Radomianin miał okazję walczyć podczas gali boksu w Rzeszowie. Przeciwnikiem był pięśćiarz z Kenii, mający na swoim koncie 18 zwycięstw i 9 porażek. Jednak po ostatnich walkach, to Cieślak był faworytem potyczki. Warto przypomnieć, że w dwóch ostatnich występach bokser wychowany w Broni potrzebował nie więcej niż 40 sekund, aby pokonać przeciwników.
Teraz Michał Cieślak zaczął o wiele spokojniej, bardzo rozsądnie. Punktował zwłaszcza na korpus, Kenijczyk czasem się odgryzał i dopiero tuż przed końcem pierwszej rundy zawodnik z Afryki mocno zachwiał się po ciosach w splot słoneczny. Gdyby nie gong, byłoby pewnie po walce. W drugiej rundzie Cieślak skupił się na obijaniu wątroby i żeber Wandery. Ten osunął się w końcu na liny i jego trener rzucając ręcznik dał sygnał, że to już jest koniec tej walki.
- Wszystko poszło zgodnie z planem. Mniej może skupiałem się na obronie, a bardziej na uderzaniu w dół i wiedziałem, że to przyniesie efekt. Brałem pod uwagę, że walka może potrwać osiem rund dlatego nie rzucałem się na przeciwnika od pierwszych sekund, aby rozkładać siły. Cieszy mnie kolejne zwycięstwo - mówi Michał Cieślak.
Prawdopodobnie już w styczniu radomski bokser wyjedzie na obóz do Żywca, gdzie rozpocznie przygotowania do walki z Łukaszem Janikiem. Na ten pojedynek w wadze junior ciężkiej, czeka cała bokserska Polska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?