Dziś Black Friday - szał zakupów [WIDEO]

Black Friday, czyli czarny piątek, w Ameryce wypada tuż po Dniu Dziękczynienia. Sklepy oferują wtedy wyjątkowo duże zniżki i promocje. Media pokazują gigantyczne kolejki, ludzi wychodzących z centrów handlowych obładowanych zakupami, a nawet walczących na łokcie o to, kto pierwszy dopadnie towar po okazyjnej cenie.

- Tradycja wielkich wyprzedaży jest dość stara - mówi Artur Chmaj, ekonomista z Małopolskiego Instytutu Gospodarczego. - Wiązało się to z nadprodukcją różnych dóbr. Lepiej było sprzedać je za pół ceny, niż żeby towar miał zalegać na półkach w magazynach - wyjaśnia.

W większości społeczeństw magia wyprzedaży działa. Ludzie szturmują sklepy, licząc, że coś tanio kupią. - To się sprawdza zarówno u bogatych, jak i biedniejszych. Marketingowcy, psychologowie sprzedaży podchwytują nasze instynkty - dodaje Chmaj.

U nas bez takiego szaleństwa zakupowego

Ekonomista śmieje się, że skoro jest okazja, czasem się skusimy, niekoniecznie nawet potrzebując danej rzeczy. - Jeżeli za tym idą pieniądze, a nie kredyt na finansowanie zakupów, nic złego w tym nie widzę.

W Stanach Zjednoczonych czarny piątek to często najbardziej dochodowy dzień dla handlowców. Szacuje się nawet, że w ten wyjatkowy dzień zakupy robi ponad 100 milionów Amerykanów. W Polsce Black Friday także się przyjmuje, ale nie ma aż takiego szaleństwa i tak rekordowych obniżek, jak na Zachodzie. - To ma kilka przyczyn - tłumaczy Artur Chmaj.

- Jest takie przysłowie, że duży może więcej. Spore obniżki można zrobić tam, gdzie skala obrotu jest na tyle duża, że sprzedawcom to się opłaca. W naszych warunkach te możliwości są mniejsze. Rachunek ekonomiczny bierze górę. Drakońska obniżka nie oznacza, że towar sprzedaje się poniżej kosztów zakupów. Pomijam sytuacje awaryjne, bo niektóre branże, np. elektronika, mają to do siebie, że coś, czego nie udało się sprzedać o czasie, staje się przeżytkiem technologicznym. Trzeba stracić, by to zbyć.

Dodaje, że jest jeszcze druga strona medalu. - Jeśli prześledzić poziom cen jakiejś grupy towarów, to w naszych warunkach jest on dość stabilny. Natomiast w bogatych społeczeństwach tendencja jest trochę inna. Tam cały rok utrzymuje się wysokie ceny, które nabijają rentowność firmy, właśnie też po to, by zarobiła na tyle, aby Black Friday się i tak opłacił, żeby zwiększyć presję na tańsze zakupy.

Pomysł czarnego piątku podchwyciły w Rzeszowie niektóre galerie handlowe, hipermarkety, „sieciówki”, marki. - Do akcji włączyły się zarówno sklepy znajdujące się w Galerii Rzeszów, jak i w galerii Graffica - mówi Katarzyna Pawełek, event manager.

Oferują obniżki od 20 proc., np. na kosmetyki, 25 na bieliznę, 50 proc. na kurtki do nawet 70 na wybrane artykuły. Jeden ze sklepów daje upust 20 zł na zabawki. Inny, odzieżowy - 50 proc. na drugą zakupioną rzecz.

W Millenium Hall w Rzeszowie także niektóre sklepy organizują Black Friday. Obniżki sięgają 20-30 proc. - Oprócz tego kilka sklepów zaczyna w ten dzień sezonowe przeceny, nawet do 50 procent - mówi Katarzyna Orzech z MH.

Podobnie jest w rzeszowskiej galerii Nowy Świat.