Zdzisław Filip: kumpel ze szkoły i wierny wojownik Beaty Szydło „posadzony na tykającej bombie”

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Fot. Taida Jasek
Znają się 45 lat. Pnąc się od kowala w kopalni do wiceszefa małopolskiego sejmiku - nigdy jej nie zawiódł. Pani premier trafiła do polityki dzięki niemu, teraz on został prezesem państwowej spółki...

Kilkoro wiernych współpracowników Beaty Szydło z Brzeszcz i ziemi oświęcimskiej dostało ostatnio „powołanie do wyższych zadań”. Waldemar Klisiak, legendarny hokeista Unii Oświęcim, reprezentant Polski na igrzyskach w Albertville w 1992 r., a obecnie radny powiatowy PiS, został doradcą ministra sportu. Magdalena Szczerbowska z najstarszego biura wiceszefowej PiS w Brzeszczach wylądowała w Kancelarii Premiera. Najwięcej komentarzy wywołały jednak nominacje dwóch innych „pupili Beaty”: Radosława Włoszka i Zdzisława Filipa.

Pierwszy trafił do nowej, trzyosobowej, Rady Nadzorczej Telewizji Polskiej. „Jedyny jego związek ze srebrnym ekranem jest taki, że czasem zerka. To tak jak ja! Poproszę fotel!” - wyzłośliwiali się na lokalnych portalach mieszkańcy Oświęcimia i okolic. Jesienią 2014 r. 37-letni obecnie Włoszek próbował zostać prezydentem tego miasta, ale jako kandydat PiS przegrał w pierwszej turze z Januszem Chwierutem z PO. Zdobył 16,9 proc. głosów, Chwierut - ponad 59 proc.

Na osłodę PiS przejęło władzę w powiecie oświęcimskim. Po wyborach miało wprawdzie tylko 13 na 27 mandatów, czyli o jeden za mało, by rządzić, ale ku zdumieniu i oburzeniu radnych Platformy szeregi tej partii opuściła Ewa Pawlusiak z Brzeszcz, czyli rodzinnej gminy Beaty Szydło. Dostała za to od PiS-owców stanowisko w zarządzie powiatu - z wynagrodzeniem ok. 9 tys. zł miesięcznie, trzy razy wyższym, niż miała dotąd jako specjalistka w Domu Kultury w Brzeszczach.

W efekcie „zdrady” radnej starostą został zaufany człowiek Beaty Szydło, Zbigniew Starzec (szef lokalnych struktur PiS, który „zasłynął” przed laty tym, że… nie chciał przyjąć obecnej premier do partii; ponoć zostało mu to dawno i po stokroć wybaczone), a przewodniczącym Rady Powiatu - jeszcze bardziej zaufany Włoszek. Z wykształcenia to nauczyciel historii, pracujący jednak w ostatnim czasie jako kierownik w Centrali Zaopatrzenia Hutnictwa, spółce należącej do rządowej Agencji Rozwoju Przemysłu. Za rządów PO-PSL, do czerwca 2014 r., był nawet krótko członkiem rady nadzorczej CZH.

Niedługo potem, w grudniu 2014 r., wypłynął w… Bełchatowie, gdzie kandydatka PiS Mariola Czechowska - po dwunastoletniej hegemonii centrolewicy - wygrała nieoczekiwanie wybory na prezydenta miasta. Zdaniem lokalnych mediów wyraźnie zaskoczona tym faktem, z braku gotowych kadr, sięgnęła po „spadochroniarzy PiS z całego kraju: od Skierniewic po Oświęcim”. Według „Naszego Miasta”, „ludzie, których prócz partyjnego szyldu łączy tylko to, że nie są z Bełchatowa, obsadzili zarządy i rady nadzorcze kluczowych miejskich spółek”. Radosław Włoszek, najbardziej zagadkowy dla miejscowych, wylądował w radzie Zakładu Wodociągów i Kanalizacji.

W sumie w obu organach nadzorczych dorobił do pensji niespełna 20 tys. zł. Mało. W TVP też nie może liczyć na kokosy. Tym bardziej że jest to funkcja tymczasowa - jak cała rada. Po uchwaleniu nowej ustawy medialnej powstanie Telewizja Narodowa.

- Jakieś tam rady nadzorcze to nie jest szczyt ambicji i możliwości Radka, który jest bardzo zdolnym młodym człowiekiem. Na pewno coś mu jeszcze znajdą - przewiduje Marek Sowa z PO, były marszałek Małopolski, a obecnie poseł. Zna Włoszka dobrze, bo sam pochodzi z ziemi oświęcimskiej, z nieodległego Bobrka.

W ostatnich tygodniach po całej okolicy krążyły „sprawdzone plotki”, że Radosław Włoszek, „pupil Beaty”, ma zostać dyrektorem Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, prezesem Państwowej Agencji Atomistyki lub spółki PGE EJ1 realizującej program polskiej energetyki jądrowej (której swego czasu szefował Aleksander Grad z PO), wiceprezesem Orlenu oraz - „na 99 proc.” - wicewojewodą małopolskim.

Natomiast „na 120 procent” wojewodą miał być Zdzisław Filip.

Rycerz „kumpelki”

Kiedy spytać wtajemniczonych o trzy osoby najbardziej lojalne wobec Beaty Szydło, to dość zgodnie wymieniają: męża Edwarda, szefową biura poselskiego Iwonę Gibas (która po „zdradzie” radnej Pawlusiak została wiceszefową Rady Powiatu w Oświęcimiu, czyli zastępczynią Włoszka) oraz Zdzisława Filipa.

52-letni dziś Filip, członek Rady Politycznej PiS oraz przewodniczący zarządów tej partii w gminach Oświęcim i Brzeszcze, o pół roku młodszy od pani premier, od 1970 r. chodził z nią do tej samej klasy w podstawówce w Brzeszczach. Klasa była zżyta, razem się uczyli, popołudniami bawili na podwórkach.

- Kumpelka. Tak bym ją określił. Nie szefowa, liderka, która ma ochotę rządzić, rozstawiać po kątach, ale koleżanka. Równy druh - tak kilka miesięcy temu opisywał na naszych łamach ówczesną kandydatkę na premiera. Przyznał, że Beata Szydło to „prymuska, uczennica z czerwonym paskiem, ale nie zadzierająca nosa, jak trzeba było, dała odpisać zadanie”.

- Obserwuje, błyskawicznie analizuje i wyciąga wnioski - wyliczał zalety „kumpelki”. I jako przykład podał sytuację, gdy Andrzejowi Dudzie, oszołomionemu wygraną w I turze wyborów prezydenckich, szybko podpowiedziała: Idź, pocałuj żonę!

Ludzie znający Filipa mówią: - To najwierniejszy rycerz Beaty, gromadzący szable do kolejnych bojów i sam stający zawsze u jej boku.

- Czy on jest taki lojalny, bo widzi świat podobnie jak ona? - pytamy.

- Nie. On się chyba nad tym nie zastanawia. Po prostu ją popiera, bo jej bezwzględnie ufa - to najczęstsza odpowiedź.

Z górnika… socjolog

Jesienią 2014 r., kiedy Radosław Włoszek bił się o fotel prezydenta Oświęcimia, Zdzisław Filip ubiegał się o stanowisko burmistrza Brzeszcz. Zdobył 15,4 proc. głosów, prawie trzy razy mniej od kandydatki PO Cecylii Ślusarczyk, i nie wszedł do II tury. Poproszony wówczas przez infobrzeszcze.pl o krótki biogram, przedstawiał się tak (pisownia oryginalna):

„Lat 51, od urodzenia mieszkaniec Brzeszcz. Wychowałem się w rodzinie górniczej na osiedlu Stara Kolonia, przez ponad 30 lat mieszkałem na osiedlu Słowackiego. W roku 1985 po odbyciu dwuletniej służby wojskowej, podjąłem pracę w KWK Brzeszcze na stanowisku robotniczym. Pracując uzupełniałem wykształcenie, w latach 2001-2003 pracowałem w biurze Zarządu Nadwiślańskiej Spółki Węglowej S.A. w Tychach, od roku 2003 do chwili obecnej pracuje w kopalni Brzeszcze, aktualnie na stanowisku Kierownika Działu Systemów Zarządzania. Posiadam tytuł licencjata socjologii gospodarki, oraz tytuł magistra socjologii uzyskany na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Ukończyłem kurs członków rad nadzorczych spółek skarbu państwa i zasiadałem w kilku radach nadzorczych spółek akcyjnych w tym o profilu komunalnym”.

Pytany o działalność publiczną i życie prywatne wspominał:

„Przygodę z samorządem rozpocząłem w szkole, zostając wiceprzewodniczącym szkolnego samorządu. W roku 1998 zostaje radnym powiatowym z listy AWS i rozpoczyna się moja poważna praca w samorządzie. Przez kolejne cztery lata pełnie funkcję członka zarządu powiatu oświęcimskiego, rok drugiej kadencji i cztery lata kolejnej, to praca i zdobywanie doświadczenia w samorządzie powiatowym. W roku 2010 zostaje radnym sejmiku małopolskiego.

W sejmiku pełniłem funkcje wiceprzewodniczącego komisji budżetu, pracowałem również w komisji rozwoju regionalnego i komisji ochrony środowiska. Jestem członkiem Solidarności oraz Prawa I Sprawiedliwości. Pełnie funkcje członka rady politycznej PIS i wiceprezesa PIS w okręgu chrzanowskim. Prywatnie jestem żonaty, wybudowałem dom posadziłem drzewo (nawet kilka) nie mam syna ale wynagradza mi to wspaniała córka która od tego roku uczęszcza do przedszkola pod Kasztanami”.

Na pytanie: „dlaczego to Pan byłby najlepszym burmistrzem”, odpowiedział:

„Bo łącze zalety pozostałych kandydatów, posiadam wiedzę, doświadczenie i pełnie sił witalnych. (…) wiem, że to nie splendor i zaszczyt, a ciężka często niedoceniana praca z ludźmi i dla ludzi. (…) ponieważ nie kryję, że jestem politykiem. Nie przywdziewam maski apolitycznego samorządowca fachowca”.
Ortografia i interpunkcja tych notek wywołały drwiny części mieszkańców. Niektórzy gotowi byli zapłacić „parę stówek za kopię pracy magisterskiej człowieka, który umieścił kiedyś Beatę na listach wyborczych AWS i wkręcił ją do polityki”. - Te ataki były głupie. Ja sam się dokształcałem, przecież też zaczynałem od robotnika na kopalni Piast - broni kolegi z konkurencyjnej partii Marek Sowa. Zauważa, że Filip nie kombinował, nie robił studiów „np. w Białej Podlaskiej ani na Słowacji”, tylko na solidnym wydziale UŚ.

- To jest nie tylko równy chłop, ale rozsądny samorządowiec, z którym można się dogadać w ważnych dla regionu sprawach - ocenia Kazimierz Czekaj z PO, piekarz z Zabierzowa, szef Jurajskiej Izby Gospodarczej i radny wojewódzki, który pracował z Filipem m.in. w sejmikowej komisji budżetu.

W obecnej kadencji Zdzisław Filip był wiceprzewodniczącym Sejmiku.

Z socjologa prezes

W zeszłym tygodniu Brzeszcze i Oświęcim obiegła sensacyjna wieść, że nowe władze kontrolowanej przez rząd giełdowej spółki Tauron Polska Energia, zaopatrującej w prąd mieszkańców południowej Polski, powołały Zdzisława Filipa na prezesa najważniejszej firmy-córki: Tauron Wydobycie. Należą do niej dwie kopalnie węgla kamiennego: Janina w podchrzanowskim Libiążu i Sobieski w Jaworznie. Fedrują na potrzeby ośmiu elektrowni Tauronu.

W minionym roku, gdy z powodu dramatycznego spadku cen węgla energetycznego (z ponad 150 poniżej 50 dol. za tonę) państwowe spółki węglowe notowały wielomiliardowe straty, Tauron Wydobycie osiągał zysk i… poprawiał wyniki (!). Odwołanie prezesa tej spółki wywołało więc szok. Zastąpienie go Zdzisławem Filipem to dla wielu szok jeszcze większy.

Filip nigdy w życiu nie zarządzał żadną firmą, nawet kilkuosobową. Nie ma również żadnego wykształcenia w tym kierunku. W ostatnich miesiącach pracował w spółce Nowe Brzeszcze Grupa Tauron Sp. z o.o., powołanej jeszcze za poprzedniego rządu w celu ratowania - przynoszącej olbrzymie straty - KWK Brzeszcze przed zamknięciem. Był pełnomocnikiem zarządu ds. integracji z Tauron Wydobycie SA i Public Relations.

- Sprawdził się jako kaowiec organizujący chłopom barbórki. I tyle. Taki ktoś nie może zajmować tak ważnego stanowiska tylko dlatego, że był lojalny i chciałby na stare lata zarabiać po 35 tysięcy miesięcznie - uważa Marek Sowa.

Jego zdaniem, nominacja ta jest „totalną pomyłką” - popełnioną w wyjątkowo newralgicznym momencie, gdy górnictwo przeżywa największy kryzys od lat. Dotyczy to zwłaszcza kopalni Brzeszcze, kupionej w końcówce rządów PO-PSL przez Tauron. W ciągu dwóch lat ma się ona stać częścią spółki Tauron Wydobycie (patrz ramka).

- Wydaje mi się, że to jest problem rządu, żeby znaleźć na to pieniądze, nie narażając Tauronu na kłopoty - uważa Waldemar Sopata, szef „S” z Sobieskiego. Z prezesem Filipem wiąże „umiarkowane nadzieje”.

- W końcu to jest członek „Solidarności”, pewnie nas rozumie. A czy on umie zarządzać firmą? To się dopiero okaże - kwituje. Przypomina przy tym, że aż pięć kopalń w okolicy udało się uratować dzięki staraniom „S”, więc i teraz jest szansa.

- Jestem dumny, że nasz kolega związkowiec robi karierę, ale nie oznacza to żadnej taryfy ulgowej. Rozliczymy go jak każdego prezesa. Czeka nas ogrom ciężkiej pracy. Jak się okaże, że on się nie nadaje, to jasno to wyrazimy - podkreśla Stanisław Kłysz, szef „S” w kopalni Brzeszcze. To on organizował kilka głośnych - i skutecznych - protestów w obronie zakładu. Wspierała go Beata Szydło - z Filipem u boku.

Koledzy z Brzeszcz przyznają, że „Beata posadziła Zdzisia na tykającej bombie”. Dotąd krzyczał wraz z nimi na kolejne władze, w tym marszałka Sowę proponującego jesienią zeszłego roku pod bramą Brzeszcz „zarobki powyżej 5 tys. zł na górnika” (został wygwizdany), a teraz, z prezesowskiego stołka, musi zmierzyć się z wielkimi problemami. I jakoś dogadać z wojowniczymi górniczymi związkami zawodowymi, w tym kolegami z „S”. Bo nie ma już kumpli. Jest „zarząd spółki” - i „strona społeczna”.

Nominacja Zdzisława Filipa wywołała na brzeszczańskich portalach wiele kąśliwych komentarzy. Obrońcy odpowiadają tak: „Widzę, że pewne osoby bardzo boli, że nowy Prezes nie jest z tzw. ,,Warszawki”. Znam Człowieka i jestem pewien, że to odpowiednia Osoba na tym stanowisku! Cała kariera zawodowa Pana Filipa była związana z KWK ,,BRZESZCZE’’ . Przypomnę, że zaczynał prace na oddz. szybowym na stanowisku kowala szybowego, następnie był maszynistą wyciągowym i dalej pioł się po szczeblach kariery . Właśnie osoby z takim doświadczeniem winny zajmować odpowiedzialne stanowiska!”(pisownia oryg.).

Chichot dziejów

„Spółki będą zarządzane przez osoby o wszechstronnych kompetencjach, będące w stanie merytorycznie sprostać szerszemu zakresowi zadań. Zmiany pozwolą na usprawnienie pracy spółek przy jednoczesnym obniżeniu kosztów funkcjonowania zarządów” - tak zmiany w zarządach firm należących do Tauronu tłumaczy nowy wiceprezes koncernu ds. korporacyjnych Kamil Kamiński.

To nazwisko dobrze w Krakowie znane. Kamiński rozpoczynał karierę u boku Zbigniewa Ziobry. Był skarbnikiem NZS na Uniwersytecie Jagiellońskim (gdzie skończył zarządzanie). Kiedy Ziobro został wiceministrem sprawiedliwości, Kamiński, wraz z bratem „superszeryfa”, powołał Młodzieżowe Centrum Integracji Europejskiej, późniejszy Instytut Kościuszki. W 2001 r. kierował kampanią Ziobry, potem był jego asystentem. Po zwycięstwie PiS w 2005 r., Ziobro typował Kamińskiego na wicewojewodę. Gdy się to nie powiodło, kolega ministra dostał fotel prezesa Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków-Balice.

W czasach PO-PSL pełnił przeróżne funkcje w spółkach zależnych od rządu. Był m.in. wiceprezesem Węglokoksu Energii. Teraz pnie się wyżej. I pomaga PiS-owi lokować na stanowiskach ludzi takich, jak Filip.

W tym kontekście złośliwcy przypominają „aferę”, jaka wybuchła półtora roku temu w związku z powołaniem Igora Ostachowicza do zarządu Orlenu. Ostachowicz, zdolny PR-owiec i pisarz (z nominacją do NIKE), tworzył przemówienia dla Donalda Tuska. Kiedy premier „uciekł do Brukseli, załatwił ghost-writerowi intratną posadkę w szejkanacie”. Tak to widziały propisowskie media.

Ostachowicz skończył stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim. Był specjalistą, a potem dyrektorem w prywatnych spółkach. Wypatrzyła go Grażyna Gęsicka, minister rozwoju regionalnego i wiceprezes PiS, mentorka i przyjaciółka Beaty Szydło, która zginęła później w katastrofie smoleńskiej (jej miejsce w zarządzie PiS zajęła właśnie obecna premier).

Ostachowicz był doradcą Gęsickiej, za czasów PiS znalazł się też we władzach Polskiej Grupy Energetycznej. Po zwycięstwie PO w 2007 roku Tusk mianował go wiceministrem, a potem ministrem w swojej kancelarii.

24 września 2014 r. Ostachowicz wszedł w skład zarządu PKN Orlen, ale dwa dni później, po ataku PiS, zrezygnował. Niedługo potem został doradcą Deloitte, jednej z największych i najbardziej prestiżowych firm konsultingowych globu.

Beata Szydło komentowała w TVP Info, że „praca w Orlenie dla byłego współpracownika premiera to skandal”. - Nawet jeśli dziś Ostachowicz nie trafi do Orlenu, to trafi tam za jakiś czas albo otrzyma jakąś intratną synekurę. Taka jest PO - podkreśliła wiceprezes PiS.

Prowadząca program dziennikarka przypomniała słowa wypowiedziane przez Jacka Kurskiego po zwycięstwie wyborczym PiS w 2005 roku: „Żaden członek PiS nie powinien zaznawać niedostatków”.

- Nie można całej sceny politycznej stawiać w jednym szeregu. To nie jest tak, że wszyscy mają takie skłonności. PO w trakcie swoich rządów udowodniła, że o swoich dba - odparła Beata Szydło.

***

Brzeszcze - tykająca bomba. W zeszłym roku, gdy gruchnęła wieść, że minister skarbu Andrzej Czerwiński (PO) chce uratować zadłużoną po uszy kopalnię Brzeszcze, „wciskając” ją Tauronowi (w tym celu odwołał oporne władze koncernu), zaprotestowali związkowcy z energetycznego giganta. Także ci z „Solidarności” działający wraz z górnikami z Brzeszcz we wspólnym Sekretariacie Górnictwa i Energetyki „S” w Katowicach.

Sytuacja do dziś jest napięta. Przynoszący zyski górnicy z Janiny i Sobieskiego przeszli przed laty bolesną restrukturyzację i pracują na innych zasadach niż ich koledzy z tonących, ale obrosłych przywilejami Brzeszcz.

Tauron potrzebuje olbrzymich pieniędzy na inwestycje w nowe bloki węglowe, bo w przeciwnym razie już za rok, dwa nie będzie gdzie spalać urobku.

Utopienie setek milionów złotych w czarnej dziurze - tylko dlatego, że leży ona nieopodal domu premier Beaty Szydło - nie wchodzi w grę. Część związkowców, zwłaszcza energetyków, obawia się, że Zdzisław Filip został prezesem, by mimo to próbować tę dziurę zasypać. Ich kosztem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zdzisław Filip: kumpel ze szkoły i wierny wojownik Beaty Szydło „posadzony na tykającej bombie” - Dziennik Polski

Wróć na i.pl Portal i.pl