Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Grechuta - wzorzec niedościgły

Wacław Krupiński
Piosenka. Przygotowany z dużą starannością koncert „Korowód” zakończył w niedzielę tegoroczny Grechuta Festival, który przypadł w roku 70-lecia urodzin Marka Grechuty.

Artysta zmarł dziewięć lat temu, niedawno, ale czas jest nieubłagany nawet dla takich gigantów. Jak pokazała uliczna sonda prezentowana w czasie koncertu, część młodych już tego twórcy nie kojarzy. Dobrze zatem, że Danuta Grechuta, wspierana przez Jakuba Barana, niezmiennie przypomina dorobek męża, że „podpowiada” go przedstawicielom młodszych pokoleń.

I choć z braku środków nie było w tym roku konkursu na interpretację piosenek z repertuaru patrona konkursu, to przecież śpiewali je w czasie niedzielnej gali także wokaliści młodszych generacji: Anna Wyszkoni, Ania Rusowicz, Tomasz Steńczyk. Obok nich: Grażyna Łobaszewska (niestety, mocno nieskupiona), Andrzej Sikorowski, Zbigniew Wodecki, Marek Piekarczyk.

Interpretacje, jakie zaprezentowali, z wyjątkami mogły się podobać, choć generalnie utwierdziły mnie w przekonaniu, że mierzyć się z repertuarem, na którym odcisnął swą osobowość i wrażliwość Marek Grechuta, to zadanie wielce trudne. Najbardziej przekonał mnie Zbigniew Wodecki jako interpretator niełatwej „Kantaty” oraz Tomasz Steńczyk w przejmującej pieśni do wiersza Tadeusza Nowaka „Bolą mnie nogi”, za którą zbierał nagrody na festiwalach, w tym pierwszą na Grechuta Festival 2010. Spodobali mi się też Anna Wyszkoni we „Wszystko dla twej miłości” i Piekarczyk w songu „Na szarość naszych nocy” (bo już nie w „Nie dokazuj”).

Świetnym pomysłem było przedstawienie niektórych evergreenów Grechuty w wersji instrumentalnej - wszak na estradzie znajdowało się pięciu znakomitych muzyków zespołu Anawa, z kierującym nimi pianistą Pawłem Piątkiem. Ich interpretacje „Serca”, „Będziesz moją panią”, „Tanga Anawa” oklaskiwałem z radością, słuchając solówek - także w finałowym, śpiewanym przez Anię Rusowicz, „Korowodzie” - skrzypka Tomasza Góry, gitarzysty Pawła Ścierańskiego, basisty Józefa Michalika, perkusisty Marka Olmy oraz Jerzego Główczewskiego, który w wielkim stylu grał na saksofonie i flecie pod nieobecność Leszka Szczerby. Aż mi się zamarzył koncert Anawy z piosenkami Marka Grechuty. Owacja na stojąco zamykała wieczór w Centrum Kongresowym, dopełniony radosną wieścią, że Polska wygrywa z Irlandią...

Za rok dziesiąta rocznica śmierci Grechuty, zatem pewnie powrócą jego piosenki (oby i w czasie konkursu); piosenki jakże godne przypominania tak z uwagi na ich współtwórcę, jak i ich urodę - zwłaszcza na tle produkcji obecnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski