- Odczuwa Pan dreszczyk emocji przed tym meczem?
- Jakieś pozytywne emocje są. Mam dziwne uczucie, bo po powrocie z Holandii to pierwszy mecz, który będę grał przeciwko swojej drużynie. Już się z tym pogodziłem, że taki jest los piłkarza. Nie jestem pierwszy i nie ostatni, który staje przed taka próbą. Muszę się z tym uporać. Jestem w Górniku i w tym momencie muszę się skupić na tym, by drużyna odnosiła zwycięstwa.
- Jakiego przyjęcia ze strony kibiców się Pan spodziewa?
- Nie wydaje mi się, żebym dał pretekst do tego, by ktoś mnie źle przyjął. Spotykam wielu ludzi, kibice Cracovii życzą mi sukcesów, ale nie w tym meczu.
- Od czasu emigracji do Holandii Cracovia trochę się zmieniła, ale zostało jeszcze wielu piłkarzy, z którymi Pan grał.
- Tak, mam stały kontakt z chłopakami, dzwonimy do siebie. Mieszkam jeszcze w Krakowie, nie znalazłem sobie jeszcze lokum na Śląsku. Zawsze mogę się umówić z kolegami na kawę. Trzymaliśmy się bliżej z Krzyśkiem Danielewiczem, ale poza nim to miałem dobry kontakt z całą drużyną.
- Gdy Pan wyjeżdżał 1,5 roku temu to pewnie nie przypuszczał Pan, że pierwszy mecz po powrocie przyjdzie zagrać na Cracovii...
- To życie pisze scenariusze. Człowiek nie może się spodziewać pewnych rzeczy. Nie było sensu, bym na siłę zostawał w Cambuur Leeuwarden.
- Nie był zbyt pochopny ten wyjazd za granicę?
- Dużo by mówić. Ktoś, kto nie jest w temacie, to może myśli, że wyjechałem za pieniędzmi. Wcale tak nie było. Cracovię trzeba pochwalić, bo jest finansowo dobrze poukładanym klubem. Nie musiałem wyjeżdżać, ale tak chciałem.
- Może to nie był dobry kierunek, może należało jeszcze pograć w Polsce?
- Nie wiem, czy jest sens by mówić, że się czegoś żałuje. Nie mam tego odczucia w sobie. Na pewno wiele się nauczyłem. Nabrałem doświadczenia, piłkarsko o tyle, o ile się rozwinąłem. Teraz chodzi o to, by to dobrze wykorzystać.
- Dlaczego Panu nie wyszło? Z pewnością Pan sobie wyobrażał, że wszystko poukłada się inaczej
- Ciężko jest powiedzieć. Jest dużo drobnych rzeczy. To względna kwestia, na pewno moje spojrzenie nie będzie obiektywne. Brakowało może poziomu sportowego i nie przebiłem się. Nie chcę szukać dziury w całym. Wiem na pewno, że nie odpuszczałem, nie marnowałem czasu, solidnie trenowałem. Na pewno nie ponoszę winy za niepowodzenie przez swoje niedociągnięcia.
- Było kilka miłych momentów?
- Było ich sporo. Wydawało mi się, że jestem na bardzo dobrej drodze, że wszystko zaczyna się zazębiać, że przebiję się na stałe do składu i będę grał regularnie. Był mecz z Ajaxem Amsterdam, w którym strzeliłem bramkę, także z Go Ahead Eagles, z którym wygraliśmy 1:0, a ja wszedłem z ławki i zdobyłem gola.
- Kiedy dojrzał Pan do decyzji o powrocie do kraju?
- Pod koniec rundy. Dostałem swoją szansę, po okresie w którym nie grałem. Trener powiedział, że wykorzystałem ją, wchodząc z ławki. Ciężka była sytuacja zespołu, szkoleniowiec przyszedł do mnie na początku tygodnia i powiedział mi, że widzi mnie w składzie od pierwszej minuty. To był mecz z NEC Nijmegen. Cały tydzień trenowałem w pierwszym składzie. Trener podchodził do mnie i mówił, że jest super, żebym zadbał o siebie i był gotowy do meczu. Na dzień przed spotkaniem przyszedł do mnie i stwierdził, że musi coś zmienić, że potrzebuje innego rozwiązania taktycznego. I zmienił tylko mnie w tym składzie. To nie była jednostkowa sytuacja, w której trener Henk De Jong tak postąpił. Nie chcę zwalać winy na niego, ale miałem już serdecznie dość, że byłem tak traktowany.
- Zdziwiła Pan udana jesień Cracovii?
- Nie zdziwiło mnie to, że Cracovia jest jednym z czołowych zespołów ligi. Zawsze miała potencjał. Wielu zawodników musiało dojrzeć. Najwidoczniej trenerowi Zielińskiemu udało się wydobyć ich najlepsze cechy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?