W języku poezji, gdzie każde słowo się waży, nic już zwyczajne i normalne nie jest. Żaden kamień i żadna nad nim chmura. Żaden dzień i żadna po nim noc. A nade wszystko żadne niczyje na tym świecie istnienie - mówiła Wisława Szymborska w Sztokholmie, podczas odczytu noblowskiego „Poeta i świat”.
W tym roku przypada 20. rocznica przyznania Wisławie Szymborskiej Literackiej Nagrody Nobla, za „poezję, która z ironiczną precyzją pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości”. Z tej okazji, a także 4. rocznicy śmierci poetki, nakładem Wydawnictwa Znak ukazała się książka Michała Rusinka, sekretarza Noblistki - „Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej”. W tej książce spotykamy poetkę, jakiej do tej pory nie znaliśmy. To portret osoby nieprzeciętnej, ekscentrycznej, lubiącej językowe zabawy i „practical jokes”, która nie zatraciła przy tym umiejętności mówienia o sprawach najistotniejszych. Osoby, która wolała rozmowy ze zwykłymi ludźmi, niż kongresy poetów i dyskusje z intelektualistami.
****
Był rok 1996. Ona - świeżo upieczona noblistka. - „Telefon w jej mieszkaniu dzwonił niemal bez przerwy, a poetka wpadała w coraz to większy popłoch. Bała się podnieść słuchawkę, przerażała ją myśl, że miałaby prowadzić rozmowy z tymi wszystkimi, przeważnie obcymi ludźmi, którzy dzwonili z całego świata, by w różnych językach gratulować jej Nobla, proponować wieczór autorski, uświetnienie jakiejś imprezy lub wyjazd za granicę, prosić o wywiad, autograf, albo zgodę na tłumaczenie wierszy” - pisały Joanna Szczęsna i Anna Bikont w biografii Szymborskiej pt. „Pamiątkowe rupiecie”.
Najbliższe otoczenie zapamiętało ją jako osobę skromną, ceniącą spokój. Nie uznawała pytań ingerujących w czyjąkolwiek prywatność, nie uważała za stosowne mówić o sobie. Źle znosiła wszelkie ostentacje i celebry, stąd też ogłoszenie jej laureatką Nobla, kiedy to w miesiąc musiała udzielić więcej wywiadów, niż przez całe poprzednie życie, stanowi w jej życiu cezurę, nazywaną przez przyjaciół „tragedią sztokholmską”.
A tak pierwsze spotkanie z poetką po otrzymaniu Nobla wspomina jej przyjaciółka Anna Rudnicka: 3 października 1996 roku do mojego pokoju w Wydawnictwie Literackim zadzwonił Tadeusz Nyczek:
- Aniu, gdzie jest Wisława?
− Chciała, żebym nikomu tego nie zdradziła.
- A jeśli ci powiem, że prawdopodobnie dostanie Nobla…
− W takiej sytuacji nie dotrzymam słowa, jest w Astorii”.
Po jakimś czasie Tadeusz zadzwonił ponownie, przekazując prośbę od poetki, żebyśmy przyjechali i wsparli ją w tym trudnym dla niej momencie.
Na drugi dzień, o 9 rano, spod siedziby Radia Kraków, gdzie Tadeusz udzielił wywiadu, ruszyliśmy do Zakopanego. Był piękny, słoneczny dzień. Zastanawialiśmy się, jak Wisława znosi to całe zamieszanie i czy wypada namówić ją na wywiad, o który poprosił Tadeusza Adam Michnik. Ja byłam przeciw. Uważałam, że jedziemy przede wszystkim po to, by uczcić wspólnie tę nagrodę i być z Wisławą, a nie zamęczać ją pytaniami związanymi z sytuacją, którą dopiero miała oswajać. Przed Zakopanem, w przydrożnym lesie nazbieraliśmy cudacznych jesiennych roślin, układając z nich olbrzymi bukiet. Astorii nie oblegały jeszcze tłumy, chociaż w holu kręciło się już kilku dziennikarzy. Wisława zachwyciła się naszym bukietem i zaraz zaciągnęła nas do swojego pokoju.
W wąskim, ciasnym pomieszczeniu na jednym łóżku siedzieli już Elżbieta Zechenter-Spławińska z mężem. My zajęliśmy drugie, a po chwili w drzwiach stanęli Krysia i Ryszard Kryniccy. Wznieśliśmy toast pyszną nalewką i Wisława zaczęła się głośno zastanawiać, czy udźwignie to całe noblowskie zamieszanie. Tadeusz dawał mi dyskretne znaki, żebym poprosiła poetkę o wywiad do „Gazety Wyborczej”. Przyszło mi to z trudem. Wisława posłała mi w milczeniu wymowne spojrzenie. No cóż… poczułam nawet ulgę. Nie pamiętam, kto oprócz nas, raczył się pysznymi pierogami. Przy deserze, wśród ogólnej wesołości, Wisława powiedziała: „A teraz ja z Anią i Tadeuszem udamy się na chwilę na górę”. Wywiad, po całonocnym spisywaniu go i telefonicznej autoryzacji, ukazał się 7 października 1996 roku w GW, a zatytułowaliśmy go ,,Jestem po stronie ludzi”.
W późniejszych dniach, przed wyjazdem Wisławy do Sztokholmu, kilkakrotnie, proszona przez poetkę, starałam się jej pomóc i być przy niej. Patrzyłam z podziwem, jak mimo poczucia osaczenia, graniczącego niemal z zaszczuciem, udawało jej się (jakby na przekór tytułowi naszego wywiadu) unikać ludzi żądnych sensacji. W tamtych nerwowych chwilach przypomniałam sobie zdania Wisławy z Lektur nadobowiązkowych, których byłam wieloletnią redaktorką: „Każdy instynkt wydaje mi się godny zazdrości. Ale pewien szczególnie: nazywa się instynktem hamowania ciosów” i „Prawdziwe jednak życie cieszy się bezkarną szmirowatością”. Ale to już inne wspomnienie.
****
Wisława to drugie imię Szymborskiej. Na pierwsze miała Maria, w zdrobnieniu Ichna (od Marychna). Talent poetycki Ichny ujawnił się w latach dziecięcych, kiedy to za wierszyk, koniecznie zabawny, ojciec obdarowywał ją drobną monetą.
Ojciec Wincenty Szymborski pracował jako zarządca dóbr hr. Władysława Zamoyskiego. Początkowo w Zakopanem, gdzie leczył płuca. Kolejna choroba, tym razem serca, zmusiła go do opuszczenia gór. Wraz z żoną Anną Marią z domu Rottermund i córką Nawoją przeniósł się do Kórnika, gdzie przyszła na świat Wisława. Po śmierci hrabiego w 1924 r., Szymborscy przenieśli się do Torunia, a 5 lat później do Krakowa.
Wisława Szymborska była nierozerwalnie związana z Krakowem i wielokrotnie podkreślała swoje przywiązanie do tego miasta. W latach 1947-1948 była sekretarzem dwutygodnika oświatowego „Świetlica Krakowska”. W kwietniu 1948 r. wyszła za mąż za poetę Adama Włodka. Nowożeńcy zamieszkali w krakowskiej „kolonii literatów” przy Krupniczej; niepowtarzalny klimat tego środowiska miał inspirujący wpływ na twórczość poetki. Z mężem rozwiodła się w roku 1954. W latach 1953-1981 pracowała w redakcji „Życia Literackiego”; od 1968 prowadziła stałą rubrykę „Lektury nadobowiązkowe”, które zostały później opublikowane w formie książki. W latach 1981-1983 wchodziła w skład zespołu redakcyjnego miesięcznika „Pismo”. Pierwsze utwory poetyckie opublikowała w „Dzienniku Polskim”, następnie w „Walce” i „Pokoleniu”. W tych czasach Szymborska była związana ze środowiskiem akceptującym socjalistyczną rzeczywistość.
Jesienią 2000 r. w Wilnie, podczas „spotkania noblistów”: Szymborskiej, Miłosza, Güntera Grassa i Tomasa Venclovy, polską poetkę czekała niespodzianka - aktorka Teatru na Małej Pohulance przygotowała monodram według jej wierszy. W przekładzie na język litewski. Jerzy Illg wspomina w swojej książce reakcję Noblistki: ,,- Moje wiersze nie są do grania, do śpiewania, ani do tańczenia. Moje wiersze są do czytania i do myślenia! W pewnym momencie przeraziła się: - Rany boskie, przecież ja będę musiała potem pójść do garderoby, podziękować jej i coś powiedzieć! (…) Zapytałem później Wisławę: - I co powiedziałaś tej aktorce? - Że nie miałam pojęcia, iż z moich wierszy można zrobić coś takiego”.
Nie znosiła w poezji wielkich słów, unikała patosu, a na pytanie dlaczego, odrzekła: - Zawsze, kiedy piszę, mam uczucie, jakby ktoś za mną stał i stroił błazeńskie miny. Dlatego bardzo się pilnuję i unikam, jak mogę, wielkich słów.
****
Książkę Michała Rusinka czyta się znakomicie, choć zadanie autor miał arcytrudne. Dlaczego? O tym pisze Justyna Sobolewska w recenzji: Trudne, bo wymagało wyważenia proporcji: jak stworzyć portret osoby tak dyskretnej jak Wisława Szymborska? Jak powiedzieć o niej więcej, ale tak, żeby nie stworzyć fałszywego wizerunku? Jak nie ugrzęznąć w anegdotach? A wreszcie, jak nie przysłonić sobą bohaterki. I miło mi donieść, że autor uniknął wszystkich tych pułapek. Powstał portret dyskretny i jednocześnie bardzo poruszający. Do Szymborskiej przylgnął w ostatnich latach wizerunek poczciwej starszej pani z papierosem, lubiącej loteryjki. Ta książka komplikuje ten obraz. Co nie znaczy, że nie jest śmiesznie - jest, i to bardzo, bo przy niej rzeczywistość stawała się źródłem anegdot (...).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?