Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walentynki 2016. Jedzenie i miłość. Przecież to prawie to samo. I jak kręci!

Agata Sawczenko
Słodkości na walentynki? - Alicja Brzezowska i Emilia Andrzejewska z Baristacji nie mają wątpliwości, że to dobry pomysł
Słodkości na walentynki? - Alicja Brzezowska i Emilia Andrzejewska z Baristacji nie mają wątpliwości, że to dobry pomysł Wojciech Wojtkielewicz
Czekolada, chili, ostrygi... Choć na spędzenie walentynek sposobów jest niemal tyle, ilu zakochanych - każdy chyba docenia ten tradycyjny: wykwintna, ale lekka kolacja i deser przy świecach. Wszak nie bez powodu mówi się: przez żołądek do serca...

Gdy ktoś podchodzi do lady, by wybrać słodkości, widzę, jak od razu zmienia mu się buzia - mówi Emilia Andrzejewska, współwłaścicielka Baristacji. - Szybko pojawia się szeroki uśmiech. Bo słodycze poprawiają najbardziej pochmurny i nieudany dzień, dodają energii. To tak jak z miłością, która uskrzydla, dodaje energii, sprawia, że częściej się uśmiechamy.

Zresztą bywa, że do Baristacji przychodzą zakochane pary. Proszą, by mogli tu... zrobić zdjęciową sesję ślubną: wśród czekolady, bezy, ciast z malinami. I nad filiżanką aromatycznej kawy, na której barista wymalował serduszko czy imiona zakochanych.

Afrodyzjaki... A dlaczego by nie spróbować?

Jedzenie buduje związki i łączy - nie ma wątpliwości Maciej Tomaszewski, szef kuchni w restauracji Sztuka Mięsa.

I wydaje się, że ma rację. Wspólny posiłek może być pretekstem do spotkania, wielogodzinnych rozmów, przyjaźni, miłości. Lubimy wspólne jedzenie. Bo przecież jemy nie tylko po to, by odżywić nasz organizm. Posiłek ma również wymiar towarzyski, a często również i emocjonalny. Zapach i smak dań potrafi przywołać dawno zapomniane wspomnienia, wprowadzić w inny nastrój. Czas spędzony przy stole może stać się czasem magicznym. A gdy zadziała magia, to już tylko krok, by rozpalić zmysły.

Nic więc dziwnego, że walentynki, czyli święto zakochanych chcemy spędzać przy dobrze przygotowanym posiłku, wśród pięknej zastawy, przy świecach. Romantycznie... Bo nie ma wątpliwości - miłość i jedzenie są ze sobą powiązane. Tak często mówi się przecież: przez żołądek do serca...

Szampan albo dobre czerwone wino, trufle, perliczka, czekolada, krewetki, ostrygi, szparagi... No i koniecznie truskawki oraz bita śmietana. Pomysłów na przygotowanie kolacji walentynkowej jest mnóstwo. Jak wybrać ten najlepszy? - No, na walentynki nie podajemy golonki! Przede wszystkim to ma być lekki posiłek, który szybko strawimy - przestrzega Marcin Budynek, znany szef kuchni, który obecnie prowadzi Akademię Kulinarną w Augustowie. Bo przecież nie chcemy, by walentynki tylko na kolacji się skończyły. A gdy się za dużo najemy... No cóż. Większość z nas chce po prostu spać.

Jednak niewiele w tym przypadku musi również znaczyć - dobrze. Kolacja walentynkowa musi być smaczna. A rozpalić zmysły - pomogą naturalne afrodyzjaki. Kto nie chce - niech nie wierzy. Ale fama głosi, że Don Juan na śniadanie zajadał omlety z 12 jaj z ogromną ilością ziół. Kleopatra podawała swoim gościom do jedzenia pasztet z języków flamingów i małe węgorze, które specjalnie były wyławiane nocą przy świetle aleksandryjskiej latarni morskiej.

- A Casanova podobno swoją sławę najlepszego kochanka zdobył dzięki temu, że zajadał się ostrygami - uśmiecha się Marcin Budynek.

Jeśli więc wierzymy w miłosne podboje Casanovy, Kleopatry i Don Juana, dlaczego sami nie mamy spróbować ich sposobów, by zwiększyć swoje siły witalne? Tym bardziej że większość z naturalnych afrodyzjaków mamy w zasięgu ręki!

- Ja wiem, że teraz nie jest sezon. Ale też wiem, że można je znaleźć w marketach. Na walentynki zaserwujmy szparagi - mówi Marcin Budynek.

Do tego radzi inne warzywa, owoce morza i coś pikantnego.

- Najlepszym afrodyzjakiem jest czosnek - twierdzi za to Maciej Tomaszewski.

Ale na menu doradza też owoce morza.

- Ale tu afrodyzjakiem jest chyba przede wszystkim sposób jedzenia. Przy homarze wspólnie grzebiemy rękami w jednym talerzu. Jedzenie ostryg jest jeszcze bardziej intymne. Je się je surowe. Siorbie się. Je się nie z talerza, a z oryginalnej muszelki - opowiada. I dodaje: - Skład chemiczny tych dań nie powoduje więc chyba, że są to afrodyzjaki. Tam jest czyste białko. Hmm, ale to dobrze, to przecież energia - mruga okiem.

Gotujemy!

Walentynkowa wizyta w restauracji to wielka pokusa. W domu jest czysto, my się nie napracujemy, no i prawie mamy gwarancję, że dania będą smakować. Przecież przygotowują je fachowcy. Jednak z drugiej strony - podobny pomysł będzie chciało zrealizować mnóstwo innych zakochanych.

- Na ten dzień wszystkie stoliki mamy już zarezerwowane - uśmiecha się Maciej Tomaszewski. - Ale tak zaplanowaliśmy te rezerwacje, by oprócz zjedzenia posiłku, zakochani mieli jeszcze godzinę, by pospoglądać sobie w oczy.

Jednak wiele osób decyduje się na samodzielne przygotowanie walentynkowej kolacji.

- Robienie wspólnych posiłków buduje więzi. Przeżywamy coś razem. I to jest fajne - chwali pomysł Maciej Tomaszewski.

- To takie wyjątkowe święto. Jestem za tym, żeby ugotować coś samodzielnie - dodaje Marcin Budynek. - Poza tym - gotowanie jest przecież sexy - śmieje się. Mówi też, że w jego Akademii Kulinarnej warsztaty przygotowywania walentynkowych potraw cieszyły się rekordowym powodzeniem. - Dwa dania i deser, to wystarczy - przekonuje.

Ach, ta czekolada!

Jednak są i tacy, którzy są w stanie zrezygnować z tych dwóch początkowych dań na rzecz właśnie słodkości. Baristacja w tym roku przygotowała specjalną usługę: walentynkową Pocztę Słodkości. Kto chce - może wysłać swojej wybrance - czy ukochanemu - muffinki Red Velvet w krwistoczerwonym kolorze, ciasto czekoladowe, bezowe, sernik z chili i czekoladą... Do tego - miłosny bilecik czy wyznanie wypisane czekoladą.

- Słodkości i miłość. Są do siebie podobne - uśmiecha się Emilia Andrzejewska, współwłaścicielka Baristacji. - Ale ani jedno, ani drugie nie może być za słodkie. Wszędzie potrzebna jest równowaga.

Dlatego słodkości w Baristacji często przełamane są nutką kwaskowatości albo nawet goryczką. Jeśli sernik z czekoladą - to do twarogu dodaje się tu chili. Jeśli słodka beza - to z malinami albo czerwoną porzeczką. Jeśli ciasto czekoladowe, to oprócz słodkich białej i deserowej, jest też warstwa z tej najbardziej gorzkiej, z dużą zawartością kakao.

A czekolada to przecież afrodyzjak. Ale na tym cukiernicy Baristacji nie kończą. Potrafią do słodkiego ciasta dodać nawet nutkę wytrawności, dzięki zastosowaniu zaskakujących przypraw - na przykład rozmarynu.

- Słodkość i kwaskowatość albo taka wytrawność - dobrze balansują smaki. Wydaje mi się, że w smakach ludzie szukają takiego balansu, równowagi - tak jak w życiu - mówi Emilia.

Afrodyzjaki

Niektórzy mówią, że działają tylko wtedy, gdy mocno się w to wierzy. Inni - po prostu wierzą. Za afrodyzjaki uważa się truskawki, szampana, kawior, żeń-szeń, szafran czy owoce morza. Jednak wcale nie muszą być one takie ekskluzywne. Są też takie, które znajdziemy w zieleniaku czy na półce z przyprawami. To na przykład czosnek, szparagi, awokado, chilli, rozmaryn, pomidory, miód, imbir, bazylia, kardamon i wanilia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny