Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek podczas wyprawy na Broad Peak: Młodzi wspinacze winni? [ZDJĘCIA]

Robert Domżał
Komisja PZA krytycznie ocenia postawę Adama Bieleckiego w czasie wyprawy pod Broad Peak
Komisja PZA krytycznie ocenia postawę Adama Bieleckiego w czasie wyprawy pod Broad Peak archiwum Gazety Krakowskiej
Polski Związek Alpinizmu ogłosił raport zespołu, jaki został powołany do zbadania przyczyn wypadku podczas zimowej wyprawy na Broad Peak.

Wyprawa, trwająca od stycznia do marca 2013 roku, zakończyła się pierwszym zimowym wejściem na Broad Peak. Jednak w czasie zejścia dwóch z czterech polskich himalaistów zginęło. Na zboczach ośmiotysięcznika pozostali zakopiańczyk Maciej Bebeka i pracujący w Poznaniu Tomasz Kowalski.

W skład zespołu PZA wchodzili doświadczeni himalaiści: Anna Czerwińska, Bogdan Jankowski, Michał Kochańczyk, Roman Mazik. Przewodniczył im zdobywca Korony Himalajów Piotr Pustelnik. Zespół pracował od kwietnia do sierpnia.

Wpływ na ostateczną treść publikowanego raportu miały między innymi relacje uczestników wyprawy poszukiwawczej na Broad Peak, która odbyła się latem tego roku. Zorganizował ją Jacek Berbeka, brat Macieja, który zginął na Broad Peaku. W wyprawie, której celem było odnalezienie ciał Macieja Berbeki i Tomasz Kowalskiego, uczestniczył też Jacek Jawień.

Komisja stwierdziła, że jedną z przyczyn tragedii było rozbicie czteroosobowej grupy, jaka przystąpiła do ataku szczytowego. Winą za to obarczyła Adama Bieleckiego. Negatywnie oceniona została postawa Artura Małka, który także nie przejawił woli pozostania w grupie. Tymczasem, zdaniem Piotra Pustelnika, różnica czasowa między wejściem na szczyt pierwszego i ostatniego uczestnika ataku, wynosząca około 40 minut, nie uniemożliwiała powtórnego połączenia się uczestników w zespół czteroosobowy.

Członkowie komisji uważają, że przy pogodzie, jaka panowała w czasie zejścia z Broad Peaku, Adam Bielecki mógł poczekać na pozostałych wspinaczy.

"(...)zignorowanie przez Bieleckiego i Małka zasady kontaktu wzrokowego lub radiowego z resztą zespołu uznajemy za fundamentalny błąd i złamanie podstawowej zasady etyki alpinistycznej. Należy podkreślić, że zasada utrzymywania kontaktu wzrokowego była wyraźnie definiowana w PHZ jako obowiązująca" - czytamy w raporcie.

Negatywnie oceniono Adama Bieleckiego i dlatego, że po zejściu do obozu czwartego szybko zszedł i udał się do bazy. Zdaniem komisji w tym czasie należało ratować Macieja Berbekę.

Komisja uznała również, że choć cała wyprawa była dobrze przygotowana, jej kierownik nie uniknął kilku potknięć. Za takie uznano brak wskazania lidera w czasie ataku szczytowego, a także określenia godziny odwrotu, jeśliby tempo wspinaczki na szczyt było wolne. W związku z brakiem łączności w czasie zejścia uznano, że nie dołożono staranności do funkcjonowania łączności radiowej. Jak ustaliła komisja, w bazie nie działała antena masztowa. Skrytykowano kierownika także za brak badań wydolnościowych niektórych wspinaczy. Wytknięto też zbyt późną porę rozpoczęcia ataku na szczyt. O bezpieczeństwie i etyce w czasie wypraw w góry najwyższe członkowie PZA będą rozmawiać w październiku.

Szanuję działania rodzin ofiar, nawet jeśli mam inne zdanie

Z Krzysztofem Wielickim, kierownikiem wyprawy na Broad Peak, rozmawia Robert Domżał.

Jak Pan odebrał raport komisji Polskiego Związku Alpinizmu?
Z mieszanymi uczuciami. Dobrze, że raport powstał, ponieważ my - uczestnicy wyprawy - chcieliśmy tego. Sądziłem, że raport skupi się na kwestiach organizacyjnych. Oceny etyczne dotyczące dwóch uczestników nie były konieczne.

Do ataku na szczyt przystąpiło czterech wspinaczy, bo zapowiadano załamanie pogody. Czy to mogło mieć wpływ na schodzących?
Zgodziłem się, by czwórka atakowała, bo wiedzieliśmy, że nadciąga zmiana pogody. Nie chciałem nikomu odbierać szansy wejścia na szczyt. Gdybym wyznaczył dwie dwójki, druga nie miałaby szansy. Wiem też, że Artur walczył, by zejść. Nie sądził, że pozostała dwójka może mieć problem.

Czy przed którąkolwiek wyprawą robił Pan badania wydolnościowe?
Nigdy. Choć może należałoby takie robić.

Czy tragedia na Broad Peaku zmieni podejście młodszych do wspinaczki?
Nie sądzę. To jest inne pokolenie. Inna jest też dzisiaj droga w góry. Kluby nie pełnią takiej roli jak kiedyś. Mam nadzieję, że idący w góry będą się uważniej wsłuchiwać w swoje organizmy.

Spotkał się Pan z rodzinami tych, którzy zostali na Broad Peaku?
Tak. Szanuję i rozumiem ich działania, nawet jeśli mam na ten temat inne zdanie.

Co będzie z programem Zimowego Himalaizmu?
Ludzie wspinali się i będą to robić. Rolą PZA jest kontynuacja programu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski