Kaci z rzeszowskiego zamku. Zabijali po "bolszewicku"

Cezary Kassak
W czasach stalinowskich egzekucje odbywały się przeważnie na zamku w Rzeszowie, który wtedy spełniał funkcję więzienia. - Ludzie, którzy wykonywali zawód kata, dla mnie też byli, w pewnym sensie, ofiarami tamtego systemu - uważa historyk Dariusz Fudali (na zdj. w pomieszczeniach zamku).
W czasach stalinowskich egzekucje odbywały się przeważnie na zamku w Rzeszowie, który wtedy spełniał funkcję więzienia. - Ludzie, którzy wykonywali zawód kata, dla mnie też byli, w pewnym sensie, ofiarami tamtego systemu - uważa historyk Dariusz Fudali (na zdj. w pomieszczeniach zamku). Krzysztof Łokaj
Realizując wolę władzy, odbierali życie przestępcom, ale bardzo często- przeciwnikom politycznym. Kim byli ludzie, którzy w okresie stalinowskim wykonywali w Rzeszowie pracę kata?

Najbardziej znani polscy kaci okresu stalinowskiego to Piotr Śmietański (zastrzelił m.in. rotmistrza Witolda Pileckiego) i Aleksander Drej (z jego ręki zginął choćby Łukasz Ciepliński). Obaj byli funkcjonariuszami UB w Warszawie, a wyroki śmierci wykonywali na ogół w pomieszczeniach więzienia na Mokotowie.

W ówczesnym województwie rzeszowskim egzekucje odbywały się przeważnie na zamku w Rzeszowie (zamek wtedy spełniał funkcję więzienia). Skazańców zabijano „po bolszewicku” - strzałem w tył głowy. Wykorzystywano również szubienicę.

Historyk Dariusz Fudali, autor pracy doktorskiej poświęconej więziennictwu na Rzeszowszczyźnie w latach 1944-1956, zapoznał się z aktami personalnymi osób z naszego regionu, które we wspomnianym okresie wykonywały obowiązki kata.

- Ci ludzie mieli szereg cech wspólnych - zauważa Dariusz Fudali. - To byli młodzi mężczyźni, w przedziale 20-30 lat, generalnie stanu wolnego. Byli najwyżej po siedmiu klasach szkoły powszechnej, pochodzili ze wsi i „na urząd” trafili z tzw. awansu społecznego. Deklarowali narodowość polską. Należeli do Polskiej Partii Robotniczej, a później PZPR.

Osoba pracująca jako egzekutor musiała mieć określone predyspozycje osobowościowe.

- Na pewno nie każdy, komu tę „robotę” proponowano, zgodził się ją przyjąć. Do zabijania trzeba było mieć „zacięcie” - podkreśla Dariusz Fudali.

Pazerny egzekutor

Można założyć, że w Rzeszowie najwięcej wyroków śmierci na ludziach skazanych przez komunistyczne sądy tuż po II wojnie wykonał Bronisław K., funkcjonariusz Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie. - W „branży”, z pewnością, grał pierwsze skrzypce - stwierdza Fudali.

28 października 1946 roku Bronisław K. powiesił Jana Huczka, członka Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. 30 września 1948 roku zastrzelił działacza jarosław- skiego WiN-u Jana Prędkiewicza. Lista bojowników niepodległościowej konspiracji, którzy zginęli z ręki Bronisława K., jest zdecydowanie dłuższa.

Do pracy w rzeszowskim WUBP został on przyjęty w 1945 roku. W początkowym okresie służby deklarował wyznanie rzymskokatolickie. Z czasem najwyraźniej stracił wiarę w Boga, bo podawał, że jest bezwyznaniowcem. Należał do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.

- Miał opinię zachłannego na pieniądze - opowiada dr Fudali. - Kiedyś informator „Żbik” - tu trzeba nadmienić, że pracownicy więziennictwa mieli wśród osób odsiadujących karę więzienia swoich ludzi, informujących ich o nastrojach panujących w celach - donosił, iż - cytuję - „więzień Kocyłowski Mieczysław po przyjściu na celę 28 zaczął opowiadać, że słyszał od strażnika Proboli Stanisława, że miało być powieszonych 45 Ukraińców. Katem miał być Bronek, lecz ten zażądał za powieszenie 104 tysięcy złotych. Nie zgodzono się z jego propozycją i owych 45 Ukraińców zabrali żołnierze i gdzieś wywieźli”.

W Koszalinie też uśmiercał

Fama o działalności K. rozeszła się, tak że ten zaczął się bać o swoje bezpieczeństwo i poprosił o przeniesienie do Koszalina. W 1950 r. pisał do szefa WUBP: „(…) jestem już 5 lat zatrudniony w organach bezpieczeństwa i to wyłącznie w WUBP w Rzeszowie, a ponieważ praca ma jest tak specyficzna, przy której to wykonywaniu w dalszym ciągu na terenie tutejszego województwa mogłaby ulec dekonspiracji (…), proszę o przeniesienie”.

Naczalstwo przychyliło się do wniosku - Bronisław K. dostał przydział „do dyspozycji szefa WUBP w Koszalinie”. - Sformułowanie, że ktoś pozostaje „do dyspozycji szefa WUBP”, zwykle oznaczało, iż ten ktoś pracuje jako kat - tłumaczy Fudali.

W Koszalinie K. szybko awansował, został naczelnikiem aresztu. Nadużywał jednak alkoholu i pod koniec 1954 r. zwolniono go ze służby. Dariusz Fudali ustalił też, że na początku lat 70. K. starał się o rentę z tytułu pracy w organach bezpieczeństwa.

- Bez żenady twierdził, że zasługuje na to świadczenie, ponieważ w przeszłości wykonywał - jak to ujął - „pracę specjalną” - mówi historyk. - Gdy wnioskował o rentę, mieszkał w Szczecinie. Jak dalej potoczyło się jego życie, nie wiadomo.

Pobił oficera garnizonu

„Pracą specjalną” często parał się też Sylwester B. W bezpiece najpierw był wartownikiem plutonu ochrony (zresztą ten pluton stanowił swoistą wylęgarnię katów).

„(…) okazuje wielkie zainteresowanie do każdej pracy (pisownia oryginalna - dop. red.). Uświadomiony politycznie w myśl idei Demokratycznej Polski” - pisał o B. dowódca plutonu ochrony WUBP Stanisław D.

B. piął się w służbowej hierarchii, ale zwichnął sobie karierę, m.in. przez picie.

Fudali: „We wrześniu 1947 roku wyjeżdżał służbowo do Krakowa. Zanim dotarł na dworzec w Rzeszowie, upił się w restauracji przy ul. Kościuszki. Na dworcu chciał go wylegitymować oficer inspekcyjny garnizonu rzeszowskiego. B. odmówił okazania dokumentów, po czym razem z oficerem udał się na posterunek milicji. Tam zaatakował tego oficera, uderzył go w twarz”.

Ludziom takim jak Sylwester B. przełożeni dużo wybaczali. W końcu jednak przestali przymykać oczy na jego wybryki. Szczególnie że kartotekę zabrudził sobie nie tylko pijackimi ekscesami. Zarzucano mu też brak rzetelności i staranności w czasie, kiedy był naczelnikiem aresztu wewnętrznego WUBP. W listopadzie 1949 roku, po pięciu latach, został wydalony ze służby.

Najpierw kat, potem więzień

Ciągoty do wysokoprocentowych trunków miał też inny rzeszowski kat - Zygmunt K. Na zabawie andrzejkowej, będąc pod wpływem „wody ognistej”, strzelił do porządkowego i ciężko go zranił. Wcześniej i jemu różne wyskoki uchodziły płazem, ale wspomniany incydent był na tyle poważny, że tym razem Zygmunt K. nie mógł liczyć na nadmierną pobłażliwość. Został skazany na półtora roku więzienia i osadzony na zamku.

- Potwierdziło się, że najbardziej niesamowite scenariusze pisze samo życie - stwierdza Fudali. - Nie dość, że Zygmunt K. trafił za kratki, to w celi zdemaskowano go jako kata. Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że więźniowie, wykorzystywani do pomocy przy pracach biurowych, przypadkiem natknęli się na protokoły z egzekucji. Widniał na nich podpis Zygmunta K.

Były egzekutor wpadł w popłoch. W trudnej sytuacji pomocną dłoń wyciągnął do niego kierownik tzw. działu specjalnego (ów dział zajmował się inwigilacją zarówno więźniów, jak i funkcjonariuszy), który postanowił przenieść Zygmunta K. do innej celi. Najpewniej takiej, w której osadzeni nic o jego specyficznej profesji nie wiedzieli.

Warto dodać, że Zygmunt K. w trakcie odsiadki był konfidentem. Kontynuował więc swój związek z ubecją.

W mrocznych czasach stalinizmu wyroki śmierci w więzieniu na zamku wykonywali jeszcze między innymi Władysław K., Władysław N., Jan B. i wspomniany już Stanisław D. Tego ostatniego - ciekawostka - przyłapano na rzekomo wrogim stosunku do ZSRR oraz do idei uspółdzielczenia wsi, za co został zwolniony ze służby.

Myśleli, że tak trzeba

W latach 1944-56 na Rzeszowszczyźnie wydano w sumie ok. 400 wyroków śmierci. W skali kraju były ich tysiące. Po latach, w demokratycznej Polsce, niejeden z tych wyroków uznano za nieważny.

- Nie chcę usprawiedliwiać ludzi, którzy pracowali jako kaci, ale dla mnie oni też byli ofiarami tamtego systemu - uważa Dariusz Fudali. - W tym sensie, że dali sobie wtłoczyć do głów pewną wiedzę - czy raczej sposób myślenia. Zapewne sądzili, że to, co robią, jest słuszne i potrzebne. I że ten, którego mają pozbawić życia, faktycznie jest zasługującym na śmierć bandytą.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kaci z rzeszowskiego zamku. Zabijali po "bolszewicku" - Nowiny

Komentarze 20

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Anal Fatal
W dniu 26.02.2016 o 11:30, Żwirek napisał:

Jestem  "porażony".. twoją wiedzą a raczej domysłami,czyżbyś też był na haju? to amfa w latach 50tych była w kioskach ?

Pewnie Ciebie to zdziwi - ale od lat 40-tych do końca 60-tych pochodne amfetaminy były dostępne w praktycznie każdej aptece. III Rzesza faszerowała swoich żołnierzy pervitinem, a alianci swoich pilotów amfetaminą i jej pochodnymi. USA jeszcze podczas konfliktu w Wietnamie masowo stosowało w siłach powietrznych amfetaminę.

Ż
Żwirek
W dniu 04.02.2016 o 23:18, klawisz napisał:

KAZDY SYSTEM MA SWOJE PRAWA!! odniose sie do wpisu mowiacego o nazistach bla...bla..bla...W ostatniej wojnie swiatowej 99 procent zolnierzy wermachtu ss itd...zazywala regularnie narkotyki-amfetamina mieszana z roznymi innymi zwiazkami oduzajacymi robila z nich potworow!!! mysle ze nawet niewiedzieli ze gina sa zabijani czy zabijali innych!!! to jest praweda udokumentowana-od hitlera po bormana geringa-heroinowy pan!!! wszyscy byli na haju!!! pozniej uzywano narkotykow w wojnie wietnamskiej i dlugo tu pisac!!! wiec sprowadza sie to do czasow stalinowskich-narkotyki a wlasnie szczegolnie amfetamina byla pozywieniem codziennym straznikow obozow syberyjskich,wiezien-byli na haju!!! tak tez bylo i w naszym systemie wieziennictwa,policji i wszelkich ormowcowych ugrupowan!!!! narkotyki pod kazda postacia zazywane w formie doustnej zalewane 25 gramami czystego alkoholu ktory w polaczeniu z tabletka dawal niezlego kopa!! szczegolnie zazywane bylo to w wieziennictwie-bicie wiezniow rozbieranie do naga maltretowanie to bylo codzienne zycie na zamku w rzeszowie-karcery no i panowie straznikowie nacpani po pachy!!! uwczesna milicja i oddzialy interwencyjne znajdujace sie na zalezu walily w siebie amfe-kazdy przed akcja dostawal swoja dzialke i lecial z pala na oslep!! po przebudzeniu byl bol glowy i przypominanie sobie co wogole sie dzialo!!! kazdy kat wykonujacy kare smierci w rzszowskim zamku byl na haju!!! wcale sie nie dziwie!! ale za darmo tego nie robil.wiec powstrzymalbym sie od wydawania opinii na temat katow katowanych stracanych-wszystkiemu byl winny system-stalinizm komunizm-nie dalo sie tego przskoczyc-istna polnocna korea dzisiaj-obozy koncentracyjne mordownie itd itd...dlaczego? bo jeden zapaprany palant  taki jak Hitler stalin  kim tak chce w imie ideologii politycznej i nie tylko!?ja bym zadal pytanie: czy ci kaci oprawcy wiezniow-? w jakim oni byli stanie psychicznym-majac rodziny zony dzieci,szli do pracy mordowac!!! ja jak bym musial to robic to na pewno po dobrej dawce amfy i wodki!"!! wszystko jest kontrowersyjne po pachy i medrkowanie na ten temat to sztuka dla sztuki!! trzeba o tym pamietac ale nie grzebac sie w tym za bardzo bo za pozno!!! pozdrawiam

Jestem  "porażony".. twoją wiedzą a raczej domysłami,czyżbyś też był na haju? to amfa w latach 50tych była w kioskach ?

d
dowgird
W dniu 20.02.2016 o 10:26, mieszkaniec Ruskiej Wsi napisał:

Czym sie rozni kat od mordercy ?Kat wykonuje TYLKO swoja PRACE za ktora bierze pobory.Nie jego sprawa czy skazany jest winny czy nie, bo nie on skazal ofiare i nie ponosi winy za swoj czyn.Oprawca, siepacz to co innego, bo on robi ta prace z zamilowania, a to juz inny obszar ludzkiej natury.

Oczywiście,że tak to zajęcie można tłumaczyć. Kat wykonuje swoją pracę polegającą na zabijaniu drugiego człowieka,czyli morduje w majestacie prawa. Zarówno kat jak też morderca,będący przestępcą/zabija bez zezwolenia prawa/,pozbawiają życia a różnica polega na motywacji dorabianej do czynu.

Ciekawe,jak czuje się kat,kiedy okaże się,iż jego ofiara,stracona w majestacie prawa,okaże się niewinna.

 
m
mieszkaniec Ruskiej Wsi
W dniu 10.02.2016 o 20:42, dowgird napisał:

Na Zamku w Rzeszowie ostatni wyrok śmierci wykonano w końcu lat 60-tych. W innych więzieniach wykonywano wyroki śmierci do końca lat 80-tych. Ktoś to musiał robić,skoro sądy na taki wyrok skazywały nie tylko za morderstwa. Znanego aktora ojca,dyrektora zakładów mięsnych w Warszawie,powieszono /chyba 68 rok/ w wyniku procesu za malwersacje wyrobami mięsnymi.Tak zwana kara śmierci nie tyle jest karą,co zemstą władzy lub społeczeństwa na sprawcy czynu zabronionego. Dobrze si,em stało,że Polska zrezygnowała z jej stosowania.Bardzo cienka jest granica,czym się różni kat od innego mordercy. Tylko interpretacją identycznego czynu. 

Czym sie rozni kat od mordercy ?

Kat wykonuje TYLKO swoja PRACE za ktora bierze pobory.

Nie jego sprawa czy skazany jest winny czy nie, bo nie on skazal ofiare i nie ponosi winy za swoj czyn.

Oprawca, siepacz to co innego, bo on robi ta prace z zamilowania, a to juz inny obszar ludzkiej natury.

G
Gość
W dniu 19.02.2016 o 12:32, kaci- ofiarami?! napisał:

Ty jesteś chory psychicznie pismaku. Hitler Stalin, Beria, Szechter, Wolińska, Różański, Kiszczak, jaruzelski - to ofiary ? Lecz sie baranie !!!

 

Ty nie udajesz. Jesteś autentycznym idiotą,nawet nie pożytecznym. Artykuł dotyczy ludzi pracujących na etacie kata,czyli o takich,którzy zakładali pętle na szyje skazańców lub rozstrzeliwali ofiary systemu.

Tumanie,po trzykroć,tumanie.
 

d
dowgird
W dniu 06.02.2016 o 20:38, PL100 napisał:

Mogli zostać np piekarzami, rolnikami, murarzami, ale chcieli, to byli katami i niech ich piekło pochłonie za niewinnych Polaków wysłanych przedwcześnie na spotkanie ze św. Piotrem.

 

Na Zamku w Rzeszowie ostatni wyrok śmierci wykonano w końcu lat 60-tych. W innych więzieniach wykonywano wyroki śmierci do końca lat 80-tych. Ktoś to musiał robić,skoro sądy na taki wyrok skazywały nie tylko za morderstwa. Znanego aktora ojca,dyrektora zakładów mięsnych w Warszawie,powieszono /chyba 68 rok/ w wyniku procesu za malwersacje wyrobami mięsnymi.

Tak zwana kara śmierci nie tyle jest karą,co zemstą władzy lub społeczeństwa na sprawcy czynu zabronionego. Dobrze si,em stało,że Polska zrezygnowała z jej stosowania.

Bardzo cienka jest granica,czym się różni kat od innego mordercy. Tylko interpretacją identycznego czynu.
 

h
hkloss

znałem jednego z nich, nie mieszkał co prawda na Grunwaldzkiej ale jako dziecko zapamiętałem tę postać, nie wiem czy wykonywał swą profesję na zamku ale wiem, że wykonywał jeden podwójny wyrok /ks przez powieszenie/ w miejscu publicznym. Analfabeta, póżniej pogrążył się w alkoholu,był nawet krótko dyrektorem rzeszowskiej firmy, władza dbała o niego ale do czasu.

P
PL100

Mogli zostać np piekarzami, rolnikami, murarzami, ale chcieli, to byli katami i niech ich piekło pochłonie za niewinnych Polaków wysłanych przedwcześnie na spotkanie ze św. Piotrem.

d
dziennikarz

KAZDY SYSTEM MA SWOJE PRAWA!! odniose sie do wpisu mowiacego o nazistach bla...bla..bla...W ostatniej wojnie swiatowej 99 procent zolnierzy wermachtu ss itd...zazywala regularnie narkotyki-amfetamina mieszana z roznymi innymi zwiazkami oduzajacymi robila z nich potworow!!! mysle ze nawet niewiedzieli ze gina sa zabijani czy zabijali innych!!! to jest praweda udokumentowana-od hitlera po bormana geringa-heroinowy pan!!! wszyscy byli na haju!!! pozniej uzywano narkotykow w wojnie wietnamskiej i dlugo tu pisac!!! wiec sprowadza sie to do czasow stalinowskich-narkotyki a wlasnie szczegolnie amfetamina byla pozywieniem codziennym straznikow obozow syberyjskich,wiezien-byli na haju!!! tak tez bylo i w naszym systemie wieziennictwa,policji i wszelkich ormowcowych ugrupowan!!!! narkotyki pod kazda postacia zazywane w formie doustnej zalewane 25 gramami czystego alkoholu ktory w polaczeniu z tabletka dawal niezlego kopa!! szczegolnie zazywane bylo to w wieziennictwie-bicie wiezniow rozbieranie do naga maltretowanie to bylo codzienne zycie na zamku w rzeszowie-karcery no i panowie straznikowie nacpani po pachy!!! uwczesna milicja i oddzialy interwencyjne znajdujace sie na zalezu walily w siebie amfe-kazdy przed akcja dostawal swoja dzialke i lecial z pala na oslep!! po przebudzeniu byl bol glowy i przypominanie sobie co wogole sie dzialo!!! kazdy kat wykonujacy kare smierci w rzszowskim zamku byl na haju!!! wcale sie nie dziwie!! ale za darmo tego nie robil.wiec powstrzymalbym sie od wydawania opinii na temat katow katowanych stracanych-wszystkiemu byl winny system-stalinizm komunizm-nie dalo sie tego przskoczyc-istna polnocna korea dzisiaj-obozy koncentracyjne mordownie itd itd...dlaczego? bo jeden zapaprany palant  taki jak Hitler stalin  kim tak chce w imie ideologii politycznej i nie tylko!?

ja bym zadal pytanie: czy ci kaci oprawcy wiezniow-? w jakim oni byli stanie psychicznym-majac rodziny zony dzieci,szli do pracy mordowac!!! ja jak bym musial to robic to na pewno po dobrej dawce amfy i wodki!"!! wszystko jest kontrowersyjne po pachy i medrkowanie na ten temat to sztuka dla sztuki!! trzeba o tym pamietac ale nie grzebac sie w tym za bardzo bo za pozno!!! pozdrawiam

d
dziennikarz

KAZDY SYSTEM MA SWOJE PRAWA!! odniose sie do wpisu mowiacego o nazistach bla...bla..bla...W ostatniej wojnie swiatowej 99 procent zolnierzy wermachtu ss itd...zazywala regularnie narkotyki-amfetamina mieszana z roznymi innymi zwiazkami oduzajacymi robila z nich potworow!!! mysle ze nawet niewiedzieli ze gina sa zabijani czy zabijali innych!!! to jest praweda udokumentowana-od hitlera po bormana geringa-heroinowy pan!!! wszyscy byli na haju!!! pozniej uzywano narkotykow w wojnie wietnamskiej i dlugo tu pisac!!! wiec sprowadza sie to do czasow stalinowskich-narkotyki a wlasnie szczegolnie amfetamina byla pozywieniem codziennym straznikow obozow syberyjskich,wiezien-byli na haju!!! tak tez bylo i w naszym systemie wieziennictwa,policji i wszelkich ormowcowych ugrupowan!!!! narkotyki pod kazda postacia zazywane w formie doustnej zalewane 25 gramami czystego alkoholu ktory w polaczeniu z tabletka dawal niezlego kopa!! szczegolnie zazywane bylo to w wieziennictwie-bicie wiezniow rozbieranie do naga maltretowanie to bylo codzienne zycie na zamku w rzeszowie-karcery no i panowie straznikowie nacpani po pachy!!! uwczesna milicja i oddzialy interwencyjne znajdujace sie na zalezu walily w siebie amfe-kazdy przed akcja dostawal swoja dzialke i lecial z pala na oslep!! po przebudzeniu byl bol glowy i przypominanie sobie co wogole sie dzialo!!! kazdy kat wykonujacy kare smierci w rzszowskim zamku byl na haju!!! wcale sie nie dziwie!! ale za darmo tego nie robil.wiec powstrzymalbym sie od wydawania opinii na temat katow katowanych stracanych-wszystkiemu byl winny system-stalinizm komunizm-nie dalo sie tego przskoczyc-istna polnocna korea dzisiaj-obozy koncentracyjne mordownie itd itd...dlaczego? bo jeden zapaprany palant  taki jak Hitler stalin  kim tak chce w imie ideologii politycznej i nie tylko!?

ja bym zadal pytanie: czy ci kaci oprawcy wiezniow-? w jakim oni byli stanie psychicznym-majac rodziny zony dzieci,szli do pracy mordowac!!! ja jak bym musial to robic to na pewno po dobrej dawce amfy i wodki!"!! wszystko jest kontrowersyjne po pachy i medrkowanie na ten temat to sztuka dla sztuki!! trzeba o tym pamietac ale nie grzebac sie w tym za bardzo bo za pozno!!! pozdrawiam

k
klawisz

KAZDY SYSTEM MA SWOJE PRAWA!! odniose sie do wpisu mowiacego o nazistach bla...bla..bla...W ostatniej wojnie swiatowej 99 procent zolnierzy wermachtu ss itd...zazywala regularnie narkotyki-amfetamina mieszana z roznymi innymi zwiazkami oduzajacymi robila z nich potworow!!! mysle ze nawet niewiedzieli ze gina sa zabijani czy zabijali innych!!! to jest praweda udokumentowana-od hitlera po bormana geringa-heroinowy pan!!! wszyscy byli na haju!!! pozniej uzywano narkotykow w wojnie wietnamskiej i dlugo tu pisac!!! wiec sprowadza sie to do czasow stalinowskich-narkotyki a wlasnie szczegolnie amfetamina byla pozywieniem codziennym straznikow obozow syberyjskich,wiezien-byli na haju!!! tak tez bylo i w naszym systemie wieziennictwa,policji i wszelkich ormowcowych ugrupowan!!!! narkotyki pod kazda postacia zazywane w formie doustnej zalewane 25 gramami czystego alkoholu ktory w polaczeniu z tabletka dawal niezlego kopa!! szczegolnie zazywane bylo to w wieziennictwie-bicie wiezniow rozbieranie do naga maltretowanie to bylo codzienne zycie na zamku w rzeszowie-karcery no i panowie straznikowie nacpani po pachy!!! uwczesna milicja i oddzialy interwencyjne znajdujace sie na zalezu walily w siebie amfe-kazdy przed akcja dostawal swoja dzialke i lecial z pala na oslep!! po przebudzeniu byl bol glowy i przypominanie sobie co wogole sie dzialo!!! kazdy kat wykonujacy kare smierci w rzszowskim zamku byl na haju!!! wcale sie nie dziwie!! ale za darmo tego nie robil.wiec powstrzymalbym sie od wydawania opinii na temat katow katowanych stracanych-wszystkiemu byl winny system-stalinizm komunizm-nie dalo sie tego przskoczyc-istna polnocna korea dzisiaj-obozy koncentracyjne mordownie itd itd...dlaczego? bo jeden zapaprany palant  taki jak Hitler stalin  kim tak chce w imie ideologii politycznej i nie tylko!?

ja bym zadal pytanie: czy ci kaci oprawcy wiezniow-? w jakim oni byli stanie psychicznym-majac rodziny zony dzieci,szli do pracy mordowac!!! ja jak bym musial to robic to na pewno po dobrej dawce amfy i wodki!"!! wszystko jest kontrowersyjne po pachy i medrkowanie na ten temat to sztuka dla sztuki!! trzeba o tym pamietac ale nie grzebac sie w tym za bardzo bo za pozno!!! pozdrawiam

k
klawisz

KAZDY SYSTEM MA SWOJE PRAWA!! odniose sie do wpisu mowiacego o nazistach bla...bla..bla...W ostatniej wojnie swiatowej 99 procent zolnierzy wermachtu ss itd...zazywala regularnie narkotyki-amfetamina mieszana z roznymi innymi zwiazkami oduzajacymi robila z nich potworow!!! mysle ze nawet niewiedzieli ze gina sa zabijani czy zabijali innych!!! to jest praweda udokumentowana-od hitlera po bormana geringa-heroinowy pan!!! wszyscy byli na haju!!! pozniej uzywano narkotykow w wojnie wietnamskiej i dlugo tu pisac!!! wiec sprowadza sie to do czasow stalinowskich-narkotyki a wlasnie szczegolnie amfetamina byla pozywieniem codziennym straznikow obozow syberyjskich,wiezien-byli na haju!!! tak tez bylo i w naszym systemie wieziennictwa,policji i wszelkich ormowcowych ugrupowan!!!! narkotyki pod kazda postacia zazywane w formie doustnej zalewane 25 gramami czystego alkoholu ktory w polaczeniu z tabletka dawal niezlego kopa!! szczegolnie zazywane bylo to w wieziennictwie-bicie wiezniow rozbieranie do naga maltretowanie to bylo codzienne zycie na zamku w rzeszowie-karcery no i panowie straznikowie nacpani po pachy!!! uwczesna milicja i oddzialy interwencyjne znajdujace sie na zalezu walily w siebie amfe-kazdy przed akcja dostawal swoja dzialke i lecial z pala na oslep!! po przebudzeniu byl bol glowy i przypominanie sobie co wogole sie dzialo!!! kazdy kat wykonujacy kare smierci w rzszowskim zamku byl na haju!!! wcale sie nie dziwie!! ale za darmo tego nie robil.wiec powstrzymalbym sie od wydawania opinii na temat katow katowanych stracanych-wszystkiemu byl winny system-stalinizm komunizm-nie dalo sie tego przskoczyc-istna polnocna korea dzisiaj-obozy koncentracyjne mordownie itd itd...dlaczego? bo jeden zapaprany palant  taki jak Hitler stalin  kim tak chce w imie ideologii politycznej i nie tylko!?

ja bym zadal pytanie: czy ci kaci oprawcy wiezniow-? w jakim oni byli stanie psychicznym-majac rodziny zony dzieci,szli do pracy mordowac!!! ja jak bym musial to robic to na pewno po dobrej dawce amfy i wodki!"!! wszystko jest kontrowersyjne po pachy i medrkowanie na ten temat to sztuka dla sztuki!! trzeba o tym pamietac ale nie grzebac sie w tym za bardzo bo za pozno!!! pozdrawiam

k
klawisz

KAZDY SYSTEM MA SWOJE PRAWA!! odniose sie do wpisu mowiacego o nazistach bla...bla..bla...W ostatniej wojnie swiatowej 99 procent zolnierzy wermachtu ss itd...zazywala regularnie narkotyki-amfetamina mieszana z roznymi innymi zwiazkami oduzajacymi robila z nich potworow!!! mysle ze nawet niewiedzieli ze gina sa zabijani czy zabijali innych!!! to jest praweda udokumentowana-od hitlera po bormana geringa-heroinowy pan!!! wszyscy byli na haju!!! pozniej uzywano narkotykow w wojnie wietnamskiej i dlugo tu pisac!!! wiec sprowadza sie to do czasow stalinowskich-narkotyki a wlasnie szczegolnie amfetamina byla pozywieniem codziennym straznikow obozow syberyjskich,wiezien-byli na haju!!! tak tez bylo i w naszym systemie wieziennictwa,policji i wszelkich ormowcowych ugrupowan!!!! narkotyki pod kazda postacia zazywane w formie doustnej zalewane 25 gramami czystego alkoholu ktory w polaczeniu z tabletka dawal niezlego kopa!! szczegolnie zazywane bylo to w wieziennictwie-bicie wiezniow rozbieranie do naga maltretowanie to bylo codzienne zycie na zamku w rzeszowie-karcery no i panowie straznikowie nacpani po pachy!!! uwczesna milicja i oddzialy interwencyjne znajdujace sie na zalezu walily w siebie amfe-kazdy przed akcja dostawal swoja dzialke i lecial z pala na oslep!! po przebudzeniu byl bol glowy i przypominanie sobie co wogole sie dzialo!!! kazdy kat wykonujacy kare smierci w rzszowskim zamku byl na haju!!! wcale sie nie dziwie!! ale za darmo tego nie robil.wiec powstrzymalbym sie od wydawania opinii na temat katow katowanych stracanych-wszystkiemu byl winny system-stalinizm komunizm-nie dalo sie tego przskoczyc-istna polnocna korea dzisiaj-obozy koncentracyjne mordownie itd itd...dlaczego? bo jeden zapaprany palant  taki jak Hitler stalin  kim tak chce w imie ideologii politycznej i nie tylko!?

ja bym zadal pytanie: czy ci kaci oprawcy wiezniow-? w jakim oni byli stanie psychicznym-majac rodziny zony dzieci,szli do pracy mordowac!!! ja jak bym musial to robic to na pewno po dobrej dawce amfy i wodki!"!! wszystko jest kontrowersyjne po pachy i medrkowanie na ten temat to sztuka dla sztuki!! trzeba o tym pamietac ale nie grzebac sie w tym za bardzo bo za pozno!!! pozdrawiam

z
zdegustowany

Kaci ofiarami systemu? To jakiś żart?
Przecież byli niby po tej... właściwej stronie władzy... więc o ofiarach nie może być mowy. To tak samo jak obecny jeden poseł (prokurator za czasów PRL) teraz udaje ofiarę i wychodzi, że jeszcze trzeba będzie mu dać za to medal... bo jest teraz we właściwej partii. Ale jak wtedy czerpał profity z bycia w tej bardziej uprzywilejowanej PRL-owskiej kaście społecznej to jakoś mu nie przeszkadzało. To tak samo z tymi katami rzeszowskiego zamku.

g
gosc

Kaci ofiarami systemu  tak ale pod warunkiem ,ze zabijali z pistoletem przlozonym do glowy.

Wróć na i.pl Portal i.pl