Czy wiedza o seksie demoralizuje?

Renata Bożek
Hasło "edukacja seksualna" budzi silne emocje. Zwłaszcza u tych, którzy boją się, że sprowadzi młodych na złą drogę. Przykład Holandii, gdzie średni wiek inicjacji seksualnej to 17,7 roku, pokazuje, że wiedza o antykoncepcji nie demoralizuje.

Na początku roku nowa katechetka zapytała nas, co sądzimy o antykoncepcji - opowiada 15-letnia Natalia, uczennica III klasy gimnazjum w małej miejscowości pod Lublinem. - Gdy koleżanka powiedziała, że najpewniejsze są tabletki antykoncepcyjne, a kolega, że lepsza prezerwatywa, bo chroni też przed chorobami, katechetka zaczęła krzyczeć, że ksiądz proboszcz dowie się, co to za klasa. Zapisze, gdzie trzeba, i nigdy nie da nam ślubu kościelnego! No to kiwaliśmy głowami, gdy mówiła, że lepiej się nie całować, bo to krok do tego, żeby zacząć się dotykać pod ubraniem, a wtedy może dojść do najgorszego: seksu przed ślubem. Arek zapytał z poważną miną: "A co robić, jak stoi się przy kasie w sklepie i widać wystawione prezerwatywy i żele podniecające?".

Wiedzieliśmy, że to podpucha, ale katechetka potraktowała to na serio i powiedziała: "Wtedy trzeba odwrócić uwagę: popatrzeć w drugą stronę i odmówić w myślach modlitwę za swoją rodzinę i wytrwałość we wstrzemięźliwości". Czego jeszcze na katechezie dowiedziała się Natalia o antykoncepcji? Że prowadzi do bezpłodności, niszczy miłość, upokarza kobietę, bo czyni z niej przedmiot męskiego pożądania, że żaden chłopak nie potraktuje poważnie dziewczyny, która bierze tabletki lub domaga się, żeby używać prezerwatywy. Dziewczyna została też postraszona, że po pigułkach "72 godziny po" kobiecie wyrastają wąsy i pojawia się trądzik.
- Straszenie młodych ludzi antykoncepcją to niestety standard w polskiej szkole - mówi dr Alicja Długołęcka, pedagożka i seksuolożka. - W tej chwili nie ma lekcji wychowania seksualnego, ale jest coś, co nazywa się wychowanie do życia w rodzinie. Teoretycznie od piątej klasy szkoły podstawowej do ostatniej klasy szkoły średniej dzieciaki powinny mieć 14 godzin wychowania do życia w rodzinie. Problem w tym, że w wielu szkołach nie ma nawet tego. A jeśli jest, to z zatwierdzonych przez MEN podręczników, np. Mariny Ombach "W poszukiwaniu prawdziwej miłości", młodzież dowiaduje się, że np. "Popęd płciowy służy przekazywaniu życia. Popęd służący osiąganiu przyjemności jest wynaturzeniem". Przy takim podejściu do seksu antykoncepcja jest złem, które trzeba omijać z daleka.

- Jeśli ktoś uważa, że wiedza o metodach zapobiegania ciąży i ochrony przed chorobami przenoszonymi drogą płciową może zdemoralizować młodzież, powinien przede wszystkim zastanowić się nad swoim stosunkiem do ciała i seksu - mówi Długołęcka. - Z czego się bierze przekonanie, że rozmawianie z licealistami o tym, że prawidłowo używana prezerwatywa chroni przed AIDS, popchnie młodą dziewczynę lub młodego chłopaka w przypadkowy seks? Z własnego lęku przed seksem.
Może się on wiązać z wychowaniem w rygorystycznej rodzinie, molestowaniem seksualnym lub nieudanym życiem seksualnym w małżeństwie. Możliwe, że to dorosły ma problem z kontrolowaniem swojej seksualności, boi się, że jeśli nie będzie trzymał jej w ryzach, to zrujnuje jego życie. Osobiste lęki są przerzucane na innych i w efekcie np. katechetka, o której mówi Natalia, uważa, że to młodzież jest rozwiązła i trzeba ją kontrolować, przestrzegać przed tym groźnym obszarem życia. Przy takim sposobie myślenia rozmawianie o seksie z młodzieżą rozbudza ją seksualnie, a przekazywanie wiedzy o antykoncepcji to nic innego jak zachęta do podjęcia współżycia. Ale to z tym, jak myślą i żyją młodzi ludzie, niewiele ma wspólnego.

Rozważnie i romantycznie
Młodzi i tak wiedzą swoje. O seksie cał­kiem sporo. Problem w tym, że jest to wiedza fragmentaryczna, często oparta na stereotypach, błędnych lub wulgarnych wyobrażeniach. Nic dziwnego, skoro czerpią ją z internetu: filmów pornograficznych, forów internetowych i rozmów na imprezach. Wiedzą, czym są kontakty analne, ale nie mają pojęcia, co się dzieje w ciele podczas miesiączki, jak można zarazić się HIV lub żółtaczką, dlaczego pojawiają się polucje.

I wiedzą, że potrzebują rzetelnych wiadomości na temat tego, co dzieje się z ich ciałami i jak się kochać bez lęku przed ciążą oraz chorobami. - Gdy robię rankingi tematów dla edukacji seksualnej wśród młodych ludzi, zawsze na pierwszym miejscu jest antykoncepcja - dodaje Długołęcka. - Po edukatorach seksualnych spodziewają się konkretnej wiedzy. Co więcej, ich rodzice też uważają, że wiedza o antykoncepcji jest konieczna. Z badania "O wychowaniu seksualnym młodzieży" przeprowadzonego w 2008 r. przez CBOS wynika, że aż 84 proc. respondentów sądzi, że w szkołach powinny być zajęcia, na których młodzież poznawałaby różne metody zapobiegania ciąży. 63 proc. ankietowanych uważa, że tym, którzy się kochają, nie potrzeba ślubu, by uprawiali seks.
Podobnie myśli młodzież - jak możemy przekonać się z badania "Postawy seksualne młodych Polaków" przeprowadzonego w 2008 r. przez OBOP. Aż trzy czwarte respondentów uważa, że lekcje wychowania seksualnego powinny być obowiązkowe. Ponad połowa jest przekonana, że w szkole edukacja na temat życia seksualnego i środków antykoncepcyjnych jest niewystarczająca,
a prawie 80 proc. zgodziło się, że jej brak to główna przyczyna ciąż wśród nastolatek. Te same badania pokazują, że ponad połowa nastolatków na inicjację seksualną decyduje się pod wpływem emocji, bez środków antykoncepcyjnych.

- Najważniejsze jest nie to, czy mówimy młodym ludziom o anty­koncepcji, tylko to, w jaki sposób o niej mówimy - dodaje Długołęcka. W edukacji seksualnej o antykoncepcji mówi się jako o ważnym elemencie partnerstwa i odpowiedzialności. Na zajęciach zachęcamy do wizyty u ginekologa, do tego, by młodzi ludzie rozmawiali ze sobą, o uczuciach, budowali zaufanie, byli szczerzy i czuli się odpowiedzialni za siebie samych i osobę, z którą współżyją. Mówimy im, że trzeba się zastanawiać nad swoimi uczuciami i motywacjami.

Z licznych badań wynika, że to nie wiedza o pigułkach i prezerwatywach przyspiesza inicjację seksualną. Najczęściej zbyt szybko na seks decydują się dziewczyny, które mają kompleksy, są głodne uczuć i myślą, że idąc do łóżka z chłopakiem, te uczucia dostaną. Sama wiedza o antykoncepcji może uchronić nastolatkę przed przedwczesnym i niechcianym macierzyństwem, ale nie uchroni jej przed przedwczesną inicjacją, negatywnymi doświadczeniami czy zawodem sercowym. Każdy edukator seksualny wie o tym doskonale i jeśli rozmawia z młodzieżą o antykoncepcji, to zawsze w kontekście uświadomienia sobie swoich uczuć, potrzeb, prawa do powiedzenia "nie teraz", "nie chcę".
Ku przestrodze
- Podczas spotkań z młodzieżą także mówię o antykoncepcji, ale nie traktuję jej jako głównego tematu - twierdzi dr Szymon Grzelak z Fundacji Homo Homini im. Karola de Foucaulda, autor programu profilaktycznego "Archipelag skarbów", którego celem jest m.in. zachęcanie do wstrzemięźliwości seksualnej przed ślubem. - Omawiam amerykańskie badania opublikowane w 19. wydaniu "Contraceptive Technology" (2007) i pokazuję tabelki wskazujące skuteczność wybranych środków antykoncepcyjnych. Dla prezerwatywy (w rubryce określanej jako perfect use, czyli używanie zgodne z instrukcją i pod stałą kontrolą lekarza) wynosi ona 98 proc. Ale już typowa skuteczność wśród dorosłych to 85 proc. (badania National Survey of Family Growth).

Wśród nastolatków jest jeszcze mniejsza i waha się od 47 do 90 proc. Skuteczność tabletek używanych zgodnie z instrukcją wynosi 99,7 proc., ale używanych typowo - 92 proc. A więc oznacza to, że 8 proc. Amerykanek korzystających z tabletek zachodzi w ciążę. Co z tego wynika? 100 proc. skuteczności daje tylko powstrzymywanie się od współżycia. Z punktu widzenia profilaktyki nieplanowanej ciąży i chorób zachowaniem ryzykownym jest każdy kontakt seksualny. Młodzieży trzeba więc powiedzieć jasno: ochronę przed niechcianą ciążą lub chorobami da jedynie unikanie seksu aż do ślubu.

Ktoś może zarzucić, że to straszenie młodych ludzi seksem, dodaje Grzelak. Ale jego zdaniem, z badań nad programami profilaktycznymi wynika, że w sferze seksualności możemy mówić o tzw. efekcie kompensacji ryzyka. Każdy człowiek akceptuje pewien poziom ryzyka, a wyższy uważa za zagrażający. W rezultacie, jeśli otrzymujemy jakieś zabezpieczenie, jesteśmy skłonni korzystać z niego, podejmując bardziej ryzykowne zachowania. Jeśli ktoś uważa, że np. prezerwatywa całkowicie chroni przed chorobami, to może zdecydować się na większą liczbę partnerów. Czyli zachowa się bardziej ryzykownie niż ten, kto takich zabezpieczeń nie uznaje.
W badaniach prowadzonych w Kanadzie okazało się, że taki właśnie był efekt kampanii propagującej prezerwatywy. W innych badaniach dwóm grupom homoseksualistów dano prezerwatywy: jednej zwykłe, a drugiej pogrubione, bardziej bezpieczne, ale wymagające stosowania specjalnych żeli nawilżających. Okazało się, że ci, którzy otrzymali te "bezpieczniejsze", rzadziej stosowali je zgodnie z instrukcją i w rezultacie w ich grupie było tyle samo nowych zakażeń chorobami, co u tych, którzy stosowali zwykłe.

Z badań dr McKay opublikowanych w "Canadian Journal of Human Sexuality" wynika, że prezerwatywy chronią w 80 proc. przed zakażeniem wirusem HIV, w 70 proc. przed wirusem HPV, w 60 proc. przed chlamydiozą oraz w 90 proc. przed rzeżączką. Zdaniem Grzelaka można z tego wyciągnąć ważny dla młodych wniosek: jeśli nastolatek słyszy, że prezerwatywa jest skuteczna w 98 proc., zaokrągli to do 100 proc. A więc tylko świadomość, że jedyną skuteczną metodą jest wstrzemięźliwość, powstrzyma młodych przed ryzykownymi kontaktami. Każdy sam dokonuje wyboru. Ale skoro w gimnazjum ok. 90 proc. młodzieży nie podjęło jeszcze kontaktów seksualnych, to warto tę ich postawę umacniać, dodaje dr Szymon Grzelak.
Moralność i rodzina
- U mnie w klasie jeszcze żadna dziewczyna nie poszła do łóżka z chłopakiem - opowiada Natalia. - Ja myślę, że zdecyduję się na pierwszy raz wtedy, gdy naprawdę się zakocham, i to z wzajemnością. Najpierw muszę go dobrze poznać. Ale wcale to nie musi być chłopak, z którym zostanę do końca życia. Moje koleżanki myślą tak samo. - Młodzieży tak naprawdę chodzi o miłość - twierdzi Grzelak. - Im więcej mają rozczarowań związkami, nieszczęśliwymi miłościami, tym bardziej pragną trwałości. Wobec tego, jeśli pokazuje im się drogę do miłości i mówi o tym, że seksualność zawsze łączy się z uczuciem i odpowiedzialnością, to wtedy wstrzemięźliwość jest ceną, którą są w stanie zapłacić za pewność w związku. Wiedza o antykoncepcji - o tym, że nie ma 100-proc. pewnej metody - może tylko wzmocnić pewność, że naprawdę warto z seksem poczekać do ślubu.

- Ja uważam, że wiedza o tym, jak stosować pigułki lub prezerwatywę, ma niewiele wspólnego z tym, z kim się chodzi do łóżka - mówi dr Alicja Długołęcka. - Najważniejsze są postawy wobec seksu, uczuć i związku, jakie dziecku przekazują rodzice. Nauczyciel może pięknie mówić o miłości i odpowiedzialności w seksie, ale jeśli nastolatek widzi w domu zazdrość i oziębłość, to one staną się dla niego modelem relacji damsko-męskich. Gdy córka obserwuje, że dla matki seks to towar przetargowy, za który np. dostaje nowy płaszcz, dla niej to wzór, że seks służy do manipulowania.

Gdy syn widzi, że ojciec traktuje żonę jak własność, która ma zaspokajać jego kaprysy, to nic dziwnego, że sam będzie tak traktował dziewczyny i seks. To nie antykoncepcja czy edukacja seksualna demoralizują, tylko złe wzory, które młodzież wynosi z domu. Ktoś ma wątpliwości? Jeśli tak, niech sięgnie do doświadczeń kraju, który ma najniższy wskaźnik ciąż wśród nieletnich oraz najniższy wskaźnik aborcji. Okazuje się, że to Holandia, w której wolność obyczajowa jest największa.
Już 13-latki uczą się tu w szkole, jak prawidłowo zakładać prezerwatywy, a 11-latki rozmawiają o masturbacji. Brzmi szokująco? Może. Ale średni wiek inicjacji seksualnej Holendrów to 17,7 roku. Jako główny powód utraty dziewictwa zarówno dziewczęta, jak i chłopcy zgodnie podawali "miłość i zaangażowanie emocjonalne".

Czy to tylko dlatego, że Holendrzy mają otwarty stosunek do seksu? Tak. To, co nie jest tabu, nie kusi. Nie jest dla młodych ludzi po­ciągającą tajemnicą do odkrywania. A jak wiemy, przeszkoda wzmacnia po­żądanie, bo zakazany owoc kusi najbar­dziej. Ale równie ważnym powodem, dla którego w Holandii trudno mówić o demoralizacji młodzieży, jest to, że większość dzieci wychowuje się z obydwojgiem rodziców. Dzięki temu matki mogą pozwolić sobie na to, by pracować tylko na pół etatu i zajmować się dziećmi. Wspólne rodzinne kolacje to nie luksus, na który rodzina może sobie pozwolić tylko w niedzielę, ale codzienność. Dzięki temu rodzice są blisko swoich dzieci, mają czas na wspólne rozmowy.

Holenderskie dzieci uczy się, że ciąża poniżej dwudziestki to przeszkoda w osiągnięciu sukcesu. I choć nauczyciel dokładnie wyjaśnia 9-latkowi, dlaczego przy seksie oralnym warto stosować prezerwatywy, to stale podkreśla, że seks wiąże się z miłością i zaangażowaniem. Koniecznością związania się z kimś na serio.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl