Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Audyt ws. Jędrzejewskiego: Faktury bez pokrycia

Łukasz Cieśla
Audyt ws. Jędrzejewskiego: Faktury bez pokrycia
Audyt ws. Jędrzejewskiego: Faktury bez pokrycia Pawel Miecznik
Znamy wyniki kontroli w spółce kierowanej przez byłego wiceprezydenta Poznania.

Spinki do mankietów, grawerowane długopisy, stroje do uprawiania triathlonu, okulary sportowe, organizacja pikników, częste wydatki na doradztwo i marketing - takie faktury były opłacane przez przynoszącą straty spółkę Szpitale Wielkopolski.

Te wydatki zostały wyliczone w audycie, do którego dotarliśmy. Kontrola dotyczyła okresu, w którym spółką zarządzał Jakub Jędrzejewski, były wiceprezydent Poznania i były członek PO.

Afera fakturowa
Spółka Szpitale Wielkopolski została powołana przez samorząd województwa wielkopolskiego do budowy szpitala dziecięcego w Poznaniu. Lecznicy wciąż nie ma, spółka przynosiła straty, stać ją było na dalszą działalność dzięki „kroplówce”, w której były publiczne pieniądze.

W kwietniu tego roku „Gazeta Wyborcza” jako pierwsza napisała o dziwnych fakturach, które spółka płaciła w okresie, gdy kierował nią Jakub Jędrzejewski. Były polityk PO zarządzał nią do grudnia 2014 roku. Odszedł, bo jako szef zwycięskiej kampanii wyborczej Jacka Jaśkowiaka z PO został jego pierwszym zastępcą.

Zobacz też: Nie będzie śledztwa w sprawie nacisków na Jakuba Jędrzejewskiego

Wiceprezydentem Poznania był tylko od grudnia do kwietnia, bo „afera fakturowa” doprowadziła do jego dymisji. Podał się do niej, ale ogłosił, że robi to w trosce o miasto. A prezydent Jaśkowiak zdawał się wierzyć w jego uczciwość, nie przekreślał dalszej współpracy. Wyrazem tego zaufania było powołanie Jędrzejewskiego do rady nadzorczej poznańskiego MPK.

Śledztwo i audyt
Poznańska prokuratura wciąż prowadzi śledztwo ws. zleceń spółki. A nowy zarząd spółki zlecił „audyt śledczy”, który przeprowadziły dwie zewnętrzne kancelarie. Kontrola się zakończyła. Jej wyniki miały zostać przekazane śledczym.
Nam udało się poznać ustalenia audytorów. Jak usłyszeliśmy, dokument porusza więcej wątków niż te, które bada prokuratura. Autorami dokumentu są Krzysztof Urbań-czak, były prokurator, obecnie adwokat oraz biegły rewident Dariusz Sarnowski i kancelaria, której jest prezesem.

Podczas audytu badano lata 2011-2014. W tym okresie prezesami spółki byli Grzegorz Wrona, a po nim Jakub Jędrzejewski, który wcześniej był wiceprezesem.

Dziwne zlecenia
W przypadku części faktur audytorzy „powzięli wątpliwości”, czy niektóre zlecenia wykonano jedynie „na papierze”, czyli fikcyjnie.

Do części faktur nie ma żadnych umów o współpracy z daną firmą, w spółce brakuje materiałów, za które zapłacono spore kwoty z publicznych pieniędzy.

Zobacz też: Afera fakturowa: Szpitale Wielkopolski kupiły... album o papieżu

W innych przypadkach umowy są, ale wątpliwości budzą kwoty pojawiające się na fakturach i sens zamawiania konkretnych usług i towarów przez spółkę mającą zbudować szpital. Chodzi na przykład o współpracę z klubem fitness Red Oak prowadzonego przez znajomego Jędrzejewskiego, z firmą reklamową ZNAK, firmą komputerową Programma.pl, firmą Endu handlującą sprzętem sportowym.

Wątpliwości wzbudziły też umowy z adwokatem Łukaszem Winowskim na obsługę prawną spółki. Audyt zwraca uwagę na wysokie wynagrodzenie w stosunku do liczby godzin obsługi prawnej. Prawnik przez pewien czas, miesięcznie otrzymywał 9,5 tys. zł brutto.

Według audytu to wsparcie prawne było incydentalne. Ponoć ograniczyło się do jednego spotkania i wydania jednej opinii. Chcieliśmy poznać opinię Łukasza Winowskiego. Nie chciał rozmawiać o audy-cie.
Audyt zaleca też, by zbadać sens wyjazdu Jędrzejewskiego na wizytę studyjną do Wielkiej Brytanii (koszt jej organizacji to 40,5 tys. zł brutto) czy wynajęcie lokalu od Hipodromu Wola w Poznaniu.

Inne wątpliwe faktury dotyczą: spinek do mankietów, długopisów z grawerem, organizacji pikników przez klub Red Oak. Kilka faktur dla klubu za okres czerwiec-wrzesień 2014 opiewało na 104 tys. zł brutto. Prowadzący klub Łukasz Weigt nie odpowiedział na naszą prośbę o kontakt. Z audytu wynika, że Jędrzejewski złożył pisemne wyjaśnienia.

Twierdził, że np. studio reklamowe ZNAK dostarczyło 500 koszulek, które potem rozdano nad poznańską Maltą. A klub Red Oak, jak przekonywał polityk, zorganizował pikniki i promocje spółki.

Nie ma telefonu, e-maili
Wyjaśnienia Jędrzejewskiego nie rozwiały wątpliwości spółki. Z audytu wynika na przykład, że osoba odpowiedzialna za fanpage spółki na face-booku nie wiedziała o rzekomo odbytych piknikach.

Dzień Dziecka miał się odbyć przy szpitalu dziecięcym przy ulicy Krysiewicza. Ale na polecenie Jędrzejewskiego imprezę odwołano. Ponoć nikt w spółce nie wiedział, że impreza odbędzie się w Red Oak. Nie ma też, jak wynika zaudytu, dowodów, że piknik się odbył.

W audycie odniesiono się też do okresu po odejściu Jędrzejewskiego. Zarzucono, że nie zdał pieczęci spółki, komputera służbowego i telefonu, który rzekomo został uszkodzony, a potem sprzedany. Z audytu wynika, że nie było możliwości weryfikacji e-maili Jędrzejewskiego. Bo jego skrzynka pocztowa jako jedyna nie była połączona z serwerem spółki, a potem została usunięta. W audycie pojawia się zdanie, że według podejrzeń spółki, osoba z zewnątrz zdalnie sprawdziła, czy skrzynka e-mail Jędrzejewskiego została usunięta.
Sytuacje kryzysowe

Kolejne zastrzeżenia dotyczą tego, że w latach 2013-2014 wzrosły wydatki na promocję, konkursy, doradztwo, usługi informatyczne.

Spółka generowała straty, budowa szpitala nie ruszała, z publicznych pieniędzy podwyższano jej kapitał zakładowy. Ale podpisano umowy m.in. ze spółką AS-Media, należącą do poznańskiej dziennikarski Joanny Kardasz-Dyc. Chodziło o „dostarczenie strategii polityki informacyjnej i działań promocyjnych” najpierw za 15 tys. zł brutto, potem za 50 tys. zł brutto. Współpraca trwała około roku.

Joanna Kardasz-Dyc po odebraniu naszego telefonu mówi, że spodziewała się, że prędzej czy później ktoś zainteresuje się tymi zleceniami. I jest zadowolona, że może się odnieść do wyników kontroli.

Mówi, że jako dziennikarka poznała Jędrzejewskiego, gdy był radnym PO. Współpraca ze spółką została nawiązana, gdy potem został jej wiceprezesem.

Zobacz też: Jakub Jędrzejewski wykluczony z Platformy Obywatelskiej

- Zostałam poproszona przez Jakuba Jędrzejewskiego, by przygotować jego i pracowników spółki między innymi do wystąpień publicznych, reagowania na sytuacje kryzysowe, do rozmów z osobami z zagranicy na temat partnerstwa publiczno-prywatnego. To była ciężka praca, właściwie musieliśmy być dostępni 24 godziny na dobę. Kiedy złożył propozycję współpracy, nie dopytywałam, czy to uzasadnione działanie spółki - opowiada Joanna Kardasz-Dyc.

Dodaje, że w szkolenia angażowali się jej pracownicy, prowadziła je m.in. osoba świetnie znająca język angielski. Omawiane sytuacje kryzysowe dotyczyły na przykład potencjalnych pytań dziennikarzy, dlaczego przedłuża się budowa szpitala. Władze spółki uczyły się, jak odpowiadać mediom.

- Wobec mnie i mojej firmy Jakub Jędrzejewski był bardzo wymagający i skrupulatny. Nasza współpraca zakończyła się po kilkunastu miesiącach. Usłyszałam od władz spółki, że budowa szpitala się przeciąga i w tej sytuacji nasza dalsza współpraca mogłaby być źle odebrana przez osoby z zewnątrz. Późniejsze zastrzeżenia pod jego adresem, że były faktury innych firm bez potwierdzenia wykonania danej usługi, przyjęłam z dużym zaskoczeniem - mówi dziennikarka.
Papier pamięta
Jak Kardasz-Dyc, jako była „trenerka” Jędrzejewskiego, ocenia jego reakcję na aferę fakturową? Przypomnijmy, że były wiceprezydent najpierw nie chciał podać się do dymisji. Ważnym politykom Platformy Obywatelskiej zarzucił naciski. Sugerował, że stał się niewygodny, bo nie chciał zatrudniać w spółkach miejskich osób wskazywanych przez PO.

Joanna Kardasz-Dyc: - Wiele zależy od czyjejś pokory. Pracownicy spółki taką pokorę mieli, z kolei Jakub Jędrzejewski miał specyficzny sposób bycia. Czasami miał takie autorytarne zachowania, reakcje nie zawsze adekwatne do sytuacji. Nie wszystkie jego zachowania mi się podobały. Jednak to nie znaczy, że go negatywnie oceniam. Był dżentelmeński, świetnie znał języki, wobec nas był wymagający - wspomina dziennikarka.

Jakub Jędrzejewski nie zareagował nasze prośby o kontakt w sprawie wyników audy-tu. O swoim byłym współpracowniku wypowiedział się za to Leszek Wojtasiak, członek zarządu województwa wielkopolskiego i wiceszef PO. W partii uchodził za politycznego patrona Jędrzejewskiego. Ale to przeszłość.

- Sprawa faktur to wielkie zaskoczenie dla mnie, ale i duża nonszalancja oraz brak wyobraźni ze strony Jakuba Jędrzejewskiego - stwierdza Leszek Wojtasiak. - Papier wszystko pamięta, ale niektórzy ludzie o tym zapominają.

Leszek Wojtasiak sam w niedalekiej przeszłości miał poważne kłopoty. Podał się do dymisji w związku ze sprawą o nieprawdziwe oświadczenia majątkowe i złamanie ustawy antykorupcyjnej. Jednym z jego obrońców był wówczas adwokat Urbańczak, jeden z autorów audytu. Wojtasiak mówi, że obu tych spraw nie należy łączyć. W jego sprawie zapadł łagodny wyrok, który umożliwił mu powrót do polityki.

Jak będzie z Jakubem Jędrzejewskim?
Na razie wiele stracił, choć wciąż wspiera go prezydent Jacek Jaśkowiak. Co musi się stać, żeby Jaśkowiak stracił do niego zaufanie i odwołał Jędrzejewskiego z rady nadzorczej MPK?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski