Czerwonoarmistów wkraczających do KL Auschwitz przywitała przerażająca cisza

Martyna Grądzka-Rejak, historyk, pracownik IPN Oddział w Krakowie
Sowieccy żołnierze wyzwalają Auschwitz
Sowieccy żołnierze wyzwalają Auschwitz Domena publiczna/Wikipedia
27 stycznia 1945 r. żołnierze 60. armii Pierwszego Frontu Ukraińskiego otworzyli bramy opuszczonego przez Niemców obozu KL Auschwitz. Na terenie kompleksu obozowego wyzwolenia doczekało około 7 tys. osób. Ale film o tych wydarzeniach nakręcono z pewnym opóźnieniem.

W obozie macierzystym żołnierze natrafili na ok. 600 zwłok więźniów, którzy ponieśli śmierć z rąk esesmanów tuż przed ich wycofaniem się lub zmarli z wycieńczenia. Wraz z żołnierzami przybyły też ekipy filmowe. Dziś można zobaczyć film dokumentujący te chwile. Jednak czy rzeczywiście przedstawiono w nim pierwsze godziny wolności więźniów KL Auschwitz-Birkenau?

Bez powitania

Niemcy znając sytuację na froncie i śledząc ofensywę Armii Czerwonej, mieli czas na przygotowanie ewakuacji więźniów KL Auschwitz-Birkenau. W przeciwieństwie do wydarzeń, które rozgrywały się w kolejnych miesiącach, plan likwidacji obozu oraz wysłania jego więźniów do innych placówek był realizowany zgodnie z zamierzeniami.

Według szacunków historyków ponad pięćdziesiąt sześć tysięcy więźniów KL Auschwitz-Birkenau oraz jego podobozów, zostało od połowy stycznia 1945 r. ewakuowanych w głąb Rzeszy Niemieckiej. Kolumny z więźniami zyskały miano „marszów śmierci”. Wynikało to z liczby ofiar, jaką pochłonęły.

To wszystko było najbardziej poruszające i najstraszniejsze, co sfilmowałem podczas wojny

Więźniowie nieludzko wychudzeni, niedożywieni, pozbawieni ciepłych ubrań, szybko padali ofiarą mrozów. Do tego dochodziło jeszcze brutalne traktowanie ich przez strażników oraz karanie śmiercią za każdą próbę oddalenia się od szeregu. Niemcy zabierali ze sobą także dokumentację obozową, część zniszczyli na miejscu. Krystyna Żywulska, jedna z więźniarek ewakuowanych w styczniu 1945 r. wspominała: „Na wszystkich odcinkach obozu płoną stosy papierów. Przed blokführersztubą SS-mani depcą płonące stosy, dorzucają wciąż nowe dokumenty, listy zmarłych, niszczą wszystko, co świadczyłoby o prawdzie”. Wyprowadzano świadków tamtych wydarzeń, zniszczono też krematoria i komory gazowe, a wszystko po to, by zatrzeć ślady popełnionych zbrodni.

Żołnierze Armii Czerwonej wkroczyli do obozu macierzystego Auschwitz I oraz obozu Auschwitz II Birkenau około godz. 15.00. Przy próbie zajęcia Auschwitz I natrafili jeszcze na opór wycofujących się Niemców, który przełamali.

Kiedy jednak czerwonoarmiści weszli na teren obozu, nikogo nie widzieli, panowała tam cisza. Więźniowie nie będąc pewni, czy Niemcy nie wracają i bojąc się o własne życie chowali się w barakach. Wchodząc w głąb obozu żołnierze napotykali na swojej drodze pojedyncze osoby.

Zofia Jankowska-Palińska wspominała: „Nie wiem, jak długo spałam. [...] Zrywam się i patrzę [...] naprzeciwko mej pryczy, obok pieca stoi i grzeje się żołnierz radziecki - jest wielki, ryży. W ślad za nim weszło do bloku więcej żołnierzy. Wszyscy spoglądali na nas z daleka i jakoś dziwnie - nie wierzyli, że jesteśmy żywymi ludźmi”. Z kolei Lidia Maksymowicz relacjonowała: „Do baraku dziecięcego weszli nagle żołnierze w innych mundurach. Od nich, od niepamiętnych czasów, dostaliśmy pajdę chleba z margaryną i kubek kawy z mlekiem”. Henryk Duszyk uzupełniał: „Drzwi baraku się rozchyliły. Stanęło w nich dwóch ludzi ubranych na biało. [...] Popatrzył na mnie, wyjął dwie konserwy i podał”. Więźniowie obozu, dopiero kiedy już zdali sobie sprawę, że zagrożenie minęło, z entuzjazmem powitali żołnierzy.

Zaginiona dokumentacja

Wraz z żołnierzami Armii Czerwonej, do KL Auschwitz przybyły ekipy filmowe. Anna Chomicz wspominała o nich: „Tego samego dnia razem z większymi już grupami żołnierzy radzieckich przybyła do obozu czołówka filmowa. Wśród członków czołówki był m.in. znany sprzed wojny Polak Adolf Forbert. Ubrany był w mundur radziecki, ale na furażerce miał polski, piastowski orzeł. Zdarłyśmy mu furażerkę z głowy, całując orła z radości. [...] Członkowie czołówki jak i inni przybyli z nią żołnierze obdarzali nas wszystkim, co mieli przy sobie. [...] W chwilę potem przystąpili do pracy, filmując obóz, w szczególności więźniarki i stosy zwłok”.

Warto uzupełnić, że Forbert stał na czele ekipy „ludowego” Wojska Polskiego, która w lipcu 1944 r. filmowała także teren byłego niemieckiego obozu na Majdanku. W wyniku prac tam prowadzonych powstał pierwszy film dokumentujący zbrodnie niemieckie pt. „Majdanek - cmentarzysko Europy”.

Forbert przebywał w KL Auschwitz-Birkenau przez dwa dni i jedną noc. Po latach wspominał, jaki widok z obozu utkwił mu w pamięci: „Długie szeregi opuszczonych baraków, sterczące ze śnieżnych zasp kończyny zmarłych, a wokół cmentarna cisza”. Podobnie jak podczas pracy na Majdanku, także na terenie KL Auschwitz-Birkenau chciał wykonać obszerny materiał filmowy i fotograficzny.

Zdawał sobie sprawę, że w przyszłości będą one miały ogromną wartość dowodową. Nie miał jednak ze sobą odpowiedniej jakości kamery. Sytuację dodatkowo komplikował brak sprzętu oświetleniowego i statywu, co uniemożliwiało np. wykonywanie zdjęć oraz ujęć we wnętrzu baraków. Forbert wspominał: „Wszędzie martwe ciała, a ja jestem bezradny, nie mogę filmować, nie mam sztucznego światła”. Filmowiec wspominał także o trudnościach natury moralnej, jakie towarzyszyły mu podczas wykonywania dokumentacji zarówno na Majdanku, jak i na terenie KL Auschwitz-Birkenau.

Forbert fotografował leżące na terenie obozu wychudzone zwłoki, wycieńczonych więźniów, ale też dokumentował infrastrukturę obozową - baraki, kolczaste ogrodzenia, oraz pozostałości krematoriów i komór gazowych. Po latach wspominał, że tylko dystans, jaki dzielił go poprzez obiektyw aparatu lub kamery pozwalał na kontynuowanie prac. Kiedy zakończył dokumentowanie oddał materiały do wywołania w laboratorium.

Niestety dokumentacja ta zaginęła, a los nagrań oraz fotografii do dzisiaj pozostaje nieznany.

Kronika z Auschwitz

Dziś, 71 lat po tamtych wydarzeniach, odwiedzający Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau mogą obejrzeć film zatytułowany „Kronika wyzwolenia obozu”. Jest to film dokumentalny, który powstawał w ciągu kilku tygodni po wkroczeniu żołnierzy Armii Czerwonej na teren obozu KL Auschwitz-Birkenau. Reżyserował go sowiecki filmowiec Aleksander Woroncow, który podobnie jak Forbert przybył z żołnierzami Armii Czerwonej.

Po wielu latach opisywał, jakie wrażenie wywarł na nim pobyt na terenie tego niemieckiego obozu: „Wspomnienia stamtąd zachowałem na całe moje życie. To wszystko było najbardziej poruszające i najstraszniejsze, co zobaczyłem i sfilmowałem podczas wojny. Czas nie ma władzy nad tymi wspomnieniami. Nie wycisnął on z mej pamięci wszystkich okropności, które zobaczyłem i nagrałem”.

W Kronice ukazano m.in. topografię obozu, warunki tam panujące, więźniów, którzy ciągle przebywali na jego terenie, a także pomoc niesioną im przez żołnierzy i okolicznych mieszkańców.

Na ujęciach widać więźniów oczekujących przy bramie na żołnierzy Armii Czerwonej i entuzjastycznie ich witających. Kolejne kadry przedstawiają radość więźniów z oswobodzenia, czy też dożywianie ich przez czerwonoarmistów oraz lokalną ludność. W jednej z najbardziej poruszających scen filmu ukazano, jak najmłodsi więźniowie obozu przeprowadzani są między ogrodzeniami z drutów kolczastych. W innej udokumentowano pogrzeb. Jedno zaś z najsłynniejszych ujęć przedstawia więźniów w łachmanach za drutami kolczastymi, spoglądających niepewnie w obiektyw. Replikowane jest ono na wielu wystawach, a kadr drukowany jako fotografia w wielu publikacjach. W masowej świadomości sceny z filmu utrwaliły się jako realny zapis pierwszych godzin po zajęciu obozu przez żołnierzy Armii Czerwonej.

Inscenizacja wyzwolenia

Tymczasem materiał filmowy zmontowany w „Kronice wyzwolenia obozu” powstał kilka tygodni później. Nawet jedna z najbardziej rozpoznawalnych scen filmu, ukazująca wojska sowieckie otwierające bramy obozu oraz ludzi witających ich jak wyzwolicieli, nie jest autentyczna. Nakręcono ją parę dni później na potrzeby filmu. Inne z wymienionych ujęć kręcono w lutym i marcu 1945 r.

Przykładowo, wspomniana już scena z najmłodszymi więźniami obozu nie była możliwa do realizacji w styczniu 1945 r., gdyż druty ogrodzenia były wówczas pod napięciem elektrycznym i nikt między nimi nie chodził. W związku z tym powstała ona wiosną, gdy wyłączono prąd. Na niektórych scenach nie widać już śniegu, ale jak zapewniają historycy - autentyczni w nagraniach są więźniowie. Wielu z nich przez kolejne miesiące mieszkało w barakach. Ze względu zaś na problemy z zaopatrzeniem w odzież, nie musieli ponownie ubierać się w pasiaki, bowiem chodzili w nich cały czas.

Brak odpowiedniego sprzętu tuż po wkroczeniu żołnierzy Armii Czerwonej na teren KL Auschwitz-Birkenau, a także szereg innych czynników spowodował, że nie posiadamy rzeczywistego zapisu pierwszych godzin po odzyskaniu przez więźniów wolności. Ci, którzy byli świadkami tamtych wydarzeń zdecydowali się jednak na ich rekonstrukcję i swego rodzaju odegranie scen, które według nich oddawały atmosferę tamtych chwil.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Czerwonoarmistów wkraczających do KL Auschwitz przywitała przerażająca cisza - Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl