Włodzimierz Czarzasty: intelektualista, który potrafi przyłożyć

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Piotr Smolinski
Włodzimierz Czarzasty ma spore szanse na zostanie szefem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Inteligentny i błyskotliwy, potrafi być czarujący i zjednywać sobie przyjaciół, ale ma w partii także wrogów, którzy chętnie wytykają mu błędy

Włodzimierz Czarza-sty, to na pewno postać nietuzinkowa. Inteligentny, błyskotliwy, świetnie wypada w mediach. Nie daje zapędzić się w kozi róg, choć bywa przy tym dość bezpośredni, najdelikatniej mówiąc. Oto próbka jego talentu sprzed kilku dni.

- Polaryzacja osiągnęła taki poziom, że trzeba być albo z PO, albo z PiS, albo z antyPisem, albo z proPisem. Gdzie będzie pańskie SLD? -spytał Czarzastego Jacek Żakowski w programie #dziejesienazywo.

- Gówno prawda. To nie jest prawdziwa teza, którą pan postawił - odparował mu Czarzasty.

- Takich słów nie używamy w tym programie - zwrócił mu uwagę Żakowski.

- Używamy, bo ja użyłem - wypalił Czarzasty. Po czym dodał: - Czy jest w tej chwili partia, która uważa, że in vitro jest sprawą medyczną, a nie ideologiczną? Która jest za państwem świeckim, broni konstytucji, jest za tym, by dzieci z biednych rodzin miały 500 zł? By kwota wolna od podatku była jak największa? By był trzeci próg podatkowy dla najbogatszych? By najniższa pensja rosła i by likwidować obszary wykluczenia? Wie pan, jaka to partia? To SLD.

Jest też Czarzasty dość charakterystyczny i nie chodzi tu o rodzaj okularów, czy fryzur, które nosi, ale o swetry. Ma ich cały zestaw, preferuje dwa: te w kolorach czerwonym i żółtym. I tak w studio telewizyjnym od razu rzuca się w oczy, bo siedzi w nim oprócz niego kilku panów w smutnych garniturach, albo pań w grzecznych garsonkach, a Czarzasty w sweterku w kolorze bijącym po oczach.

Kilka dni temu, nie wszyscy się tego spodziewali, w wyborach na szefa Sojuszu, Czarzasty zdobył 38 procent głosów, drugi był były wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich z blisko 25 procentowym poparciem. Panowie zmierzą się teraz w sobotę, już w bezpośrednim pojedynku. Ale, jak mówią w Sojuszu, to była bardzo brutalna kampania, zaatakowana została między innymi rodzina 35-letniego Krzysztofa Gawkowskiego, sekretarza generalnego i jednego z kandydatów na szefa Sojuszu. Ponoć atmosfera w partii nie jest najlepsza, mówi się, że wielu młodych, w tym właśnie sojuszników Gawkowskiego, może z niej odejść, bo dla nich zmiana Millera na Czarzastego czy Wenderlicha, to żadna zmiana. Przed zwycięzcą wyborów niełatwe zadanie, bo Sojusz może się po prostu rozpaść. Ale sam Czarzasty nie chce rozmawiać przed sobotnim kongresem

- W przyszłym tygodniu, proszę bardzo - proponuje.

Poradzi sobie w fotelu przewodniczącego?

- Włodzimierz Czarzasty, to niewątpliwie człowiek bardzo ambitny, chociaż ja osobiście w polityce boję się ludzi nadmiernie ambitnych. Inteligentny, błyskotliwy. Sprawny komentator sceny politycznej, dobrze wypada w mediach. Bardzo dużą wagę przykłada do czytania, ocenia ludzi po tym, ile przeczytali książek, zazwyczaj dla niego przeczytali ich za mało - opowiada ze śmiechem Katarzyna Piekarska z Sojuszu.

To prawda, Czarzasty zwykł mawiać: „Ludzie, którzy czytają książki rządzą tymi, którzy oglądają telewizję”. I pewnie sporo w tym racji. Sam Czarzasty zalicza się do grona polityków czytających: chętnie, dużo, z zacięciem. Kiedyś opowiadał mi o tym swoim czytaniu.

- Chciałbym, żeby czytających polityków było jak najwięcej. Są grupy zawodowe, które mają obowiązek czytania, i politycy, moim zdaniem, do takiej grupy należą - mówił. I tłumaczył, że jest zawodowym wydawcą, więc ma nawyk czytania. Właściwie od liceum. - Książki kształtują charakter, zmuszają do myślenia. Dwie rzeczy mnie w życiu niosły: liczba książek, które przeczytałem, i liczba ludzi, których poznałem - opowiadał. Czyta kilka książek naraz: czasami pięć, sześć. Przeżywa kilka historii równolegle. Wybiera pozycje zależnie od nastroju, stanu ducha. Jak ma zawrót głowy, kłopoty, sięga po książki z dzieciństwa. W czasie afery Rywina śledził na przykład przygody Tomka w książkach Alfreda Szklarskiego. Zawsze chętnie wraca do „Małego księcia” i „Kubusia Puchatka”. Dalej: literatura iberoamerykańska. Miał, jako wydawca, swój wkład w to, że po raz kolejny zakochali się w niej Polacy. Wraca do Marqueza: „Sto lat samotności”, „Miłość w czasie zarazy”, „Kronika zapowiedzianej śmierci” - leżą od wielu lat na półkach w pokoju. Z Marguezem spotkał się z osobiście, Llosę, świetnego peruwiańskiego pisarza, laureata literackiej Nagrody Nobla, przyjmował w Warszawie. To właśnie przywilej wydawcy. Oprócz powieści lubi książki, które niosą pewną wiedzę historyczną, lubi zbeletryzowane biografie. I tak wszystkim poleca opowieści o Darwinie, Freudzie, czy chociażby historię impresjonizmu pióra Irvinga Stone’a.

- Bardzo inteligentny, erudyta. Rozmowa z nim o literaturze, to czysta przyjemność - mówi Leszek Miller, jeszcze przewodniczący Sojuszu.

- To dobry polityk? - dopytuję.

- Uważam, że Czarzasty jest stworzony do polityki - odpowiada Miller.

Czarzasty szefuje mazowieckim strukturom SLD, wcześniej działał w Zrzeszeniu Studentów Polskich i w PZPR. Od wielu lat jest przewodniczącym Zarządu Głównego Stowarzyszenia „Ordynacka”, skupiającego byłych działaczy ZSP.

- Sprawny gracz na scenie politycznej, bardzo inteligentny. Przy tym sprawny organizator, zrobił dużo dobrego dla „Ordynackiej”, która była w zapaści. Kiedy zaczął jej szefować, zdecydowanie odżyła. Jego występy medialne oceniam pozytywnie. Kreacja sweterkowa, to także dobry pomysł, bo wyróżnia go z tłumu. Fajny towarzysko, można z nim spędzić czas bardzo ciekawie - ocenia Andrzej Rozenek, który Czarzastego zna jeszcze z czasów ZSP.

Przez cztery lata, od roku 2000 do 2004 Czarzasty był sekretarzem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Według przyjętego przez Sejm w 2004 r. raportu z prac komisji śledczej badającej aferę Lwa Rywina autorstwa Zbigniewa Ziobry, Czarzasty miał być członkiem „grupy trzymającej władzę”, która wysłała Lwa Rywina z korupcyjną propozycją do „Gazety Wyborczej”. Nie potwierdził tego sąd, ale polityczna kariera Czarzastego się załamała, choć nie grał wtedy na politycznej pierwszej linii frontu.

Rozmawialiśmy kiedyś z Włodzimierzem Czarzastym o tym, co decyduje, że człowiek podnosi się i idzie dalej.

- Afera Rywina zrobiła mi dużo dobrego - stwierdził wtedy. - Bo wiem, co to znaczy być na dole. Takie zdarzenia w życiu człowieka uczą pokory, cierpliwości, czekania, uczą dystansu do siebie - wyliczał.

Opowiadał mi wtedy, że o tym, jak człowiek odnajduje się poza polityką, jeśli wcześniej dość mocno w niej siedział, decyduje podejście do życia. On ma takie: jak straciłby pracę, to otworzyłby stragan z warzywami. Kupowałby te warzywa taniej, a na straganie sprzedawał z zyskiem. Jak trzeba, to od 3 rano. I bardzo dbałby o ten stragan, tak by na targowisku być w końcu najlepszym. Bo, jak powtarzał, żadna praca nie jest zła, trzeba się tylko przykładać.

- Najgorsi faceci to tacy, którzy jak przestają być ministrami, to następne pięć, sześć lat czekają, aż nimi zostaną ponownie - zauważył. On do takich nie należy. Był szklarzem w zakładzie szklarskim, kierownikiem na budowie, na przełomie lat 80. i 90. zajmował się handlem: kupował towar w Chinach, a potem sprzedawał go w Rosji. A obok tego: był też dyrektorem Akademickiego Biura Kultury i Sztuki Alma-Art, na początku lat 90. wraz z żoną zaangażował się w działalność oficyny wydawniczej Muza. Było też miejsce w radzie nadzorczej spółki producentów Euromedia, radzie nadzorczej Polskiego Radia, no i w końcu prezydent Aleksander Kwaśniewski powołał go w skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Od marca 2000 r. do sierpnia 2004 r. zajmował stanowisko sekretarza KRRiT. No a potem wiadomo, Lew Rywin przyszedł do Adama Michnika.

Czarzasty przeczekał. Cztery lata temu wziął udział w wyborach na przewodniczącego wojewódzkich struktur SLD na Mazowszu i wygrał z Katarzyną Piekarską.

- Ma opinią człowieka politycznego sukcesu. Chociaż o sile partii decyduje także wynik wyborów samorządowych. Kiedy Czarzasty został szefem struktur na Mazowszu mieliśmy siedmiu radnych w Sejmiku, teraz zostałam sama - opowiada Piekarska. Jej zdaniem Włodzimierz Czarzasty skupia się na tym, żeby jednoczyć Sojusz, ale za mało otwiera się na zewnątrz.

- Jeśli chce potrafi być czarujący, ale potrafi także pokazać miejsce w szeregu - ocenia Piekarska. - Na pewno potrafi skutecznie prowadzić kampanie wyborcze, o czym świadczy jego zwycięstwo w wyborach na szefa struktur na Mazowszu, kiedy mnie pokonał i wynik w tych wyborach, bo razem z Jerzym Wenderlichem Czarzasty będzie walczył o przywództwo w Sojuszu - dorzuca jeszcze Piekarska.

Czarzasty ma też jednak w Sojuszu wrogów, to głównie ludzie młodzi.

- Jeśli Włodek wygra w sobotę, to będzie koniec jakiejś epoki w Sojuszu. Ileś osób po prostu odejdzie. Dużo osób odeszło już za Millera, dla nich Czarzasty, to żadna zmiana. Włodek zaorał SLD na Mazowszu, taki sam los czeka Sojusz w całym kraju. On nie zbuduje niczego nowego, nie ma żadnego projektu politycznego, żadnego pomysłu, jak poprowadzić tę partię. Wie, że nie przyciągnie młodych, więc oparł się na weteranach, to oni na niego głosowali - mówi Grzegorz Pietruczuk, zastępca burmistrza na warszawskich Bielanach, były szef klubu radnych SLD w sejmiku woj. mazowiskiego.

Czarzasty miał ponoć pojechać do Łodzi, żeby przekonywać członków SLD do swojej osoby. Pogadali, pośmiali się, wreszcie jeden z uczestników spotkania pyta: „Włodek, a właściwie jaki masz pomysł na partię?”, na co Czarzasty miał odpowiedzieć: „No właśnie, to ja do was przyjechałem, żeby posłuchać o waszych pomysłach!”.

- Włodek ma trudny, konfliktowy charakter. Bywa arogancki, wręcz chamski. Jak czegoś potrzebuje jest „do rany przyłóż”, jak ktoś nie jest mu do niczego potrzebny, traktuje go z góry - opowiada nam jeden z polityków Sojuszu.

- Potrafi mieć swoje zdanie i go bronić. Czasami bywa szorstki, ale taka jest polityka, to nie jest miejsce dla ludzi rozmemłanych - wzrusza ramionami Leszek Miller. Wtóruje mu Leszek Aleksandrzak z Sojuszu, uważany za partyjnego przeciwnika Włodzimierza Czarzastego.

- Mogę się z nim w pewnych kwestiach zgadzać lub nie, ale to dobry organizator, operatywny działacz, cenię go jako pragmatyka. Politycznie potrafi walczyć o swoje - uważa Aleksandrzak.

Inny polityk Sojuszu podnosi, że Czarzasty tylko dużo opowiada, ale już do pracy nie jest taki skory.

- Na radzie krajowej w maju 2015 roku zaproponowano, żeby został szefem sztabu wyborczego w wyborach parlamentarnych. Powiedział, że się zgadza, pod warunkiem, że, tu cytuję, „od jutra wszyscy bierzemy się do roboty, gryziemy trawę”. To było w sobotę, w poniedziałek pojechał na trzytygodniowy urlop do Hiszpanii. Podobnie było podczas wyborów prezydenckich. Był w sztabie wyborczym Magdaleny Ogórek, ale kiedy było wiadomo, że będzie klęska, poszedł do szpitala. Każdemu wolno chorować, tyle, że Czarzasty na sztaby nie przychodził, ale po telewizjach biegał - opowiada nasz rozmówca.

Ale inny polityk Sojuszu przypomina, że Czarzasty nie zgadzał się na kampanie prowadzoną tak, jak chciała Ogórek. Ta go nie słuchała, więc dał sobie z kampanią spokój.

Jakby nie było, na Czarzastego głosowało prawie 40 procent członków Sojuszu. Przekonał ich do siebie i swojej wizji partii.

W kampanii Czarzasty występował z hasłem konsolidacji SLD. Przekonywał, że podstawą dobrej współpracy z innymi podmiotami polskiej lewicy jest odpowiednie przygotowanie ze strony Sojuszu. Opowiadał się za zorganizowaniem „po uporządkowaniu sytuacji w ramach SLD” kongresu lewicy im. Józefa Oleksego i powołaniem zespołów koordynujących współpracę pomiędzy środowiskami polskiej lewicy. Kongres powinien też, jego zdaniem, powołać lewicowy gabinet cieni.

- Ja nie kandyduję po to, żeby sztandar Sojuszu Lewicy Demokratycznej wyprowadzić, ja kandyduję po to, żeby go podnieść i iść razem z innymi strukturami lewicy - mówił na grudniowej konwencji ugrupowania Włodzmierz Czarzasty.

Jeśli Czarzasty wygra, nie będzie miał łatwego zadania. Dla wielu, zwłaszcza młodych, jego osoba nie jest zapowiedzią żadnej rewolucji ,nie jest żadnym krokiem naprzód. W każdym razie pokoleniowej zmiany na pewno nie będzie. Ale Czarzasty pewnie ma jakiś pomysł na Sojusz, na to, jak przyciągnąć do siebie wyborców, a jako osoba inteligentna, pewnie zdoła przekonać do siebie także swoich partyjnych oponentów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Włodzimierz Czarzasty: intelektualista, który potrafi przyłożyć - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl