Tajemnicza śmierć twórcy jednostki Agat. Sławomir Berdychowski nie żyje, popełnił samobójstwo

Anita Czupryn
Sławomir Berdychowski tworzył od podstaw jednostkę specjalną Agat - polskich rangersów
Sławomir Berdychowski tworzył od podstaw jednostkę specjalną Agat - polskich rangersów Fot. archiwum DWS
Nie żyje pułkownik Sławomir Berdychowski, „Czarny”, były GROM-owiec, przyjaciel generała Petelickiego, twórca jednostki specjalnej Agat - polskich rangersów. Wedle informacji jego kolegów - specjalsów, popełnił samobójstwo.

Sławomir Berdychowski miał 48 lat. Ostatnio mieszkał w Warszawie. Niedawno ukończył kurs generalski, który traktowany jest jako przepustka do dalszych awansów, np. w strukturach dowodzących w NATO. Przed śmiercią był w dyspozycji Inspektoratu Wojsk Specjalnych, jako zaplecze kadrowe. Jak mówią jego koledzy - rysowała się przed nim świetlista kariera. Jego śmierć przyjęto z niedowierzaniem. - Postrzegany był przez nas wszystkich jako bardzo ułożony, stabilny psychicznie facet. Był oficerem jak za sanacji, dystyngowanym - wylicza jeden z kolegów. Inny dodaje: - Pracowaliśmy razem, to był facet z jajami, potrafił samodzielnie podjąć decyzję. Żołnierze dostawali od niego w kość, ale po to, żeby wyrobić w sobie żelazną wytrzymałość i nabrać pokory.

Jedna z funkcjonariuszek służb specjalnych mówi: - Zawsze nonszalancki, szarmancki, uśmiechnięty, o każdej porze odbierał telefon, zawsze pomocny dla innych. Miał mocny kręgosłup moralno-polityczny. On się w politykę nie bawił. Dla niego najważniejsze było dobro jednostki. Nie miał tendencji do gwiazdorstwa. Ale miał aspiracje i dobre kontakty w USA.

ZOBACZ TEŻ | Spotkanie Bronisława Komorowskiego z żołnierzami jednostki specjalnej Agat

Źródło: TVN24/x-news

Informacje na temat okoliczności jego śmierci są skąpe i oszczędne. Koledzy z jednostek, w jakich pracował, nie chcą o nich mówić. Wiadomo, że się zastrzelił. Powody? W przypadku takiej śmierci nigdy nie wie się nic na pewno. Jedni mówią o problemach rodzinnych, inni - zdrowotnych.

- To mogło być ukryte PTSD (zespół stresu bojowego) - mówi jeden ze znajomych. - Chłopaki nie zawsze się do tego przyznają, bo to zamyka im dalszą karierę, Ale lata spędzone na wojnie, wiele trudnych doświadczeń, to wszystko w sobie nosimy - mówi jeden z kolegów.

Dystyngowany oficer, stabilny psychicznie, uśmiechnięty, pomocny. Trudno uwierzyć w jego śmierć

- Był jednym z pierwszych żołnierzy, którzy przeszli selekcję i dostał się do GROM-u - opowiada ppłk Krzysztof Przepiórka, były oficer GROM-u, uczestnik wielu misji na świecie i były prezes Fundacji Byłych Żołnierzy GROM. - Razem byliśmy w I oddziale szturmowym. Kiedy dostałem zadanie tworzyć II oddział, pomagał mi. Pierwszy oddział GROM-u szkolili Amerykanie, mój miał być pierwszy, którzy szkolili Polacy. Sławek piął się po szczeblach. Był bardzo sprawny, świetny żołnierz, świetny dowódca, super wyszkolony, znał dobrze angielski. Rozwojowy, można mu było powierzyć ważne funkcje. Dbał o siebie, inwestował, i w swoją fizyczność, dążył do tego, żeby być jak najlepiej wyszkolonym. Wymagał wiele, ale jako dowódcy zależało mu na tym, żeby potrafić zrobić więcej, niż jego żołnierze - opowiada Krzysztof Przepiórka. I dodaje: - Jednostka specjalna Agat to było jego dziecko.

Jeden ze znanych operatorów sił specjalnych przypomina, jak spotkał pierwszy raz pułkownika Berdychowskiego. - To było w 1995 roku, na selekcji w Bieszczadach. Jedna z cięższych selekcji, duże mrozy, prawie minus 30 stopni. On był w kadrze instruktorskiej. Czwartego dnia selekcji podzielono nas, mieliśmy pracować w grupie i w zespole. Trzymałem się z kumplami z Lublińca, byliśmy wychłodzeni. Dostałem dwa batony, trochę energii mi przyszło i wypuściłem się do przodu. Sławek, który był naszym instruktorem i opiekunem od razu to zauważył. Wziął mnie na boczek i mówi: „Masz do wyboru: albo kara formalna, albo nieformalna”. Za to, że nie poczekałem na kolegów, odpuściłem pracę w zespole, a powinienem dbać o całą grupę. Wszyscy w wojsku wiedzą, że kara nieformalna jest lepsza. Mógłby mi przecież powiedzieć, że na tym etapie selekcja się dla mnie kończy. Wybrałem karę nieformalną, otrzymałem mocnego raza na tyłek, aż przyklęknąłem z bólu. Nie miałem żalu. Ale to zdarzenie pokazywało, że Sławek miał do wielu rzeczy dystans, nie musiał sztywno trzymać się regulaminu, dawał szansę. Kara nieformalna była bolesna, ale to szybko powrócił mój rozsądek - w grupie trzeba pokazać, że potrafię działać z ludźmi. A o to chodziło - czy potrafimy działać w zespole.
Potem zaprzyjaźnili się. - Spotykaliśmy się na świętach GROM-u, wigiliach. O sprawach prywatnych nie rozmawialiśmy, unikaliśmy swoich prawdziwych nazwisk, nie wiedzieliśmy, gdzie kto mieszka, jak wygląda sytuacja rodzinna. Ale był prawdziwym specjalsem. W Afganistanie, gdzie na jednej ze zmian był dowódcą kontyngentu, miał pod sobą specyficzny oddział: GROM-owców, ale i chłopaków z Lublińca i Formozy. Nie było łatwe dowodzić taką grupą, musiał tak połączyć ludzi z trzech jednostek, aby współpraca była idealna. Prawdą jest, ze to ludzie GROM-u wyznaczyli nowy kierunek w służbach specjalnych, byli tym ziarnem, z którego wyrósł cały ten organizm. A Sławek był jednym z nich. Nie lubił piwa, alkohol go nie kręcił, był smakoszem kawy - wspomina były operator służb specjalnych.

Płk Sławomir Berdychowski pochodził z województwa świętokrzyskiego, studia w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych kończył we Wrocławiu. Zaraz po studiach wziął udział w pierwszej selekcji do GROM-u. Był rok 1991. Zaraz potem pojechał na Taktyczny Kurs Jednostek Przeciwsterrorystycznych do USA. Trenował u najlepszych specjalistów na świecie. W GROM-ie służył przez 19 lat, bez przerwy awansując. Szybko też stał się trenerem i mistrzem dla wielu roczników operatorów jednostek specjalnych.

Brał udział w operacji „Uphold Democracy” w Haiti w 1994 r., w operacji „Little Flower” we Wschodniej Slawonii w latach 1995-96, a także misji ISAF w Afganistanie, gdzie od sierpnia 2008 do lutego 2009 r. dowodził IV zmianą Zgrupowania Sił Specjalnych. Ukończył wiele specjalistycznych kursów w Stanach Zjednoczonych, jak kurs „zielonych beretów”, działań w dżungli, dowodzenia operacjami specjalnymi. W Polsce dodatkowo w Akademii Obrony Narodowej ukończył studia magisterskie na kierunku historia wojskowości oraz w 2004 r. studia podyplomowe na kierunku Bezpieczeństwo Narodowe. Odznaczony między innymi Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem „Za Dzielność”, Gwiazdą Afganistanu, Odznaką GROM, Odznaką AGAT, Odznaką Honorową Wojsk Specjalnych i Kordzikiem Honorowym Sił Zbrojnych RP. Jest również posiadaczem prestiżowego amerykańskiego „noża zielonych beretów” - „YARBOROUGH” o numerze 1007, a także honorowym członkiem the 1st Special Forces Regiment Sił Specjalnych Armii USA.

W 2011 roku został dowódcą Agatu - specjalnej jednostki, jaka powstała w Gliwicach na Śląsku. Przejęła ona i kultywuje dziedzictwo tradycji Oddziału Dywersji Bojowej Agat z lat 1943-1944, a patronem został gen. Stefan Rowecki „Grot”. Jednostka p charakterze lekkiej piechoty miała za zadanie przeprowadzanie operacji specjalnych, wsparcie militarne, wsparcie operacji przeciwterrorystycznych i ochrony krytycznej infrastruktury. Żołnierze, którzy do niej aspirowali, musieli przejść mordercze szkolenia i ostre selekcje. Agat działał na równi z GROM-em i Formozą, na wzór amerykańskich rangersów.

Decyzją ministra Obrony Narodowej, pułkownik Berdychowski we wrześniu 2014 roku przekazał dowodzenie Agatem pułkownikowi Sławomirowi Drumowiczowi. Berdychowski zwracając się wówczas do swoich żołnierzy, powiedział: „Jest mi niezwykle trudno, żegnać się z Jednostką Agat. Miałem wielką przyjemność, wielki zaszczyt i wielki honor formować, tworzyć, wpływać na jej charakter i budować jej zdolności. Cząstka mojego serca na zawsze pozostanie w tych koszarach. Bo włożyłem całe swoje serce, całą swoją wiedzę, mądrości i kontakty, żeby tu w Gliwicach powstała jednostka szturmowa z prawdziwego zdarzenia, o niepowtarzalnym charakterze i unikalnych zdolnościach. Dziękuję Wam za Waszą dotychczasową służbę, za zaangażowanie w pracę i poświęcenie. Dziękuję za wspólną służbę, zarówno swoim przełożonym, jak i wszystkim żołnierzom i pracownikom wojska Jednostki Wojskowej Agat”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tajemnicza śmierć twórcy jednostki Agat. Sławomir Berdychowski nie żyje, popełnił samobójstwo - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl