Brzostek. Policjanci zrobili z niego gwałciciela staruszek. Stanęli przed sądem

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Tomasz Krajewski: Policjanci chcieli mi wmówić rzeczy, których nie zrobiłem. Nikt mnie za to nie przeprosił
Tomasz Krajewski: Policjanci chcieli mi wmówić rzeczy, których nie zrobiłem. Nikt mnie za to nie przeprosił Paweł Chwał
Stróże prawa z Brzostku nakłaniali 25-latka, aby ten przyznał się do czegoś, czego nie zrobił. Właśnie ruszył proces siedmiu funkcjonariuszy. Prokurator zarzuca im opieszałość i zaniedbania

Tomasz Krajewski dostał wezwanie, ale do Mielca na pierwszą rozprawę w sprawie brzosteckich policjantów nie pojechał. - Napisali, że stawiennictwo jest nieobowiązkowe, więc odpuściłem. Przesłuchiwali mnie już wiele razy. Nie miałem ochoty znowu przez to wszystko przechodzić - opowiada 25-latek.

Chłopak jest niepełnosprawny. Nie ma kilku palców u prawej ręki, cierpi na zespół dziecięcego porażenia mózgowego. Generalnie stroni od ludzi i rzadko wychodzi z domu. Jedynie do sklepu, czy do kościoła. Ale to właśnie z niego policjanci próbowali zrobić seryjnego gwałciciela, który przez kilka tygodni grasował w Nawsiu Brzosteckim oraz w Brzostku.

Dwie godziny przesłuchań

- Przyjechali wcześnie rano. Drzwi otwarła im mama. Powiedzieli, że zabierają mnie na komisariat, ale nie wyjaśnili w jakiej sprawie. Chcieli mnie nawet skuć, ale mama zaprotestowała mówiąc, że nie ma potrzeby, bo uciekać nie będę - wspomina wydarzenia z 2013 roku Tomasz Krajewski.

Na komisariacie spędził dwie godziny. - Mówili, że mają świadków i lepiej będzie jeśli od razu sam się przyznam, bo w przeciwnym wypadku zamkną mnie i zawiozą do Rzeszowa, a tam już tak miło nie będzie. Kompletnie nie słuchali moich tłumaczeń, że nie mam nic wspólnego z napadami na kobiety. Owszem, znałem te panie, które zostały zaatakowane, ale jak miałem ich nie znać, skoro to moje sąsiadki są - wyjaśnia.

Z przesłuchania nie powstała żadna notatka. Dopiero, gdy na policję przyjechała jego mama, chłopak został zwolniony do domu. Nie postawiono mu zarzutów. - Nikt mnie do tej pory za to nie przeprosił - mówi.

25-latek po całym zdarzeniu przez kilka tygodni nie mógł spać, bo był tak bardzo przestraszony. Praktycznie nie wychodził z domu, bojąc się, że ludzie będą go wytykać palcami, albo dokonają na nim samosądu i go pobiją. Mimo, że od tamtej pory minęły już blisko trzy lata, wciąż ma uraz do policji. - Jechałem niedawno rowerem drogą, a oni za mną, powolutku radiowozem. Dopiero jak skręciłem do domu, pojechali dalej. Złe wspomnienia wróciły. Bałem się, że znowu mnie zatrzymają i zaczną mi wmawiać coś, czego nie zrobiłem - opowiada.

Dusił kołdrą

Między kwietniem, a czerwcem 2013 roku obiektami seksualnych ataków w Nawsiu i Brzostku stało się sześć kobiet w wieku od 59 do 84 lat. Z zeznań poszkodowanych wynika, że wszystkie napadał ten sam sprawca: młody mężczyzna, najczęściej pijany, w kapturze na głowie.

- Z twarzy go nie widziałam, bo było ciemno, ale po tym, jak sprawnie się poruszał i uciekał po schodach, gdy zaczęłam krzyczeć po pomoc, jestem pewna, że to nie był Tomek. Policjanci chcieli zrobić z niego kozła ofiarnego. O sprawie zaczęło być coraz głośniej, a oni nie mieli sprawcy. Szkoda tylko, że złapali nie tego, co trzeba - mówi Jadwiga Białas, pierwsza z napadniętych.

Do zdarzenia doszło 6 kwietnia. Pamięta dobrze, bo w tym dniu miała swoje urodziny. Przebudziła się ok. 23.30. Poczuła koło siebie oddech obcej osoby. Sprawca naciągnął na nią kołdrę i zaczął przyduszać. Jej nawoływania o pomoc usłyszał jednak w porę mąż, który spał piętro niżej. To on spłoszył napastnika.

- Policjanci, owszem po chwili przyjechali. Porozglądali się, poszli na strych, ale nic z tego nie wynikło. Nie zabezpieczyli żadnych śladów, mimo że pokazywałam im na odbity na dywanie ślad buta. Twierdzili później, że formalnie nie złożyłam wniosku o ściganie sprawcy. No, ale ja byłam święcie przekonana o tym, że sami podejmą takie czynności. Wezwałam ich przecież po to, aby wytropili osobę, która mnie napadła, a nie po to, aby sobie z nimi w nocy porozmawiać - mówi Jadwiga Białas.

W rozmowie z dyżurnym KPP w Dębicy funkcjonariusze żartowali nawet, że do pani Jadwigi przez komin wszedł... św. Mikołaj. Sprawie nie nadano żadnego biegu.

Ślady przepadły

Policjanci zignorowali również pozostałe sygnały o zaatakowanych kobietach. Jedno z nich pochodziło od pracownic opieki pomocy społecznej, które rano - 29 kwietnia przyszły do domu 84-letniej Aleksandry J. Roztrzęsiona, niekompletnie ubrana kobieta siedziała na łóżku, a wokół niej leżała porozrzucana bielizna i fragmenty rozbitej doniczki z kwiatami. Strącił ją mężczyzna, który wszedł w nocy do jej domu przez okno i zgwałcił.

- Funkcjonariusze dokonujący oględzin miejsca zdarzenia nie tylko nie zabezpieczyli żadnych śladów, których w pokoju było całe mnóstwo, ale zlekceważyli też obrażenia, na które wskazywała im pokrzywdzona - mówił kilka miesięcy temu Jaromir Rybczak, ówczesny zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie.

Ze sporządzonej notatki wynikało jedynie, że sprawca wszedł do budynku i mimo próśb kobiety, aby go opuścił, spędził w nim dwie godziny, po czym wyszedł. Kompletnie pominięto fakt zgwałcenia.

- Kobieta po pewnym czasie zmarła. Całe to zdarzenie mocno odbiło się na jej stanie fizycznym i psychicznym oraz mogło przyczynić się do jej śmierci - twierdzi prokurator Agnieszka Zięba.

Prokuraturze, mimo wielomiesięcznego śledztwa, nie udało się ustalić sprawcy i dlatego postępowanie w sprawie dotyczącej gwałtów i naruszenia miru domowego w Nawsiu ostatecznie umorzono. Duży wpływ na to miały zaniedbania policjantów, którzy swoimi nieudolnymi działaniami doprowadzili do tego, że bezpowrotnie utracony został cały materiał dowodowy, obciążający potencjalnego sprawcę.

- Policjanci ignorowali zgłoszenia o przestępstwach, poświadczali nieprawdę w dokumentach, nie podejmowali śledztwa, choć doskonale wiedzieli o tym, że w Nawsiu grasuje gwałciciel. Celowo tuszowali tę sprawę, aby „nie poleciały im” statystyki wykrywalności przestępstw - twierdzą prokuratorzy.

Sprawa wyszła na jaw dopiero po tym, jak do rzeszowskiej Prokuratury Okręgowej zatelefonowała córka jednej z ofiar.

Oskarżeni funkcjonariusze

Prokuratura oskarżyła w sumie siedmiu policjantów z komisariatu w Brzostku o niedopełnienie obowiązków, przekroczenie uprawnień, poplecznictwo i fałszowanie dokumentów, a dwóm z nich znęcanie się nad zatrzymanym. Akt oskarżenia liczy ponad sto stron.

Wszyscy nadal pracują w policji. - Dwóch z nich przez kilka miesięcy czasowo zostało przeniesionych do Dębicy, ale na początku 2016 roku ponownie wrócili do Brzostku - wyjaśnia Jacek Bator, rzecznik prasowy dębickiej komendy, której podlega m.in. komisariat w Brzostku.

Podczas pierwszej rozprawy w sądzie rejonowym w Mielcu żaden z funkcjonariuszy nie przyznał sie do zarzucanych czynów. Część z nich odmówiła składania wyjaśnień. Ci, którzy zdecydowali się odpowiadać przed sądem, przekonywali, że wszystkie czynności wykonywali zgodnie z procedurami i nie mają sobie w tej kwestii nic do zarzucenia. Proces rozłożony został na kilka miesięcy. Do przesłuchania jest około 50 świadków.
O gwałcicielu huczało w całej wsi. Kobiety bały się same chodzić. Policjanci zrobili dużo, aby go nie złapać - mówi Jadwiga Białas

Osiem ataków, sześć ofiar
Między 6 kwietnia a 2 czerwca 2013 w Nawsiu Brzosteckim i Brzostku doszło w sumie do ośmiu napadów na kobiety. Sprawca za każdym razem atakował w weekendy. Jedna z ofiar została zgwałcona, w przypadku pięciu innych były to próby gwałtu. Sprawca trzy razy, przez trzy kolejne weekendy maja, nachodził m.in. Zofię D. Gdy przestraszona kobieta wreszcie poszła z córką na komisariat, aby zgłosić próby gwałtu, policjanci zlekceważyli jej zeznania. Ostatecznie, po kilku dniach, odmówili wszczęcia śledztwa twierdząc, że kobieta nie złożyła wniosku o ściganie sprawcy. W rzeczywistości, nikt nie dał jej go do wypełnienia.

W toku prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie śledztwa dotyczącego gwałtów i naruszenia miru domowego przebadano DNA aż 60 mężczyzn. Wśród nich byli również bliscy i sąsiedzi poszkodowanych kobiet. Żaden z nich nie okazał się poszukiwanym przestępcą.

W komisariacie w Brzostku pracuje 15 policjantów, w tym siedmiu, którzy usłyszeli zarzuty. Na emeryturę odszedł ich przełożony. Z kolei szef Komendy Powiatowej Policji w Dębicy został przeniesiony do Jasła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Brzostek. Policjanci zrobili z niego gwałciciela staruszek. Stanęli przed sądem - Gazeta Krakowska

