Jak kupić niedrogi, ale dobry rower? Rowery w pełni uniwersalne nie istnieją

Wiktor Porembski
pixabay
Na pewno nie w supermarkecie, ale też wcale niekoniecznie w typowym sklepie rowerowym. Na pewno zaś nie bez właściwego przymierzenia ramy.

Dla prawdziwych rowerowych zapaleńców sezon zaczął się już dawno - a sprzętowe braki uzupełnili zapewne podczas jesiennych przecen. Ale dla większości z nas dopiero się zacznie. Może więc czas rozejrzeć się za odpowiednim sprzętem? W sklepach są już rowery z rocznika 2018, a kiedy zrobi się naprawdę ciepło, zacznie się tam ostry ruch. Teraz najłatwiej przebierać w modelach rozmiarach a nawet kolorach.

Podstawowe zasady

Niezależnie od typu roweru, jaki wybieramy, najważniejszy jest jego właściwy rozmiar. W wypadku zdecydowanej większości produkowanych w ostatnich latach i dekadach rowerów decyduje o nim jeden element: rama. Jeżeli nie wybierzemy jej odpowiedniego rozmiaru, rower będzie albo za duży albo za mały. A to sprawi, że będziemy się męczyć. Nie uda nam się w pełni efektywnie pedałować, nie przyjmiemy też właściwej pozycji do jazdy - co może być naprawdę niebezpieczne dla naszego kręgosłupa, nie mówiąc już o niemal pewnym bólu zbyt wyprostowanych lub zbyt przykurczonych rąk albo mięśni karku.

I tak, naprawdę liczy się właśnie wybór rozmiaru ramy. Ustawianie wysokości siodełka można traktować tylko jako ostateczną regulację, podobnie jak ewentualne manewry z ustawieniem kierownicy - choćby przez dobranie dłuższego lub krótszego mostka.

Każdy szanujący się producent rowerów ma odpowiednią tabelę z rozmiarami ramy. Musimy cierpliwie i dokładnie pomierzyć długości naszych nóg, tułowia i ramion (uwaga, mierzymy zawsze według zaleceń danego producenta, raz mierzy się np. wewnętrzną stronę nóg, innym razem wysokość obejmującą całość uda - różnica jest spora!) a następnie odnaleźć odpowiednią pozycję w tabeli. Same rozmiary podawane są albo w calach - zwykle gdzieś w zakresie od 14 do 22, albo w centymetrach, albo w rozmiarówce typu S, M, L, XL.

Jest też tzw metoda uniwersalna, do zastosowania której przyda się kalkulator: Najpierw stajemy boso przy ścianie. Następnie mierzymy odległość między podłożem, a kroczem. Uzyskany wynik mnożymy: - przez 0,57 w przypadku roweru górskiego - przez 0,63 w przypadku roweru trekkingowego - przez 0,66 przy rowerze szosowym. A w kolejnym kroku otrzymany wynik należy podzielić przez 2,54 aby uzyskać wartość w calach.

Nie powinniśmy natomiast stosować przy doborze rozmiaru ramy metody, wciąż często proponowanej w sklepach, która polega na przymierzeniu się do roweru i sprawdzaniu w ten sposób wysokości ramy. Tu zbyt wiele zależy od ustawienia siodełka, a to może okazać się bardzo mylące.

Rowery uniwersalne nie istnieją. Przed wyborem określmy więc nasze realne potrzeby i warunki typowej jazdy

Odpowiednio ustawione do wygodnej rekreacyjnej jazdy siodełko powinno nam wciąż zostawiać pewien zakres możliwości jego podwyższenia lub obniżenia. Dlaczego? Bo na długim podjeździe - lub podczas nieco bardziej sportowej jazdy po dość płaskim terenie siodełko warto podnieść - poprawi to nam efektywność pedałowania. Z kolei do dłuższego zjazdu siodełko warto obniżyć, przyjmiemy dzięki temu znacznie bezpieczniejszą pozycję, będzie nam łatwiej hamować bez groźby przelecenia przez kierownicę.

Przy kilkugodzinnej wycieczce intuicyjna (może wyżej, może niżej) zmiana wysokości siodełka może w którymś momencie pomóc naszym mięśniom - czy to w nogach, czy wzdłuż kręgosłupa, czy to w ramionach Z tego powodu warto pomyśleć o tym, żeby nasz zacisk sztycy siodełka był zamykany z pomocą dźwigni a nie zwykłej śruby - będzie po prostu znacznie wygodniej dokonywać niewielkich regulacji w trasie.

Tanie rowery - od ok.800 do ok. 1500 zł

W kategorii tych najtańszych rowerów dzielenie ich na osobne „rasy” trochę nie ma sensu. Tak naprawdę zdecydowana większość z nich to rowery rekreacyjne po prostu nawiązujące formą, stylistyką a niekiedy nawet charakterem, a to do roweru XC, a to do miejskiego, a to do trekkingowego (bo do szosowego, to akurat już bardzo rzadko). Czy to źle? Absolutnie nie. Jeśli kupujemy rower po to, by sobie na nim po prostu trochę pojeździć - wliczając to i rundkę po dzielnicy i 30-kilometrowe (w wypadku rowerowych to nic wielkiego) wycieczki ścieżką rowerową lub względnie utwardzoną drogą, to właśnie ta kategoria rowerów jest dla nas.

Nadal obowiązuje jedna generalna zasada: nie kupujemy rowerów „marketowych”. Lista powodów jest bardzo długa - a większość z nich sprowadza się do znanej z rynku samochodów używanych reguły: „bardzo tanio” szybko może oznaczać „bardzo drogo”. Marketowe rowery wciąż składane bywają z naprawdę dziwnych, niekompatybilnych z systemami dominującymi na rynku części, wykonanych z bardzo niskiej jakości stopów i tworzyw. To powoduje, że awaria jednego elementu może skutkować wymianą co najmniej kilku - albo wręcz niemożnością naprawy.

Markety od pewnego czasu mają jednak mocno utrudnione zadanie w zalewaniu naszego rynku rowerowym złomem. Większość szanujących się producentów rowerów od dawna ma w ofercie przynajmniej jedną linię w cenach zaczynających się poniżej 1000 złotych. Naprawdę niezłe relacje ceny do jakości rowerów znajdziemy w Decathlonie, bardzo przyzwoite są też tanie linie polskich producentów - np. Krossa (np. Hexagon czy Evado) albo Unibike.

Kupując rower z tej półki cenowej zwróćmy uwagę na kilka podstawowych kwestii. Lepiej, żeby większość osprzętu (przerzutki z manetkami, korba, łańcuch, hamulce) pochodziła od dominujących na rynku producentów - przede wszystkim Shimano ale także np. SRAM czy Campagnolo (tego ostatniego raczej w najtańszych rowerach nie uświadczymy). Dlaczego? To będą wprawdzie najtańsze linie osprzętu tych marek, za to zwykle kompatybilne z innymi. To oznacza łatwość wymiany czy naprawy w wypadku awarii i pewność, że znajdziemy części zamienne do naszego modelu roweru.

Przyjrzyjmy się też wadze roweru. W tej cenie nie znajdziemy nic szczególnie lekkiego, ale lepiej żeby waga wybranego przez nas modelu nie przekraczała 15 kg (jak najbardziej do zrobienia) - a oczywiście im mniej, tym lepiej. Rowerów tej klasy zwykle nie opłaca się nam natomiast znacząco modyfikować czy rozwijać, w celu podniesienia ich „osiągów” czy zbicia masy, chyba, że akurat trafiły nam się podzespoły w naprawdę dobrzej cenie. Jeżeli poczujemy, że ten podstawowy dwukołowiec przestaje nam wystarczać, rozejrzyjmy się za czymś, co pozwoli nam pójść krok dalej.

Podstawowy rower cross-country (XC). Ok. 1500-2500 zł

Wciąż powszechnie nazywany „góralem”, w rzeczywistości przeznaczony po prostu do jazdy terenowej, z wyłączeniem ostrzejszej jazdy w górach (tu kłaniają się rowery trailowe (skok 130-150mm) i enduro oraz specyficznie zjazdowe freeride i downhill - niestety ceny podstawowych modeli z tych kategorii zaczyna się od kwot kilkutysięcznych, więc w tym tekście ich nie uwzględniamy). W tej kategorii cenowej nadającego się do jazdy roweru XC z pełną amortyzacją zarówno w widelcu, jak i w ramie (full suspension) raczej nie znajdziemy, za to mamy do wyboru wiele ciekawych hardtaili - sztywna rama, amortyzacja w przednim widelcu, zwykle o skoku (o tyle widelec może się ugiąć przy pokonywaniu przeszkody) 100-120 mm.

Co więcej, rowery z tego przedziału cenowego mogą być już naprawdę rozwojowe - jeżeli wybierzemy podstawową wersję którejś z głównych linii rowerów XC znanych producentów, to w oparciu o posiadaną ramę możemy w przyszłości wiele zmienić na lepsze, bez poczucia, ze pakujemy pieniądze w błoto, przynajmniej do poziomu przejścia na karbonową ramę - a i to da się całkiem gładko zrobić . Tak właśnie może być z seriami Level od Krossa - tu ceny podstawowego modelu zaczynają się od ok. 1500 zł. Z kolei np. ceny Giantów Talon zaczynają się od ok. 2300 zł.

Dobrze przemyślmy kwestię rozmiaru koła. Obecnie koła o średnicy 29 cali są równie popularne jak te dominujące jeszcze kilka lat temu 26 calowe, do tego mamy jeszcze niektóre modele z kołami o średnicy 27,5 cala. Kluczem do tego wyboru może być wzrost (osoby niższe powinny raczej myśleć o kołach 26 cali) - ale zdecydowanie warto też się po prostu do danej linii przymierzyć. Po zakupie roweru zwykle już nic w tym zakresie nie będziemy mogli zrobić.

To już też raczej nie są czasy, w których nawet w tym progu cenowym warto byłoby kupować rower z hamulcami V-Brake (klocki po obu stronach obręczy ściągane linką). Wyjątek (nie licząc dość rzadkich przypadków, w których decydujemy się na oldskulowe V-ki całkowicie świadomie, na przykład w walce o rekordowe zbicie wagi roweru) jest jeden - kiedy nasz rower bez żadnych dalszych modyfikacji jest gotów na instalację hamulców tarczowych. To jednak musimy od razu sprawdzić - chodzi nie tylko o odpowiednie punkty montażowe na ramie, ale także na konstrukcję obu kół (najważniejsza jest piasta). Jeśli koła nie są gotowe na hamulce tarczowe, będziemy musieli je wymienić - a to może czynić całą operację zupełnie nieopłacalną.

Podstawowy rower szosowy 1500-2500 zł

Tak, z tym budżetem możemy też myśleć o pierwszym rowerze szosowym. Nie będzie to rasowa wyścigówka, nie będzie to też nic w typie endurace, ale przyzwoity rower o charakterze treningowym, który spokojnie starczy nam na pierwsze kilka - kilkanaście tysięcy kilometrów przygody z szosą, naprawdę znajdziemy bez większego problemu.

Podstawowe modele z linii Merida Race czy Kross Vento możemy znaleźć za ok. 2200 zł. Za tę, lub nieco wyższą cenę możemy na ogół liczyć na osprzęt na poziomie grupy Shimano Claris - którą producent kwalifikuje jako propozycję dla kolarzy- amatorów. Dość interesującym wyjątkiem jest Decathlonowa linia Triban - tu pierwszy rower w skromnej, ale realnie szosowej konfiguracji jest jeszcze tańszy - bo dostaniemy go za 1700 zł. Jest nawet model za 1000 zł, ale to jednak rower rekreacyjny z pewnym zacięciem szosowym (koła i kierownica typu „baranek”). Z kolei w Tribanie za 2300 złotych znajdziemy już w większości osprzęt z grupy Shimano Sora, czyli o półkę wyżej niż Claris.

Podstawowy rower miejski 1000-2000 zł

Od takiego roweru oczekujemy przede wszystkim pełnej wygody i pełnego dostosowania do jazdy w warunkach ulicznych. Wygodzie służą krótka rama, szeroka kierownica, i rozłożyste, wygodne siodełko. Bezpieczeństwu w warunkach ulicznych obowiązkowy dzwonek i zasilane z dynama oświetlenie. Gdzieś w połowie drogi między wygodą a dostosowaniem do warunków ulicznych lokuje się natomiast obecność błotników, wewnętrznych (czyli zamkniętych), najczęściej planetarnych przerzutek. nóżki i tylnego bagażnika, podobnie jak osłony łańcucha czy tylnego koła. Te ostatnie zwykle będą miały 28 lub 29 cali - czyli raczej sporą średnicę.

Na rower miejski powinniśmy móc wsiąść nawet w ubraniu typu smart casual, nie obawiając się szczególnie, że po zejściu z dwóch kółek będziemy wyglądać jak nieboskie stworzenie. Za ten cały komfort i miejską stateczność płacimy przede wszystkim masą - rower miejski może spokojnie ważyć powyżej 20 kg - co z kolei powoduje, że nasz miejski dwukołowiec będzie się słabiej sprawdzał podczas wycieczek czy w jeździe po nieutwardzonej powierzchni, niekoniecznie rozwiniemy też na nim szczególnie oszałamiające prędkości.

***

Rowery w pełni uniwersalne raczej nie istnieją - dlatego przed wyborem zastanówmy się przede wszystkim nad naszymi realnymi potrzebami i najczęstszymi warunkami, w których przyjdzie nam jeździć w tym sezonie. Bo po co męczyć się w mieście na rowerze do jazdy terenowej albo frustrować długim i mozolnym pedałowaniem poza miastem na ciężkim rowerze miejskim?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl