Przypomnijmy - w 85 min. wtorkowego meczu z Termalicą, gdy Śląsk prowadził 1:0, podanie z głębi pola od Kamila Dankowskiego przejął Flavio Paixao. Obrońców miał za sobą, obok Jacka Kiełba, popędził więc na bramkę. Obaj panowie mogli zrobić wszystko, a już z pewnością strzelić gola na 2:0. Byłoby po meczu. Zrobili jednak spalonego - Kiełb nie pomyślał, że powinien być za linię piłki, a Flavio, że podaje do kumpla będącego na offsidzie.
TUTAJ link do tej akcji w lepszej jakości.
W szatni musiało być gorąco.
- Mieliśmy... no 200-procentową sytuację, która powinna być wykorzystana. Takie rzeczy robi się w juniorach i nawet piłkarze z naszej akademii nie psują takich sytuacji, potrafią utrzymać linię spalonego. Teraz każdy musi wziąć odpowiedzialność za ten mecz - mówił po meczu Tomasz Hołota. Jeśli ktoś nie zrozumiał, to tłumaczymy: stwierdził, że Flavio i Kiełb zagrali gorzej niż juniorzy.
- Dla nas to jest upokorzenie. Wstyd stracić punkty w ten sposób. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażaliśmy - dodawał.
- Atmosfera? Grobowa - wypalił Kamil Biliński. - Nie będę mówił, co się dzieje w szatni, ale nikt nie wszedł i nie zostawił tego bez słowa. Każdy coś swojego powiedział - powiedział Bila.
Głos też zabrał Jacek Kiełb, który nie krył zdenerwowania w rozmowie z dziennikarzami.
- Co się stało? Nie widzieliście? Głupie pytanie. Flavio mi zagrał, byłem na półmetrowym spalonym i tyle. Popełniłem ogromny błąd. Czuję się bardzo odpowiedzialny za ten wynik - stwierdził, a pytany o pozycję trenera oświadczył, że ma w drużynie "duże zaufanie" i dodał, iż... "gra wygląda lepiej". No nie - naszym zdaniem nie wygląda.
- Ciężko mi jest wytłumaczyć jego zachowanie. To jest karygodne. To jest ekstraklasa. Wiadomo, że trzeba się tak ustawić, żeby nie spalić - komentował Tadeusz Pawłowski, który skrytykował także zachowanie Mariusza Pawełka w końcówce meczu.
- Mariusz niepotrzebnie wychodził i wdarł się z pojedynek poza polem karnym.
Chyba czas przestać zaklinać rzeczywistość. Mówić, że gra wygląda coraz lepiej, że brakuje tylko skuteczności, że kryzys się kończy. Póki co niewielu w Śląsku ma odwagę przyznać jak jest. - Musimy przestać się głaskać i zacząć grać, bo to nie są żarty, a punktów nam brakuje - oznajmił Hołota, który chyba wreszcie poczuł się jednym z liderów.
Mogło być dużo lepiej po tym spotkaniu - wygrana, kolejny mecz na zero z tyłu. Tymczasem jest jeszcze gorzej, niż było. Śląsk nie zwyciężył od 10 meczów, jest blisko dna tabeli, a teraz jeszcze wygłupiło się (inaczej tego nazwać nie można) na boisku dwóch z trzech zawodników odpowiedzialnych za zdobywanie bramek, a i Biliński nie zagrał dobrze. Pewnie zagrają w niedzielę z Lechią, bo niby kto ma wyjść, jeśli nie oni? Czy w te kilka dni odbudują zaufanie do siebie w drużynie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?