Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo w Lisewie. Co po latach doprowadziło śledczych do wyjaśnienia sprawy morderstwa 10-latka?

Łukasz Kłos
We wtorek Sąd Okręgowy w Gdańsku przesłucha kolejnych świadków w sprawie morderstwa 10-letniego Marcina w Lisewie Malborskim. W ubiegłym tygodniu na ławie oskarżonych zasiadł Piotr Trojak, wcześniej skazany już na karę dożywotniego pozbawienia wolności, z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 30 latach odsiadki.

Dlaczego więc śledczy zdecydowali się na powrót do niewyjaśnionej sprawy sprzed lat, skoro typowany przez nich sprawca przebywa za kratami?

- Stawką jest to, by ten człowiek już nigdy nie wyszedł z więzienia i nikogo nie skrzywdził - usłyszeliśmy przed kilkoma miesiącami od jednego z funkcjonariuszy znających dobrze sprawę.

Piotr Trojak przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Sędzia prowadząca proces odczytała złożone przez niego wcześniej wyjaśnienia. Z ich treści przebijała bezsensowność zbrodni. Trojak wyjaśniał, że mordując niewinnego chłopaka, chciał rozładować napięcie seksualne. Nie planował tego, kto będzie ofiarą. Interesowała go pierwsza napotkana osoba. Traf chciał, że tamtego dnia - w 2002 roku - padło na Marcina.

- Założyłem, że jak na kogoś natrafię po drodze, to go zgwałcę. Wsiadłem na rower. Za Lisewem zobaczyłem chłopca również jadącego rowerem. Zajechałem mu drogę. Nakłoniłem, by zsiadł, a następnie zaciągnąłem w pole - wyjaśniał Trojak.
Nie doszło do gwałtu. Zamiast tego spanikowany Trojak ugodził 10-latka w brzuch i klatkę piersiową. Następnie podciął mu gardło. Ciosy zadał ostrzem z rękojeścią owiniętą w sznurek.

Ten sznurek dopiero po 10 latach został znaleziony na miejscu zbrodni - wtedy gdy śledczy drugi raz pochylili się nad sprawą. Przeoczeń w pierwotnym śledztwie było jednak więcej. Dość powiedzieć, że zamknęło się ono oskarżeniem, a następnie skazaniem niewinnej osoby (wyrok po latach odsiadki uchylił Sąd Najwyższy).

Gdańska prokuratura wróciła do sprawy pod wpływem przełomowej analizy kryminalnej, przygotowanej przez analityków z Prokuratury Okręgowej oraz specjalnego zespołu policyjnego, tzw. Archiwum X. Okazało się, że w zgromadzonym wcześniej materiale dowodowym znajdują się tropy mogące wskazywać na winę Piotra Trojaka. Morderstwo z Lisewa oraz zabójstwo udowodnione Trojakowi w odrębnym procesie łączył ten sam tzw. modus operandi (sposób działania).

Co więcej, z niewiadomych przyczyn pominięto m.in. zeznania niektórych świadków, którzy w dniu zbrodni w tamtej okolicy widziały Trojaka. Nadto prokuratorzy podkreślają, że wyjaśnienia złożone przez oskarżonego w sierpniu 2012 roku zawierają szczegóły zdarzenia, które mógł znać wyłącznie sprawca przestępstwa.

Tymczasem już raz Trojak uniknął kary za morderstwo z Lisewa. Po przyznaniu się raz do sprawstwa, wycofał następnie swoje zeznania, a prokuratura, nie dysponując silnymi dowodami, nie mogła przekonać sądu do jego winy. Śledczy nie dali za wygraną i tym razem przekonują, że ich dowody są mocne. Czy wystarczające? Oceni sąd.

Analityk kryminalny nie powinien znać wcześniej sprawy


Z prok. Wojciechem Szelągowskim, naczelnikiem analityków Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, rozmawia Łukasz Kłos

Jak to jest, że po latach analitycy kryminalni potrafią docierać do przełomowych dla śledztw wniosków?
Sprawa nabiera zupełnie innego światła, gdy się nad nią pochyla analityk kryminalny. Czasem pomaga to, że analizę przeprowadza osoba, która ze sprawą nigdy wcześniej nie miała styczności, nie kontaktowała się z funkcjonariuszami, nie rozmawiała ze świadkami. Nie ma więc wstępnych założeń wobec zebranego materiału.

Znajomość kontekstu sprawy przeszkadza w rozwikłaniu zagadki przestępstwa?
Niekiedy ten kontekst jest szkodliwy dla postępowania. Szczególnie to widać w długich śledztwach, prowadzonych latami. Wówczas często wnioskowanie obarczone bywa różnego rodzaju naleciałościami. Dzięki temu swoistemu obiektywizmowi udaje się nieraz wyciągnąć istotne wątki śledztwa, pominięte wcześniej przez prowadzących sprawę.

Wspomina Pan o procesie myślowym analityka. Znaczy to, że narzędziami jego pracy są tylko lektura akt i rozmyślania?
W naszej pracy posiłkujemy się też oprogramowaniem komputerowym. Przydatny jest na przykład Analist Notebook, który umożliwia tworzenie diagramów powiązań osób z przedmiotami i zdarzeniami występującymi w śledztwie. Jednak bardziej należy je traktować jako zwieńczenie wysiłku analityka, służącego głównie ułatwieniu prokuratorowi czy sędziemu orientacji w analizowanym materiale. To swoista "mapa drogowa" śledztwa.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki