Były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś zeznaje ws. Pegasusa. Zamieszanie na początku przesłuchania przed komisją śledczą

OPRAC.:
Lidia Lemaniak
Lidia Lemaniak
Marcin Koziestański
Marcin Koziestański
Michał Woś stanął przed komisją ds. Pgasusa. Salę opuścili posłowie PiS Jacek Ozdoba i Mariusz Gosek.
Michał Woś stanął przed komisją ds. Pgasusa. Salę opuścili posłowie PiS Jacek Ozdoba i Mariusz Gosek. PAP/Marcin Obara
W środę sejmowa komisja śledcza ds. oprogramowania Pegasus przesłuchuje byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia (Suwerenna Polska). Na początku przesłuchania przewodnicząca Magdalena Sroka (PSL - Trzecia Droga) wykluczyła członka komisji Sebastiana Łukaszewicza (PiS) z posiedzenia. Salę opuścili również posłowie Jacek Ozdoba i Mariusz Gosek. Co do tej pory zeznał polityk Suwerennej Polski?

Spis treści

Zamieszanie przed przesłuchaniem Wosia

Były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś (Suwerenna Polska) stawił się z opóźnieniem na przesłuchanie przed komisją śledczą ds. oprogramowania Pegasus. Jego przesłuchanie miało rozpocząć się o godz. 12:00 i – jak tłumaczył Woś – był obok sali o tej godzinie. Przesłuchanie rozpoczęło się jednak z opóźnieniem, bo komisja przesłuchiwała przedtem byłego prezesa NIK, obecnie senatora KO Krzysztofa Kwiatkowskiego.

Komisja zdążyła wcześniej przegłosować wniosek o ukaranie Michała Wosia za niestawiennictwo.

Poseł Suwerennej Polski wykluczony z posiedzenia komisji

Zanim rozpoczęło się przesłuchanie, podczas dyskusji nad wnioskami formalnymi w związku z - jak mówiła przewodnicząca komisji Magdalena Sroka - „ponownym utrudnianiem prac komisji” podjęła ona decyzję o wykluczeniu Sebastiana Łukaszewicza z posiedzenia komisji.

– Na podstawie uprawnienia, które przysługuje mi jako przewodniczącej komisji, na podstawie art. 11 c ust. 3 wykluczam pana z dzisiejszego posiedzenia – zwróciła się Sroka do Łukaszewicza.

Salę opuścili również posłowie PiS Jacek Ozdoba i Mariusz Gosek. – Łamie pani prawo, pani przewodnicząca – powiedział, wychodząc, Jacek Ozdoba.

Woś podał liczbę osób objętych Pegasusem

Podczas swobodnej wypowiedzi Michał Woś powiedział, że „państwo polskie było głuche i ślepe na działania kryminalistów, którzy przeszli ze zwykłych telefonów, zwykłych SMS-ów na aplikacje na swoich smartfonach i zaczęli komunikować się, organizować działalność przestępczą”.

Podkreślił też, że mimo iż w przestrzeni publicznej panowało przekonanie, że inwigilacja Pegasusem była w Polsce na masową skalę, to jednak dotyczyła - jego zdaniem - niewielkiej liczby osób. – W roku najczęstszego jego użycia, czyli w roku 2021, to było około 200 zgód nałożonych na około 100 osób (...), a innymi laty, kiedy był stosowany, nawet to nie przekroczyło 100 osób – mówił.

Przypomniał, że za każdym razem użycia inwigilacji sądy muszą wydać na to zgodę. Przytoczył przy tym ocenę szefa MS, prokuratora generalnego Adama Bodnara, który powiedział, że nie zna przypadku użycia Pegasusa bez zgody sądu.

– Przynajmniej na bazie tego, co analizowaliśmy do tej pory, ale trudno mi to wykluczyć. Może powiem tyle, że to, co nam wychodzi, to to, że paradoksalnie... Służby dość mocno dbały o taką swoistą, zewnętrzną biurokrację w kontekście tych wszystkich działań, które powinny być podjęte – mówił Bodnar, którego wypowiedź przedstawił Woś, odczytując ją na smartfonie.

System - jak przekonywał byłego wiceszef MS - „był w pełni sprawdzalny, kontrolowalny, a dostęp do niego był ograniczony”. – Każdy dostęp jest odnotowalny, (...), a serwery znajdują się w Polsce i jest to też szyfrowane. Wiemy, że aż 12 razy ten system posłużył, bo on był administrowany przez CBA, ale używany przecież w połowie przypadków właściwie, przez kontrwywiad cywilny, czyli przez ABW, ale też przez SKW, przez inne służby, ale 12 razy dotyczył ścigania zabójstw" – przekazał.

– Ale też w innych kategoriach przestępstw, czyli mamy szpiegostwo, ta słynna rozbita grupa tych 16 szpiegów, którzy też posługiwali się komunikatorami. Mamy terroryzm, mamy korupcję, mamy zorganizowane grupy przestępcze, obrót narkotykami, porwanie dla okupu, pranie brudnych pieniędzy (...). I gdyby zdarzyło się tak, że jacyś terroryści zaatakowaliby Polskę, że ludzie by zginęli, to pojawiłyby się pytania i byłaby taka komisja śledcza, która by pytała, dlaczego Polska nie kupiła takiego systemu – mówił były wiceminister.

– Dlaczego Polska pozwoliła na to, żeby przestępcy, terroryści, ludzie o złych intencjach mogli sobie pozwolić na to, żeby komunikować się, a państwo polskie ma być ślepe i głuche na to, co się tam wyrabia. Gwarantuję państwu, że ta hucpa polityczna byłaby odwrócona w drugą stronę, czyli byłaby komisja śledcza, która by dotyczyła, dlaczego takiego systemu w Polsce nie było – dodał.

Były wiceminister zaznaczył też, że Ministerstwo Sprawiedliwości udzieliło dotacji dla CBA na zakup Pegasua, ale go nie kupiło. – Nie jest prawdą, że Woś, Ziobro kupili Pegasusa, że Ministerstwo Sprawiedliwości kupiło Pegasusa. Nie. My zgodnie z procedurą, ja i urzędnicy ministerstwa, zgodnie z procedurą przekazaliśmy dotację dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego, co się odbywało w 100 proc. zgodnie z prawem. Wbrew narracji politycznej, którą państwo przyjęli i którą wmawiają opinii publicznej po to, żeby wywołać jakiś ferment – wskazał.

Świadek o przekazaniu środków do CBA

Woś pytany był przez członków komisji m.in. o okoliczności podjęcia decyzji o przekazaniu 25 mln zł do CBA. Świadek zapewnił, że nigdy nie otrzymał polecenia przekazania środków do CBA. – Wpłynął wniosek i procedura była dosyć standardowa – zaznaczył. Stwierdził, że standardem było również konsultowanie różnych spraw w ministerstwie, ale w tym przypadku nie jest w stanie powiedzieć czy omawiał wniosek CBA z byłym szefem MS Zbigniewem Ziobrą. – Nie sądzę, by wniosek był omawiany na kierownictwie MF, ponieważ sprawa była niejawna – dodał.

Zapytany, czy rozmawiał z byłą minister finansów Teresą Czerwińską o przekazaniu środków do CBA odpowiedział, że „czymś naturalnym jest czynienie ustaleń w obiegu budżetowym i działo się to wielokrotnie pomiędzy Ministerstwem Sprawiedliwości a Ministerstwem Finansów”.

Były wiceszef MS dopytywany był też o to, co skłoniło go do zwrócenia się 14 września 2017 roku do Ministerstwa Finansów o zmianę planów finansowych Funduszu Sprawiedliwości.

– Rozporządzenie (nowelizacja rozporządzenia ws. Funduszu Sprawiedliwości) wchodziło w życie lada dzień, w związku z czym nowelizacja planu finansowego była konieczna, aby środki na pomoc pokrzywdzonym i przeciwdziałania przestępczości wprowadzić w życie – wyjaśnił.

Zeznał, że nie wie dlaczego przekazana kwota wynosiła 25 mln zł. – Mogę się domyślać, że środki Funduszu spływały w związku z wyższymi nawiązkami i były to środki niewykorzystane, czyli nie były ujęte w sprawozdawczości finansowej. Dział budżetowy widział, że środki spływają i są w konkretnej wysokości. Te zmiany planu oscylowały chyba w granicach 69 mln zł i nadwyżka tego co wpływało do Funduszu, a nie było ujęte w planie została ujęta w planie finansowym – mówił.

Woś zeznał, że nie pamięta precyzyjnie „spotkania i dnia, w którym ktoś stwierdził, że taki zakup jest możliwy albo potrzebny”. – Było wiadomo, że państwo polskie nie może być ślepe i głuche na podejmowanie działań związanych ze zwalczaniem przestępczości za pomocą komunikatorów i powinno taki sprzęt kupić – tłumaczył.

– Pamiętam, że w okolicach września 2017 roku były różne rozmowy związane z tym, że nowelizacja weszła w życie. Służby na pewno śledzą różne możliwości pozyskiwania środków – powiedział świadek. Jego zdaniem, CBA dowiedziało się, że może pozyskać środki na „przeciwdziałanie przestępczości” z Funduszu i zgodnie z prawem złożyło o nie wniosek.

Przydacz wykluczony z obrad komisji

Szefowa komisji śledczej ds. Pegasusa Magdalena Sroka (PSL-TD), po uprzednich pouczeniach, wykluczyła ze środowego posiedzenia posła PiS Marcina Przydacza.

"Zgodnie z regulaminem Sejmu wykluczam pana z posiedzenia komisji. Proszę o opuszczenie Sali. Po raz czwarty zakłócił pan posiedzenie, ponieważ przywoływanie do porządku nie poskutkowało wykluczam pana z dzisiejszych obrad" – powiedziała Sroka zwracając się do Przydacza.

Poseł PiS odpowiedział, że zgodnie z regulaminem Sejmu przysługuje mu odwołanie od decyzji przewodniczącej. "Chciałbym złożyć odwołanie do prezydium od decyzji przewodniczącej. Decyzji w mojej ocenie bezprawnej i motywowanej politycznie" – podkreślił Przydacz.

"Dziękuję panu za pana opinie. Prezydium rozpatrzy ten wniosek, zostanie pan poinformowany o decyzji" – powiedziała Sroka.

Po opuszczeniu sali przez Przydacza, głos zabrał świadek - b. wiceszef MS Michał Woś, który oświadczył, że uznaje skład komisji za niezgodny z ustawą. "Ustawa wskazuje, że skład komisji powinien odzwierciedlać siły parlamentarne, a zostali państwo z koalicji 13 grudnia" – powiedział Woś.

Źródło:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl