Dr Joanna Heidtman: Żyj i daj żyć innym. To złota zasada

Ewelina Nowakowska
Joanna Heidtman
Joanna Heidtman Fot. Archiwum Prywatne
- Świetną formą odpoczynku może się okazać spędzenie kilku dni bez żadnego planu. To odświeża umysł i wyrywa z codziennej rutyny - proponuje dr Joanna Heidtman, psycholog i wykładowca, w rozmowie z Eweliną Nowakowską.

Długi weekend majowy to przedsmak wakacji. Jak dobrze zaplanować majówkę, żeby skutecznie odpocząć w ten czas?
Nie każdy lubi planować. Nie budujmy dodatkowego stresu, traktując wolny czas jako projekt do wykonania. Ale warto wiedzieć wcześniej, co nam daje najlepszą regenerację, i postawić właśnie na tę formę spędzenia wolnego czasu. Dla jednych będzie to aktywny wypoczynek, dla innych spokojne spotkania rodzinne i towarzyskie. Nawet kilka dni bez planu dla niektórych zapracowanych w sztywnych schematach korporacyjnych będzie odpoczynkiem. Ja pojadę w góry. Lubię kontrast w stosunku do mojej pracy, ciszę, kontemplację, wysiłek fizyczny.

Jak dobierać pomysły na długi weekend?
Kilka dni z rzędu pozwala czasem na wyjazd, zwiedzanie, oddanie się jakiejś pasji, na którą w zwykłym tygodniu brakuje nam czasu. Zazwyczaj w tym czasie możemy spodziewać się dobrej pogody, więc mnóstwo ludzi wyjmuje po zbyt długiej zimie rolki, rowery, motocykle. W niektórych rejonach pojawią się pewnie miłośnicy paralotni, a w górach schroniska będą pełne.

Nie wszyscy będą mogli pozwolić sobie na wyjazd w góry, nad morze czy za granicę. A co robić w majówkę, jeśli nigdzie nie możemy pojechać?
Majowy weekend to dla wielu ludzi okazja, by zrobić coś z bliskimi. Nie wszyscy mogą, ale też nie chcą wyjeżdżać. Przydomowe ogródki, działki itd. to dla wielu owszem, praca, ale jak sami podkreślają - sposób na pozbycie się stresu. Rodziny, zwłaszcza te z małymi dziećmi, będą miały okazję, by pobyć razem - to może wydawać się banalne, ale kiedy czas spędzany wspólnie, jest tak ograniczony w ciągu normalnego tygodnia, dla wieli z nich będzie to wiele radości.

Na ile planować i jak planować taki urlop?
Długie weekendy niosą w sobie coś, co nazywam pułapką podróżowania. Tych dni wolnych nie jest tak wiele, za to wszyscy korzystają z nich w tym samym czasie. Oznacza to koszmar wyjazdów i powrotów - w pociągach, na drogach itd. Samo podróżowanie może się więc okazać na tyle męczące, że w ogóle albo w niewielkim stopniu nie odpoczniemy. Czasem więc warto dobrze to przemyśleć, czy plan wyjazdowy jest rzeczywiście dobrym pomysłem. Choć warto wyjechać. Wtedy robimy coś innego, spotykamy się z innymi ludźmi, w ten sposób zyskujemy nową perspektywę i swobodniejszy oddech. Stresy i męczące nas myśli i emocje w ten sposób szybciej wygaszają się i możemy podjąć nowy wysiłek. Dlatego też po powrocie stare problemy widzimy w nowy sposób, często bardziej optymistyczny, to znaczy wiemy, jak sobie z nimi poradzić.

Skąd taki wniosek? Wydaje się, że obcowanie z nową kulturą jest fascynujące do momentu, kiedy jest ona obca.
Co dokładnie ma pani na myśli?

Trudno przełożyć na obcą rzeczywistość rodzimy sposób myślenia. Kultura to tylko cecha systemu, sfera wyuczonych sposobów myślenia i działania.
Tak, to prawda, być może tym poniekąd różni się turysta od podróżnika. Ten pierwszy lubi nowości, ale nie chce czuć się obco, więc dobrze, jeśli wszystko jest zorganizowane w taki sposób, w jaki zna albo na jaki jest przygotowany. Ci, którzy mają w sobie gen podróżnika, wiedzą, że nie będzie tak samo jak u nich w domu, ale właśnie po to tam są. Patrzą w podróży na rzeczywistość z perspektywy antropologicznej. Jest im łatwiej przyjąć, że ludzie w różnych miejscach podlegają różnym zasadom społecznym i nie ma co porównywać i uważać jedne z nich za lepsze, inne - za gorsze. Kiedy byłam w Bhutanie, powiedzieli nam przed wizytą w wyższymi dostojnikami z dworu królewskiego, że jesteśmy uważani tutaj za barbarzyńców. Byliśmy początkowo oburzeni. Ale wyjaśniono nam, że to dlatego, że jesteśmy egocentryczni, dużo mówimy, zamiast słuchać. W kulturze Wschodu więcej się słucha, niż mówi, i zawsze myśli się w kategoriach "my", nie "ja". Stąd ta różnica perspektyw. Ale ona potrafi uwalniać od schematów i już przez tylko mamy szansę poczuć się lepiej dzięki podróżowaniu.

W ostatnim czasie grillowanie stało się wyjątkowo popularnym sposobem spędzania weekendów. Dziś możemy mówić wręcz o fenomenie tego zjawiska.
Spotkania przy grillu zaspokajają bardzo naturalną potrzebę człowieka - potrzebę afiliacji, czyli bycia razem.

Dlaczego ludzie grillują? Jakie potrzeby realizują przy grillu?
Grill na świeżym powietrzu, wokół którego wszyscy się gromadzą, przywodzi na myśl dawne biesiadowanie przy ognisku, tyle że ognisko zastąpił właśnie grill, a kotły z bigosem czy tusze mięsa - kiełbaski z supermarketu. Ale obraziłabym tych, którzy rzeczywiście z grillowania zrobili sztukę kulinarną, i dla nich jest to także okazja do popisu.

Dużo mięsa, dużo piwa - to słowa klucze takiej biesiady. Ale podobnie jak kij ma dwa końce, tak i tu nie wszystko jest oczywiste i pojawia się pewien społeczny zgrzyt. Gdy grillujemy, często myślimy tylko o sobie, mając w nosie, jak się z tym czuje na przykład sąsiad.
Cóż, może nie jest oczywiste, kto i jaką ma tu swoją rację. Być może wystarczy przypomnieć sobie konieczność dostosowania się do złotej zasady życia razem: żyj i daj żyć innym. A więc musimy myśleć także o tych, którzy nas otaczają czy z nami sąsiadują. Jeżeli coś robisz, a masz do tego prawo, to dobrze, ale tylko wtedy, gdy nie narusza to czyjejś wolności.

Z grillowaniem jest o tyle ciekawa sprawa, że obyczaj ten uznawany jest za jedne z największych osiągnięć ostatniego dwudziestolecia obok możliwości zakładania własnych firm i wyjeżdżania za granicę. To trafne stwierdzenie?
Jak wspomniałam, owo grillowanie to współczesna forma biesiadowania. Dawniej przy jedzeniu omawiano wiele istotnych spraw. Dodatkowo, jedzenie wyzwala również przeróżne hormony szczęścia, czujemy się syci i zadowoleni. Akurat ta forma biesiady nie wymaga również sztywnego trzymania się savoir-vivre, który mocniej ogranicza nas przy stole. Podczas grillowego spotkania możemy poruszać się i czuć swobodnie. Obowiązują mniej formalne strój, ubranie i zachowanie.

A może tak już jest, że wszelkie ważne i przyjemne okoliczności w życiu człowieka kojarzą się z wielką ucztą?
W polskiej tradycji królują bogato zastawione stoły i długie godziny biesiadowania przy stole. Niewątpliwie takie uczty w gronie najbliższych wytwarzają poczucie bliskości i jedności. Samo przygotowywanie takiej grillowej biesiady jest już elementem spajającym. Spędzanie miłych chwil w towarzystwie znajomych, przyjaciół, rodziny, może okazać się czymś, na co czekamy przez cały rok. Tym bardziej że coraz bardziej stajemy się społecznościami zatomizowanymi, żyjemy w małych grupkach w związkach lub rodzinach i jest nie tak wiele okazji do takiego swobodnego biesiadowania i wspólnych posiłków.

Może dlatego, że wraz z nowoczesnością utraciliśmy czas wolny, a raczej inaczej go pojmujemy? Może po części jako ucieczkę od smutnej, szarej rzeczywistości. Coraz rzadziej organizujemy wspólne wypady. Jeśli mamy odrobinę wolnego, to wolimy pobyć sami, czytając książkę.
Na pewno nastąpiło pewne indywidualne zróżnicowanie odczuć związanych z pojmowaniem czasu wolnego. Ale trendy, o których mowa, są sprzeczne i wzajemnie się wykluczają. Kultura czasu wolnego serwuje nam wiele możliwości na oddawanie się słodkiemu lenistwu, z drugiej strony - przemysł turystyczny zachęca nas do wyjścia z domy i włóczenia się po całym świecie. Każdy robi, co chce, nie trzymając się już jedynie wąskiego grona krewnych czy najbliższych przyjaciół. Ale nie możemy powiedzieć, że kolektywne spędzanie wolnego czasu odeszło już w przeszłość. Tyle że dziś mamy do czynienia z grupami ludzi, którzy razem spędzają wolny czas, ale łączą ich zupełni inne relacje.

Z czego wynikają te zmiany?
Tak zmienia się cały świat, w tym bycie w grupie. Wychowujemy się w społeczeństwach mobilnych, otwartych i gotowych na zmiany. Nie jesteśmy przywiązani do jednej grupy, coraz częściej odłączamy się od tej, w której się wychowaliśmy i dorastaliśmy. Dziś grup, do których należymy, można wskazać wiele. Zmieniły się czasy, zmieniały się forma i byt istnienia człowieka. Też celowość i relacyjność grup jest inna. Już Mark Granovetter, amerykański socjolog, sygnalizował, że w obecnym procesie zmian możemy mówić o sile słabych więzi, które wypierają te sformalizowane. Jest on twórcą koncepcji, w myśl której w zwartych środowiskach dochodzi do pęknięć i rozluźnienia relacji międzyludzkich, zwłaszcza tych tradycyjnych. Tak zmienia się całe społeczeństwo. Badania Granovettera dotyczyły gównie przestrzeni marketingu, informacji naukowej czy polityki. Słabe więzi nie wymagają zaangażowania, bo to tak zwane sieci nieformalne. Dziś te słabe relacje mają największą siłę. Dlatego, gdy przebieramy w ofertach i szukamy towarzysza na wspólny wypad, bywa, że wybieramy osoby, które akurat w tym czasie także chcą tam się wybrać, są zorientowana w temacie, a niekoniecznie naszych najbliższych przyjaciół. Wystarczy na portalu społecznościowym zapytać "Kto chce się wybrać do X?" i tworzy się paczka. Być może, a nawet jest to bardzo prawdopodobne, że po powrocie ta grupa rozpadnie się, ale jednak zaistniała - bo ci ludzie czegoś doświadczyli, coś przeżyli razem i dodatkowo łączył ich wspólny cel, a może i wartości.

Ci, który otrzymują najniższą krajową, nie mogą pozwolić sobie na długi weekend. Co będzie dla nich alternatywą?
Trudno jest wypowiadać się o wszystkich, którzy są w podobnej sytuacji, kiedy właśnie ustaliłyśmy, że sposób, w jaki wypoczywamy, jest całkowicie zindywidualizowany. Nie wszystko zależy tu od pieniędzy. Czasem zwykły odpoczynek, spacer, zwolnienie tempa, bycie z bliskimi, kiedy można spokojnie rozmawiać albo po prostu robić coś razem, jest już tym, co regeneruje siły. Bez długiego urlopu i mnóstwa pieniędzy.

A osoby pracujące w korporacjach, uczestniczące w tzw. wyścig szczurów, mogą liczyć na oderwanie się od zajęć i zrelaksowanie podczas zbliżającego się majowego wypoczynku?
Udział w wyścigu szczurów też jest wyborem. Osoby, które decydują się brać w nim udział, zazwyczaj świetnie wiedzą, że będzie to oznaczało potężną eksploatację własnych sił fizycznych, mentalnych, emocjonalnych. Krótkie urlopy wykorzystują na całkowite oderwanie się od pracy, także poprzez podróże i sport. Bywa, że stres zwycięża, staje się zbyt długi, wówczas balans energii zostaje zachwiany, i osoba nawet podczas dni wolnych nie potrafi wypoczywać. To sygnał ostrzegawczy, często zmuszający do zmian. Intensywna praca wymaga umiejętności szybkiej regeneracji, ale też nie może trwać całe życie. Nie bez powodu mówimy "czas wolny" - to nie tylko czas, w którym możemy oderwać się od pracy, ale też czas, w którym nasze życie może wolniej płynąć.

Rozmawiała Ewelina Nowakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl