Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk zremisowała z Pogonią Szczecin! [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Piłkarze Lechii Gdańsk zremisowali drugi mecz w T-Mobile Ekstraklasie. Znowu 1:1 i na własne życzenie. W ostatniej akcji spotkania Pogoń Szczecin wywalczyła dla siebie cenny punkt w Gdańsku. Na domiar złego biało-zieloni stracili za kartki Piotra Wiśniewskiego i Rafała Janickiego.

Dwie zmiany Kaczmarka

Bogusław Kaczmarek, trener piłkarzy Lechii Gdańsk, po meczu z Polonią w Warszawie zapowiadał zmiany w składzie.
- Popełniłem błędy i się do nich przyznaję. Biorę to na siebie - mówił szkoleniowiec biało-zielonych.

Na inaugurację rundy wiosennej słabo zagrali Mohammed El Amine Rahoui oraz Mateusz Machaj i właśnie ci dwaj piłkarze stracili miejsce w podstawowym składzie. Zgodnie z przypuszczeniami ich miejsce zajęli Łukasz Kacprzycki i Piotr Wiśniewski, którzy ożywili ofensywne poczynania biało-zielonych w Warszawie.

W pierwszym meczu wiosennym na PGE Arenie własnie akcja Wiśniewskiego była kluczowa. To była 13 minuta spotkania. Marcin Pietrowski zagrał długą piłkę w kierunku Wiśniewskiego, który został sfaulowany w polu karnym przez Radosława Janukiewicza, kiedy próbował go mijać. Sędzia Tomasz Wajda nie miał wątpliwości - rzut karny dla Lechii i czerwona kartka dla Janukiewicza. Do bramki wszedł Dusan Pernis, ale Piotr Brożek strzelił tyleż sprytnie, ile ryzykownie i posłał futbolówkę do siatki.

Lechia prowadziła i miała przewagę jednego zawodnika, ale nie potrafiła sobie stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia gola. W grze biało-zielonych było dużo chaosu i niedokładności si stąd brakowało dobrych okazji do zdobycia gola. Bardzo dobry mecz w środku pola rozgrywał za to Pietrowski. O ile bardzo słabo zaprezentował się z Polonią w Warszawie, to tym razem był najlepszym zawodnikiem w szeregach gdańskiego zespołu. I właśnie Pietrowski mógł być autorem drugiego gola, ale po jego świetnym strzale piłka minimalnie minęła bramkę zespołu ze Szczecina.

Lechia bez pomysłu

W drugiej połowie gra Lechii wyglądała niezbyt przekonywująco. Biało-zieloni nie potrafili udokumentować tego, że grają z przewagą jednego zawodnika. Najbardziej raziło to, że nie potrafili stworzyć sobie czystej okazji, aby ponownie posłać piłkę do bramki Pogoni. Biało-zieloni próbowali strzałów z dystansu albo z nieprzygotowanej pozycji i piłka mijała bramkę rywali albo stawała się łatwym łupem Pernisa.

A Pogoń? Nie miała atutów w ofensywie, abhy wydrzeć Lechii zwycięstwo. Dopiero na końcowe 20 minut wszedł do gry Edi Andradina, ale i on nie potrafił odmienić losów rywalizacji.

Kolorowo od kartek

Kibice czekali w drugiej połowie, ale zamiast tego mieli wyspy kartek. Sędzia nie żałował ich zawodnikom obu drużyn, ale też specjalnie trudno przyczepić się do którejś z jego decyzji. Także tej z 73 minuty meczu, kiedy pokazał drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę Wiśniewskiemu, który będzie pauzował za tydzień. W tym momencie siły się wyrównały i Pogoń uwierzyła w szansę zdobycia jednego punktu w Gdańsku. Lechia została ukarana za nieporadność w ostatniej akcji tego spotkania. Rafał Janicki sfaulował w polu karnym Ediego Andradinę. Czerwona kartka dla obrońcy biało-zielonych i rzut karny dla Pogoni. Edi strzelił mocno i piłka po rękach Michała Buchalika wpadła do bramki. Wielka radość w zespole Pogoni i rozpacz w teamie biało-zielonych. A Janicki będzie miał nad czym myśleć, bo czekają go teraz dwa mecze pauzy. To właśnie po jego błędach Lechia straciła oba gole w rundzie wiosennej.

- Oddaliśmy Pogoni dwa punkty. Gdyby można było mierzyć głupotę, to w tym meczu u nas nie starczyłoby skali - mówił zdenerowany Bobo Kaczmarek. - Graliśmy w przewadze, ale brakowało nasm precyzji, spokoju io dokładnego dogrania piłki. Pogoń ma trzech wysokich obrońców i oni tylko czekali na naszą grę podniesioną piłką.

Trener biało-zielonych nie chciał zdardzić do kogo ma największe pretensje o wspomnianą głupotę.

- Najpierw powiem to zawodnikom, a potem wam - zwrócił się Kaczmarek do dziennikarzy. - Nie rozumiem pewnych rzeczy. Krzyczymy z boku do zawodników, żeby krótko rozegrali rzut rożny, bo to ostatnia minuta i trzeba utrzymać się przy piłce, a nie szukać drugiej bramki. Niestety, zabrakło rozsądku.

W lepszych nastrojach byli za to goście ze Szczecina. I trudno się temu dziwić. Grali większość meczu w osłabieniu, a w ostatniej chwili uratowali ważny punkt.

- Gralismy z determinacją i wynik jest zasłużony - uważa Artur Skowronek, trener Pogoni. - Mieliśmy nakreślony zupełnie inny plan na ten mecz. Wszystko jednak weryfikuje boisko, a czerwona kartka i stracony gol z rzutu karnego wszystko zburzyły. Musieliśmy grać nisko w defensywie i szukać okazji do kontr. Zespół dobrze zareagował w przerwie, a po czerwonej kartce nabraliśmy wiatru w żagle. To cenny punkt od strony mentalnej.

Kara za frajerstwo
Lechia znowu zapłaciła karę za frajerstwo. Tydzień temu straciła zwycięstwo w Warszawie w 87 minucie spotkania. Teraz oddała trzy punkty już w doliczonym czasie gry. Biało-zieloni mogli być w czołówce ligi, a zamiast tego dopisali tylko dwa punkty.

- W dwóch meczach wiosennych straciliśmy cztery punkty - przyznał Bobo Kaczmarek.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki