Tunezja: Amina Tyler z Femen zniknęła. Islamiści chcą, by została ukamienowana [ZDJĘCIA]

Amina Tyler zaangażowała się w pracę na rzecz ruchu Femen w swoim kraju. 19-latka pod koniec lutego stworzyła stronę Femen Tunezja na Facebooku. Jej działalność nie wszystkim się jednak spodobała.

Gdy dziewczyna opublikowała w internecie swoje zdjęcia, na których występuje topless, z wypisanymi na ciele hasłami "Pier**** waszą moralność" oraz "Moje ciało należy do mnie", podniosły się głosy oburzenia ze strony wyznawców islamu, a strona została zaatakowana przez hakerów.

Eksperci w zakresie prawa uznali, że Amina zasługuje na karę od 6 miesięcy do 2 lat więzienia oraz grzywnę w wysokości od 100 do 1000 dinarów. Radykalne rozwiązanie zaproponował przewodniczący Komisji Wspierania Cnoty imam Adel Almi, który - powołując się na prawo szariatu - orzekł, że dziewczynie należy się od 80 do 100 batów, ale znacznie lepiej byłoby skazać ją na śmierć przez ukamieniowanie, by uniknąć zagrożenia, że podobne postawy rozprzestrzenią się wśród kobiet.

19 marca, gdy wypowiedź imama obiegła już światowe media, działaczki ruchu Femen próbowały skontaktować się z Aminą, jednak telefon nie odpowiadał. Z informacji, które później otrzymała Inna Szewczenko, wynika że dziewczyna została przez rodziców zamknięta w szpitalu psychiatrycznym w Tunisie. Według ukraińskiej działaczki, ciotka Aminy miała powiedzieć lokalnym mediom, że rodzina podziela punkt widzenia islamistów i uważa, że 19-latka zasługuje na karę.

Z Tunezji docierają jednak sprzeczne informacje. W poniedziałek Bouchra Bel Haj Hmida, tunezyjska działaczka na rzecz praw kobiet, przedstawiająca się jako prawniczka Aminy, poinformowała że dziewczyna jest w domu z rodziną, nic jej nie grozi i wkrótce wróci do szkoły. Zdementowała też wszystkie wcześniejsze doniesienia o zaginięciu i rzekomym uwięzieniu Tunezyjki w szpitalu psychiatrycznym.

Błyskawicznie na tę wypowiedź zareagowały działaczki Femen, które przyznały, że otrzymują wiele różnych informacji (m.in. o gwałcie na ulicy oraz aresztowaniu), jednak wciąż nie mogą skontaktować się z samą Aminą. "Te wiadomości przekazują ludzie, którzy wcześniej nigdy się z nami nie kontaktowali. Prawniczka reprezentuje interesy rodziny, a nie Aminy. Rodzinie zależy, by świat uwierzył, że ona jest bezpieczna i nie potrzebuje pomocy. Ale nawet jeśli jest z rodziną, nie można mówić o jej bezpieczeństwie" - napisały na Faceboku.

Niezależnie od tego, co dzieje się obecnie z Aminą, w internecie trwa wielka akcja w obronie 19-letniej Tunezyjki. Działaczki Femen zachęcają wszystkich do wysyłania swoich zdjęć topless, które następnie publikują na swojej stronie na Facebooku. Ogłosiły też 4 kwietnia "Międzynarodowym Dniem Solidarności z Aminą" i wzywają do "dżihadu przeciwko islamizmowi". "Ten dzień będzie początkiem nowej arabskiej wiosny, po której wolność zawita do Tunezji. Nasze piersi są silniejsze niż wasze kamienie" - napisały aktywistki.

W obronę Aminy angażują się też ludzie na co dzień nie związani z ruchem feministycznym. Do udziału w akcjach zachęca m.in. znany brytyjski naukowiec Richard Dawkins. W internecie dostępna jest petycja do tunezyjskiego rządu, pod którą podpisało się już blisko 100 tys. osób.