Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS chce likwidować gimnazja. To źródło zła czy sposób na wychowanie młodzieży?

Anna Jarmuż
W poznańskim Gimnazjum nr 42 są klasy przysposabiające do zawodów. Młodzież uczy się u pracodawców. Dzięki temu łatwiej jej odnaleźć się na rynku pracy. To wszystko zastąpi nauka ogólna
W poznańskim Gimnazjum nr 42 są klasy przysposabiające do zawodów. Młodzież uczy się u pracodawców. Dzięki temu łatwiej jej odnaleźć się na rynku pracy. To wszystko zastąpi nauka ogólna Łukasz Gdak
Prawo i Sprawiedliwość chce zlikwidować gimnazja i wrócić do 8 klas podstawówki. Eksperci i nauczyciele: gimnazja mają zniknąć akurat wtedy, gdy w końcu zaczęły się sprawdzać

Likwidacja gimnazjów i powrót do ośmioklasowej szkoły podstawowej, czterech klas liceum i pięciu technikum. Zdaniem polityków PiS to lekarstwo na młodzieńczą patologię. Taki sam pomysł ma Zjednoczona Lewica.

- Gimnazjum stało się szkołą, która zaczęła generować więcej kosztów niż pożytku - dowodził podczas lipcowej konferencji w Opolu Sławomir Kłoskowski - poseł PiS, który w zespole Beaty Szydło odpowiada za sprawy oświaty. Jego zdaniem, szkoły te kojarzą się dzisiaj wyłącznie z kłopotami dydaktycznymi i wychowawczymi.

Zdaniem ekonomistów wręcz przeciwnie - reforma odniosła sukces.
- Kraje starej Unii patrzą na nas z coraz większym szacunkiem. Elementem wizerunkowego sukcesu dla Polski były właśnie gimnazja. Młodzi ludzie coraz lepiej wypadają na tle innych krajów na egzaminach, konkursach - zauważa prof. Jan Fazlagić z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Likwidacja gimnazjów - biorąc pod uwagę sondaże wyborcze, w których prowadzi PiS - jest jednak bardzo realna.

Ta szkoła to siedlisko zła?
- Szkoły gimnazjalne stanęły na czele w niechlubnego rankingu przestępczości szkolnej - stwierdza Sławomir Kłoskowski.

To, że młodzież w gimnazjum znajduje się w trudnym okresie rozwoju potwierdzają nauczyciele i pedagodzy. Jak mówią, te problemy jednak były i będą.

- Nie znikną, gdy uczniowie przeniosą się do szkół podstawowych. Zmienią tylko miejsce - stwierdza Małgorzata Mowlik, dyrektorka Gimnazjum nr 42 w Poznaniu. Podobnie uważa Piotr Wiliński, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2 w Poznaniu.

- Powinniśmy raczej wzmacniać system, który już istnieje, a nie przesuwać problem gdzie indziej. Z młodzieżą trzeba pracować, a nie ciągle fundować im zmiany - wyjaśnia poznański psycholog.

Zdaniem dyrektorów gimnazjów, to właśnie nauczyciele, mający doświadczenie w tym typie szkół, potrafią najlepiej poradzić sobie z młodzieżą w „trudnym wieku”.
- Nie możemy kierować się myśleniem: likwidujemy gimnazja, likwidujemy problem. To nie na gimnazja tak naprawdę narzekamy, ale na problemy współczesnego świata - twierdzi Małgorzata Mowlik. - Pytanie, czy osoby, które uczą w szkołach podstawowych, są przygotowane do pracy z młodzieżą.

Jak zauważa, nauczyciele, którzy rozpoczynali pracę w gimnazjum, zostali do tego przygotowani. Przeszli kursy i szkolenia.
- To właśnie te szkoły mają najlepiej wyuczoną kadrę. My znamy każdego ucznia. Kiedy pojawia się problem, staramy się go rozwiązywać.

Jeśli nie gimnazjum to co?
Politycy PiS chcą podzielić naukę w szkołach podstawowych na dwa etapy: edukację wczesnoszkolną - od 1 do 4 klasy i późnoszkolną - od 5 do 8 klasy. Pedagodzy zwracają uwagę, że wśród dzisiejszych gimnazjalistów jest młodzież, która rozwojowo jest na poziomie dawnych licealistów. Po nowej reformie trafiłaby znów do szkół z siedmiolatkami (albo nawet z sześciolatkami). Zakładając, że każdy rocznik to cztery klasy, w jednym budynku przeciętnej szkoły uczyłoby się około 800 dzieci, o 200 więcej niż obecnie. A szkoły już i tak są przepełnione. Gdzie pomieścić uczniów?

Dziś w Wielkopolsce jest 678 gimnazjów. Liczba tych szkół wzrastała systematycznie od 2006 roku (wtedy było ich 637). Problem przepełnionych budynków nie będzie dotkliwy w zespołach szkół, gdzie gimnazjum to nie osobny, oddalony budynek, a funkcjonuje razem ze szkołą podstawową. Gorzej może być w samodzielnych podstawówkach i gimnazjach (często nowowybudowanych) oraz zespołach gimnazjalno - licealnych.

- Tam pozostaną puste gmachy - stwierdza Marek Korbanek, dyrektor Zespołu Szkół nr 7 w Poznaniu. - Za to szkoły podstawowe będą przepełnione. W wielu z nich już teraz uczniowie chodzą na lekcje na dwie zmiany. Jeśli likwidacja gimnazjów dojdzie do skutku, dwuzmianowość stanie się normą - przewiduje.

Jak zauważa poznański dyrektor, likwidacja gimnazjów to konieczność opracowania nowego programu nauczania. PiS chce, by zajął się tym nowo powołany Instytut Programowy.

- Wdrożenie programu w gimnazjach trwało wiele lat. Opracowaliśmy zmiany, które zaczęły przynosić efekty. Chodzi nie tylko o założenia dydaktyczne, ale i wychowawcze. Teraz wszystko będzie trzeba zaczynać od nowa - mówi Marek Korbanek.

Kształcenie ogólne
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości chcą całkowicie zrezygnować z profilowania (także w liceach). Zastąpić je ma kształcenie ogólne.

Likwidując gimnazja, nie zlikwidujemy problemu. Z młodzieżą trzeba pracować

- Gimnazja powstały po to, by wcześniej odkrywać talenty i profilować zainteresowanie. Chodziło o to, aby zapobiegać sytuacjom, gdy młody człowiek zostaje chemikiem, nie ze względu na swoje zainteresowania, ale dlatego że w jego domu to rodzinna tradycja. Likwidacja gimnazjów pogłębi problem z wyborem drogi życiowej - uważa prof. Jan Fazlagić.

Nauczyciele stracą pracę
Poszukiwaniem pracy będą musieli zająć się nauczyciele. Obecnie tylko w gimnazjach samodzielnych zatrudnionych jest około 8,1 tys. nauczycieli.
- Pracę stracą nie tylko oni, ale też pracownicy administracji - mówi Izabela Lorenz z wielkopolskiej sekcji oświaty i wychowania „Solidarności”. - To dramat wielu ludzi. Poza tym „oświatowa rewolucja” pociągnie za sobą ogromne nakłady finansowe - nowe legitymacje, pieczątki, podręczniki... można wymieniać długo. Ktoś znów zarobi ogromne pieniądze na tworzeniu nowej podstawy programowej.

Jak wyjaśnia działaczka wielkopolskiej „Solidarności”, hasło „reforma” nie budzi już entuzjazmu.
- Wszyscy są też już zmęczeni kolejnymi zmianami. Żaden rocznik nie zakończył nauki w tym samym systemie, w jakim ją rozpoczął. Nie można wyciągnąć wniosków, nie ma czego porównać. Koszty społeczne likwidacji gimnazjów są większe niż zyski, jakie przyniosą - stwierdza I. Lorenz.

Reforma gimnazjalna

1 września 1999 roku - to dzień, w którym pierwsi uczniowie rozpoczęli naukę w gimnazjum. Reforma gimnazjalna zastąpiła system, który funkcjonował od 1968 roku (ośmioklasowa szkoła podstawowa, czteroletnie liceum i pięcioletnie technikum). Zmiany w oświacie zostały wprowadzone przez rząd Jerzego Buzka. Ministrem edukacji był wtedy Mirosław Handke. Zgodnie z założeniem, reforma miała upowszechnienie średnie wykształcenie i podnieść jego poziom. Nowościom było też wprowadzenie zewnętrznych egzaminów - na zakończenie szkoły podstawowej i gimnazjum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski