Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza Nike powstała w Korei

Iwona Marciniak
Michał Stefani przy pracy w pracowni przy muzeum. Mniej więcej po trzech tygodniach leżącą dotąd Nike podniesiono
Michał Stefani przy pracy w pracowni przy muzeum. Mniej więcej po trzech tygodniach leżącą dotąd Nike podniesiono archiwum prywatne
Michał Stefani wspominając swoją wyprawę mówi: to była prawdziwa, niezwykła przygoda. Jego rzeźbę od października można podziwiać na ekspozycji Mosan Art Museum.

Michał Stefani, artysta plastyk, rzeźbiarz, od niedawna mieszkaniec Ustronia Morskiego, właśnie przeżył niezwykłą przygodę. Poznawał Azję, artystów z całego świata, ale przede wszystkim pracował. I to w warunkach, o których marzy każdy rzeźbiarz. Wziął udział w 13 edycji Mosan Art. Museum International Stone Sculpture Festival w Korei Południowej. Dołączył do grona sześciu rzeźbiarzy i sześciorga malarzy z całego świata, którzy dostali tworzywo do pracy, narzędzia jakich tylko zapragnęli, pomoc techniczną, pełną opiekę i pięć tygodni czasu. W zamian mieli tylko podzielić się z miłośnikami sztuki swoim talentem.

By artyści wyruszyli doi Azji, musieli najpierw zdobyć rekomendację instytucji kultury i sztuki za pośrednictwem swojej ambasady w Korei. Na jej czele stoi człowiek z Koszalina - były senator, dziś dyplomata, ambasador Krzysztof Majka, który nie zapomina o miejscu, z którego pochodzi. Promując polską sztukę, promuje artystów z naszego regionu. Dlatego w tym międzynarodowym festiwalu sztuki brali już udział rzeźbiarze: Romuald Wiśniewski, Zygmunt Wujek i malarz Krzysztof Rapsa. Michała Stefani, człowieka przez większość życia związanego z Wrocławiem, absolwenta wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, pomagał szukać były senator Paweł Michalak. Rekomendował go prof. Jacek Ojrzanowski, stojący na czele Instytutu Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej. - Najpierw, jeszcze w Polsce, musiałem przygotować projekt rzeźby, którą chciałbym zrealizować w Korei - opowiada Michał Stefani. - Okazało się, że zyskał uznanie organizatorów festiwalu. Pozostało się spakować i polecieć. W ten sposób, pierwszy raz znalazłem się w Azji i przeżyłem fantastyczną przygodę. Do tej pory przygodę mojego życia.

Cała dwunastka została zakwaterowana w Muzeum Sztuki Współczesnej w Mosan. Tu też czekały na nich pracownie: malarska i rzeźbiarska.- Zaczęliśmy od odwiedzin w odległym o ok. 400 km kamieniołomie, gdzie każdy z nas mógł obserwować wycinanie bloku granitu zwanego oseok, z której miała powstać jego rzeźba. Tu następowała jego bardzo wstępna obróbka. Potem transport do Mosan. Resztę prac wykonywali na miejscu. Pracowali w niewielkim oddaleniu, spotykając się np. w przerwach na przekąskę, na kawę. Polak, Kenijczyk, Gruzin, Rosjanin, Koreańczyk i mieszkaniec Tajwanu. Wszyscy byli profesjonalistami. - Od 8 do 13 skupienie, koncentracja na pracy. Potem wspólny lunch i powrót żeby popracować jeszcze do godz. 17. I czas wolny. Na wspólne poznawanie Azji. Jej mieszkańców, miejsc w których żyją, niezwykłej przyrody, nawet oszałamiającego nowymi smakami jedzenia, ale przede wszystkim tamtejszej kultury.

W ciągu pięciu tygodni, granitowy blok Michała Stefani, o wymiarach 4 na 2 m, zamienił się w Nike. - Moją kolejną Nike - podkreśla. - Od dawna towarzyszy mi ten temat. Oddaję hołd kobietom, które w każdych czasach mają o co walczyć. Przyznaje, że pracownia w Mosan była swego rodzaju rzeźbiarskim rajem. - Śmiałem się, że trafiłem do bajki o brzydkim rzeźbiarzu i pięknej rzeźbie - opowiada. - Miałem wszystko. Żadnych problemów. Wspaniały park maszynowy, narzędzia, wsparcie techniczne, logistyczne. Idealna sytuacja dla artysty.

Co ważne, to nie był konkurs. Pięć tygodni pracy wieńczył wernisaż z udziałem ambasadorów i setek gości. Wszystkie prace zostały Korei, na ogromnej, muzealnej ekspozycji, przypominającej wielki park sztuki. - Zapraszając artystów z całego świata, muzeum tworzy tygiel kultur, ściąga do siebie cały świat - mówi rzeźbiarz. - A ja dostałem niepowtarzalną szansę na to by poznać Azję, dotknąć ją, próbować zrozumieć. I poznałem naprawdę dobrych artystów, ale też dobrych ludzi. Stworzyliśmy tam dobry team. Wymieniliśmy doświadczenia. I zostajemy w kontakcie, bo świat bardzo nam się skurczył. Rzeźbiarz wrócił do ustrońskiego domu i polskich realiów. W kraju nie zajmuje się tylko rzeźbą. Tworzy rysunki, maluje, wykonuje grafiki, ceramikę, zajmuje się modelarstwem, kreuje wnętrza. Jego prace rzeźbiarskie można podziwiać w parku w Kielcach, w Miliczu. Jest też m.in. autorem drogi krzyżowej w kościele w Kietlinie. Wiele jego prac trafiło do prywatnych kolekcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!