Drugie życie

Grzegorz Łabędziewski
Jakie cuda! - nie mógł powstrzymać się od okrzyków jeden z bratanków pewnego zmarłego brytyjskiego lekarza, gdy niedawno otworzył jego garaż zamknięty od 50 lat.

Dr Harold Carr, kawaler, który zmarł bezpotomnie w wieku 89 lat, zostawił ów garaż w spadku swoim siostrzeńcom i bratankom. Jakież było ich zdziwienie, gdy po otwarciu garażu ujrzeli prawdziwe motoryzacyjne skarby!

Na środku stał zachowany w świetnym stanie unikatowy klasyczny Bugatti 57S Atlantic, obok zaś Jaguar E-Type i Aston Martin. Uczucie, jakie towarzyszy takim odkryciom, doskonale znane jest Patrykowi Mikiciukowi z Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach niedaleko Warszawy. Wiele aut, które w tej chwili znajdują się w muzeum, odnajdywano w niezwykłych miejscach.

Na losy samochodów wpływała burzliwa historia Polski. Właściciele chowali je nie tylko w garażach, ale też stodołach i szopach, a nawet zakopywali w ziemi i zamurowywali w fabrykach lub dobudowanych do kamienic komórkach i przybudówkach. Taki przypadek odkryto w Łodzi podczas wyburzania fabryki włókienniczej.

Okazało się, że w zamurowanym pomieszczeniu oprócz maszyn włókien- niczych stał świetnie utrzymany stary Packard. Patryk Mikiciuk wspomina: -Niestety o znalezisku dowiedzieliśmy się stosunkowo późno. Przez ten czas robotnicy budowlani zdążyli na tyle rozebrać auto, że pozostała właściwie tylko karoseria.

Później cała nasza rodzina przez wiele lat odkupowała od nich te części. Ale efekt jest taki, że Packard został w całości odbudowany i dzisiaj można nim nawet jeździć. Taka jest też jedna z naczelnych zasad pasji rodziny Mikiciuków - odbudowanie samochodów do takiego stanu, w jakim były na początku, po opuszczeniu fabryki.
Tego wymaga poczucie odpowiedzialność za historię. - W naszej pasji jedną z najważniejszych spraw jest uczciwość. Chodzi o uczciwość przy odtwarzaniu pojazdu - tłumaczy Patryk. - Dlatego często z pięciu różnych samochodów tej marki powstaje ten jeden w całości oryginalny. Pewne elementy pojazdu poddają się jednak upływowi czasu, np. guma. Ale nawet i w tym przypadku chodzi o jak najdokładniejsze jej odtworzenie: opony sprowadzamy z krajów zachodniej Europy i USA.

Produkowane są według dokładnie tej samej technologii jak w czasach powstawania samochodu. Doprowadzenie auta do idealnego stanu trwa z reguły całe lata. Przy kompletowaniu części trzeba mieć nie tylko rozległe kontakty w świecie motoryzacyjnym, ale przede wszystkim mnóstwo szczęścia. W latach 70. rodzice Patryka kupili interesujący samochód, ale bez silnika.

Odrestaurowali auto, ale mimo swych rozległych kontaktów i znajomości rynku nie mogli zdobyć silnika. 25 lat później, zupełnie przez przypadek, przejeżdżając przez jedną z małych miejscowości, Patryk Mikiciuk zobaczył oparty o płot stary rosyjski motocykl. Zagadnięty przez niego właściciel pojazdu zapewnił go: "Możemy się dogadać w sprawie tego motocykla, ale jak pan chce, to może pan też pogadać z moim sąsiadem. On ma taki fajny stary silnik od Hudsona…".
Później okazało się, że to był dokładnie ten silnik, który wcześniej został wyciągnięty z samochodu państwa Mikiciuków! W 1950 roku wymontował go ówczesny właściciel auta z powodu urwanego cylindra i sprzedał komuś z Góry Kalwarii. Tam silnik służył jako element agregatu prądotwórczego.

Później wędrował po Polsce ze trzy razy od morza do Tatr i w końcu trafił do sąsiada właściciela starego rosyjskiego motocykla… Po 25 latach wrócił do tego samego samochodu, z którego został wymontowany!

- Bo to już chyba tak jest, że jeśli coś się naprawdę kocha, to działają tajemnicze siły przyciągania. Inaczej pewnych spraw nie można wyjaśnić - żartuje Patryk.

Niezwykły jest proces powtórnych narodzin starego samochodu, odbudowania go, dawania drugiego życia. Mikiciukowie ratują od lat coś, co dawno powinno być wyrzucone na złom. To powoduje, że o samochodzie myśli się jak o bliskiej osobie.- Stary samochód to przede wszystkim jego historia; to, co można nazwać jego duszą - przekonuje Patryk.

- Te samochody żyją jakimś własnym życiem. Czasami są to historie zupełnie niewytłumaczalne. Potrafią się zepsuć i nagle - nie wiadomo w jaki sposób - same naprawić. Mają swoje humory, dziwne zachowania, ale dostarczają wiele pozytywnych emocji i przeżyć. Można powiedzieć, że miłość Patryka Mikiciuka do starych samochodów jest uczuciem wrodzonym i niezmiennym.

Odkąd pamięta dom, podwórko - wszędzie pełno było rozmaitych części samochodowych i wraków. Do dziś wspomina godziny spędzone przy mechanikach, którzy wtedy pomagali rodzicom przy rekonstrukcjach. Wiele jest historii, do których chętnie wraca, jak choćby ta z nie tak bardzo odległego okresu.

Były późne lata 70., czas jego szkoły podstawowej. Po ulicach Warszawy jeździły głównie Syreny, Fiaty 125, maluchy. Jednak co pewien czas pojawiały się perełki. Wśród nich srebrne Volvo 262 Bertone, ze zjawiskową sylwetką, niesamowitą linią, a w środku - skórzaną, drapowaną tapicerką. Cud. Ten samochód towarzyszył często małemu Patrykowi w drodze do szkoły, gdzieś zawsze przemykał.
Od lat powodował ten sam objaw gęsiej skórki na jego plecach. Jakiś czas potem, kiedy Patryk miał już prawo jazdy, przed maską swojego Fiata 125 zobaczył po raz kolejny obiekt swoich westchnień. Postanowił pojechać za nim. Podczas rozmowy z właścicielem Volvo usłyszał, że samochód nie jest na sprzedaż. Zostawił jednak swój adres i telefon. Na wszelki wypadek.

- To było auto - wspomina Mikiciuk - które zostało wyprodukowane w liczbie 160 egzemplarzy na zamówienie i do dyspozycji wyłącznie szwedzkiej rodziny królewskiej. Zamiast znaczka Volvo wszędzie pozakładane były znaczki korony szwedzkiej. Unikat. Pewnego dnia, po 10 latach, zadzwonił telefon.

W słuchawce głos: "Pamięta pan, parę lat temu był pan zainteresowany kupnem mojego Volvo, no wie pan, tego z serii królewskiej, z koronami…". Tego samego dnia pan Patryk cieszył się swoim od dawna wyczekiwanym autem. Historie większości samochodów z muzeum są niezwykłe.

Jak ta z kolejnym ukrytym samochodem, tym razem marki Whippet. W 1939 roku zamurował go taksówkarz w przybudówce kamienicy w Łodzi. Zrobił to w taki sposób, że z zewnątrz wyglądało, że jest to mała szopka na drewno i węgiel.

Dopiero niedawno, pod koniec lat 90., podczas wyburzania tej komórki okazało się, że jest w niej tajne pomieszczenie z samochodem. Na fotelu kierowcy pozostawiono butelkę spirytusu i list dla szczęśliwego znalazcy… Bywało i tak, że o przeszłości swoich samochodów Mikiciukowie dowiadywali się już po ich kupnie.

- Mamy taki samochód, który uratował kilku żołnierzy polskiego podziemia - podkreśla Patryk. - To jeden z trzech specjalnych BMW wyprodukowanych dla wywiadu niemieckiego. Na podwoziu sportowego BMW 328 zamontowano karoserię zwykłego seryjnego BMW.

Taka pościgówka tamtych lat. Właśnie tym samochodem do okupowanej Warszawy przyjechał wysoki rangą oficer niemieckiego wywiadu. Wstąpił do jednego z warszawskich barów i po powrocie już auta nie zastał. Samochodem zdążyli się zająć chłopcy z podziemia, głównie z powodu zostawionych w nim dokumentów i broni.
Sytuacja dla niemieckiego oficera była trudna, bo dowództwo w Berlinie nie miało pojęcia o jego podróży tym autem. Sprawę trzeba było załatwić po cichu. Efektem tego było porozumienie o wymianie samochodu na czterech więźniów Pawiaka. Pasja Patryka Mikiciuka nie stała się jego zawodem. Jak większość muzeów, również to jego nie jest rentownym przedsięwzięciem. Na życie Patryk zarabia w inny sposób.

Jednak dzięki muzeum może rozwijać swoje hobby. Nie żałuje ani jednej chwili spędzonej przy swoich ocalonych od zapomnienia metalowych puszkach. Nie wyobraża sobie, że mógłby przejść obok schowanego w jakiejś stodole legendarnego Horcha czy porzuconego gdzieś okazałego Buicka, należącego kiedyś do premiera Cyrankiewicza -To jest jak choroba, na którą nie ma lekarstwa - podkreśla Patryk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl