Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Szafraniec urodziła się do jazdy na rowerze. Ale serce się zbuntowało

Jacek Żukowski
Anna Szafraniec-Rutkiewicz to wielokrotna mistrzyni Polski, od lat mieszka i trenuje w Głogoczowie
Anna Szafraniec-Rutkiewicz to wielokrotna mistrzyni Polski, od lat mieszka i trenuje w Głogoczowie fot. materiały prasowe
Od lat uznawana jest za czołową kolarkę górską w Polsce. Jej dalsza kariera stanęła jednak nagle pod znakiem zapytania z powodu problemów z sercem. Anna Szafraniec ma arytmię.

Anna Szafraniec-Rutkiewicz, 34-latce z Głogoczowa pod Krakowem marzyła o występie na igrzyskach w Rio de Janeiro. Do Brazylii nie pojedzie, teraz walczy o to, by w ogóle wrócić do wyczynowego uprawiania sportu. Gdy dokonywano prezentacji jej zawodowej grupy Kross Racing Team, leżała w szpitalu w Chrzanowie. Akurat miała problem z przetoką w nodze. W styczniu odmówiło posłuszeństwa serce. Lekarze stwierdzili arytmię. - Nie chcę rozmawiać o tym, czy w ogóle wrócę do sportu, czy nie - mówi zrezygnowana. - Najpierw muszę się uporać z problemami zdrowotnymi, a potem decydować, co z moją karierą. Ciężko cokolwiek powiedzieć.

***

Jej problemy zaczęły się w kwietniu ubiegłego roku podczas wyścigu Pucharu Świata w Teplicach, w Czechach. Osłabła, jakby zderzyła się ze ścianą. Lekarze stwierdzili zakłócenia w pracy serca. Trzeba było poddać się zabiegom i rehabilitacji. Dokonano
ablacji, czyli wypalenia za pomocą prądu chorych miejsc w sercu. Latem jej zdrowie zaczęło się poprawiać. Zaczęła nawet startować w mniejszych wyścigach. Nie trwało to jednak długo.

Pod koniec września znów podupadła na zdrowiu, odezwały się sercowe dolegliwości. - Serce nie zostało, jak się okazało, wyleczone. Znów nastąpił częstoskurcz komorowy i trzeba było powtórzyć zabieg. Nie na jednym i nie na drugim się skończyło. Było ich w sumie cztery. Do tego przyplątała się komplikacja z przetoką w nodze. Generalnie, na razie, jest więc pod górę - mówi.Lekarze na razie nie wypowiadają się jednoznacznie, co do możliwości powrotu do ścigania się na rowerze. - Trzeba czekać, aż się wygoją rany - mówi Szafraniec-Rutkiewicz. - Sportowcy po takich zabiegach wracają do uprawiania swoich dyscyplin, ale umiejscowienie tej arytmii jest skomplikowane. Ostatni zabieg miałam miesiąc temu, czekam na efekty.

O Rio nie chce już rozmawiać. - Psychicznie mnie to za dużo kosztuje - mówi. - Nie chcę w sobie rozbudzać nadziei, czekam co przyniesie los, zobaczymy, co będzie dalej. Nie zawsze można sobie wszystko zaplanować. W Krossie, którego jestem zawodniczką, obecnie na zwolnieniu lekarskim, udało się stworzyć profesjonalną ekipę, do której dążyliśmy. A mi teraz zostało to odebrane...- Na igrzyska nie pojedzie, zostało mało czasu - dodaje jej mama Lucyna. - Najważniejsze jest zdrowie. W sporcie już tyle osiągnęła...

***

Pierwszy sukces - brązowy medal mistrzostw świata juniorek przyszedł, gdy miała 16 lat. - Pierwszy zaczął trenować brat Ani - Przemek - wspomina pierwszy trener zawodniczki w Iskrze Głogoczów Józef Tylek. - To on namówił siostrę na treningi. Przyszła do nas, jak miała 14 lat. Trenowali razem dwa lata, ale potem on wybrał inną drogę życiową. Ania miała była pracowita, nadawała się do tego sportu. Nigdy nie miała problemów ze zdrowiem, ale pamiętam, że zawsze miała niskie wyniki żelaza we
krwi. Wywalczyła kilka tytułów mistrzyni Polski dla Iskry i po czterech latach startów odeszła do RMF FM Coca-Cola Kraków.- Byłem przeciwny temu, by nas opuszczała - mówi Tylek. - Była za młoda. Nie chcieliśmy jej puścić za darmo. Ale Polski Związek Kolarski potwierdził ją do jazdy w innych barwach. Potem przelano na nasze konto 7,5 tys. zł.

Wychowywana z trójką braci Ania była żywym dzieckiem. - Nadawała się do sportu, zaczynała od biegów przełajowych - mówi jej mama. - Nie chciałam nigdy hamować zaangażowania córki. Zwłaszcza, że widziałam, że ma do tego talent. Ona po prostu urodziła się po to, by jeździć na rowerze.Pierwszy dostała od rodziców: typowy „składak” , na którym startowała w pierwszych wyścigach. - Talent? Na pewno - mówi Tylek. - Ale nie mogę powiedzieć, że to była najlepsza zawodniczka, z jaką pracowałem. Rio pozostanie zapewne niespełnionym marzeniem.

A kolejne igrzyska? - Nie wybiegam tak daleko w przyszłość - mówi mama zawodniczki. - Uważam, że dużo osiągnęła, ma pełen worek medali.Trofea i cenne „krążki” zdobią meblościankę w rodzinnym domu w Głogoczowie. - Ania zaczęła tu składać puchary i tak zostało - mówi matka.

***

Podczas igrzysk w Tokio w 2020 r. będzie miała 39 lat. W tak wytrzymałościowej dyscyplinie, jaką jest MTB, wiek to zaleta, a nie wada. Najpierw jednak musi uporać się z tą przeklętą arytmią. - Jestem pod dobrą opieką najlepszego elektrokardiologa, prof. Łukasza Szumowskiego z Anina, który leczył też Justynę Kowalczyk - mówi z nadzieją w głosie bohaterka tej opowieści.

Zawsze cieszyła się dobrym zdrowiem, dzielnie znosiła obciążenia kolarskie. Nigdy nie miała problemów. - Ciężko
wyczuć, czy jest to wrodzone, czy nabyte - mówi Anna. - Prof. Szumowski mówi, że wygląda mu to na stan zapalny po grypie. Wiadomo jak to w sporcie - nie ma nigdy czasu na chorowanie, trening jest ważniejszy. Aczkolwiek ja rzadko choruję. - Mam ludzi, którzy mnie wspierają - dodaje Anna. - Jest wśród nich wielu lekarzy. Spotykam dobrych ludzi, którzy mi pomagają, ale wielu z nich nie wie, jak pocieszyć w takiej sytuacji. Ludzie z Krossa starają się, ale często jest tak, że ktoś nie wie, co ma
powiedzieć. Największe wsparcie mam od mamy i męża. - Pomagam córce, jak mogę - mówi mama. - Chcę sprawić, by miała pozytywne nastawienie do życia, mimo choroby. To jest najważniejsze. Trochę się podłamała, po nawrocie sercowych przypadłości, ale jest już coraz lepiej. Latem wydawało się, że to już koniec jej problemów, ale znów powróciły i teraz trzeba uważać. Ania całe życie była zdrowa, wszystkie badania były w normie, dlatego był to dla nas szok. Trudno byłoby jej już teraz zakończyć karierę. Wszak mąż - Marek Rutkiewicz to znany w Polsce zawodnik. Uprawia kolarstwo szosowe.

Rower jest obecny w ich życiu od zawsze, wokół niego kręci się wszystko. - Wszystko potoczyło się nie tak, jak powinno - mówi Marek. - Nie wiadomo, co będzie z tym sezonem. Wszyscy trzymamy za nią kciuki. Jak ją wspieram? Po prostu chcę być przy niej.Jeśli nie córka, to może wnuk, czy wnuczka pojadą kiedyś w igrzyskach? Babcia o tym marzy. - Na żywo córkę oglądałam kilka razy w wyścigach, wolę jednak w telewizji, bo bardzo się denerwuję -mówi jej mama. - Wszystkie jej najważniejsze starty mamy nagrane na wideo.Czy do jej domowej biblioteczki trafi jeszcze następne nagranie, z kolejnym sukcesem córki?

***
Anna Szafraniec-Rutkiewicz Ma 35 lat. Jest wychowanką Iskry Głogoczów, potem jeździła w RMF FM Coca-Cola, Lotto, Halls, JBG2, CCC Polkowice. Od 2013 r. jest zawodniczką Kross Racing Team.W 1997 r. zdobyła brązowy medal mistrzostw świata juniorek, w 1999 r. została nawet mistrzynią świata w tej kategorii wiekowej, trzy lata później, wicemistrzynią świata. Jest też mistrzynią Europy iświata w sztafecie MTB w 2003 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska