Dom w torbie z plastiku

Irmina Petrakowska- Kłos
Kiedy dziecko idzie do przedszkola, musi stawić czoła nowej sytuacji. Od postawy dorosłych zależy, czy będzie się tam czuło dobrze czy źle. Dla mojego trzyletniego Piotrusia oznaką bezpieczeństwa stała się biała reklamówka z niebieskim napisem pełna ukochanych przedmiotów.

Przytulanki ma wiele dzieci. Mój synek nie rozstaje się z ukochanym Wacusiem. Ten pluszowy piesek w czapce od dwóch lat towarzyszy mu w każdej wyprawie. Swoje imię pluszak zawdzięcza epoce, kiedy Piotruś miał własny język. "Wawa" oznaczało w nim psa i tak ukochany "Wawuś" został Wackiem.

O swoim przyjacielu Piotruś nie zapomniał także, kiedy pierwszy raz szedł do przedszkola. Wyrozumiałe panie przedszkolanki same zasugerowały, że dzieci, którym pluszak lub poduszeczka jest niezbędna do zasypiania mogą je przynieść ze sobą. I tak się zaczęło. Mój co rano zaczął wkładać do torby coraz więcej rzeczy, bo wszystkie one były mu bardzo potrzebne. Mała torebka - zawsze ta sama, bo "w innej pieskowi jest smutno" - z miesiąca na miesiąc stawała się coraz bardziej wypchana. Piotruś, który spędzał trzy czwarte dnia w przedszkolu, a potem jeszcze klika godzin u babci, chciał niczym ślimak mieć swój mały świat zawsze przy sobie. Tak w torbie znalazła się płyta z ulubioną piosenką, "na wypadek, gdyby zapomniał słów", książeczka do kolorowania, "gdyby było nudno", domowe kapcie, bo tylko te "są najlepsze", zabawkowy telefon komórkowy - " mama i tata też wszędzie chodzą z komórkami", pachnące chusteczki do nosa, szkło powiększające itd. Pół biedy, gdyby Piotruś pozwolił zostawić torbę w szatni, ale on nie potrafił się z nią rozstawać ani na chwilę. Taszczył ją na spacer, trzymał w ręku podczas zajęć z rytmiki, nawet śniadanie i obiad jadł jedną ręką. Tylko podczas leżakowania pozwalał położyć torbę pod łóżkiem.

Psycholog, Anna Groth, z Instytutu Małego Dziecka im. Astrid Lindgren w Poznaniu specjalizująca się w rozwoju małych dzieci, mówi, że dziecko w procesie adaptacyjnym musi mieć poczucie, że ma wpływ na nowy dla niego świat. Maskotka, zdjęcie mamy, a czasem nawet stara skarpetka czy pieluszka pozwalają mu zachować kontakt z domem i ułatwiają poradzenie sobie ze smutkiem czy lękiem. Choć nie zawsze muszą temu towarzyszyć negatywne emocje. Dziecko może sięgnąć po ukochany przedmiot, na przykład gdy wydarzyło się coś bardzo ciekawego.

Dla Piotrusia częścią domu stała się torba, w której nosił swoje skarby i pluszaka. Dzieci takie rzeczy wybierają same i rady rodziców, by zabrały tylko jedną zabawkę, na przykład nowego misia, którego dostał na urodziny zamiast całej masy "rupieci" na nic się zdadzą. Maluchy lubią wszelkie rytuały, bardzo też przywiązują się do niektórych przedmiotów. To one na kolejnym etapie życia, a czymś takim jest chodzenie do przedszkola i wielogodzinne rozstanie z mamą i tatą, dają im pewność, że rodzice w końcu przyjdą i zabiorą do domu. Torebka ze skarbami dawała Piotrusiowi poczucie bezpieczeństwa.

Jaka była rozpacz, gdy torebka się zużyła. Wprawdzie udało się nam znaleźć reklamówkę tego samego producenta, ale już papierową. Zmiana wizerunku firmy na proekologiczny nie znalazła zrozumienia u synka. Jego torba była biała z niebieskim napisem. I taką też chciał znów mieć. Na nic poszły wysiłki miłej pani z apteki, która dała nam kilkanaście innych. Co z tego, skoro były nie takie. Na szczęście z pomocą przyszedł dziadziuś, który cierpliwie posklejał torbę taśmami. Nie wyglądała już jak nowa, ale przynajmniej "Wacuś był szczęśliwy". Tak przekonywał mnie synek.

Mimo to problem nie został rozwiązany. Co mnie zaniepokoiło? Kiedy pytałam Piotrusia, jak spędził czas w przedszkolu, z kim się bawił, słyszałam, że "nie miał czasu na zabawy, bo na przykład pies szczekał cały czas i trzeba było go uspokajać", albo że "przez cały dzień tak wszyscy do niego wydzwaniali, że mu przeszkadzali". Kiedy wypytałam panie przedszkolanki, jak Piotruś spędza dzień, powiedziały mi, że większość czasu bawi się sam. Były nim zresztą zachwycone, bo taki grzeczniutki, nie rozrabia, nic nie chce i nie sprawia kłopotów. Oczywiście dla opiekunek takie dziecko to ideał, ale parafrazując tytuł popularnego poradnika dla kobiet, grzeczni ludzie idą do nieba, ale nie robią tego, co chcą i nie odnoszą sukcesów. Czy brak zainteresowania innymi dziećmi, niechęć do zabawy z nimi, jest czymś normalnym?

-Trzeba dać dziecku czas na oswojenie się z nową sytuacją - mówi Anna Groth. - Jego zachowanie zależy od tego, czy miało już wcześniej kontakt z grupą, czy brało udział w różnego rodzaju zajęciach adaptacyjnych. Jeśli nie, dwa trzy miesiące przed pierwszą wyprawą do przedszkola warto skonsultować się z psychologiem. Poradzi on, jak skrócić ten pierwszy, trudny dla malucha okres, jak dać mu poczucie bezpieczeństwa i przygotować do kontaktów z rówieśnikami. Wreszcie jak ćwiczyć umiejętności związane z samodzielnością czy komunikowaniem innym swoich potrzeb, gdy nie ma w pobliżu rodziców. Dobrze jest też wcześniej całą rodziną obejrzeć przedszkole i spróbować zbudować pozytywne z nim skojarzenia. Pokazać maluchowi, w jakim miejscu, co będzie robił i o jakiej porze dnia. Że tu będzie jego szafka na rzeczy, kiedy przyjdzie rano, że w tej sali będzie jadł później śniadanie i obiad, a w tej bawił się z kolegami.

Moja rodzina orzekła, że wychowuję małego dziwaka i zasugerowała, że magiczna, choć mocno połatana torba powinna zniknąć. Dlatego pewnego dnia, tuż przed wyjściem do przedszkola, została ukryta. Serce mi krwawiło, kiedy po drodze wysłuchiwałam gorzkich żalów mojego synka. A do przedszkola zamiast pogodnego zazwyczaj dziecka doprowadziłam małego smutaska z oczami czerwonymi od łez. Rozwiązanie okazało się zbyt drastyczne. I oboje mieliśmy zmarnowany dzień. Ja nie mogłam zapomnieć widoku zrozpaczonego Piotrusia, on przez cały czas krążył po przedszkolu - jak dowiedziałam się od wychowawczyń - nie mogąc znaleźć sobie miejsca.

Wieczorem przeprowadziliśmy więc męską rozmowę. Przy czym mówiłam głównie ja. "Że jego wypchana torba przeszkadza innym dzieciom w zabawie. Że przecież mogą się o nią potknąć i przewrócić, albo boleśnie uderzyć. A w dodatku uszkodzić płytę z ulubionymi piosenkami. Najlepiej więc byłoby zostawiać wszystkie rzeczy w domu albo u babci. Jeśli jednak koniecznie chce je mieć pod ręką, to reklamówkę powinien powiesić w szatni, a na salę zabrać tylko Wacusia". Moja propozycja nie spotkała się jednak ze zrozumieniem. Mimo, że starałam się mówić bardzo łagodnie, znów polały się łzy. Piotruś zagroził mi nawet, że nie będzie już moim ukochanym synkiem. Co dla mnie miało być największą karą

Następnego dnia rano synek, który najwidoczniej przemyślał moje argumenty, zaproponował inne rozwiązanie. Będzie zabierał torebkę tylko w poniedziałki, środy i piątki, a dziś do przedszkola powędruje z nim tylko Wacuś. Przyznam szczerze, że miałam nadzieję, że Piotruś zapomni o umowie i problem rozwiąże się sam raz na zawsze. Ale nadszedł poniedziałek i synek swoje przygotowania do wyjścia rozpoczął od pakowania torby. To się nazywa męska konsekwencja.

Jak się nad tym później zastanowiłam, to sama noszę w torbie mnóstwo rzeczy na tak zwany wszelki wypadek … Też mam MP3 z ulubioną muzyką, oczywiście komórkę, książkę i chusteczki, a nawet scyzoryk. Tylko przytulanki, co zrozumiałe, już nie zabieram. Więc czy jest o co kruszyć kopie? Torba teoretycznie nikomu nie przeszkadzała, panie przedszkolanki też machnęły na nią ręką - "Chce chodzić z torbą, niech chodzi". Tylko jedna powiedziała, że na szczęście inne dzieci nie przynoszą połowy domu, bo wtedy mógłby być kłopot. Kiedy szepnęłam im o tym, że próbujemy nakłonić Piotrusia, żeby nie brał tylu rzeczy też włączyły się do akcji "koniec z torebką". Podczas rytmiki i gimnastyki przekonywały synka, że bez tej torby skoczy o wiele wyżej i lepiej będą wychodzić mu ćwiczenia. My z mężem z kolei zaczęliśmy urozmaicać drogę do przedszkola wesołymi zabawami, które wymagają obu rąk wolnych.

- Współpraca między przedszkolem i rodzicami, a czasem także psychologiem - mówi Anna Groth, jest bardzo ważna. Ale pewnych rzeczy nie należy przyspieszać. Dziecko musi mieć stały dostęp do swoich domowych skarbów, jeśli ich potrzebuje. Kiedy może podejść do swojej szafki czy półeczki i przytulić się do misia łatwiej poradzi sobie z narastającym smutkiem. Im bardziej wciągnie je przedszkolne życie, tym rzadziej będzie sięgać po przedmioty zabrane z domu. Dobrze byłoby, gdyby przedszkolanki zachęciły dzieci do opowiedzenia kolegom o swoich skarbach, do czego służą, dlaczego są takie wyjątkowe. Dzięki temu maluchy zyskają poczucie, że ich świat jest równie ważny, jak wszystko, o czym rozmawia się podczas zajęć. Warto też zadbać, aby w domu znalazł się "kawałek przedszkola", na przykład zdjęcie ulubionej wychowawczyni i kolegów, rysunki wykonane na plastyce. Tak, aby przejście ze świata domowego do świata przedszkolnego odbywało się harmonijnie. Obecnie coraz więcej przedszkoli bardzo się stara, aby te dwa światy się przenikały. Atmosfera domu wprowadzana jest poprzez miękkie poduchy, kwiaty w doniczkach, kąciki gdzie dzieci wieszają zdjęcia swojej rodziny.

Dzięki tym drobnym zabiegom, dzieci adaptują się łatwiej i szybciej akceptują zmiany.
Na koniec dobra wiadomość. Mój synek wprawdzie nadal nosi torbę w wybrane dni, tak jak ze mną ustalił, ale coraz częściej opowiada mi o zabawie z Karolinką i Wiktorem. A Wacuś? Został powiernikiem przedszkolnych tajemnic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl