Tomasz Misiak nie potrafi zrezygnować z biznesu

Dorota Kowalska, Hanna Wieczorek
O Misiaku mówią: ambitny, wykształcony, sprytny polityk
O Misiaku mówią: ambitny, wykształcony, sprytny polityk Piotr Hawalej
Inteligentny, błyskotliwy, kulturalny - to najpowszechniejsze opinie o Tomaszu Misiaku, senatorze PO z Wrocławia. Zrobiło się o nim głośno, gdy okazało się, że firma, której jest współudziałowcem, realizuje za państwowe pieniądze zapisy ustawy, nad którą pracował w Senacie.

Misiak dla swoich partyjnych kolegów jest ucieleśnieniem wrocławskich młodych wilków Platformy, którzy politykę sprytnie łączą z biznesem. - Doszedł do polityki poprzez biznes i bardzo długo biznes był dla niego na pierwszym miejscu - mówi Stanisław Huskowski, były prezydent Wrocławia, obecnie poseł PO. - Sprawny w prowadzeniu firmy, twardy w negocjacjach. Nie jest typem człowieka, który się rozczula nad innymi i dzieli włos na czworo - dodaje.

Nawet polityczni przeciwnicy senatora z Dolnego Śląska nie odmawiają mu wiedzy i doskonałego zorganizowania. Tyle że na końcu dodają: to niebezpieczny polityk. - Jest niebezpieczny. Działa w białych rękawiczkach i sprytnie łączy interesy z polityką - uważa jeden z członków PiS.

Misiak na jakiś czas będzie jednak musiał zrezygnować ze swoich biznesowych zainteresowań i wiceszefowania w firmie Work Service, największej agencji zatrudnienia w Polsce, której udziały w rynku sięgają 25 proc. Wrocławski pośredniak zbudował swoją pozycję, wyszukując pracowników do hipermarketów i call center. Potem przyszedł boom na wyjazdy do Wielkiej Brytanii.

Tomasz Szpikowski, prezes Work, wspomina w jednym z wywiadów: "W 1999 r. z kolegą, Tomkiem Misiakiem, działaliśmy w samorządzie studenckim. Często dzwonili do nas ludzie z pytaniem, czy nie znamy studentów, którzy chcieliby dorobić. To nam uzmysłowiło, że rynek pracy będzie się intensywnie zmieniał. Na trzecim roku studiów założyliśmy więc agencję zatrudnienia. Po 2 - 3 latach obsługiwaliśmy 90 proc. wszystkich sieci handlowych, a pod naszą marką pracowało 3 tys. ludzi".

Ale biznesowe zacięcie nie przeszkodziło Misiakowi w politycznej karierze. Flirt z polityką zaczął jeszcze na studiach (dzisiejszym Uniwersytecie Ekonomicznym, wówczas wrocławskiej Akademii Ekonomicznej). Wstąpił do Unii Wolności w czasie narastającego konfliktu między starymi działaczami Unii Demokratycznej, reprezentowanymi przez Władysława Frasyniuka, a byłymi członkami Kongresu Liberalno-Demokratycznego, na których czele stał Grzegorz Schetyna. Obalenie Frasyniuka na regionalnym zjeździe UW w 1999 roku i postawienie na czele dolnośląskich struktur Jacka Protasiewicza byli działacze KLD osiągnęli metodą pompowania kół partyjnych.

- Zapisywało się do "starych kół" ludzi, którzy głosowali na zwolenników Schetyny. Jednym z kół, które najbardziej napompowano, było to na Akademii Ekonomicznej, bo rozrosło się z kilkunastu członków do ponad stu osób - opowiada jeden z wrocławskich działaczy. Zjazd, na którym odsunięto od władzy Frasyniuka, odbył się właśnie na AE. Pompowanie zakończyło się sądem partyjnym, który ukarał kilka osób, ale Misiak pozostał czysty.

Dzisiaj Władysław Frasyniuk ciepło wyraża się o senatorze. - Bardzo zaangażowany, nie czepiał się rękawa znanych polityków tylko po to, żeby zrobić karierę. Od początku miał zdecydowane poglądy, osiągnął sukces polityczny - wspomina. Rzeczowy, konkretny. Misiak nie jest typem człowieka, z którym idzie się na piwo i spędza trzy godziny na pogaduszkach.

W 1998 roku w wieku zaledwie 25 lat został wrocławskim radnym klubu Wrocław 2000 plus. Trzymał się z dwoma innymi radnymi: Tomaszem Czajkowskim z SLD i Tomaszem Hanczarkiem (Wr2000plus). Zwykle trzech Tomaszów zgodnie zakładało na sesje jasnozielone marynarki. Czajkowski, podobnie jak Hanczarek, na dobre utknął w radzie miejskiej.

- Dobrze nam się współpracowało w komisji. Nie zdziwiłem się, że zrobił błyskawiczną karierę. Na pewno pomogło mu to, że nigdy nie był w konflikcie ze Schetyną - mówi Czajkowski. W czasie kampanii wyborczej Misiak ponoć żartował, że Senat to praca na pół etatu, same nudy. Wydawało mu się, że da radę pogodzić biznes z polityką.

- Szybko się przekonał, że musi pożegnać się z firmą. Zresztą, w mojej ocenie, nie jest typowym senatorem, którego z rzadka widać w stolicy - mówi Hustowski. Zdaniem znajomych, Misiak całe swoje ambicje przelał teraz z biznesu na politykę.- Sprawny organizacyjnie, rzutki młody człowiek - ocenia Grzegorz Dolniak, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PO.

Rozstanie z biznesem dobrze by zrobiło Misiakowi. Bo o jego wpadkach w temacie biznes-polityka we Wrocławiu mówiło się już od dawna. W 2000 roku Wrocław miał zorganizować Festiwal Euro Art Meeting, z okazji obchodów milenium miasta. Organizację imprezy powierzono dwóm Tomaszom: Misiakowi i Hanczarkowi, którzy znaleźli się we władzach Euro Art Meeting. Festiwal miał kosztować 3 mln zł. Ale dwóch Tomaszów nie liczyło się z wydatkami. Impreza kosztowała milion więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tomasz Misiak nie potrafi zrezygnować z biznesu - Portal i.pl

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
aaanty
Bo nie starczy miejsc dla takich cwaniaków z PO. A co na to marszałek z PO? Ile jeszcze tego kręcenia lodów?
k
kopik
Przestańcie szkodzić Polsce!
List otwarty do:

Prezesa Rady Ministrów RP Donalda TuskaMarszałka Sejmu RP Bronisława Komorowskiego,
Marszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza,
przekazany do wiadomości Prezydenta
RP Lecha Kaczyńskiego

Szanowni Panie Premierze i Panowie Marszałkowie!

Zwracamy się do Panów jako do osób, które sprawują najważniejsze funkcje państwowe i zgodnie z Konstytucją RP ponoszą pełną odpowiedzialność za sytuację budzącą nasze głębokie zaniepokojenie. Uznaliśmy, że ten niedobry stan rzeczy nie może dłużej trwać i powinniśmy przypomnieć Panom ich konstytucyjne obowiązki, które potwierdzone są w słowach złożonej przez Panów przysięgi: "... a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem" oraz "Uroczyście ślubuję... czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli". Bardzo krytycznie oceniamy działania Panów wchodzące w zakres powyższych słów przysięgi. Pragniemy zwrócić uwagę na karygodne zaniedbania, które wręcz przeczą tej przysiędze. Chodzi o to, że poddane Waszej odpowiedzialności i kontroli służby państwowe jawnie przeszkadzają i blokują ważne inicjatywy oddolne, uniemożliwiając rozwój pomyślności i dobra obywateli.Pragniemy naszym listem zwrócić uwagę na pełną odpowiedzialność Panów za tę sytuację i wystosować dramatyczne wezwanie, abyście przestali szkodzić Polsce lub zwolnili pełnione przez siebie stanowiska politykom, którzy pragną dobrze służyć Narodowi.

Polskę od wielu lat gnębi głęboki, wielowymiarowy kryzys, tym bardziej groźny, że zaczyna obejmować również śmiertelne zmęczenie ducha Narodu będące skutkiem wielokrotnego załamywania nadziei. Polacy jak powietrza potrzebują nowej, realistycznej wizji, jak wyjść z tej sytuacji. Potrzebują ukazania przejrzystego kierunku i programu działania, by pobudzić powszechną aktywność, która jest niezbędna dla dokonania zasadniczego zwrotu w biegu polskich spraw. Tym bardziej ci Polacy, którzy nie poddając się zniechęceniu i podejmując różne pożyteczne przedsięwzięcia, muszą być wspierani przez władze państwowe i chronieni przed nieodpowiedzialnymi decyzjami, które szkodzą i blokują takie inicjatywy.
Inicjatywy związane z Radiem Maryja są pod tym względem zupełnie wyjątkowym zjawiskiem. Z jednej strony w skrajnie niesprzyjających warunkach tworzą imponująco pożyteczne dzieła, które przysparzają dobra naszej Ojczyźnie i budują wspólnotę nawiązującą do najlepszych tradycji narodowych. Rodzina Radia Maryja to najbardziej wartościowa część świadomego swych obowiązków Narodu, która obejmuje cały przekrój społeczny - od środowisk akademickich, przez grono przedsiębiorców, lekarzy, nauczycieli, rolników, po robotników przechowujących sztandary "Solidarności" - od wchodzącej w dojrzałe życie młodzieży, po ludzi starszych, wnoszących bogate doświadczenie i życiową mądrość. Miłość Ojczyzny i wierność Bogu to przymioty społeczności związanej w Rodzinę Radia Maryja, które wyzwalają bezprzykładne poświęcenie, stojące u źródeł powodzenia wielu przedsięwzięć. Tych ludzi nie wolno nikomu obrażać ani słowem, ani niegodziwymi czynami.
Z drugiej strony wszystkie przedsięwzięcia związane z Rodziną Radia Maryja powstają w atmosferze trudnej do zrozumienia wrogości, która przejawia się nie tylko w tworzonych sztucznie przeszkodach i złośliwych blokadach, ale także w demonstrowanej publicznie niechęci, przez różne wypowiedzi i obraźliwe komentarze osób publicznych, których zachowania nie sposób dłużej tolerować. Także osoby pełniące najwyższe funkcje państwowe uczestniczą w tym procederze i nie spotykają się z adekwatną reakcją władz państwowych.Jaskrawym przykładem naruszenia konstytucyjnych powinności jest to wszystko, co wiąże się z całą serią działań bezprawnie blokujących przyznane już fundusze na rozbudowę Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, a także na badawczy projekt geotermalny w Toruniu. Mamy do czynienia z niespotykanym paradoksem - badania, które mogą się okazać niezwykle ważne dla przyszłości naszej Ojczyzny, nie są podejmowane przez władze państwowe. Co więcej, nadzwyczajne wysiłki, by takie badania przeprowadzić, zainicjowane przez małe grono Ojców Redemptorystów i wspierane przez rzesze ofiarnych ludzi, są przez władze państwowe sabotowane.
Ta sprawa jest pilnie obserwowana przez Naród i kiedyś trzeba będzie odpowiedzieć za ten sabotaż. Jakby tego było mało, ostatnio dowiadujemy się o kolejnych działaniach, które mają na celu utrudnianie pożytecznych inicjatyw Rodziny Radia Maryja. Wielokrotnie już kontrolowane fundacje "Lux Veritatis" i "Nasza Przyszłość" ponownie mają być nękane kontrolami, aby ograniczyć ich możliwości działania. Ta metoda ubezwłasnowolnienia przedsiębiorczości i wszelkiej oddolnej aktywności jest od dawna stosowanym narzędziem niszczenia dobra i pomyślności indywidualnych Polaków, a także całego Narodu, i nie ma żadnej wątpliwości, że taki charakter mają także te kontrole - decyzje o nich podjął ktoś z Panów otoczenia.
Wzywamy Panów do opamiętania - przestańcie szkodzić Polsce!
Jednocześnie zapewniamy, że zależy nam na spokoju społecznym, a widzimy, że napięcie w Narodzie bardzo szybko narasta i zbliża się do granicy społecznej odporności. Możecie się Panowie przeliczyć, jeśli myślicie, że chrześcijańska pokora i miłosierdzie są u ludzi niewyczerpalne - nieskończonymi zasobami tych przymiotów dysponuje jedynie Pan Bóg.

dr hab. Rafał Brodakpt. ż.w. inż. Zbigniew Sulatycki
z
znajomy Giedroycia
PREMIER MILCZY! Aleksandrze Hallu, zrób coś!
Wróć na i.pl Portal i.pl