Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biskupice Radłowskie. 15-latek bronił matki. Ojciec nie przeżył

Robert Gąsiorek
fot. Joanna Urbaniec
Gdy 42-letni mieszkaniec Biskupic Radłowskich po raz kolejny zaczął się awanturować z żoną, 15-letni syn nie wytrzymał. Stanął w obronie nękanej matki. Ojciec i syn szarpali się, po chwili obaj upadli na podłogę. Starszy mężczyzna już się z niej nie podniósł. Badaniem okoliczności rodzinnej tragedii zajmuje się teraz prokuratura.

Do nieszczęścia nie doszłoby, gdyby mężczyzna respektował sądowy zakaz zbliżania się do małżonki. Orzeczenie sądu miało uchronić kobietę przed znęcającym się nad nią mężem. W sobotę, mimo zakazu, 42-latek koniecznie chciał się dostać do domu, w którym mieszka jego żona i trójka ich dzieci. Według policjantów tego popołudnia był pijany.

Gdy po szamotaninie 42-latek znieruchomiał na podłodze, rodzina natychmiast wezwała pogotowie.

- W domu nie było śladów krwi, a mężczyzna nie miał widocznych oznak obrażeń ciała - relacjonuje nam Witold Duda, kierownik Dyspozytorni Medycznej nr 2 w Tarnowie. Reanimacja nic nie dała. Prokuratorzy sprawdzają teraz, czy zgon mężczyzny nastąpił z przyczyn naturalnych, czy też mógł się do niego przyczynić nastolatek starający się bronić matki. - To standardowa procedura w takich przypadkach - zastrzega Marcin Stępień, prokurator rejonowy w Tarnowie.

Chłopak po przesłuchaniu przez sąd rodzinny wrócił do domu. W jego winę we wsi nie wierzy nikt. Ludzie podkreślają, że jest odpowiedzialny i pomaga matce w prowadzeniu domu.

***

Mieszkańcy Biskupic Radłowskich od soboty zadają sobie jedno pytanie: co tak naprawdę zaszło w jednorodzinnym domu niedaleko centrum sennej wioski? Tym, że domowa awantura zakończyła się śmiercią, są zszokowani. - Doskonale znam tę rodzinę i naprawdę niczego złego o nich nie byłbym w stanie powiedzieć. Zawsze pomagali, gdy prosiłem o jakąkolwiek pomoc - załamuje ręce Kazimierz Sarnecki, sołtys Biskupic Radłowskich.

Sądowy zakaz

42-latek od co najmniej miesiąca mieszkał gdzieś poza domem. Nie bez powodu, bo obowiązywał go sądowy zakaz zbliżania się do małżonki. To efekt prowadzonego przeciwko niemu prokuratorskiego postępowania o znęcanie się nad kobietą. - Sam miał zamiar poddać się karze. W tym tygodniu planowaliśmy skierowanie wniosku w tej sprawie do sądu - mówi Marcin Stępień, prokurator rejonowy w Tarnowie.

Tymczasem w sobotę, wbrew zakazowi, mężczyzna postanowił zjawić się w rodzinnym domu. Wszystko wskazuje na to, że był pod wpływem alkoholu. Według śledczych, chciał spotkać się z trojgiem dzieci. Wcześniej jednak zaczął awanturować się z żoną. Wtedy nadszedł ich 15-letni syn.

- Chłopak stanął w obronie matki. Doszło do szarpaniny - mówi asp. szt. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji. - Obaj przewrócili się na podłogę, z której mężczyzna już nie wstał - dodaje.

Na miejsce prędko wezwana została karetka pogotowia. Ratownicy od razu przystąpili do reanimacji, ale życia mężczyźnie nie dało się uratować.

- W domu nie było śladów krwi, a ciało ratowanego nie nosiło śladów obrażeń- podkreśla Witold Duda, kierownik Dyspozytorni Medycznej nr 2 w Tarnowie.

Mimo to tarnowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 42-latka. Jego syn został już wstępnie przesłuchany przez sąd rodzinny. Po tych formalnościach mógł wrócić do domu.

Taki fajny chłopak

Kogokolwiek zapytać w Biskupicach, nikt nie daje wiary w to, że chłopak mógł się przyczynić do śmierci ojca.

- Całą noc nie spałem, tylko myślałem o tym dzieciaku. Co on może teraz przeżywać? Jest mi naprawę szkoda tej rodziny - martwi się sołtys Sarnecki.

- Matka bardzo dobrze wychowała tego chłopca. Zawsze był grzeczny i zdyscyplinowany. To nie jest jakiś chuligan, tylko zupełnie normalny nastolatek - zauważa jedna z sąsiadek, ale woli pozostać anonimowa.

W samych superlatywach o rodzinie wypowiadają się też kolejni nasi rozmówcy. Przypominają, że kilka lat temu ich dom częściowo spłonął w pożarze. Wielu mieszkańców wioski pomagało w odbudowie.

Można też jednak usłyszeć, że zmarły nie był przykładnym ojcem. Miał nadużywać alkoholu, a z domu od czasu do czasu dochodziły odgłosy awantur. - Niedawno zwolnili go dyscyplinarnie z pracy. Być może właśnie za alkohol - przypuszcza jedna z sąsiadek.

Wczoraj odbyła się sekcja zwłok mężczyzny, teraz przeprowadzane będą jeszcze dodatkowe badania. - Do dwóch tygodni powinniśmy poznać opinię biegłych, dzięki której wyjaśnione zostaną przyczyny śmierci mężczyzny. Wtedy zdecydujemy o dalszym kierunku śledztwa - mówi prokurator Stępień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska