Biedny jak pracownik budżetówki. Katastrofalne trendy zarobków w tym sektorze

Jan Śpiewak
Jan Śpiewak
Zarobki w budżetówce niebezpiecznie zbliżają się do minimalnego uposażenia
Zarobki w budżetówce niebezpiecznie zbliżają się do minimalnego uposażenia Fot. Pexels/Max Fischer
Pracownicy pracujący dla polskiego państwa doświadczają błyskawicznego spadku realnych dochodów. Dzisiaj praca dla państwa staje się drogim hobby, na które coraz mniej ludzi może sobie pozwolić. Ogłoszony budżet na rok 2023 wzmocni ten katastrofalny trend.

Praca dla nauczyciela? Tylko z bogatym współmałżonkiem

Niedawno dostałem wiadomość na temat rekrutacji w jednej z publicznej szkół w Warszawie. Kandydat, który odpowiedział na ogłoszenie, nie miał specjalnego wykształcenia ani doświadczenia. Jednak dyrektor szkoły była bardziej zainteresowana jego sytuacją rodzinną i materialną niż kwalifikacjami. Czym Pana żona się zajmuje? Padło pytanie ze strony dyrektorki do zszokowanego kandydata. Dyrektorka zaraz wyjaśniła, że zadaje to pytanie, bo musi wiedzieć, z czego przyszły nauczyciel będzie żył. Bo przecież nie z gołej nauczycielskiej pensji. Jeśli nie masz bogatego małżonka, własnego mieszkania po dziadkach, to praca w budżetówce nie jest dla ciebie. 

Opłata za wynajęcie kawalerki w Warszawie wynosi więcej niż wynagrodzenie początkującego pedagoga. Zawód nauczyciela zaliczył w ciągu ostatnich lat szalejącej inflacji dramatyczny upadek. Jeśli jeszcze w 2007 roku wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego było wyższe o 135% od płacy minimalnej tak dzisiaj jest wyższe jedynie o jedną trzecią. Początkujący nauczyciel dosłownie zarabia pensje minimalną. Jest to dość szokujące, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że od jakości kształcenia zależy dosłownie przyszłość narodu. Na Zachodzie zawód nauczyciela cieszy się dużym prestiżem społecznym i sporymi zarobkami, w Polsce możemy obserwować spokojny, ale nieubłagany upadek prestiżu tej profesji po 1989 roku.

Budżetówka budżetówce nierówna

Nie tylko nauczyciele w ciągu dwóch lat szalejącej inflacji stali się znacznie biedniejsi. Wedle ogłoszonego niedawno projektu budżetu na rok 2023 podwyżki dla budżetówki mają być dwa razy mniejsze niż inflacja! W ustawie budżetowej zaplanowano około ośmiu procent podwyżki dla pracowników administracji publicznej. Rząd zakłada, że ceny w przyszłym roku wzrosną o około 9,8 procent. Oczywiście te prognozy już dzisiaj niewiele są warte, gdy inflacja sięgnęła we wrześniu tego roku 17,2 procent. Jeśli taki trend się utrzyma, będzie to oznaczać, że cała budżetówka zubożeje: realne pensje spadną o blisko dziesięć procent. Oczywiście budżetówka budżetówce nie równa. Najlepiej zarabia się w ministerstwach, wojsku, coraz lepiej chociaż daleko od ideału w ochronie zdrowia, a najgorzej w opiece społecznej, ZUS-ie, sądach, szkołach czy skarbówce. Te zawody - tradycyjnie bardzo sfeminizowane - powinny być jak najszybciej docenione. 

Państwo bardzo tanie

W sferze budżetowej w Polsce pracuje ponad 1,5 miliona osób. Mówimy o pracownikach administracji rządowej, wojewódzkiej, ochrony zdrowia czy edukacji. Wbrew stereotypom rozpowszechnianym przez fanów prywatyzacji i wolnego rynku, polska budżetówka jest bardzo tania. Polska na administrację publiczną wydaje jedynie 4,2% PKB. W porównaniu do innych krajów europejskich jest to niewiele. Średnia Unijna wynosiła 5,8 procent. Więcej niż Polska na swoją administrację wydają Czechy, Słowacja, Francja, Hiszpania i Austria. Prawdziwy dramat zaczyna się jednak, gdy przeliczymy te liczby na sumy bezwzględne liczone w euro, dzielone przez sto tysięcy mieszkańców. Tutaj mniej na państwo wydają jedynie tacy czempioni jak Rumunia i Bułgaria, ale Rumunia już nam depcze po piętach. Jeśli trend wydatkowy się utrzyma, to niedługo nawet państwa bałkańskie będą miały droższą administrację niż Polacy. Od lat na administrację wydajemy coraz mniej pieniędzy w relacji do PKB. Oznacza to w praktyce, że pracownicy budżetówki mają coraz więcej pracy za coraz mniej pieniędzy. 

Ile zarabiają urzędnicy i urzędnicy?

Jak wyglądają pensje w kluczowych jednostkach administracji państwa? W Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, wedle przeprowadzonej przez związki zawodowe ankiety, wynika, że większość pracowników zarabia między 2,5 tysiąca a 3300 na rękę. Mediana zarobków pracowników w Urzędach Skarbowych w 2020 roku wynosiła 2600 złotych netto. To znaczy, że połowa zarabiała tyle albo mniej. Mówimy o ludziach, którzy zarabiają dla państwa miliony, których decyzje mają ogromny wpływ na gospodarkę kraju.

Równie dramatycznie jest, jeśli chodzi o pracowników sądów. Wynagrodzenie początkowe asystenta sędziego zaczyna się od trzech tysięcy złotych na rękę. Asystenci muszą mieć wysokie kwalifikacje, czytają akta, robią notatki i to oni często de facto piszą wyroki sędziom. Bardziej techniczne, ale równie odpowiedzialne stanowiska w sądach zbliżają się do minimalnej krajowej. Nic dziwnego może, że na wyroki w Polsce czeka się latami, a bałagan w sądach z roku na rok jest coraz większy. Być może najgorsze zarobki są w opiece społecznej. Opiekunka w Ośrodku Pomocy Społecznej zarabia najczęściej w okolicach minimalnej krajowej. To ogromnie trudna i odpowiedzialna praca, wykonywana w ekstremalnie ciężkich warunkach. Podobne pensje są na większości stanowisk w OPS-ach. To naprawdę przerażające, że do pomocy przy osobach niepełnosprawnych, z ogromnymi problemami zdrowotnymi wysyła się przepracowanych pracowników, których marzeniem jest zarabiać trzy tysiące na rękę.

Państwo musi kosztować

Szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego najgorzej wynagradzani pracownicy jeszcze chcą pracować dla państwa, trzeba wymienić splot czynników. Praca w budżetówce wciąż uważana jest za stabilną, gdzie można w miarę normalnie łączyć macierzyństwo z karierą. Ważnym też czynnikiem jest etos wciąż bardzo wielu urzędników, którzy naprawdę chcą po prostu pomagać ludziom. To właśnie na tych źle opłacanych urzędnikach ciąży codzienne utrzymanie i funkcjonowanie państwa. Gdy politycy się kłócą i robią teatr, to oni na dole pracują ponad siły, dbając, żeby państwo zupełnie się nie rozleciało. Tanie państwo to dziadowskie państwo. Za pieniądze, które wydajemy na nie i tak dostajemy całkiem sporo. Pytanie, ile jeszcze? Co zrobimy, gdy najstarsi pracownicy odejdą z pracy? Wakatów w budżetówce są już dziesiątki tysięcy. Przyszłość wymaga od Polski posiadania sprawnego państwa. A to musi kosztować. I to niemało.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 12

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

S
Szkolny księgowy
6 października, 11:54, Baca:

Już dzisiaj nikt mądry nie idzie do szkół pracować jako nauczyciel. W szkołach wyższych tylko kretyni wybierają kierunki nauczycielskie. Średnia wieku nauczycieli w Polsce przekroczyła już dawno 50-tkę. Jeszcze kilka lat a nauczycielami będą jedynie ludzie z łapanki, którym nigdzie więcej nie uda się zatrudnić. Ludzie, którzy dzisiaj hejtują nauczycieli będą płacić krocie za prywatną edukację swoich dzieci i wnuków. Podobnie jak teraz płaci się za prywatną służbę zdrowia.

A teraz ciekawostka: przed II Wojną Światową nauczyciel mianowany miał stawkę zaszeregowania jak porucznik Wojska Polskiego, by po 27 latach mieć stawkę zaszeregowania pułkownika WP. Dzisiaj szeregowiec WP ma stawkę wyższą niż nauczyciel dyplomowany z 30 letnim stażem. Dane ze stawkami urzędników państwowych są w archiwum aktów prawnych na stronie Sejmu RP.

6 października, 12:03, Szkolny księgowy:

Ilu było nauczyciel przed II WŚ, a ilu jest teraz? Obecnie mamy całkiem inną strukturę zatrudnienia. Porównywanie obecnej rynku pracy, do sytuacji sprzed II WŚ to nieporozumienie. Co do tego, że do szkół idą tylko niemądrzy ludzie, to okazuje się, że jest ich cały czas wcale niemało. Średnia wieku nauczycieli wynika m.in. z powodu tego, że starsi nauczyciele nie odchodzą na emerytury, tylko dalej uczą. Zresztą, w ogóle średni wiek pracowników będzie rósł, ponieważ podobnie do większości krajów rozwiniętych mamy problem demograficzny i nie mamy zastępowalności pokoleń. Tak samo rośnie średni wiek kierowców, sprzedawców. Osobiście uważam, że biorąc pod uwagę warunki pracy (18 h przy tablicy) i duuuuużo dłuższe urlopy nauczyciele w Polsce nie zarabiają wcale mało. Nie gniewaj się, ale nauczyciele są jedną z tych, roszczeniowych grup zawodowych, które zawsze twierdzą, że zarabiają za mało. Nauczyciel dyplomowany z 30 letnim stażem pracy zarabia netto ok. 5 tys. zł. Jeżeli twierdzisz inaczej, to nie gniewaj się ale kłamiesz. Wystarczy, żeby nauczyciele pokazali swoje PIT'y i sprawa się wyjaśni.

6 października, 12:17, Baca:

Dz.U. 1923 nr 116 poz. 924 - tam znajdziesz dokładne informacje o zarobkach całej budżetówki. Z tej ustawy wynika, że zarobki wszystkich grup budżetówki były ze sobą powiązane. Jeśli była bieda to u wszystkich, jeśli było bogato to też u wszystkich. Nie było tak, że grupy budżetowe były dzielone według uznania polityków.

Jeśli twierdzisz, że nauczyciel pracuje 18 godzin w tygodniu, to powtarzasz kłamstwa - nie wnikam w inne obowiązki, ale jak wyobrażasz sobie nauczyciela, który bez wcześniejszego przygotowania przychodzi do klasy i zaczyna zastanawiać się jak i co ma na tej lekcji uczyć?

Jeśli chodzi o studia nauczycielskie - to obecnie nie ma takich (bo nie ma chętnych), a specjalizację nauczycielską wybierają nieliczni.

Napisałem wyraźnie 18 h przy tablicy. Codziennie widzę nauczycieli, którzy wychodzą ze szkoły ok. 12-tej. Oczywiście, że do tych 18 h dochodzi jeszcze praca związana z przygotowaniem się do lekcji, radami pedagogicznymi, wywiadówkami etc. Ale czy da to 40h tygodniowo? Raczej nie. Nie zazdroszczę nauczycielom, tylko uważam, że biorąc pod uwagę realia na rynku pracy nie zarabiają oni źle. Poza tym, będę się uparcie trzymał swojego. Skoro praca w szkole to taki znój, to dlaczego nauczyciele nie szukają innej, a nawet zatrudniane są dzieci nauczycieli (mam kilka takich przypadków w mojej szkole)? Chyba w takim razie nie jest aż tak źle. Rozliczam PIT'y wielu mich znajomych i rodzinie i proszę mi wierzyć, że nauczyciele zdziwiliby się, ile zarabiają pracownicy z wyższym wykształceniem na odpowiedzialnych stanowiskach. Pozdrawiam, musze kończyć z uwagi na obowiązki.

B
Baca
6 października, 11:54, Baca:

Już dzisiaj nikt mądry nie idzie do szkół pracować jako nauczyciel. W szkołach wyższych tylko kretyni wybierają kierunki nauczycielskie. Średnia wieku nauczycieli w Polsce przekroczyła już dawno 50-tkę. Jeszcze kilka lat a nauczycielami będą jedynie ludzie z łapanki, którym nigdzie więcej nie uda się zatrudnić. Ludzie, którzy dzisiaj hejtują nauczycieli będą płacić krocie za prywatną edukację swoich dzieci i wnuków. Podobnie jak teraz płaci się za prywatną służbę zdrowia.

A teraz ciekawostka: przed II Wojną Światową nauczyciel mianowany miał stawkę zaszeregowania jak porucznik Wojska Polskiego, by po 27 latach mieć stawkę zaszeregowania pułkownika WP. Dzisiaj szeregowiec WP ma stawkę wyższą niż nauczyciel dyplomowany z 30 letnim stażem. Dane ze stawkami urzędników państwowych są w archiwum aktów prawnych na stronie Sejmu RP.

6 października, 12:03, Szkolny księgowy:

Ilu było nauczyciel przed II WŚ, a ilu jest teraz? Obecnie mamy całkiem inną strukturę zatrudnienia. Porównywanie obecnej rynku pracy, do sytuacji sprzed II WŚ to nieporozumienie. Co do tego, że do szkół idą tylko niemądrzy ludzie, to okazuje się, że jest ich cały czas wcale niemało. Średnia wieku nauczycieli wynika m.in. z powodu tego, że starsi nauczyciele nie odchodzą na emerytury, tylko dalej uczą. Zresztą, w ogóle średni wiek pracowników będzie rósł, ponieważ podobnie do większości krajów rozwiniętych mamy problem demograficzny i nie mamy zastępowalności pokoleń. Tak samo rośnie średni wiek kierowców, sprzedawców. Osobiście uważam, że biorąc pod uwagę warunki pracy (18 h przy tablicy) i duuuuużo dłuższe urlopy nauczyciele w Polsce nie zarabiają wcale mało. Nie gniewaj się, ale nauczyciele są jedną z tych, roszczeniowych grup zawodowych, które zawsze twierdzą, że zarabiają za mało. Nauczyciel dyplomowany z 30 letnim stażem pracy zarabia netto ok. 5 tys. zł. Jeżeli twierdzisz inaczej, to nie gniewaj się ale kłamiesz. Wystarczy, żeby nauczyciele pokazali swoje PIT'y i sprawa się wyjaśni.

Dz.U. 1923 nr 116 poz. 924 - tam znajdziesz dokładne informacje o zarobkach całej budżetówki. Z tej ustawy wynika, że zarobki wszystkich grup budżetówki były ze sobą powiązane. Jeśli była bieda to u wszystkich, jeśli było bogato to też u wszystkich. Nie było tak, że grupy budżetowe były dzielone według uznania polityków.

Jeśli twierdzisz, że nauczyciel pracuje 18 godzin w tygodniu, to powtarzasz kłamstwa - nie wnikam w inne obowiązki, ale jak wyobrażasz sobie nauczyciela, który bez wcześniejszego przygotowania przychodzi do klasy i zaczyna zastanawiać się jak i co ma na tej lekcji uczyć?

Jeśli chodzi o studia nauczycielskie - to obecnie nie ma takich (bo nie ma chętnych), a specjalizację nauczycielską wybierają nieliczni.

P
Pracownik
6 października, 11:55, Pracownik:

Pracownicy budżetówki, jeżeli jest Wam tak źle, to się zwolnijcie i szukajcie pracy na rynku pracy. Przekonacie się, czy faktycznie jest tak łatwo zarobić podobne pieniądze do tych, które zarabiacie obecnie. O warunkach pracy nawet nie wspomnę. Przecież nikt Was nie zmusza do pracy w budżetówce. O

6 października, 12:04, Wacek:

Słusznie, hejtujmy dalej budżetówkę.

Nie chodzi o hejtowanie, tylko o zwrócenie uwagi, że każda praca ma swoje plusy i minusy, a przede wszystkim nikt, nikogo nie zmusza do pracy w danym zawodzie. Szanuję każdą pracę ale nie znoszę marudzenia. Jeżeli czujesz się niedowartościowany, to miej odwagę i zmień to. Tylko tyle i aż tyle.

W
Wacek
6 października, 11:55, Pracownik:

Pracownicy budżetówki, jeżeli jest Wam tak źle, to się zwolnijcie i szukajcie pracy na rynku pracy. Przekonacie się, czy faktycznie jest tak łatwo zarobić podobne pieniądze do tych, które zarabiacie obecnie. O warunkach pracy nawet nie wspomnę. Przecież nikt Was nie zmusza do pracy w budżetówce. O

Słusznie, hejtujmy dalej budżetówkę.

S
Szkolny księgowy
6 października, 11:54, Baca:

Już dzisiaj nikt mądry nie idzie do szkół pracować jako nauczyciel. W szkołach wyższych tylko kretyni wybierają kierunki nauczycielskie. Średnia wieku nauczycieli w Polsce przekroczyła już dawno 50-tkę. Jeszcze kilka lat a nauczycielami będą jedynie ludzie z łapanki, którym nigdzie więcej nie uda się zatrudnić. Ludzie, którzy dzisiaj hejtują nauczycieli będą płacić krocie za prywatną edukację swoich dzieci i wnuków. Podobnie jak teraz płaci się za prywatną służbę zdrowia.

A teraz ciekawostka: przed II Wojną Światową nauczyciel mianowany miał stawkę zaszeregowania jak porucznik Wojska Polskiego, by po 27 latach mieć stawkę zaszeregowania pułkownika WP. Dzisiaj szeregowiec WP ma stawkę wyższą niż nauczyciel dyplomowany z 30 letnim stażem. Dane ze stawkami urzędników państwowych są w archiwum aktów prawnych na stronie Sejmu RP.

Ilu było nauczyciel przed II WŚ, a ilu jest teraz? Obecnie mamy całkiem inną strukturę zatrudnienia. Porównywanie obecnej rynku pracy, do sytuacji sprzed II WŚ to nieporozumienie. Co do tego, że do szkół idą tylko niemądrzy ludzie, to okazuje się, że jest ich cały czas wcale niemało. Średnia wieku nauczycieli wynika m.in. z powodu tego, że starsi nauczyciele nie odchodzą na emerytury, tylko dalej uczą. Zresztą, w ogóle średni wiek pracowników będzie rósł, ponieważ podobnie do większości krajów rozwiniętych mamy problem demograficzny i nie mamy zastępowalności pokoleń. Tak samo rośnie średni wiek kierowców, sprzedawców. Osobiście uważam, że biorąc pod uwagę warunki pracy (18 h przy tablicy) i duuuuużo dłuższe urlopy nauczyciele w Polsce nie zarabiają wcale mało. Nie gniewaj się, ale nauczyciele są jedną z tych, roszczeniowych grup zawodowych, które zawsze twierdzą, że zarabiają za mało. Nauczyciel dyplomowany z 30 letnim stażem pracy zarabia netto ok. 5 tys. zł. Jeżeli twierdzisz inaczej, to nie gniewaj się ale kłamiesz. Wystarczy, żeby nauczyciele pokazali swoje PIT'y i sprawa się wyjaśni.

P
Pracownik
Pracownicy budżetówki, jeżeli jest Wam tak źle, to się zwolnijcie i szukajcie pracy na rynku pracy. Przekonacie się, czy faktycznie jest tak łatwo zarobić podobne pieniądze do tych, które zarabiacie obecnie. O warunkach pracy nawet nie wspomnę. Przecież nikt Was nie zmusza do pracy w budżetówce. O
B
Baca
Już dzisiaj nikt mądry nie idzie do szkół pracować jako nauczyciel. W szkołach wyższych tylko kretyni wybierają kierunki nauczycielskie. Średnia wieku nauczycieli w Polsce przekroczyła już dawno 50-tkę. Jeszcze kilka lat a nauczycielami będą jedynie ludzie z łapanki, którym nigdzie więcej nie uda się zatrudnić. Ludzie, którzy dzisiaj hejtują nauczycieli będą płacić krocie za prywatną edukację swoich dzieci i wnuków. Podobnie jak teraz płaci się za prywatną służbę zdrowia.

A teraz ciekawostka: przed II Wojną Światową nauczyciel mianowany miał stawkę zaszeregowania jak porucznik Wojska Polskiego, by po 27 latach mieć stawkę zaszeregowania pułkownika WP. Dzisiaj szeregowiec WP ma stawkę wyższą niż nauczyciel dyplomowany z 30 letnim stażem. Dane ze stawkami urzędników państwowych są w archiwum aktów prawnych na stronie Sejmu RP.
G
Gość
Prawda. Wypłata o połowę mniejsza niż u osoby prywatnej. Wymagania takie same. Ale przynajmniej przepisy prawa pracy są przestrzegane.
G
Gość
Żłobki temat TABU, personel od lat bez podwyżek, praca bardzo odpowiedzialna, obecnie jedyne podwyżki to podnoszenie najniższej krajowej i to jeszcze jakieś kombinowane bo coś z premii przenoszą do podstawy itp ciężko zrozumieć! SKANDAL!
G
Gość
6 października, 8:08, Darek:

Co za bzdury!!! Nauczyciel dyplomowany zarabia ponad 4 tys. zł na rękę. Do tego dochodzi 13-tka i ewentualne godziny nadliczbowe. Nie opowiadajcie bzdur!!! Szlag mnie trafia nad tym użalaniem się nad urzędnikami, nauczycielami i wszystkimi innymi, którzy opłacania są z naszych podatków. A czy ktoś martwi się o drobnych przedsiębiorców, którzy ledwo łączą koniec z końcem, a miesiąc w miesiąc płacą podatki i zus? Wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś uważa, że ma złe warunki pracy i płacy, to niech chwyta przysłowiowego byka za rogi i walczy na rynku pracy. Tyczy sie to tak samo każdego zawodu, w tym drobnych przedsiębiorców, o których pisałem. Skoro np. nauczyciele uważają się za dobrze wykształconą grupę społeczną, to niech porzucą pracę pedagogów i znajdą inną, bardziej satysfakcjonującą pracę. Zobaczymy, czy tak łatwo będzie im np. w Opolu zarobić ok. 5 tys. zł miesięcznie i mieć 2 miesiące wakacji, 2 tygodnie ferii zimowych i ferie świąteczne. Nie zazdroszczę nauczycielom, bo tak jak wszędzie ten zawód ma swoje plusy i minusy, tylko nie mogę znieść ciągłego jojczenia, jak to nauczyciele mało zarabiają. To ile chciałby zarabiać nauczyciel? 10 tys. zł? Czy to też byłoby za mało?

... z Politechniki doktor fizyk w 2012 170 tys. pln na rok. to w czasach gdy nauczyciel w podstawówce miał 20% z tego.

Uczelnia oczywiście państwowa żyje z podatków obywateli.

D
Darek
Co za bzdury!!! Nauczyciel dyplomowany zarabia ponad 4 tys. zł na rękę. Do tego dochodzi 13-tka i ewentualne godziny nadliczbowe. Nie opowiadajcie bzdur!!! Szlag mnie trafia nad tym użalaniem się nad urzędnikami, nauczycielami i wszystkimi innymi, którzy opłacania są z naszych podatków. A czy ktoś martwi się o drobnych przedsiębiorców, którzy ledwo łączą koniec z końcem, a miesiąc w miesiąc płacą podatki i zus? Wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś uważa, że ma złe warunki pracy i płacy, to niech chwyta przysłowiowego byka za rogi i walczy na rynku pracy. Tyczy sie to tak samo każdego zawodu, w tym drobnych przedsiębiorców, o których pisałem. Skoro np. nauczyciele uważają się za dobrze wykształconą grupę społeczną, to niech porzucą pracę pedagogów i znajdą inną, bardziej satysfakcjonującą pracę. Zobaczymy, czy tak łatwo będzie im np. w Opolu zarobić ok. 5 tys. zł miesięcznie i mieć 2 miesiące wakacji, 2 tygodnie ferii zimowych i ferie świąteczne. Nie zazdroszczę nauczycielom, bo tak jak wszędzie ten zawód ma swoje plusy i minusy, tylko nie mogę znieść ciągłego jojczenia, jak to nauczyciele mało zarabiają. To ile chciałby zarabiać nauczyciel? 10 tys. zł? Czy to też byłoby za mało?
G
Gość
Pracownicy budżetówek to raczej wykształceni ludzie, więc hasło głoszone przed laty że tylko wykształceni będą mieli dobrą pracę to kłamstwo.
Wróć na i.pl Portal i.pl