Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Tomaszewski: Ratunku dla futbolowej Łodzi nie widzę

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Jan Tomaszewski: W tej chwili dla futbolowej Łodzi nie ma żadnego ratunku
Jan Tomaszewski: W tej chwili dla futbolowej Łodzi nie ma żadnego ratunku Dariusz Gdesz/archiwum Polska Press
Jan Tomaszewski przypomina, że łódzką piłkę mogły uratować referendum i okrągły stół. Teraz trzeba czekać najwyżej na przylot dwóch odważnych szejków.

Zakończył się piłkarski sezon w III i IV lidze. Gra i wyniki ŁKS i Widzewa pozostawiają wiele dożyczenia. Jaki ma Pan pomysł na to, by uratować łódzką piłkę i wprowadzić ją z powrotem do elity?
Teraz to już jest za późno. Miałem pomysł dwa lata temu. Chciałem, aby zorganizować okrągły futbolowy stół. Namawiałem władze Łodzi przez dwa lata. Jak poseł apelowałem, zróbmy okrągły futbolowy stół.

O czym uczestnicy okrągłego stołu mieliby decydować?
Wtedy można było zdecydować się na budowę jednego lub dwóch stadionów. Można było zdecydować się na wspieranie jednej, czy dwóch drużyn. A ponieważ to już zostało zrobione, decyzje zapadły, to pomysł z okrągłym stołem to musztarda po obiedzie.

Rzeczywiście, decyzja zapadła, jeden stadion już funkcjonuje, drugi oddany zostanie do użytku za rok. Czy jednak rzeczywiście kibice już nie mają prawa łudzić się, że ktoś uratuje łódzki futbol? Jest jeszcze szansa na ratunek?
W tej chwili dla futbolowej Łodzi nie ma żadnego ratunku. Takie jest moje zdanie. Bo już są dwa stadiony.

A co Pan przy okazji apelu o okrągłym futbolowym stole, proponował?
Proponowałem jeden stadion, na którym grałyby dwie drużyny. Niestety, to już jest niemożliwe.

Co Pańskim zdaniem będzie się działo dalej z łódzkim futbolem?
Według mnie sytuacja jest bez wyjścia. Bo jeśli ktoś wejdzie na przykład do Widzewa jako sponsor, to będzie miał od Piotrkowskiej na zachód samych wrogów.

I analogicznie z drugim klubem?
Oczywiście, jeśli znajdzie się poważny sponsor, który chciałby ratować ŁKS, to od Piotrkowskiej na wschód będzie znienawidzony.

Uczestnicy okrągłego stołu mieliby też zdecydować, czy w Łodzi jest miejsce dla dwóch klubów?
Można było zrobić referendum. Takie samo, jak władze Łodzi zrobiły w sprawie wiaduktu na skrzyżowaniu marszałków. Każdy łodzianin miałby możliwość wypowiedzenia się w temacie: czy chcesz, by w Łodzi istniały dwie drużyny, czy jedna? Czy Łódź ma wspierać finansowo dwa kluby, czy jeden. Czy mają być dwa stadiony, czy także jeden?

Podejrzewam, że tajne referendum mogłoby ukazać prawdziwe oblicze przeciętnych łodzian, którzy mają już dość animozji między klubami...
Jestem tego samego zdania. Tym bardziej, że wielkie osobistości wielkiego futbolu, znający doskonale łódzkie realia, były też tego zdania. Na przykład za sobą miałem prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewa Bońka, który przecież w Łodzi na Widzewie spędził szmat czasu.

Chyba Pan wymyślił już nazwę dla tej nowej drużyny...
Tak, proponowałem nazwę FC Łódź.

No dobrze, a co stałoby się z dawnymi obiektami Widzewa i ŁKS. Byłby jeden stadion miejski, a dawne ośrodki...
... przejęłyby rolę szkółek piłkarskich. Wychowankowie tych szkółek trafialiby do pierwszej drużyny.

No dobrze, ale trzeba też powiedzieć, że kiedyś były dwa kluby, oba dobrze prosperowały, grały w ekstraklasie, zdobywały medale, miały swoje stadiony. Ponadto oba kluby współpracowały ze sobą. Kibice chodzili na jeden stadion na zmianę - raz na mecz ŁKS, raz Widzewa.
Przecież najlepsze mecze w europejskich pucharach Widzew rozegrał na stadionie ŁKS przy al. Unii.

Dlaczego teraz tak być nie może, dlaczego wtedy sponsorzy nie obawiali inwestowania w jeden klub. Przecież tak robili Andrzej Pawelec i Andrzej Grajewski na wschodzie Łodzi, czy Antoni Ptak na zachodzie?
Owszem, ale to było dawno temu, kiedy nie istniała tak duża nienawiść między ŁKS i Widzewem. Ponadto władze Łodzi miały coś do powiedzenia w sprawie sportowego funkcjonowania Łodzi. Teraz władze uległy dyktatowi kibiców i jest po zabawie.

Uważa Pan, że udałoby się pogodzić dwie zwaśnione kibicowskie rodziny?
Jeden stadion miałby barwy żółto-bordowych, a nie biało-czerwono-białe lub czerwono-biało-czerwone.

Do jednego klubu, oczka w głowie Łodzi, łatwiej byłoby zaprosić możnego sponsora, na przykład Antoniego Ptaka?
Oczywiście. Niestety, stanowisko władz Łodzi było inne. I z naszych pieniędzy będą finansować utrzymanie obu miejskich stadionów.

I mamy dwa słabe kluby, które kiepsko sobie radzą w III i IV lidze, a o ekstraklasie możemy zapomnieć...
Teraz trzeba czekać na dwóch szejków. Jeden niech weźmie ŁKS, drugi - Widzew.

O tym mówiło się w Łodzi i w regionie w ubiegłym tygodniu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki