Cyrankiewicz, premier z Krakowa

Pawel Stachnik
Pawel Stachnik
Cyrankiewicz - człowiek drugiego szeregu. Tu między Władysławem Gomułką i Aleksandrem Zawadzkim (z prawej)
Cyrankiewicz - człowiek drugiego szeregu. Tu między Władysławem Gomułką i Aleksandrem Zawadzkim (z prawej) fot. archiwum
29 CZERWCA 1956. Premier Józef Cyrankiewicz wygłasza w radiu przemówienie, w którym grozi odcięciem ręki każdemu, kto podniesie ją przeciw władzy ludowej.

Te słowa padły w drugim dniu wydarzeń poznańskich. Zgnębieni ciężkimi warunkami życia i pracy tamtejsi robotnicy wyszli na ulice domagając się chleba i wolności. Jednak komunistyczna władza uznała wystąpienie za bunt, który trzeba bezwzględnie stłumić i wysłała przeciw robotnikom wojsko. A twarzą tej polityki został właśnie Cyrankiewicz.

Wieczorem 29 czerwca premier mówił w radiu: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie, w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji…”. Sprawa nieszczęsnego poznańskiego przemówienia będzie się za nim ciągnąć do końca życia. A nawet dłużej.

Co skłoniło tego inteligenta z Krakowa o pepesowskiej przeszłości do wygłoszenia takich słów? Kim był Józef Cyrankiewicz? Wallenrodem, który w warunkach braku suwerenności chciał ratować co się dało, czy koniunkturalistą, który płynął z nurtem, tak, aby zawsze być przy władzy?

Młody, zdolny

Pochodził z zacnej krakowskiej rodziny. Jego pradziadek Wincenty był rzeźnikiem, właścicielem jadłodajni przy św. Tomasza i pl. Szczepańskim, wziął udział w powstaniach 1846 i 1948 r., a potem wspierał powstańców styczniowych. Z kolei dziadek Stanisław prowadził barwne - warte osobnej opowieści - życie. Projektował mechanizmy sceniczne dla teatrów, tworzył scenografie, bywał dziennikarzem, a do historii przeszedł jako autor wydanego w 1908 r. „Przewodnika po cmentarzach” krakowskich. Ojciec przyszłego premiera, też Józef, był inżynierem budowlanym (o poglądach endeckich), a matka pochodziła z rodziny właścicieli tartaków. Cyrankiewiczowie mieszkali w willi na rogu Salwatorskiej i Mlaskotów, która stoi do dziś.

Sam Józef od młodości dobrze się zapowiadał. Był bystry i inteligentny, a w dodatku wysoki i przystojny. Po maturze zapisał się na prawo na UJ, ale bardziej niż studiowanie interesowała go działalność społeczna. Prezesował Kołu Miłośników Dramatu Klasycznego, działał w Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, i Akademickim Związku Pacyfistów. Wygłaszał referaty, pisał wiersze, organizował zebrania.

W 1933 r. wstąpił do PPS. Szybko dał się poznać jako rzutki i sprawny działacz. W wieku 24 lat został sekretarzem Okręgowego Komitetu Robotniczego w Krakowie, a potem wybrano go ponownie. Został też wiceprzewodniczącym Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych.

W kampanii wrześniowej wziął udział jako podporucznik krakowskiego 6. Pułku Artylerii Ciężkiej. 15 września pod Tomaszowem Lubelskim dostał się do niewoli, z której szybko uciekł. Wrócił do Krakowa i zaangażował się w działalność konspiracyjnej PPS. Z czasem wyrósł na czołowego kierownika pepesowskiego podziemia w mieście.

Wtedy też wydarzyły się dwie historie, które mogły zmienić losy Cyrankiewicza. Znani działacze partii - Adam i Lidia Ciołkoszowie - uciekali do Francji. Józef napisał do nich wiadomość: „Czekajcie na mnie, pójdziemy razem”. Ci jednak czekać nie mogli i Cyrankiewicz został w Krakowie. Gdyby wyruszył z nimi, resztę życia spędziłby zapewne na Zachodzie jako zasłużony emigracyjny działacz PPS. Z kolei w 1940 r. jego osoba pojawiła się jako kandydat na zastępcę Delegata Rządu na Kraj z ramienia PPS. Popierali go też ludowcy, ale ostatecznie zastępcą został Cyryl Ratajski…

Za drutami

Cyrankiewicz pozostał więc w Krakowie i konspirował. W 1940 r. przy pomocy partyjnych kontaktów i pieniędzy zorganizował odbicie kuriera Jana Karskiego pilnowanego przez Niemców w szpitalu w Nowym Sączu. W kwietniu 1941 on sam przypadkowo wpadł w ręce gestapo - aresztowano go w kotle w mieszkaniu przy ul. Sławkowskiej 6. Nierozpoznany jako ważny działacz PPS trafił do Auschwitz.

Tam zajęli się nim koledzy pepesowcy. Dzięki nim został pisarzem w szpitalu, a takie zajęcie dawało szanse na przeżycie. W obozie zaangażował się w konspirację, a gdy zginęli działacze PPS Norbert Barlicki i Stanisław Dubois, stanął na czele pepesowskiego podziemia.

Nawiązał współpracę z siatką złożoną z niemieckojęzycznych komunistów i razem z nimi stworzył organizację konspiracyjną pod nazwą Kampfgruppe Auschwitz (Grupa Bojowa Auschwitz). Grupa gromadziła informacje o funkcjonowaniu obozu i przekazywała je na zewnątrz, przygotowywała też powstanie więźniów na wypadek, gdyby Niemcy chcieli ich zlikwidować. W 1943 r. weszła we współpracę ze stworzonym przez Witolda Pileckiego Związkiem Organizacji Wojskowej.

Kilka razy Cyrankiewicz otarł się o śmierć: raz został wyznaczony do rozstrzelania, innym razem trafił do karnego bunkra. Obozowe gestapo próbowało go namierzyć jako jednego z liderów konspiracji. Towarzysze na wolności wiele razy przygotowywali jego ucieczkę, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Dwa razy rozmawiał z nowym komendantem obozu Arthurem Liebehenschelem, próbując go namówić do złagodzenia reżimu. W styczniu 1945 r. przeżył marsz śmierci i trafił do Mauthausen, gdzie doczekał wyzwolenia przez Amerykanów. Od czasów pobytu w obozie zaczął golić głowę na łyso.

Realizm czy chęć władzy?

Po powrocie do kraju od razu zaangażował się w politykę. Przystał do koncesjonowanej przez komunistów PPS i realizował politykę współpracy z nową władzą. Wbrew swoim stanowczym wypowiedziom, że niezależna partia socjalistyczna jest Polsce potrzebna, w 1948 r. zgodził się na połączenie PPS z PPR. Nie zrobił nic, by ratować aresztowanego zasłużonego kolegę z partii Kazimierza Pużaka (a także innych socjalistów).

Co nim kierowało? Wcześniej Cyrankiewicz był daleki od komunizmu, nie należał do komunizującego skrzydła w PPS (jak np. Bolesław Drobner), a o komunistach wypowiadał się źle. W części środowisk pepesowskich na emigracji podejrzewano, że prowadzi z nową władzą jakąś grę, pozornie uznając jej prymat, a w rzeczywistości chcąc ją oszukać. Prawda była jednak inna: Cyrankiewicz uznał nowe porządki i postanowił stać się ich częścią.

- Pytałem ludzi, którzy go znali, o motywy tej decyzji. Mogły być takie: po pierwsze Cyrankiewicz uznał, że realia polityczne są, jakie są i nie należy ich ignorować. W obozie zetknął się z komunistami, współpracował z nimi i chyba wtedy doszedł do wniosku, że trzeba się orientować na Związek Radziecki.

Po drugie, miał silną potrzebę bycia w polityce i odgrywania w niej roli.

Po trzecie wreszcie, po czterech latach w Auschwitz był bardzo spragniony życia, przyjemności, zaszczytów. Uważał, że przeszedł już w najgorsze i teraz ma moralne prawo korzystać z przywilejów - mówi Piotr Lipiński, autor książki „Cyrankiewicz. Wieczny premier”.

No właśnie, wieczny premier. Stanowisko szefa rządu objął 6 lutego 1947 r. Był nim (z dwuletnią przerwą) do 1970 r. Prowadził politykę całkowitej uległości wobec Moskwy, zarówno w polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej. Polska odrzuciła wtedy Plan Marshalla, zgodziła się na dostarczanie węgla do ZSRR po niekorzystnych cenach. Cyrankiewicz aprobował czystki przeprowadzone w PPS przed zjednoczeniem z PPR. Nie pomógł skazanemu na śmierć przez sąd wojskowy rtm. Pileckiemu (choć nieprawdą jest, że przysłał do sądu odcinający się od niego list).

Zręczny polityk

Co ciekawe, spokojnie przetrwał cały okres stalinizmu. Jedynie w 1952 r. musiał ustąpić ze stanowiska premiera na rzecz Bieruta, ale nie bardzo ucierpiał, bo został wicepremierem. Tymczasem spirala represji coraz bardziej się nakręcała. Najpierw zamykano peeselowców, potem pepesowców, a wreszcie zabrano się za peperowców, do więzienia trafił nawet Władysław Gomułka. Tymczasem Cyrankiewicz spokojnie trwał na urzędzie.

- To ciekawe, jak udało mu się uniknąć aresztowania. Miał przecież fatalny życiorys i łatwo można było go oskarżyć. Józef Tejchma tłumaczył mi, że pozycja Cyrankiewicza wśród dawnych socjalistów w PZPR była tak silna, że trudno go było usunąć. A poza tym komunistom zależało, żeby jakiś listek figowy z PPS funkcjonował w partii, a Cyrankiewicz był jednak jakimś autorytetem. Choć oczywiście, gdyby zaszła taka konieczność dziejowa, on też zostałby poświęcony - mówi Lipiński.

W ten sposób Cyrankiewicz firmował jako premier i wicepremier stalinowski porządek w Polsce w końcu lat 40. i pierwszej połowie 50. Elementem tego była jego fatalna rola w wypadkach poznańskich. Tutaj jednak trafiamy na kolejny paradoks życiorysu Cyrankiewicza: w kwestii Poznania zachował się podle, ale kilka miesięcy później wsparł polityczną odwilż i powrót Gomułki.

Bo Cyrankiewicz jako premier używał swojej władzy do wsparcia odwilżowych przemian. Partyjna grupa puławska uważała go nawet przez pewien czas za kandydata na pierwszego sekretarza. Nie został nim, ale po powrocie Wiesława zachował stanowisko premiera (mimo że w 1948 r. nie wsparł Gomułki, a opowiedział się za Bierutem).

- To pokazuje zręczność polityczną Cyrankiewicza. Mimo że uczestniczył we władzy w okresie stalinowskim nie poniósł żadnych konsekwencji. Gomułka odsunął wielu stalinowców, ale jego zostawił. A Cyrankiewicz w jakiś sposób zdołał zatrzeć pamięć, że przecież przez tyle lat był premierem u Bieruta - podkreśla autor.

Lubiany premier

Udało mu się nie tylko zatrzeć pamięć o swoim stalinowskim uwikłaniu, ale też wzbudzić sympatię. Bo Polacy lubili Cyrankiewicza.

Na tle Gomułki i innych pepeerowców wyróżniał się kulturą, prezencją i inteligencją.

Mówił inaczej niż pozostali aparatczycy, inaczej też wyglądał. Jest wiele świadectw, że premier chętnie pomagał ludziom, nawet tym, z którymi różniła go przeszłość i poglądy polityczne.

Przyznawał mieszkania, samochody, emerytury, ułatwiał wyjazdy za granicę. Wspierał pisarzy i artystów. Popularności przysparzał mu też sposób bycia. Lubił prowadzić samochód i często jeździł po kraju. Przy okazji brał pasażerów i autostopowiczów, którym nierzadko stawiał jeszcze kolację. Lubił dobre samochody. Najpierw jeździł Zisem, potem Mercedesem, a jeszcze potem Jaguarem. Lubił dobrze zjeść i wypić. Anegdota mówi, że w rządowym ośrodku w Łańsku przed przyjazdem Gomułki uprzątano pospiesznie ze stołu przygotowane dla Cyrankiewicza wędliny i kawior.

Elegancko się ubierał i zanim się roztył był dość przystojny, przez co podobał się kobietom. Sam też je lubił. W czasie wojny ożenił się w Krakowie z Joanną Munk (siostrą reżysera Andrzeja Munka). Potem w 1947 r. wziął ślub z piękną i utalentowaną aktorką Niną Andrycz. Razem tworzyli niezwykłą parę. Małżeństwo rozpadło się jednak, bo premier potrzebował żony czekającej w domu z obiadem, Andrycz zaś nie była kurą domowa i chciała rozwijać karierę. Po raz trzeci ożenił się z lekarką Krystyną Tempską, którą poznał w lecznicy rządowej. Byli razem do jego śmierci. Jak głosi legenda, po drodze premier miał liczne romanse i przygody.

Wiele Cyrankiewiczowi zawdzięcza też Kraków. Premier wspierał prof. Karola Estreichera w jego misji tworzenia Muzeum UJ w Collegium Maius. Popierał budowę nowego kampusu uniwersytetu na jubileusz 600-lecia w 1964 r., wspierał też tworzenie nowego ujęcia wody dla miasta. Cyrankiewicz lubił przyjeżdżać do Krakowa, gdzie mieszkała jego matka. Można go było spotkać na ulicy, w knajpce przy „zakopiance” zwanej „Grzybkiem”, no i w Hotelu Francuskim.

- Czy te opowieści o udzielaniu pomocy to prawda czy biała legenda? Jest ich tak dużo, że chociaż część musi być prawdą. Rzeczywiście miał życzliwe podejście do ludzi - mówi Lipiński.

Inną twarz pokazał w marcu 1968 r. Tradycyjnie już nie sprzeciwił się rozpętanej przez Gomułkę nagonce na studentów i Żydów. Według relacji Mieczysława F. Rakowskiego miał o tym krytyczną opinię, ale głosu nie zabrał. Podobnie było w grudniu 1970 r. Był uczestnikiem narady w gabinecie Gomułki, podczas której zapadła decyzja o użyciu ostrej amunicji przeciw robotnikom na Wybrzeżu.

Gdy ekipa Gierka odsuwała Gomułkę, Cyrankiewicz jak zawsze lawirował. Zwalał winę na Wiesława, podkreślał jego autorytet i apodyktyczność, którym nikt - także on - nie odważył się sprzeciwiać. Tym razem jednak nie udało się. Został zmuszony do dymisji ze stanowiska premiera, które zajmował 23 lata. - Nadchodziła nowa ekipa, młodsza, do której nie pasowali działacze z czasów PPR i PPS. Cyrankiewicz nie pasował do niej generacyjnie. A Gierek miał już własnych współpracowników - zauważa autor.

Oczywiście nie było mowy o jakieś odpowiedzialności karnej. Odsunięto go tylko na boczny tor. Został przewodniczącym Rady Państwa, a w 1973 r. przewodniczącym Ogólnopolskiego Komitetu Pokoju. Jednak znaczył coraz mniej i coraz bardziej o nim zapominano. Zmarł 20 stycznia 1989 r., kilka miesięcy przed końcem PRL.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Cyrankiewicz, premier z Krakowa - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl