18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Matka Polka" igra ze zdrowiem czteroletniego Michałka

Magda Szrejner
Magdalena Rycka nie może się doprosić, by lekarze przyjęli do szpitala jej chorego synka Michałka
Magdalena Rycka nie może się doprosić, by lekarze przyjęli do szpitala jej chorego synka Michałka fot. Paweł Nowak
- Już nie mam siły błagać, żeby moje dziecko zostało przyjęte do szpitala - mówi Magdalena Rycka, mama 4-letniego Michałka. Dziecko dwa tygodnie temu dostało od lekarza rodzinnego skierowanie do szpitala na oddział neurologiczny. Chłopiec ma podejrzenie zapalenia opon mózgowych i poważne uszkodzenie rdzenia kręgowego.

Rodzice chłopca co drugi dzień dzwonią do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie mały Michał był już leczony wcześniej, i pytają czy maluch zostanie przyjęty. Bezskutecznie.

- Lekarze odpowiadają, że nie ma miejsc i że nie mogą przyjąć dziecka w tej chwili - denerwuje się mama chłopczyka. - Kazali jedynie zostawić numer telefonu i powiedzieli, że jak tylko będzie możliwość przyjęcia mojego synka, to zadzwonią. Kilka dni później dostaliśmy telefon, że 16 lutego mamy być przygotowani i mamy czekać na sygnał ze szpitala. Wykąpałam Michałka, byliśmy naszykowani, ale okazało się że tym razem też nie zostaniemy przyjęci - opowiada rozżalona mama dziecka.

Lekarz rodzinny, który opiekuje się Michałkiem, twierdzi, że chłopiec powinien być niezwłocznie zdiagnozowany neurologicznie.

- Dziecko ma poważny problem z chodzeniem i niepokojące objawy - mówi dr Grażyna Madej, lekarz rodzinny, pod opieką której znajduje się chłopiec. - Ja nie mam możliwości, żeby dalej leczyć chłopca, powinien być pod opieką specjalisty. Dlatego dałam skierowanie do szpitala. Też jestem zdziwiona, że mały jeszcze nie został zbadany.

Chłopiec był leczony na oddziale neurologicznym szpitala "Matki Polki" już w styczniu tego roku. Miał wrócić na oddział na dodatkowe badania, bo ma poważne uszkodzenie rdzenia kręgowego. Do tej pory skarżył się, że bolą go nóżki, miał problemy z chodzeniem, przewracał się. Po ostrej infekcji, jaką przeszedł na początku lutego, mały zaczął płakać, że bolą go też rączki.

- Z dnia na dzień Michaś czuje się coraz gorzej - mówi mama chłopca i przyznaje, że postanowiła szukać dla synka pomocy gdzie indziej.

- Chcieliśmy zabrać ze szpitala kartę leczenia Michałka - opowiada jego tata. - Pojechaliśmy tam w miniony poniedziałek, potem jeszcze we wtorek, ale lekarze nie chcieli nam wydać dokumentacji dziecka, nie podając żadnych powodów.

Dlaczego szpital opiera się, żeby przyjąć chłopca na oddział? Lekarze twierdzą, że o całej sprawie dowiadują się od dziennikarzy i że niemożliwe, żeby ktokolwiek blokował przyjęcie dziecka do szpitala.

- Nie rozumiem skąd całe to zamieszanie - dziwi się dr Grażyna Ircha, zastępca kierownika kliniki neurologii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. - Chłopiec leżał u nas już wcześniej, ma rozpoznany problem neurologiczny i zlecone badanie rezonansem magnetycznym w znieczuleniu ogólnym. Po awarii naszego sprzętu musimy dzieci wozić do szpitala im. Barlickiego.

Dr Ircha dodaje jednak, że na wolny termin czeka się nawet 2-3 miesiące.

- Co do przyjęcia chłopca na oddział, to nie wydaje mi się, żeby lekarz dyżurny mógł odmówić przyjęcia dziecka. Jeśli stan jego zdrowia wymaga hospitalizacji, to po zbadaniu natychmiast trafi na oddział - zapewnia nas dr Ircha. - Proszę poinformować matkę, że może w każdej chwili pojawić się z dzieckiem w klinice. Na pewno zostanie zbadane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki