Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. IPN będzie szukał skrzyni z rzeczami ofiar zbrodni katyńskiej

Piotr Rąpalski
Piotr Rąpalski
W Katyniu wiosną 1940 roku Sowieci zamordowali ok. 4400 polskich jeńców, głównie oficerów
W Katyniu wiosną 1940 roku Sowieci zamordowali ok. 4400 polskich jeńców, głównie oficerów fot. archiwum
Na terenie Starego Miasta w Krakowie ma się znajdować skrzynia z osobistymi rzeczami Polaków zamordowanych w Katyniu - tak wynika z nagranej relacji nieżyjącego już Jana Sentka, profesora Akademii Górniczo-Hutniczej, którego teść, jako żołnierz Armii Krajowej, uczestniczył w ukrywaniu ładunku ukradzionego Niemcom i opowiedział o tym zięciowi. Sprawą zajmuje się Instytut Pamięci Narodowej.

Rzeczy zniknęły z transportu lub wystawy, którą hitlerowcy zorganizowali w Krakowie po odkryciu sowieckiej zbrodni. W skrzyni mają się znajdować dokumenty, ale również ukryte przed zbrodniarzami z NKWD rzeczy osobiste polskich oficerów, np. obrączki, papierośnice czy pamiątki po bliskich - to co zostało wyciągnięte w czasie ekshumacji z „dołów śmierci”.

Wcześniejsze fiasko
Relację prof. Sentka w 1991 roku nagrał Adam Macedoński, malarz, działacz opozycyjny wPRL, twórca Instytutu Katyńskiego. Nagranie trafiło doIPN, prokuratorzy odsłuchali je kilka dni temu. Teraz planują poszukiwania skrzyni. Miejsce jej ukrycia przez żołnierzy AK zostało sprecyzowane, ale nie wymieniamy go, aby nie pojawili się tam amatorscy poszukiwacze.

- To niemal pewne, że skrzynia tam jest. Myślę, że IPN może znaleźć ją do kwietnia, do rocznicy zbrodni katyńskiej - mówi Adam Macedoński. Instytut Katyński poszukiwał już skrzyni w latach 90. - Użyliśmy jednak georadaru, który penetrował podłoże tylko do 75 centymetrów. Teraz są nowocześniejsze metody - dodaje Macedoński. Wtedy przeszukano ogród kamienicy w centrum Krakowa. Znaleziono blaszane wiadro.

Później odkryto, że po wojnie na podwórzu wysypano sporo gruzu, więc poziom gruntu się podniósł nawet o metr. A część podwórka zabudowano. Bez odpowiedniego sprzętu dalszych poszukiwań zaniechano.

Skąd skrzynia w Krakowie?
W 1943 roku, po odkryciu i ekshumacji przez Niemców ofiar sowieckiej zbrodni, rzeczy pomordowanych przewieziono do Krakowa w 11 skrzyniach. Najpierw trafiły do Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki. Następnie zorganizowano ich publiczną ekspozycję w budynku przy ulicy Grzegórzeckiej. Chodziło o wykorzystanie w celach propagandowych zbrodni Sowietów, z którymi III Rzesza była już w stanie wojny.

- Według relacji, AK współpracowało z jednym Niemcem, który pilnował eksponatów. Co więcej, teść prof. Sentka działał w komisji Polskiego Czerwonego Krzyża, która jeździła kilka razy do Katynia, i miał wiedzę, co się dzieje z wydobytymi rzeczami - opowiada Macedoński.

Niemcy wykorzystywali polskich naukowców do oczyszczania i opisywania wydobytych w Katyniu szczątków i rzeczy. Pracował nad tym zespół dr. Jana Robla, który był oficerem AK w konspiracji. Jeszcze w czasie wojny wysłał do Londynu kopie pamiętników znalezionych na miejscu zbrodni i niektóre sporządzone tam opisy.

Gdy w 1944 roku ofensywa Sowietów podchodziła pod Kraków, Niemcy zdecydowali się przewieźć katyńską ekspozycję do Drezna. Możliwe, że właśnie wtedy doszło do kradzieży części rzeczy i załadowania ich do poszukiwanej teraz skrzyni.

- Została zbudowana w pracowni blacharskiej przy ulicy Poselskiej w Krakowie - dodaje Adam Macedoński. Uważa, że ukrytych skrzyń z katyńskimi relikwiami może być w mieście więcej. Mówi się o Bieżanowie, zalewie Bagry czy Jugowicach. Transport do Drezna miał zostać zniszczony, ale po wojnie część rzeczy z Katynia odnalazły w Polsce komunistyczne służby, co może potwierdzać, że niektóre z nich wykradziono i ukryto.

IPN chce odkryć tajemnicę
Nagranie z relacją prof. Sentka zostało przekazane do Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Warszawie. Z kolei Macedoński złożył już zeznania w krakowskim oddziale Instytutu.

- Jesteśmy na etapie weryfikacji tych informacji. To relacja z innej relacji, chcemy ją uprawdopodobnić - mówi Marcin Gołębiewicz, naczelnik pionu śledczego warszawskiego IPN. - Chcemy dotrzeć do wyników badań georadarem, wykonanych w latach 90. Według relacji, skradzione rzeczy przepakowano do specjalnie wykonanej skrzyni, więc mogły się zachować w dobrym stanie - dodaje.

Śledczy szukają dokumentów, które potwierdziłyby nagranie. Niestety, PCK, który miał pomagać w wykradaniu relikwi, takich nie posiada. - Do działań w terenie chcemy przystąpić jak najszybciej. Teraz do dyspozycji mamy nowoczesny georadar i doświadczonych ekspertów. Takie znalezisko byłoby istotne dla rodzin ofiar, które nie mają pełnej wiedzy o losie bliskich - dodaje Gołębiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska