Gdy puls dziecka był niewyczuwalny, w końcu doszło do cesarki, ale dziewczynki nie udało się uratować. Zmarła w wyniku ostrego niedotlenienia. Młody lekarz, wówczas rezydent USK w Białymstoku, jest oskarżony o nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziecka oraz narażenie matki na bezpłodność.
W czwartek rozpoczął się proces. Ginekolog nie przyznaje się do winy.
3 lipca 2012 r. oskarżony pełnił funkcję lekarza dyżurnego Kliniki Perinatologii i Położnictwa USK - tzw. młodszym porodówkowym. Michał Z. twierdzi, że pielęgniarki wezwały go do pacjentki, aby zinterpretował wyniki jej badań. Były w normie. USG wykazało zaburzenia wzrostu płodu, a badanie ogólne moczu sugerowało infekcję pęcherza moczowego. W rezultacie lekarz dyżurny przypisał pacjentce antybiotyk i leki odkażające. Nie stwierdził wówczas objawów odklejenia się łożyska. Gdy pacjentka zaczęła się uskarżać na bóle, Michał Z. znów został wezwany na oddział patologii. Prosił pielęgniarki, żeby obserwowały pacjentkę.
Przy trzecim sygnale okazało się, że tętno dziecka jest niewyczuwalne. Wtedy został wezwany lekarz nadzorujący oddział. Zrobił cesarkę, ale dla dziecka było już za późno. Oskarżony podkreślał, że to właśnie do specjalisty, a nie do niego należała decyzja dotycząca porodu. Kolejna rozprawa w kwietniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?