Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzkowice znów płaczą po przejściu nawałnicy

Marek Obszarny
Zerwany dach z domu państwa Rawickich w Bujniczkach roztrzaskał budynki gospodarcze. Posesja była nieubezpieczona
Zerwany dach z domu państwa Rawickich w Bujniczkach roztrzaskał budynki gospodarcze. Posesja była nieubezpieczona fot. Dariusz Śmigielski
To była chwila. Trwała może 10 sekund. Wielu straciło w tym czasie znaczną część dorobku życia. Niektórzy nie byli nawet ubezpieczeni. Nawałnica zrywała dachy z domów, burzyła budynki gospodarcze, łamała drzewa i zrywała linie energetyczne.

Kogo w gminie Gorzkowice pod Piotrkowem oszczędziła ubiegłoroczna trąba powietrzna, ten w sobotni wieczór stanął oko w oko z niewiele słabszą nawałnicą. Do niektórych gospodarstw zawitała ponownie.

Zaczęło się już przed godz. 20. - Zamykałem okno na parterze, kiedy to się stało. Myślałem, że tylko budynek gospodarczy zmiotło, wychodzę, patrzę, a dachu na domu nie ma - mówi załamany Jacek Rawicki.

U państwa Rawickich we wsi Bujniczki wichura zerwała cały dach z domu i cisnęła nim o budynki gospodarcze. Stodoła i obora legły w gruzach. Gospodarstwo było nieubezpieczone.

- Nic już nie możemy zrobić, ani kredytu wziąć, ani nic, bo ja mam pracę okresową i mąż też. Nie wiem, nie wiem, nie wiem - powtarza Ewa Rawicka i zanosi się płaczem. Po chwili dodaje: - Nie chcę nic, żadnych pieniędzy, tylko żeby to było odbudowane.

W nocy w gminie Gorzkowice powołano sztab kryzysowy. Strażacy na bieżąco udzielali pomocy, zabezpieczali dachy. Wczoraj rano sztab zebrał się ponownie, by zweryfikować zniszczenia. Okazało się, że jest znacznie gorzej, niż pierwotnie zakładano: 36 zniszczonych lub uszkodzonych budynków mieszkalnych oraz 17 uszkodzonych budynków gospodarczych. Prądu zabrakło w połowie gminy. Straty wstępnie szacowane są na milion złotych.

- Widziałam, jak szły takie wielkie chmury, jedne z jednej strony, drugie z drugiej, potem się złączyły i zawiał silny wiatr - relacjonuje 72-letnia Eugenia Iznerowicz, której dom ucierpiał też podczas ubiegłorocznej nawałnicy 15 sierpnia. - Biegiem drzwi zamknęłam. Byłam z pięcioletnią wnuczką. A tu naraz rumor, hałas. Dziecko płakało: "babciu, zabije nas". W tamtym roku dach nam mniej zniszczyło, tylko okna powyrywało. Teraz połowa dachu odfrunęła.

Wyjątkowo pechowo skończyło się spotkanie imieninowe dzisiejszej solenizantki Czesławy Nowak z Gorzkowic, która w sobotni wieczór podejmowała gości w ogrodzie. - Byliśmy za domem, robiliśmy grilla, no i niestety. Wyszła ciemna chmura, wiatr się ruszył i zaczęło wszystko znikać - opowiada pani Czesława. - Niosłam jeszcze coś z dworu, gdy zobaczyłam, jak wszystko leci. W ubiegłym roku nas oszczędziło, a teraz... Zniszczyło budynki gospodarcze i dwa samochody.
Połamane zostały setki drzew. Dziesiątki z nich zatarasowały drogi. Strażacy z OSP w Krzemieniewicach do oddalonej o kilka kilometrów stolicy gminy jechali półtorej godziny, bo po drodze musieli usunąć aż osiem drzew. Najgorsza sytuacja, jeszcze wczoraj, wiązała się jednak z zerwanymi liniami elektrycznymi. A numer pogotowia energetycznego milczał...

- Pogotowie energetyczne, jak się okazało, jest tylko na papierze - mówi bez ogródek Włodzimierz Kapiec, komendant miejski PSP w Piotrkowie.

Podobne problemy były już przy ubiegłorocznej trąbie powietrznej, dlatego powiatowe służby zarządzania kryzysowego porozumiały się z dyrekcją zakładu energetycznego i ustaliły dodatkowe telefony alarmowe, które miały działać w takich wypadkach. Ale w sobotni wieczór one również milczały. - Niby jest wojewódzki system powiadamiania, ale on w ogóle nie działa. Energetycy w rejonie radomszczańskim powiedzieli wprost, że w niedzielę nikt nie przyjedzie, bo mają robotę u siebie. Dopiero po interwencjach służb wojewody zaczęli działać. Trochę późno - ocenia komendant Kapiec.

Wczoraj o 14 zwołano nadzwyczajną sesję Rady Gminy w Gorzkowicach. - Zdecydowaliśmy, by poszkodowane podczas wichury gospodarstwa wesprzeć, zależnie od stopnia zniszczeń, kwotą do 1.500 zł - mówi Alojzy Włodarczyk, wójt gminy Gorzkowice.

Tymczasem zaledwie dziewięć wyjazdów związanych z burzą i nawałnicą odnotowała poprzedniej nocy łódzka straż pożarna. Strażacy podkreślają, że z Łodzią aura obeszła się wyjątkowo łagodnie, nie było żadnego zdarzenia zagrażającego ludziom, nawet podtopień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki