Brutalne pobicie, napaść, porwanie... Femen na celowniku służb? [DRASTYCZNE ZDJĘCIA 18+]

W weekend działaczki Femen chciały zakłócić obchody 1025. rocznicy chrztu Rusi Kijowskiej, w których brał udział m.in. prezydent Rosji Władimir Putin. Do żadnego protestu jednak nie doszło, a ludzie zaangażowani w działalność organizacji w ciągu kilku dni padli ofiarą nieznanych sprawców.

24 lipca w Kijowie brutalnie pobity został politolog Wiktor Swiatski, jeden z ideologów ruchu Femen. Mężczyzna trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami twarzy oraz wybitymi zębami, stwierdzono u niego dużą utratę krwi. "Wiktor ma problemy z mówieniem, widzi tylko na jedno oko, porusza się z trudnością" - poinformowały działaczki Femen. Ukrainki ujawniły, że politolog nie jest jedynym mężczyzną powiązanym z organizacją, który był w ostatnich dniach śledzony przez nieznanych ludzi.

W sobotę, 27 lipca, napadnięta została liderka organizacji Anna Hucoł. Do incydentu doszło ok. godz. 9 rano, gdy szefowa Femen wychodziła na spacer ze swoim psem. Nieznany mężczyzna rzucił się na kobietę na klatce schodowej, uderzył ją pięścią w twarz i zabrał należące do niej zwierzę. Przed budynkiem czekał na niego samochód z kierowcą, którym uciekł z miejsca zdarzenia.

Na tym problemy Anny Hucoł się jednak nie skończyły. Liderka Femen została zaatakowana tego dnia raz jeszcze, w jednej z kijowskich kawiarni. Świadkami pobicia byli klienci oraz obsługa Administratbeating Café. Napastnik zabrał laptopa należącego do Hucoł i uciekł.

W tym czasie w siedzibie Femen trwały próby nawiązania kontaktu z trzema działaczkami i fotografem, którzy kilka godzin wcześniej opuścili biuro, by przeprowadzić protest podczas obchodów rocznicy chrztu Rusi Kijowskiej. Na miejsce jednak nie dotarli. "Oksana Szaczko, Aleksandra Szewczenko, Jana Żdanowa i Dmitri Kostiukow zostali pobici i porwani" - alarmowała organizacja na Facebooku.

Jak się później okazało, za zaginięcie działaczek Femen i fotografa odpowiedzialna była ukraińska milicja. Grupa, przygotowująca się do kolejnego nagiego protestu, została przewieziona na jeden z kijowskich posterunków. Postawiono im zarzuty zakłócania porządku publicznego oraz nieposłuszeństwa wobec milicji. Następnego dnia sąd nałożył na nich kary finansowe.

Działaczki Femen twierdzą, że zatrzymanie było bezprawne, a funkcjonariusze użyli wobec nich przemocy. Po interwencji milicji, Dmitri Kostiukow i Oksana Szaczko musieli zostać przewiezieni do szpitala. Kobieta ma obrażenia klatki piersiowej, fotograf do szpitala trafił z rozbitą głową - informuje organizacja.

"Scenariusz, realizowany w ostatnich dniach dzięki współpracy służb specjalnych Rosji i Ukrainy, milicji oraz sądu, potwierdza, że instytucje te posługują się metodami organizacji przestępczych" - oświadczyli przedstawiciele organizacji. Według nich, za wszystkimi zdarzeniami z ostatnich dni stoją SBU i FSB, które działają pod osłoną ukraińskiego MSW. Działaczki Femen zapowiadają jednak, że nie dadzą się złamać i nie zrezygnują ze swoich protestów.