Nowelizacja ustawy o systemie oświaty. Rodzicom trudniej zajrzeć do klasówek

Maciej Kałach
Piotr Krzyżanowski
Nauczyciele przestali oddawać uczniom ocenione sprawdziany. Aby je obejrzeć, rodzic zwykle musi pofatygować się do szkoły swojego dziecka

Od początku września coraz więcej szkół wpisuje w swój statut zasadę, że rodzic może oglądać sprawdziany swojego dziecka tylko podczas odwiedzin w placówce.

Jak tłumaczą dyrektorzy z Łodzi, zwłaszcza podstawówek, obostrzenia to efekt zmian w prawie, które weszły w życie z końcem wakacji: znowelizowana ustawa o systemie oświaty podkreśla, że klasówki mają być jawne i dostępne dla opiekunów, dlatego - zdaniem szefów szkół - trzeba je przede wszystkim... chronić przed zaginięciem.

- A wręczanie ocenionego sprawdzianu maluchowi wiąże się z niebezpieczeństwem zagubienia pracy, na przykład podczas powrotu do domu - mówi szefowa podstawówki z łódzkich Bałut, która zalecała pokazywanie prac rodzicom tylko podczas ich wizyt w szkole już w poprzednich latach szkolnych.

Natomiast inna dyrektorka zaleca wydawanie do domu tylko mniej ważnych kartkówek, zaś klasówki każe pozostawiać do wglądu w szkole.

Do zmienionego we wrześniu statutu szkoły odsyła Dariusz Jędrasiak, wicedyrektor II Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi. Teraz dokument dwójki mówi, że prace są dawane do obejrzenia uczniowi w dzień wpisania oceny do dziennika lekcyjnego, po czym „uczeń oddaje pracę, która jest przechowywana u nauczyciela do końca semestru, w którym odbył się sprawdzian lub kartkówka”. Natomiast „podczas konsultacji nauczycielskich rodzic lub prawny opiekun może uzyskać uzasadnienie wystawionych ocen oraz dostęp do wglądu we wszystkie sprawdziany i kartkówki”.

- Rodzice przychodzą do szkoły, gdy na przykład dziwią się, że korepetytor chwali ich dziecko, a w szkole oceny są słabe - mówi Dariusz Jędrasiak.

Dokładne zasady udostępniania sprawdzianów rodzicom muszą być wpisane do statutów szkół, bo nakazała to zmiana ustawy o systemie oświaty, która właśnie weszła w życie. W ustawie wcale nie ma mowy, że klasówki nigdy nie powinny opuszczać szkoły, jednak - jak opowiada dyrektorka podstawówki z łódzkiego Widzewa - do takiej interpretacji zachęcali urzędnicy z kuratorium oświaty podczas zebrań przed nowym rokiem szkolnym.

Specyficzny (albo niezmieniony jeszcze) statut posiada Szkoła Podstawowa nr 65 w Łodzi, gdzie sposób wglądu do prac zależy od zasad określonych przez nauczyciela.

Zdrowe jedzenie dziesiątkuje szkolne sklepiki
Źródło:TVN/x-news.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nowelizacja ustawy o systemie oświaty. Rodzicom trudniej zajrzeć do klasówek - Dziennik Łódzki

Komentarze 24

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gość
Nie trza mówić trza tylko trza mówić trzeba
M
Mama
Całkowicie zgadzam się z tym, że część nauczycieli jest leniwa i idzie na łatwiznę. Ja jak zaglądam do zeszytów mojego syna to poprostu czasami ręce mi opadają co te dzieci robią w szkole 4kl. a ja w zeszycie syna nie widziałam aby pani z języka polskiego sprawdzała zeszyt jest już koniec pierwszego semestru , dzieci również nie miały żadnego dyktanda. Nauczyciele za coś biorą pensję za mnie nikt do pracy nie chodzi dlaczego ja mam uczyć swoje dziecko ja mogę pomóc ale to szkoła jest odpowiedzialna za naukę i do tego została powołana .
T
Tata
Każdy kij ma dwa końce...u mojej córki w szkole oddawali prace klasowe jakiś czas, ale niestety ( sam widziałem)rodzice i dzieci dopisują na pracach klasowych i żądają potem wyższej oceny więc w sumie nie dziwie się, że nauczyciele się zabezpieczają, bo ludzie na prawdę potrafią iść w zaparte.
t
też zaniepokojona mama
kiedyś nauczyciele mieli wiedzę i autorytet, dziś ledwo kończy studia i idzie dzieci uczyć. A dzieci obecnie, z dostępem do wiedzy, mają jej dużo i szybko wyłapują głupoty i błędy nauczycieli. Potem jest narzekanie, że dzieci nie szanują, ale jak Pani z chemii w liceum ma problem z napisaniem wzoru lub doborem współczynników w równaniu, bo nie przygotowała się do zajęć to co się dziwić.
e
emina
Bzdura! Mój dziecko robi zadania z matematyki i calkiem dobrze ale w domu. Natomiast z klasowek i sprawdzianów dostaje 2 i 3. I co ja mam co chwila latać do babki żeby zobaczyć z czym on ma tam problem?! Leniwi nauczyciele!
R
Rodzic i nauczyciel
Problem w tym, że nauczyciele sami sie podważają. Wychowawca na zebraniu pozwala fotografować prace, a inny nauczyciel grozi nagana dziecku za wykonanie zdjęcia kartkówki, podważając rodzica i wychowawcę.
P
Pyawka
Brawo!!!!!!!!!!!!!!!! Nareszcie powiedziałaś prawdę. Najlepiej żeby szkoła załatwiła za rodziców wszystko + noclegi w świetlicy szkolnej, bo troskliwi rodzice nie mają czasu zajrzeć do zeszytów i książek swoich "cud mądrych" pociech. Więc każde niepowodzenie dziecka - wina (nie Tuska) a głupiego nauczyciela, który tylko wymaga!!!! Takie czasy , niestety
P
Paskuda
do przerażonej lenistwem nauczycieli mamy ase: te GOTOWCE latają po internecie, wystarczy poszukać jeśli ty nie potrafisz, to twoje dzieci już wkrótce (jeśli jeszcze nie) zaczną. Mimo tego, mimo że podawane są im zagadnienia, a wręcz pytania na kolejny sprawdzian (nacobezu się to nazywa) efekty są żadne. Ale to zapewne jest wina tych leniuchów - nauczycieli, którzy tak gnębią te mądre i niewinne dzieciątka. Za moich szkolnych lat nikt się takimi pierdołami nie zajmował. Jak przyszedł czas to nauczyciel po prostu robił sprawdzian i nie przejmował się tym czy się nauczyłam czy nie, bo to była moja sprawa, jeśli nie miałam wiadomości, nie szłam do dobrego liceum, a potem na dobrą uczelnię po dobrze płatny zawód. Byłam tego w pełni świadoma bo o tym rozmawiałam z rodzicami, a nie o tym czy nauczyciel miał rację czy nie miał jak mi postawił pałę. To moi NAUCZYCIELE i RODZICE uczyli mnie, że mój los jest w MOICH rękach i wystarczy tylko chcieć. NIGDY nie słyszałam że mi się coś od szkoły należy, nauczyciel był dla mnie zawsze autorytetem. Jak myślisz ase może to przez to, że NIGDY w domu nie podważano jego autorytetu, nigdy nie krytykowano decyzji czy oceny, moi rodzice mieli do moich nauczycieli pełne zaufanie. Odpowiedz sobie ase czy ty uważasz podobnie? Bo jeśli nie to właśnie robisz wszystko w kierunku zarwania autorytetu szkoły, jeśli wiesz lepiej to zajmij się sama wychowywaniem i edukacją swoich dzieci, masz do tego pełne prawo. Wywalczyły je dla ciebie tacy jak ja, edukowani i wychowywani przez RODZICÓW którzy byli partnerami dla NAUCZYCIELI nie zaś dla swych dzieci.
L
Lelum
i w ostatnim zdaniu odpowiedziałeś sobie dlaczego szkoła jest jaka jest - dzieci biorą przykład z rodziców, a tak przy okazji klasówka to nie żadna dokumentacja szkoły tylko praca twego dziecka głąbie, ono jak i tysiące innych przechodzi szczeble edukacji i nie jest w niczym inne od pozostałych
k
koko
w statusie szkoły?
K
K
Nie musisz posyłać swojego mądrego dziecka do szkoły. Możesz sam go uczyć w domu lub zatrudnić do tego inne osoby. Roszczeniowi są nie nauczyciele, ale właśnie tacy rodzice jak edzio. W jaki sposób nauczyciel ma uzasadnić ocenę, gdy sprawdzian nie trafi z powrotem do szkoły, a roszczeniowy (dodam - często niekompetentny) rodzic chce uzasadnienia oceny? Jeżeli rodzic chce wiedzieć nad czym popracować, niech przejrzy zeszyt dziecka, przepyta go i będzie wiedział, co jego dziecko umie. Ale pewnie tego nie zrobi, bo mu się nie chce albo nie ma czasu dla swojego ukochanego dziecka, którego umysł gnoi i niszczy nauczyciel.
a
ase
Nie tylko chodzi o to zeby ukrywac "niewiedze" nauczycieli, raczej w to watpie. Mam doswiadczenie 5 letnie z dwojka moich dzieci, chodzacych do szkoly podstawiowej. Gdzie oczywiscie nie dostajemy sprawdzianow do domu, z prostej przyczyny, ktorej nauczyciele nie mowia. Te sprawdziany sa to GOTOWCE przygotowane przez wydawnictwa z uwagi na wybor podrecznikow tegoz wydawnictwa. Oczywiscie pomijam juz fakt, ze poprawa sprawdzianow odbywa sie na takich samych GOTOWCACH. Wychodzi mi wiec, ze nauczyciele to straszne leniuchy sa. A w statusie szkola sobie zapisala, ze sprawdziany sa udostepniane w szkole, i jest zakaz kopiowania, fotografowania i wynoszenia ze szkoly. Zastanawiam sie czy chodzi o dobro dziecka czy szkoly?
Jula
Jeżeli prezentujesz taka wiedze z j.obcego, jak z polskiej ortografii to nie tylko jestes niedouczony, ale żałosny.
.
Również telefonem.
"Bo to dokument jest i nie wolno go kopiować".
m
mili
Tylko szkoda że w niektórych szkołach jest zakazane używanie tel. Ze strachu że dzieci nagrają coś tajnego jak np nauczyciele traktują dzieci i jak wyzywaj tak było w szkole mojego dziecka. A widząc taką Klasówka wiem nad czym popracować lub gdzie jest problem
Wróć na i.pl Portal i.pl