutne bzdury.

A to nie prowokacja, że śpiewasz podobnie do Edyty Górniak, że macie podobne barwy głosu, podobne fryzury?

Edyta Górniak jest artystką, którą osobiście bardzo szanuję i dla debiutanta to niewątpliwie olbrzymi sukces, że jest się porównywanym do kogoś, kto w tym kraju jest niezaprzeczalną gwiazdą. Edyta to osoba, która jest obdarzona przepięknym głosem, ma fantastyczny warsztat, i do tego jest piękną kobietą. Więc żaden debiutant nie może sobie wymarzyć niczego lepszego. Tragedią byłoby, gdyby mnie porównywano do pani Krysi z zespołu Majteczki w Kropeczki. Ale porównania porównaniami. Na nich samych przecież nie da się sprzedać płyty w takim nakładzie, jak sprzedała się moja, która osiągnęła status platynowej i to w momencie, kiedy płyty bardzo trudno się sprzedają. Z pewnością porównania z osobami znanymi jakoś pomagają, natomiast nie jest tak, że to, co się nam udało wypracować, zawdzięczamy tylko temu, że jesteśmy do kogoś podobni. Nie wiem, czy wiesz, ale nagrywałam znacznie wcześniej i też widziano podobieństwa między mną a Edytą, a jednak to się nie sprzedawało, ludzie tego nie kupowali. Nie trafiłam wtedy w repertuar, teksty. Teraz, gdyby ludziom nie podobała się moja muzyka, to żeby nie wiem jak było to opakowane, jakakolwiek by temu nie towarzyszyła prowokacja, nie sięgnęliby po płytę.

Czyli fryzury to też przypadek?

Ale przecież nikt nie ma monopolu na ciemne, krótkie włosy. Zresztą, o ile mi wiadomo, Edyta Górniak nie nosi teraz krótkich włosów. Nosiła je kilka lat temu. Raz nawet pewien dziennikarz zadzwonił do mojego fryzjera i ten musiał mu wytłumaczyć, że nigdy się nią nie sugerował, a moja fryzura w rzeczywistości odbiega od fryzury Edyty. Na jednym ze zdjęć, które widziałam, Edyta Górniak ma fryzurę podobną do tej, którą nosił Marilyn Manson, i co z tego? Czy to znaczy, że Edyta naśladowała Marilyna? No nie.
Dziennikarze lubią prowokować. Zestawili kiedyś dwa zdjęcia - moje i Edyty - w takich samych sukienkach. Tylko szkoda, że na zdjęciu moja sukienka była niebieska, taka jak Edyty, a kupiłam złotą. W programie komputerowym został zmieniony jej kolor. Wściekłego odcieniu niebieskiego, który był na zdjęciu, nawet nie lubię.

Co czujesz w takich sytuacjach?

Czasami bardzo się wkurzam, innym razem zwyczajnie się z tego śmieję. Nie mają już czego wymyślać, to wynajdują takie bzdury. Mój kolega powiedział ostatnio, że te wszystkie artykuliki są naciągane jak guma od majtek. To mnie rozbawiło. No bo we wszystkim przecież można się doszukać podobieństwa.
Bardzo się śmiałam, kiedy podczas Sopot Hit Festiwal, dziennikarz poprosił mnie żebym zapozowała na tle jednej ze ścian Art Cafe, a później to zdjęcie obiegło prasę i mówili, że ustawiłam się dokładnie na tej ścianie, na której kiedyś Edyta. I zrobiono wokół tego wielki szum, a przecież pozowali na niej wszyscy. Więc pomyślałam, że cokolwiek bym nie zrobiła, i tak będzie źle.

A czujesz satysfakcję, kiedy słyszysz, że Doda śledzi wszelkie publikacje na twój temat, bo traktuje cię jako największe zagrożenie na rynku muzycznym?

(śmiech) Szczerze? Myślę, że to wymysł tabloidów. Wyobrażasz sobie, że Doda siedzi i się przejmuje jakąś Paulą? Nawet rozmawiałyśmy ostatnio na ten temat z mamą i ją też to rozbawiło. Doda jest przecież na szczycie, osiągnęła tak naprawdę wszystko, co można w tym kraju i niczym, ani nikim, się nie przejmuje.
Nasza publiczność jest też bardzo różna, więc nie sądzę, żeby Doda się obawiała. Poza tym scena jest duża, jest miejsce dla nas obu.

Jest ktoś taki, kogo traktujesz jak rywala?

Chyba nie. Ja nie traktuję sceny, ani muzyki, jak ringu. Muzyka nie jest po to, aby się boksować, ale wzbudzać emocje, wnosić coś do ludzkich umysłów. Jak jechałam na Festiwal Top Trendy, czułam się absolutnie wyluzowana, wszyscy debiutanci w pokojach ćwiczyli jeszcze przed koncertem, a ja w tym czasie chodziłam po plaży. Pomyślałam sobie, że co ma być, to i tak będzie. I moje podejście się nie zmieniło.
Nad czym teraz pracujesz?

Przed najbliższe dwa miesiące skupiam się na promocji reedycji płyty "Nigdy nie mów zawsze". Na początku przyszłego roku pojawi się kolejny teledysk do utworu "Dwa słowa dla życia". Mój managment ustala już trasę koncertową na sezon wiosna-lato. Chcemy uświetnić tymi koncertami to, że płyta "Nigdy nie mów zawsze" osiągnęła status platynowej. Zależy nam, aby przygotować dla ludzi coś specjalnego. W najbliższym czasie czeka mnie więc dużo pracy. Ale ja to lubię i cieszę się z tego.

Na reedycji płyty "Nigdy nie mów zawsze" pojawiło się pięć nowych utworów. Nieco odmiennych w stylistyce...

Rzeczywiście, ta płyta jest nieco inna. Wcześniejsza "Nigdy nie mów zawsze" była bardziej nastrojowa, melancholijna, a piosenki, które się znajdują na reedycji są w większości dynamiczne. Spośród nich tylko jedna jest balladą, druga jest w umiarkowanym tempie. Generalnie myślę, że wszystko pozostaje jednak w takim samym kręgu.

Do kogo są adresowane Twoje teksty?

Wydaje mi się, że w moich tekstach każdy może odnaleźć coś dla siebie. One mówią o miłości, a wiadomo, że miłość jest najważniejszą rzeczą w życiu człowieka, nadaje sens istnieniu. Zakochać się można w każdym wieku. Miłość jest i trudna i łatwa, szalona i dojrzała, różna. Ta płyta jest właśnie spójna pod tym względem, że wszystkie piosenki mówią o miłości.

A o kim myślałaś pisząc utwór "Jak nigdy"? Bo ta piosenka akurat jest dość bojowa.

(śmiech) Masz rację, jest bojowa. Ale to jedna z tych piosenek, które lubię najbardziej i rozpoczynam nią koncerty, bo bardzo pozytywnie mnie nastraja. O to, o kim była mowa w piosence, trzeba byłoby zapytać Adama Kąkola. On pisze moje teksty i muzykę, ja jestem tylko odtwórcą. Z każdą piosenką muszę jednak się utożsamiać, by zaśpiewać ją prawdziwie.

Ile jest Ciebie w Twojej muzyce, a ile wytwórni i producentów?

Uważam, że bardzo dużo jest mnie w tym, co robię. Długo nie mogłam znaleźć repertuaru, z którym bym się utożsamiała. To, że Adam pisze teksty i muzykę wcale mi nie przeszkadza. Adam dobrze mnie zna, wie jaka jestem naprawdę i czuje, co chciałabym zaśpiewać. Czasami coś delikatnie modyfikuję w tekstach, podpowiadam, jakbym chciała, żeby to wyglądało. Na pewno nic nie jest mi narzucane. Biorę tylko to, co mi odpowiada.
Myślałaś, by muzycznie pójść w innym kierunku?

Nie. Powiem szczerze, że wyznaję zasadę, iż zwycięskiej drużyny się nie zmienia. Bo jeśli coś jest dobre, to nie ma sensu tego zmieniać. Wielu artystów popełniło właśnie ten błąd, odnosili sukcesy, ich płyty dobrze się sprzedawały i potem szukali nie wiadomo czego. Jeśli ludziom coś się podoba i ja się z tym dobrze czuję, to nie powinno się obierać innej drogi. Mogę zapewnić, że kolejne płyty będą zbliżone stylistycznie do tych, które wcześniej słyszeliście. Mogą być co najwyżej bardziej dynamiczne. Mamy nawet kilka nowych piosenek przygotowanych na kolejną płytę. Mam nadzieję, że się ukaże w przyszłym roku, jesienią.

Nie myślałaś o wspólnym nagraniu z jakąś zachodnią gwiazdą?

Ostatnio do wytwórni płytowej wpłynęła nawet taka propozycja, żebym zaśpiewała ze znanym na świecie, czarnoskórym wokalistą r'n'b. Nagrywał wcześniej z Rihanną. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale na pewno jest to coś fajnego. Nie mogę jednak zdradzić więcej szczegółów, bo to na razie tajemnica.

Twoje życie jakoś się zmieniło, odkąd jesteś znana?

Niespecjalnie. Zmieniło się pod tym względem, że ludzie mnie rozpoznają. Ale to nie jest tak, że teraz nigdzie się nie mogę ruszyć. Podobnie jest jeśli chodzi o kwestie finansowe. Dalej nie mam swojego mieszkania, bo jeszcze mnie na nie nie stać. Ale jeśli uda mi się postawić maleńki domek, to najchętniej jakieś sto kilometrów od Warszawy, a jeśli kupić mieszkanie, to w starej kamienicy, w okolicach Poznania. Nie przepadam za Warszawą, jestem tutaj tylko ze względu na pracę. Nie mam też samochodu, chociaż przymierzam się do jego kupna.

O jakim samochodzie myślisz?

Oj, kocham stare samochody. Marzy mi się, na przykład stary jaguar, bo na nowego trzeba mieć sporo pieniędzy. Co z tego, że kupię samochód, kiedy nie będę miała z czego go utrzymać, sfinansować naprawę? (śmiech) Na razie jednak na kondycję finansową nie mogę specjalnie narzekać. Bywały w moim życiu chude lata, a teraz mam o tyle fajną sytuację, że nie muszę się martwić o jakieś podstawowe opłaty, o to, co będzie jutro. Nie zależy mi jednak na tym, aby jeździć wypasioną bryką, czy mieć duży dom. Chcę być przede wszystkim zwyczajnym człowiekiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki