Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Sadlok: Cracovia nas nie zaskoczyła. Błąd wynikał z naszej gry [WIDEO]

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Maciej Sadlok, tak jak pozostali wiślacy, nie miał wesołej miny po derbach z Cracovią. Rywal z drugiej strony Błoń strzelił szybko dwie bramki, co jak się później okazało, przesądziło o końcowym wyniku.

Sadlok zapytany, dlaczego tak łatwo Wisła dała się zaskoczyć Cracovii w pierwszych minutach meczu, mówi: – Myślę, że Cracovia nas nie zaskoczyła, tylko błąd wynikał z naszej gry, bo założenia były inne. Mieliśmy na nich siąść i nie wiem skąd się to wzięło to, że cofnęliśmy się. Później gdy staraliśmy się ich „pressować”, wyglądało to zupełnie inaczej, tylko szkoda, że w tym momencie Cracovia miała już dwie bramki strzelone.

Autor: Bartosz Karcz

Wisła wyraźnie osłabła w końcówce meczu. Sadlok tłumaczy to wysiłkiem włożonym w pierwszą część spotkania. – Było widać w drugiej połowie, że po tych dwóch bramkach daliśmy trochę od siebie – mówi piłkarz Wisły. – Już w pierwszej połowie mogliśmy wyjść na prowadzenie, nie mówię już nawet o doprowadzeniu do remisu. Dwie sytuacje były tak dogodne, że musimy po nich bramki strzelać, jeśli chcemy wygrać taki mecz. Stało się niestety inaczej i w drugiej połowie już tak dogodnych sytuacji nie mieliśmy. Pierwsza połowa fizycznie nas przygniotła. Z boiska wydawało mi się, że staraliśmy się grać pressingiem, a to trochę siły kosztuje. Wierzyłem, że w drugiej połowie możemy grać tak samo. Wychodziliśmy z założeniem, że od razu idziemy na nich.

Pierwszy gol dla Cracovii padł akurat ze strefy, za którą odpowiada Maciej Sadlok. Deniss Rakels miał dużo miejsca i czasu, żeby oddać strzał. Inna sprawa, że gol nie powinien zostać uznany, bo piłkarz Cracovii był na spalonym.
– Słyszałem, że był spalony, ale akurat nad tym się nie zastanawiałem – mówi Maciej Sadlok. – Poszła piłka do Cetnarskiego. Widziałem, że był sam, więc szybko chciałem wybiec z myślą o zablokowaniu strzału. Zagrał z pierwszej piłki, idealnie, a że niestety, sędzia się spóźnił... Za dwa dni nikt nie będzie pamiętał, że on popełnił błąd, a my przegraliśmy derby i to jest dla nas wielką bolączką.

W drugiej połowie Wiśle nie udało się już odwrócić wyniku. – Mogło być inaczej – kręci głową Sadlok. – Mogliśmy zmienić losy meczu, ale gdy dostaje się na samym początku szybkie dwa „gongi”, to nie jest łatwo się podnieść. Mogliśmy uniknąć tego, bo wcale tak być nie musiało.

Przed wiślakami teraz dwa trudne mecze z Lechem i Legią. Czy zdołają się podnieść? – Wyjścia innego nie ma – mówi Maciej Sadlok. – Nic nie da nam biczowanie i załamywanie. Każdy niech sobie szybko swój występ przeanalizuje i niech każdy z nas uderzy się w piersi, gdzie robił błędy. W środę trzeba już grać i przywieźć jakieś punkty z Poznania, bo terminarz nie jest łatwy.

Zapytany na koniec piłkarz Wisły, czy „Biała Gwiazda” w tym sezonie zagra jeszcze raz z Cracovią, odparł krótko: – Nie wiem, zobaczymy. Mam taką nadzieję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska