Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brat Jarosława Ziętary nie chce zemsty, tylko sprawiedliwości

Krzysztof M. Kaźmierczak
- To dla mnie sprawa bardzo osobista, dotyczy przecież jedynego brata - mówi Jacek Ziętara
- To dla mnie sprawa bardzo osobista, dotyczy przecież jedynego brata - mówi Jacek Ziętara Łukasz Gdak
O śledztwie przeciwko Aleksandrowi G. i jego rozpoczynającym się procesie rozmawiamy z Jackiem Ziętarą, bratem zamordowanego dziennikarza.

Pamiętam, że gdy rozmawiałem z Panem w 2011 roku, w dniu wznowienia śledztwa, nie wyczuwałem optymizmu....
Oczywiście ucieszyła mnie wiadomość o nowym śledztwie, ale zarazem podchodziłem do niej z dystansem. Wcześniej już sprawa była wznawiana i nic z tego nie wynikało. Nadzieję dało mi dopiero pierwsze spotkanie w krakowskiej prokuraturze, do którego doszło jesienią 2011 roku. Zrozumiałem wtedy, że tamtejsi śledczy i policjanci podchodzą do śledztwa inaczej, że zależy im, aby sprawę wyjaśnić.

Porównuje Pan prowadzone kiedyś śledztwa i to krakowskie. Jakie są zasadnicze różnice?
Teraz jako rodzina byliśmy na bieżąco powiadamiani o wykonanych czynnościach. Wiedziałem więc, że prokuratura wiele robi. To zupełnie inaczej niż podczas śledztw prowadzonych wcześniej, w latach 90. Wtedy jeśli się nie zadzwoniło lub nie pojechało, jeśli niemalże nie zmusiło się prokuratora do rozmowy, to nie można było nic się dowiedzieć. A i to, co się usłyszało, nie napawało optymizmem. Najzwyczajniej pokazywało, że prokuratura była bezsilna.

Zobacz też: Proces o zabójstwo Jarosława Ziętary: Aleksander G. miał domagać się zlikwidowania dziennikarza

Prokurator Kosmaty, który oskarżył Aleksandra G., podchodzi do sprawy inaczej niż poprzednicy?
Tylko kilka razy z nim rozmawiałem, gdyż nie chciałem się narzucać i mu przeszkadzać, ale każda rozmowa upewniała mnie, że on bardzo chce wyjaśnić sprawę. Był bardzo konkretny, widać było, że zna najdrobniejsze szczegóły i drobiazgowo bada wszystkie okoliczności. Uderzyło mnie przy tym, że Jarka traktował jak człowieka, tak osobowo, a nie jak jedną z wielu ofiar przestępstw. Tak zwyczajnie też czułem, że on jest po mojej stronie. Bałem się tylko, czy wystarczy mu zapału i sił.

Rozpoczynający się proces dowodzi, że niepotrzebnie się Pan obawiał.
Myślę, że siły będą mu jeszcze potrzebne, bo rozpoczyna się najtrudniejszy etap sprawy.

Czyżby miał Pan jakieś obawy w związku z procesem?
Po prostu mam świadomość, że oskarżyć to jedno, a udowodnić procesowo to drugie. Sprawy w polskich sądach są długotrwałe, a przepisy oraz procedury zawiłe. Poza tym prokurator Kosmaty ma równocześnie na głowie prowadzone cały czas śledztwo dotyczące wykonawców zbrodni.

Zobacz też: Sprawa Ziętary: zniczami upamiętniono zabitego dziennikarza

To samo o obawach, gdyby doszło do procesu, mówił mi kiedyś Pana ojciec, który był ławnikiem sądowym.
Bardzo żałuję, że on i matka nie dożyli tego momentu. Szczególnie brakuje mi ojca, który tak wiele wysiłku włożył w to, by pomóc wyjaśnić zabójstwo Jarka.

Długo zastanawiał się Pan czy zostać oskarżycielem posiłkowym. Dlaczego?
To dla mnie sprawa bardzo osobista, dotyczy przecież jedynego brata. Wielkim przeżyciem było dla mnie poznanie prawdy o tym, co z nim zrobiono, o tym co działo się od chwili jego porwania aż do jego zabójstwa po trzech dniach... Teraz z człowiekiem oskarżonym o doprowadzenie do tej potwornej zbrodni zetknę się osobiście. Będę musiał na sali sądowej powstrzymać moje emocje, aby nie przesłaniały one faktów.

Zobacz też: Rusza proces o zabójstwo Jarosława Ziętary

Czego oczekuje Pan po tym procesie?
Nic nie może zrekompensować ani naprawić tego, co się stało. Życia Jarkowi już nic nie wróci. Nie chcę zemsty. Chcę po prostu sprawiedliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski