Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gimnazja do likwidacji? Nauczyciele biją na alarm

Ewa Wilczyńska
Wielu nauczycieli martwi się, że na zmianach najwięcej mogą stracić uczniowie.
Wielu nauczycieli martwi się, że na zmianach najwięcej mogą stracić uczniowie. Łukasz Gdak
Od 2017 roku szkoły gimnazjalne mają być stopniowo wygaszane. To pomysł Prawa i Sprawiedliwości na reformę w oświacie. Elżbieta Witek, typowana na ministra edukacji, podkreśla, że żaden z nauczycieli nie straci pracy. Nauczyciele apelują jednak, że stracą... uczniowie.

- Patrzę na ten pomysł z przerażeniem - mówi Andrzej Słoka, dyrektor gimnazjum nr 5 przy ul. Pawłowa we Wrocławiu. Nie rozumie dlaczego ostatnie 16 lat pracy, by gimnazja funkcjonowały jak najlepiej, ma być zniszczone jednym pociągnięciem pióra.
- Każda reforma jest na początku trudna i powoduje bałagan, ale my przez te 16 lat wypracowaliśmy naprawdę dobry system z dobrym progarmem nauczania - dodaje Słoka.

Jeżeli PiS wcieli swoje plany w życie to uczniowie 4 lata spędzą na nauczaniu wczesnoszkolnym, kolejne 4 w podstawówce, by zakończyć naukę w 4-letnim liceum, technikum bądź zawodówce. To praktycznie powrót do stanu sprzed reformy w 1999 roku.
To pomysł niełatwy do przeprowadzenia, bo większość szkół gimnazjalnych we Wrocławiu to aktualnie jednostki samodzielne albo będące częścią zespołów szkół z liceami. Tych połączonych z podstawówką, w których reforma byłaby najłatwiejsza do przeprowadzenia, jest we Wrocławiu cztery.

- W naszej szkole taka zmiana mogłaby zostać przeprowadzona w sposób stosunkowo bezbolesny dla dzieci - mówi Irena Deptuszewska, dyrektroka gimnazjumnr 9 przy ul. Sarbinowskiej, gdzie jednocześnie działa SP 37. Podkreśla jednak, że podręczniki trzeba by wyrzucić do kosza. I w sumie nie widzi powodów, dla wprowadzania takich zmian. - Wrocławskie gimnazja są jednymi z najlepszych w Polsce, a my długo pracowaliśmy, żeby osiągnąć ten poziom - mówi Deptuszewska.

Elżbieta Pawlik-Baraniec, dyrektorka gimnazjum nr 17 przy ul. Ślężnej, podkreśla, że nie są to wcale miejsca przepełnione agresją z powodu trwającej w tym wieku burzy hormonów. - Szkoły podstawowe też mają swoje problemy - dodaje Pawlik-Baraniec.

- Te dzieci przecież się nie zmienią, jeżeli zmienimy nazwę szkoły. Wciąż będą miały te same problemy rozwojowe - mówi Słoka.

Elżbieta Witek, typowana na ministra edukacji, podkreśla, że zmiany będą wprowadzane po konsultacjach społecznych. Obiecuje, że nauczyciele na pewno nie stracą pracy. Wielu wrocławskich nauczycieli martwi się, że najwięcej mogą stracić uczniowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska