Awantura o płeć Kubusia Puchatka. Sprawa stała się głośna na całym świecie

Ciężko w to uwierzyć, ale członkowie komisji budżetowej tuszyńskiej rady miasta niemal pokłócili się o... Kubusia Puchatka. 4 listopada na posiedzeniu komisji rozważana była sprawa nadania placu zabaw w centrum Tuszyna imienia Kubusia Puchatka. Radna Ewa Kotecka od 10 lat organizuje na wspomnianym placu zabaw imprezę pt. Urodziny Kubusia Puchatka i wyszła z inicjatywą oficjalnego nadania imienia.

Pomysł wzbudził opór kilku radnych. Najbardziej oburzona była... polonistka, a jednocześnie dyrektor liceum w Tuszynie, radna Hanna Jachimska. Nauczycielka wyciągała mrożące krew w żyłach argumenty związane z życiem autora bajki - A. A. Milne.

Otóż proszę sobie wyobrazić, że on jak skończył 60 lat , zardzewiałą brzytwą obciął sobie jądra.

Między innymi taki argument usłyszeli radni. - Miał kłopoty z tożsamością- tłumaczyła radna Jachimska. - Myślę, że żadna matka, żadna nauczycielka, światła osoba nie zagłosuje nad taką wersją angielskiego pisarza - mówiła.

Jej zdaniem tożsamość płciowa angielskiego misia, który pierwotnie nosił żeńskie imię Winnie, również jest niejasna. - Niech potomni ocenią, jak to było z tą płcią. W wersji angielskiej jest to taki puch, który nie ma płci - mówiła. Radni zauważyli, że w angielskiej wersji autor mówi o nim "ona". - Jest dziewczynką! - krzyknął jeden z radnych.

Radny Ryszard Cichy stwierdził, że lepszym patronem dla placu będzie Miś Uszatek, o którym serial przez lata produkowany był w mieszczącym się w Tuszynie studiu Se-ma-for. Ale w późniejszych rozmowach z mediami wysunął już inny argument za Uszatkiem: że w przeciwieństwie do Puchatka jest kompletnie ubrany.

Ostatecznie nazwy placu nie udało się przegłosować, za to nagranie z posiedzenia komisji zaczęło żyć własnym życiem. Najpierw napisały o nim lokalne media, później ogólnopolskie. Tydzień temu o sprawie głośno było już na całym świecie - od Australii po USA i Kanadę. Gazety i telewizje donosiły o pruderii tuszyńskich radnych.

Większość gazet nie nadążyła za tokiem myślenia i uznała, że A.A. Milne w napadzie szału obciął męskie narządy biednemu Kubusiowi. Angielski "Daily Mail" zamieścił na swojej stronie nie tylko informację o poczynaniach radnych, ale także mapkę, na której zaznaczono Tuszyn.

Na odzew innych mediów nie trzeba było długo czekać. Amerykański "Newsweek" opublikował duży artykuł "Krótka historia idiotów zakazujących Kubusia Puchatka", w którym przypomniał, że miś wzbudził wątpliwości nie tylko u nas. Został też zakazany w państwowej telewizji tureckiej z powodu Prosiaczka, czyli "nieczystej" według muzułmanów świni.

Jednak prawdziwe poruszenie tuszyńska sesja wzbudziła w dalekiej Kanadzie. To stamtąd pochodziła Winnie, pierwowzór Kubusia Puchatka, zwanego po angielsku Winnie-the-Pooh. Właścicielem Winnie był mieszkający w Winnipeg żołnierz Harry Colebourn. W 1914 roku kupił małą, osieroconą niedźwiedzicę i zabrał ją do Europy. Gdy został skierowany na front, oddał misia do londyńskiego zoo, gdzie zwrócił na niego uwagę A. A. Milne, odwiedzający ogród z synem Christopherem. A w 1926 roku wydał książkę "Winnie-the-Pooh".

Z tego powodu burmistrz Winnipeg wysłał do publicznej telewizji kanadyjskiej specjalne oświadczenie.

"Winnie jest rysunkowym niedźwiedziem, który nie nosi spodni, ale chciałbym zauważyć, że lubiane postaci z filmów Disneya, Kaczor Donald oraz Chip i Dale, są również pozbawione spodni, Myszka Miki nie nosi koszulki, a Tony the Tiger jest właściwie goły. Czy te postaci też mają być zakazane? Winnipeg jest tolerancyjną i otwartą społecznością i mam nadzieję, że Winnie nadal będzie uczyć dzieci uprzejmości i przyjaźni" - oświadczył.

W debatę za sprawą dziennikarzy z telewizji TVN włączyli się polscy artyści. Henryk Sawka domalował Kubusiowi Puchatkowi zabudowane majteczki w kropeczki. Natomiast Krzysztof Skiba ułożył wierszyk: "Kubuś Puchatek to lewak i zdrajca, Chodzi bez majtek i obciął se jajca. I nie wiadomo, czy to chłopak, czy dziewczyna. Śledztwo prowadzą radni z Tuszyna".

Także w samym miasteczku temat misia jest przedmiotem rozmów. Większość mieszkańców uważa problemy radnych za urojone. - Jeśli nie mają co robić, niech założą Kubusiowi stringi i skończą tą szopkę - denerwuje się pani Elżbieta, którą spotykamy pod Tuszyńskim kościołem. - Nawet nie próbuję tego zrozumieć, bo bym oszalała - wtóruje jej pani Katarzyna.

Podczas gdy dorośli mają rozrywkę, najmłodsi wyśmiewanie bohatera ciężko przeżywają. - Babciu, czy to prawda, że Tygrysek też jest niedobry, bo jest za bardzo ruchliwy? - martwi się dziewczynka w autobusie z Tuszyna do Łodzi.

Teraz, gdy przy bezimiennym placu zabaw koczuje telewizja, dyrektor Jachimska stara się ukryć przed mediami. - Żeby zablokować jakąś uchwałę, używa się różnych argumentów. A moje wypowiedzi wyrwano z kontekstu - tłumaczy. A skąd wzięła rewelację o zardzewiałej brzytwie? - Gdzieś w internecie to było - wyjaśnia.

Radny Ryszard Cichy zapewnia, że chodziło mu tylko o upamiętnienie historii Tuszyna. - Jestem otwarty, jeśli chodzi o sprawy obyczajowe i gender - zapewnia.- Argument o ubraniu był żartem, bo dyskusja o Kubusiu Puchatku trwała już za długo. Chciałbym wysłać do burmistrza Winnipeg list i wyjaśnić, że nie jesteśmy przeciwni Kubusiowi - mówi.

Zmęczona sprawą Kubusia jest też Ewa Kotecka, która złożyła projekt uchwały. Jak zapewnia, nazwa wyszła od samych dzieci. - Na początku organizowaliśmy imprezę dotyczącą misiów z książek. Jednak za każdym razem dzieci rysowały Kubusia Puchatka. Dlatego postanowiliśmy poświęcić ją Puchatkowi - tłumaczy.

W Tuszynie jest już nowa rada miejska. Ewa Kotecka nie zdobyła mandatu. Jednak nie zamierza się poddać. - Spróbuję jeszcze raz i złożę ponowną petycję o nazwanie placu zabaw imieniem Kubusia Puchatka - zapowiada.

Przeciwnicy Kubusia nie startowali w wyborach. - Mam nadzieję, że nowa rada rozwiąże ten problem - wzdycha Witold Małecki, burmistrz Tuszyna.