Komentarze 33

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
alex z milicji
Zwolnic wszystkich i pozamykać na 10 lat ,a może to oni są sprawcami takich jaj jeszcze nie słyszałem
a
alex z milicji
Zwolnic wszystkich i pozamykać na 10 lat ,a może to oni są sprawcami takich jaj jeszcze nie słyszałem
O
On
Ludzie mieliście prawo odmówić próbek ponieważ policja nie miała wogole żadnych przedmiotów przestępstwa dokładnie zabezpieczonych i panowie na jakiej podstawie żądali próbki od tyłu osób i po co im były potrzebne
O
On
Dlaczego panowie policjanci pobrali DNA od 40 osób skoro nie zabezpieczyli miejsce i przedmiotów przestępstwa po co im było potrzebne chociaż by mieli jakiś przedmiot po tylu dniach od przestępstwa prawidłowo nie zabezpieczony to i tak sąd im nie uzna a może będą chcieć jakaś osobę znów zgwałcić i podrzuca czyjeś próbki DNA i słońcu znajdą gwalciciela jak zrobili z tym chłopakiem
O
On
Dlaczego panowie policjanci pobierali próbki DNA od 40 osób skoro nie zabezpieczyli dowodów i śladów przestępstwa chociaż mając np jakiś przedmiot z przestępstwa nie zabezpieczony odpowiednio sąd na pewno nie uzna go w sprawie chyba że znów próbowali zrobić machloje
O
On
Ja czekam na finał tej sprawy jeżeli nie będzie żadnych rezultatów to osobiście Zajmę się żeby interweniował pan Ziobro ci panowie muszą ponieść konsekwencje poruszę ziemię i niebo aby więcej się coś takiego nie zdarzyło i było przestroga dla innych
j
ja
Mój narzezcony też został przesłuchany w tej sprawie. To co było póżniej to był horror. Ja ciężarna z córką 4 letnią i narzeczonym zostaliśmy odwiedzeni przez policjantów z rzeszowa pobierający bez nakazu DNA. Co w takim wypadku mam córce powiedzieć wytłumaczyć dziecku co oni chcą od TAT??? Teraz to tylko rozprawy i nic z tego i tak nie będzie. BEZKARNOŚĆ POLICJI...
p
pisowy
Teraz tylko czekać aż przeniesiony z Dębicy do Jasła w trybie natychmiastowym komendant zostanie zastepca KWP w Rzeszowie. Uważam, że media powinny wtedy się temu grubo przyjrzeć !
w
winny system
czasu na wykrycie gwałciciela nie maja tylko liczy sie spływa i szybkie umorzenie, wielokrotnie drą się aby kończyć bo statystyka ,natomiast jeśli chodzi o oskarżenie policjantów to mają czas i siły bo to najłatwiej, brak prawdziwych związków zawodowych którzy by bronili przed fałszywymi oskarżeniami,brak przełozonych którzy stoją za f-szami, chory system
B
BEDI
ZAPRASZAM DO PRACY W POLICJI WSZYSTKICH CHĘTNYCH...ZA 2000 ZETA....HURAaaaa.....LUDZIE CHODZCIE...TU JEST NORMALNIE BOGACTWO!!!!!!!!!!
jak k**** się chce być z powołania policjantem czy strażakiem to mu się nie k**** nie da zarobic.....
nie wszyscy mają znajomości na lekarzy...adwokatów...adwokatów...itp.......
B
BEDI
KOMENDANT IM KAZAŁ GOŚCIA OSKARŻYĆ...JAK ZWYKLE...PO CO TA GATKA.......
LUDZIE .....
y
yo
A jaśnie prokuratura to co w tej sprawie zrobiła, gdzie jest nadzór nad postępowaniem. A może tak wniosek do ministra o wszczęcie prokuratorowi z art. 231 kk
a
amiron
To idź do tej policji :))) też nie bedziesz nic robił a pensja będzie "niezła", czy ktoś Ci broni?? Tylko nie mów, że honor....
k
kuro
To za Stopczyka wojewodzkiego sie działo wielkiegi jenerala z łodzi
p
psi wentel
"eo"drogi, niestety, ale nie masz racji. Sam zauważyłeś, że POlicjanci robili to tak dla tzw. świętego spokoju mając ludzi i prawo w doopie, czytaj woleli nagrody, premie i dodatki, a zatem działali myśląc wyłącznie o korzyściach dla siebie ! Wykonując czynności służbowe zgodnie z prawem mieliby , jak sam zauważyłeś, przesrane u przełożonych i tyle. Teraz przełożeni się rozpłynęli, a Policjanci mają naprawdę przesrane, sądząc po tonie wypowiedzi proroków raczej muszą rozglądać się za pracą w cywilu. No cóż ich świadomy wybór. Co do Twojego stwierdzenia " za bezpodstawne wzywanie policji nie ma mandatu, można zrobić wniosek do sądu wyłącznie" to Art. 66. KW mówi § 1. Kto, chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.
§ 2. Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, MOŻNA orzec nawiązkę do wysokości 1000 złotych. MOŻNA ORZEC, a nie ORZEKA SIĘ, prawie to samo, ale sam wiesz, że prawie robi wielką różnicę !!! U mnie w jednostce z braku innych możliwości karania POlicjanci co piątą interwencję kończą MK właśnie "za bezpodstawne wezwanie policji". Działa to tak samo, jak karanie mk nachlanych rowerzystów od czasu kiedy czyn ten jest kwalifikowany, jako wykroczenie. Roboty mniej, a w statystykach rewelacja !!! Mam nadzieję, że Policjanci pożegnają się ze służbą, a chociaż część robiących tak samo zastanowi się i zrozumieją komu tak naprawdę powinni służyć i że lepiej mieć przesrane u tych pożal się Panie Boże przełożonych niż dostać pajdę i do cywila tyrać do 65-67 roku życia. No cóż pomarzyć zawsze można.............
Wróć na i.pl Portal i.pl