Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć na torach w Sandomierzu

Michał Leszczyński, [email protected]
Na miejscu tragedii w Sandomierzu.
Na miejscu tragedii w Sandomierzu. Michał Leszczyński
Tragedia w Sandomierzu. We wtorek w południe 33-letni mieszkaniec Sandomierza zginął na torach. Czy chciał popełnić samobójstwo?

ZOBACZ TAKŻE:
Wypadek na płycie lotniska. Zatrzymany rajdowiec był pod wpływem środków odurzających

(dostawca: TVN24/x-news)

Pod nadjeżdżającą lokomotywę, ciągnącą puste cysterny z Żurawicy (województwo podkarpackie) do rafinerii w Płocku, w części peronowej, w miejscu wydzielonym dla ruchu pieszych wszedł mężczyzna. Policjanci dopiero późnym popołudniem informowali, że to 33-letni mieszkaniec Sandomierza. Wcześniej nie można było określić nawet wieku ofiary, gdyż stan ciała na to nie pozwalał. - Myślę, że miał około trzydziestu lat - oceniał zaraz po wypadku pomocnik maszynisty.

Według obsługi lokomotywy, widzieli mężczyznę rozmawiającego przez telefon, idącego zdecydowanym krokiem od strony zarośli w pobliżu lokomotywowni Zakładu Inżynierii Kolejowej w stronę przejścia przez tory na peronach.

- Trąbiliśmy już z daleka. Widzieliśmy go przecież doskonale - mówi 45-letni maszynista z 20-letnim stażem, dla którego to pierwszy śmiertelny wypadek w karierze. - Mężczyzna zajęty rozmową przez telefon komórkowy wszedł prosto pod rozpędzającą się lokomotywę. Jechaliśmy około pięćdziesiąt kilometrów na godzinę, chociaż tutaj możemy 80. Pociąg waży tysiąc ton. Nie byliśmy w stanie zatrzymać składu w miejscu - relacjonuje prowadzący pociąg.

Policjant wszedł do kabiny. Kazał maszyniście sprawdzić działanie sygnału Rp-1.
Policjant wszedł do kabiny. Kazał maszyniście sprawdzić działanie sygnału Rp-1. Michał Leszczyński

Z ustaleniem dokładnego przebiegu wypadku nie będzie problemu. Kamery na hangarze dla lokomotyw nagrały całe zdarzenie. Chwilę po tragedii policjanci obejrzeli nagranie. Wszystko pokrywa się tym, co opowiadali maszyniści.

Pociąg, którego czoło stanęło w peronach, zablokował przejazd kolejowy w stronę Stalowej Woli. Policja zarządziła objazdy. Obyło się bez dużych korków.

- Ciężko uwierzyć, że mężczyzna nie słyszał trąbienia lokomotywy. Może nie widział? Może chciał popełnić samobójstwo i przez telefon żegnał się? - spekulowali maszyniści.

W tym miejscu praktycznie niemożliwe jest nie widzieć i nie słyszeć zbliżającego się pociągu. Nie wykluczone, że mężczyzna z premedytacją wszedł pod jadący pociąg. Jak mówią stróże prawa, śledztwo odpowie na szereg pytań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie